Dla mnie też praca to była taka motywacja żeby trzymać stałe pory posiłków i mierzyć cukier równo po godzinie. Przy cukrzycy ciążowej musiałam tego pilnować a będąc w pracy jakoś łatwiej było mi to realizować.
ja nie dawałam rady psychicznie więc już miałam dosyć do tego nie szło w niej oddychac bo było mega gorąco , a nie miałam w swoim gabinecie okna ,a to co szło do poczekalni to tylko skwar
Ja w szkołach w czerwcu też już miałam sauny ale jakoś dałam radę :) ale jakby to trwało dłużej to bym zdecydowanie odpuściła i dla własnego komfortu poszła na L4 wcześniej.
A to u mnie było zupełnie na odwrót, bo mamy klimatyzację w pracy. Jak poszłam w lipcu na urlop, to już pierwszego dnia zatęskniłam o dziwo za pracą, bo było mi za gorąco. Źle znosiłam upały a w domu niestety klimy nie mam.
Ja bez ciąży źle znoszę. W ciąży to była masakra. Puchnelam strasznie. I nic nie pomagało.
Ja w pierwszej ciąży traf był taki że ciąża się pojawiła wraz ze strata pracy i szukaniem nowej;) więc w sumie ani L4 ani nic mi nie przysługiwało jak się dowiedziałam od pani z zusu w drugiej ciąży to zwolnienie dostałam tego samego dnia co test robilam, ale to ze względu na stan, bo ciąża zagrozona.
Fajnie jak nie ma się dolegliwości i zagrożenia ciąży wtedy ten czas zapewne wygląda zupełnie inaczej nawet jak się pracuje ;)
Ja wytrzymałam w pracy 4 miesiące ale to przez stres jaki akurat panuje w moim zawodzie, ten stres zaczął zle wpływać na ciszę
To i tak długo jak na stresujące miejsce pracy. U mnie też tego stresu jest sporo, ale akurat okres wakacji jest luźniejszy, dlatego udało mi się popracować do końca sierpnia. We wrześniu zaczyna się w pracy dużo dziać, dlatego stwierdziłam, że jest to odpowiednia pora żeby iść na zwolnienie.
Ja poszłam na zwolnienie od razu. Lekarz stwierdził że nie ma co ryzykować, szkarlatyny, ospy, bostonki, rotawirusy i cała masa infekcji i chorób. Spytał mnie wprost co jest dla mnie ważniejsze. Pierwszego dnia mojego zwolnienia koleżanka, która była za mnie na zastepstwie zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że tego dnia jeden z moich wychowanków tak ją pokopał i pogryzł, ze na ręce miała krwawe ślady. Bardzo dały mi do myślenia jej ślowa : wyobraź sobie że byłabyś to ty. Zdrowie jest najważniejsze, nikt nam go nie zwróci jak sami o siebie nie zadbamy.
Ja w szkole też się trochę obawiałam chorób. Ale ja pracuje że starszymi dzieciakami (11-15lat). Na szczęście było ok. Do wakacji dotrwałam.
Pracując w takim miejscu jak przedszkole nie ma co zwlekać ze zwolnieniem
magdaklamka i to faktycznie daje do myślenia. Wasz zawód nie zawsze jest lekki bo dzieci bywają różne, a druga sprawa infekcja za infekcją u dzieci i łatwo coś od nich złapać. Moja siostra też szybko poszła, ale chciała dłużej pracować w szkole. Niestety ciąża zagrożona i nie dała rady bo ciągle jakieś krwawienia , więc musiała olać pracę
Myślę że gdyby pojawiło się dużo chorób, jakoes wirusowki itd. To też szybko bym poszła na zwolnienie. Ale nastała wiosna i jakoś było ok.
Pora roku też ma duże znaczenie. Chociaż u mnie I semestr ciąży przypadał na wiosnę a byłam prawie cały czas podziębiona. Ciągle ktoś w pracy chory i tak to się kończyło.
Nieststy te wszelkie choroby non stop krążą …
Wiecie ja jak byłam z mała w szpitalu przyjmowała nas lekarka w ciąży i powiem wam że się bałam bo mój mały urwis anty na lekarzy i się obawiałam aby się nie wyrwała nie kopnęła niechcący ... Więc naprawdę praca z dziećmi bywa ciężka no i te infekcje choroby... Lepiej nie ryzykowac
To myślałam że lekarze, pielęgniarki są zmuszone od razu iść na L4. Hmmm w sumie całą służba zdrowia. To mnie zaskoczyłaś ta informacja.
no to jest ryzykowne bo dzieci są rózne i nigdy nie wiadomo czy któreś nie zacznie szaleć i czegoś nie zrobi pani
Ze służbą zdrowia to jest tak że chcesz to idziesz a nie to nie. Ale lekarz faktycznie jest bardzooo narażony na infekcje przecież zadko przyjmuje zdrowych ludzi
Jeśli praca jest jakaś taka cięższa albo bardziej ryzykowna dla ciąży to ja bym chyba poszła od razu jak tylko się da na L4. Po co ryzykować i narażać siebie i dziecko