Zwiastuny porodu i rozpoznanie "wielkiego początku"

Oj dziewczyny ja tez nie wiedzialam ze cos takiego moze wystapic, wydawalo sie ze jak dziecko jest ustawione glowka w dol to ze normalnym jest porod naturalny ze cesarek sie nie robi ze jesli miednica odpowiada dziecku by znalazlo sie na swiecie to wydaje sie to byc proste i naturalne ze czeka nas tylko bol. Kiedy lekarz powiedzial ze cesarka nie uswiadomili mnie o tym dlaczego tylko zapytali czy podpisalam stosowne dokumenty na ewentualnosc CC?
Dopiero po porodzie przy obchodzie na drugi dzien lekarz gin wytlumaczyl mi dlaczego byla cesarka i co sie stalo i czym grozila kolejna stracona minuta.
Powiedzial rowniez ze powinni cesarke zrobic od razu jak trafilam do szpitala bo porod i tak byl przetrzymany i dziecko troszke nie korzystnie na tym wyszlo ale ze dojdzie do siebie.

Jak widać wszystko się może zdarzyć…więc nie ma co sobie nic planować. Trzeba być gotową na każdą okoliczność. Dobrze, że w przypadku Niuni dobrze się wszystko skończyło…bo niestety też mogło być nie daj Boże różnie. Trzeba mieć zaufanie do lekarzy w takiej sytuacji.

Aga w takich sytuacjach nie ma juz czasu na zaufanie…
Ryzyk fizyk… Albo zdarza albo nie, w takich sytuacjach liczy sie kazda minuta. Dlatego moja mala dostala w pierwszej minucie tylko 7 pkt bo miala zaburzenia tentna, ale w 3 minucie juz sie unormowalo.

Iza może nie poinformowali Cię do końca żebyś jeszcze bardziej nie była zestresowana. Moj dzidziuś urodził się na bezdechu położna wyciągał go pokazała mi że jest chłopczyk położyła na brzuchu ale nie płakał położna mówiła “no malutki oddychaj” a ja ryczałam nie wiedziałam co się dzieje dopiero jak go zabrali mąż poszedł z nim to cichutko dał znać. Boże takie chwile są okropne ,później położna przyznała ze za długo mnie trzymali już powinnam urodzić jescze z tamtą zmianą ale co zrobić . tamta zmiana miała kilka porodów więc mnie zostawili…

A.Zuzulak - dobrze, że i u Ciebie wszystko zakończyło się szczęśliwie.

Agata dobrze ze wszystko w pozadku z maluchem.
Pewnie teraz tez masz obawy?
Boze ja przy kolejnej ciazy nie wiem jak podejde do porodu. Mam nadzieje ze to wszystko potoczy sie inaczej niz w tej .

Aga … masakra. Dobrze, że maluchowi nic nie jest.

Iza ja dziś byłam u mojego lekarza i powiedziałam o wszystkich swoich obawach. Że skoro się szyjka nie skróca to sie boję że przenoszę małą, że nie chcę się męczyć w nieskończoność itp. To wiesz co mi powiedział?

Przyjdzie Pani na kolejną wizytę za 2 tygodnie i ustalimy konkretny termin porodu.
To powiedziałam wyraźnie, że chcę rodzić naturalnie, na co On: zdaję sobie z tego sprawę i jeśli nie będzie przeszkód, to tak będzie Pani rodzić.

Czyli widocznie jak się chce to lekarz może … Sama jestem ciekawa jak się rozwinie sytuacja :slight_smile:

Kurde wiecie co staram się o tym nie myśleć ale cholernie boje sie drugiego porodu nie wiem co mnie czeka i czy nie będę panikować. Teraz sobie mówię że wiem co i jak ale to nie takie proste bo jednak gdzieś mi to w głowie siedzi, przez to wszystko nie mogę wybrać szpitala :confused:

A.Zuzulak- a chodziłaś do szkoły rodzenia przed pierwszym lub obecnym porodem? Weź pod uwagę, że wszystko się zmienia i drugi poród może być o wiele spokojniejszy. Moja mama urodziła mnie (2-gą) w normalnych warunkach szpitalnych, podczas, gdy przy pierwszym ponoć przywiązywali ją do łóżka o.O . Ja się dziwię, że w ogóle się na mnie zdecydowała.

Jakie to jest straszne…kobieta nosi malucha przez te 9 miesięcy (+ - ) kocha go ponad życie i dba o niego, a tu nagle przy porodzie pójdzie coś nie tak i traci swój skarb. Nie wiem co bym zrobiła gdyby mi się to przytrafiło, ale wiem że bez psychologa by się nie obyło…

ale temat akurat sie naczytam tych strasznych rzeczy przed samym porodem :stuck_out_tongue:

dziewczyny ej!! no! basta :slight_smile: nie żyjemy w Sudanie, nie mamy średniowiecza, będzie dobrze!

