Zwolnienie lekarskie w ciąży

W pierwszej ciąży w 6 tygodniu wylądowałam w szpitalu więc do pracy już nie wróciłam, obecnie jestem w ciąży mnogiej ale lepiej funkcjonuję chodząc do pracy. jakoś tak mam, że jak przychodzi wolny dzień to jestem nieżywa. Nie mogę jeść, mam jeszcze większe mdłości i cały dzień leżę i się zwlec nie mogę. A jak mam iść do pracy to się jakoś mobilizuję i czuję się w miarę ok. Adrenalina mi chyba służy:)

Na zwolnieni poszłam od 9. miesiąca ciąży.

edytakosciolek - to pewnie tuż przed porodem;)

Bo w pracy może tak sie nie skupiasz na sobie,bo nie masz czasu…a poza tym ja sie przyznam szczerze,że jak pracowałam w ciąży,to było jako tako,ale jak tylko poszłam na L4 od poczułam się wiecznie zmęczona :slight_smile: to chyba taka autosugestia :slight_smile:

M.Napierala masz całkowitą rację, ja tez nawet o tym czytałam. Dlatego właśnie nie wybieram się na razie na L4. Myślę, że jak będzie dobrze to do końca czerwca pociągnę. Dziś nawet z szefową się dogadałam co do tego, bo ona też musi zatrudnić na zastępstwo kogoś.

Ja rowniez praktycznie od kiedy dowiedzialam sie o ciąży bylam na zwolnieniu ze względu na ciążę zagrożoną.
Mialam plamienia co mogło prowadzic do poroneinia. Pod koniec ciazgy ( od 6 misiaca) musiałam leżeć plackiem…ale warto było bo mam przy sobie kochanego Synka !

Tak od początku byłąm na zwolnieniu, ponieważ moje zmiany w pracy były 12-sto godzinne i nie było stanowiska na które można byłoby mnie przenieść lub skrocic czas pracy.

no i wlasnie, zwolnienie lekarskie zalezy od wielu czynnikow, nie tylko czy ciaza jest zagrozona, ale od stanowiska i rodzaju wykonywanej pracy, logiczne jest, ze jezeli praca trwa po 12 godzin, lub fizycznie trzeba sie nadzwigac to przyszla mama nie bedzie w niej siedziec… natomiast jezeli praca nie wymaga za duzo wysilku a sie dobrze czujemy to mozna pracowac, gdy czlowiek czuje sie potrzebny to i samopoczucie lepsze :slight_smile:

W pierwszej ciąży pracowalam prawie do 7 miesiąca, natomiast podczas drugiej ciąży w 3 miesiącu lekarka wręcz zmusila mnie do zwolnienia z racji ze to byla ciaza bliźniacza. Przez 3 tygodnie nie mogla się przyzwyczaić do siedzenia w domu a teraz trochę nie wyobrazam sobie powrotu do pracy.

w pierwszej ciąży na zwolnienie poszłam w 6mc. Natomiast w drugiej od początku ciąży poszłam na l4, ponieważ moje stanowisko pracy zostało zlikwidowane i musiałabym dojeżdżać 60km…pracodawca sam stwierdził, że to najlepsze rozwiązanie, więc z tego skorzystałam:-)

Ja na zwolnieniu jestem od praktycznie samego początku z tym żę jest to ciąża bliźniacza i na początku było troszkę komplikacji i plamienie i lekarz zdecydowała że dla mnie i dzieci lepiej będzie jak będę na zwolnieniu , nie będę się przemęczać i forsować. Wypłacane mam 100 % tego co bym zarabiała więc nie mogę narzekać.

Ja na zwolnienie poszłam w 2 miesiącu ciąży… Wolałam dmuchać na zimne, ponieważ pierwszą ciążę straciłam.
Mój lekarz bez problemu wypisuje mi L4. Mam ustalone wizyty co 2 tygodnie i tak też przedłużam zwolnienie…

u mnie podobna sytuacja, choć praca biurowa to jednak nakaz bezwzględnego odpoczynku i leżenia z uwagi na plamienia itp…jest połowa ciąży a nadal muszę się oszczędzać…

Aneciak,to tak jak ja… też od początku plamiłam,potem w 6 miesiącu krwawiłam,a teraz jestem w 7 miesiącu i dalej trzeba na siebie bardzo uważać!!! polegiwać dużo itp…

Ja jestem całą ciążę na l4. Od praktycznie pierwszego dnia spodziewanej miesiączki zaczęły się problemy i tak walczymy do dzisiaj (27t4d ciąży). Poprzednim razem bałam się iść na l4 pomimo strasznego bólu, co powie pracodawca, współpracownicy, strasznie się przejmowałam i tamtej dzidzi już nie ma i nie będę wspominać o przykrych następstwach…laparoskopia, krwiak który nie chciał się wchłonąć itd. Czasami trzeba zmądrzeć. Teraz wiem, że to była najlepsza decyzja pójść na l4, w pracy umowa mi się skończyła w styczniu i już usłyszałam,że mogę wrócić, ale na umowę śmieciową, bo jestem bardzo cennym pracownikiem, ale ich nie stać na opłacanie składek o.O
To była bardzo dobra decyzja :slight_smile: dziecko jest najważniejsze :slight_smile:

Kicia! Doskonała decyzja! nie można się tak poświęcać! Siebie,a już tym bardziej dziecka! trzeba patrzeć na Wasze dobro!!! a chciałam Ci powiedzieć,że jesteśmy w tym samym tygodniu :slight_smile: na kiedy termin masz?? Życzę Ci,żeby wszystko było dobrze! :slight_smile:

Ja na zwolnienie poszłam miesiąc przed rozwiązaniem.

Ja poszłam na zwolnienie na początku 3 miesiąca, mam za sobą poronienie, usunięty jeden jajnik i pracę stojącą z chemikaliami więc nie było się nad czym zastanawiać.

Ja zwolnienie dostałam dopiero w trzecim trymestrze ze względu na coraz gorsze samopoczucie. Już w drugim trymestrze miałam problemy z bólami podbrzusza, skurczami, ale dzięki zwiększonej dawce magnezu jakoś minęły. Teraz jestem w 37 tygodniu i na ostatnim badaniu KTG wyszły mi dwa skurcze…poród coraz bliżej, a ja z każdym dniem czuję się gorzej. Bóle w klatce piersiowej, pod żebrami, bóle w podbrzuszu, czasami twardnienie brzucha. Ogólnie od początku mam ciążę wysokiego ryzyka.

ja jestem na L4 od czwartego miesiąca. Praca bardzo stresująca, przez co wylądowałam w szpitalu z nadciśnieniem i wysokim ryzykiem stanu przedrzucawkowego. Dodatkowo jeszcze usłyszałam, że jeśli będę prowadzić taki tryb życia i moje ciśnienie będzie tak skakać, to moje dziecko przestanie się prawidłowo rozwijać (nazwali to chyba hipotrofią z tego co pamiętam). Nie wspomnę już o tym, że hormony się rozregulowały (między innymi miałam nieprawidłowe TSH i FT4), brzuch mnie bolał, każde wyniki odbierałam z drżeniem serca. Powiedziałam sobie dość - jestem na zwolnieniu, biorę Dopegyt, leki regulujące pozostałe hormony, staram się nie denerwować, unikać wszelkich skoków ciśnień i modlę się, żeby moja dzidzia urodziła się silna i zdrowa.