Zresztą lekarze maja świadomość, że mogą trafić do sądu za swoje błędy, więc spokojnie :slight_smile: Każda śmierć malucha jest badana przez prokuraturę, więc to nie tak, że urodzi się zywe lub martwie - nie wazne, ważne, że sie urodzi…

Przy drugim porodzie każdy mówi, że jest łatwiej. Jedynie co może blokować to psychika. Wziąć sobie do szpitala fajną ksiażkę, wesołą muzykę i cały czas sobie żartować ze swoich lęków :slight_smile:

Nie nakręcajmy sie negatywnie!! nie nie nie :slight_smile: za rok żadna z nas nie będzie pamiętać o bólu czy strachu - będzie super!

ps.
Ja juz nie mogę sie doczekać, kiedy będę mogła sobie bezkarnie pokrzyczeć na męża, rodzinę i lekarzy :smiley: Wreszcie będe mogła być w 100% rozwydrzoną a nie wiecznie grzeczną i dobrze wychowaną z dobrej rodziny :smiley:

Będę krzyczeć przy każdym skórczu i o wszystko obwiniać męża - a co! Wolno mi :stuck_out_tongue: Potem go ładnie przeproszę i zwale wszystko na poród :stuck_out_tongue:

Mimo,że miałam zaplanowane cc i w 39 tygodniu nastąpiło rozwiązanie to wcześniej zaczęłam odczuwać skurcze przepowiadające, które bliżej daty porodu robiły się coraz silniejsze, zwłaszcza w nocy. Bezsenność również się nasilała i wystąpił niepokój. Pod koniec miałam także uczucie pełności. Jak wcześniej dopisywał mi apetyt tak wtedy przy ulubionej przekąsce myślałam, że zwymiotuje - chciałam ale nie dałam rady zjeść pełnego posiłku.
Na koniec mało przyjemna sprawa, bo główka zaczęła się powoli wstawiać w kanał rodny i miałam ucisk na nogi (chodziłam jak pingwin), co sprawiało mi także ból podczas chodzenia. Miałam też parcie na pęcherz moczowy. Do toalety biegałam niezliczoną ilość razy do tego stopnia, że 2 minuty po skończonym siusianiu biegłam z powrotem.

Nienormatywna pamietaj by nie wywolywac porodu przed 40 tc jesli juz to poprostu np w dzien terminu! To wazne rowniez dla dziecka, przenoszone zle ale jak za wczesnie to tez nie za dobrze.
Jesli chodzi o to ze chcesz rodzic naturalnie to owszemmozesz, zostaniesz przyjeta na oddzial i zaczna wywolywac porod jesli nie bedzie sam postepywal do przodu. Zapewnie najpierw zaloza Ci foley tok sprowokowania rozwarcia i zpulchnienia szyjki ( zaznaczam ze to nic milego, zarowno wkladanie go jak i wyjmowanie…) jesli to nie pomoze podlacza Cie pod oxy aby sprowokowac skurcze. Mi w ten sposob wywolywali porod przez prawie 3 dni.jednego dnia popoludniu zalozyli mi foley i bylam z nim do rana nastepenego dnia, spowodowal on rozwarcie na 3 cm, podlaczyli mnie pod oxy z ktora chodzilam przez 9h a wlasciwie to trzeba ciagle lezec pod ktg zeby bylo wiadomo jak oxy wplywa na malucha, nic nie dalo i kolejnego dnia kolejna oxy ktora zaczela dzialac. I zaznaczam ze moja szyjka byla skrocona juz od 37 tc a przechodzilam do 41 tc. I szczerze to ja Ci nie zycze takich meczarni. Jesli mozesz poczekaj az porod sam posunie sie do przodu, chyba ze nic nie wydazy sie do 2-3 dni po terminie to wtedy podejdz do wywolania. Pamietaj ze przez wywolanie porodu mrczysz sie nie tylko ty ale i maluch.
A co do krzykow, to przekonasz sie ze przy skurczach partych nagle nie bedziesz wstanie wydusic z siebie zadnego odglosu a pomiedzy skurczami bedziesz modlila sie o to by jeszcze nie nadchodzil ten nastepny, a potem bedziesz miala wrazenie ze skurcze wogole nie ustaja tylko sila miedzy nimi jest bardzo duza lub delikatnie mniejsza :slight_smile:
Moj maz patrzac na mnie przy porodzie byl przerazony, trzymal mnie za reke i po jego minie miedzy skurczami kiedy gleboko oddychalam widzialam ze chcialby pomoc ale nie wie jak. A po porodzie chyba 2 dnia kiedy o tym rozmawialismy zapytal jaki to bol, cok wtedy czulam, a ja skrzywilam sie usmiechnelam i powiedzialam “a widziales moja mine? To nie pytaj” :slight_smile: przy czym dodalam ze to cos takiego jak by cos chcialo ci rozerwac od srodka a bole krzyzowe? Uhhh jak by kregoslup ktos wyginal we wszystkie strony… I ze zaden bol nie jest temu rowny. Wiecej nie zapytal :slight_smile:

Agata ja Cie rozumiem! Bo ja mimo ze mam to za soba to gdzies po glowie krazy mysl o drugim dziecku ale przez moje przenoszenie orzez obawy przez porod i przez to ze mala moga zostac tylko w moim sercu i pamieci to strasznie boje sie zajsc w kolejna ciaze i na razie powiedzialam ze stanowczo nie chce kolejnego dziecka. Po prostu sie boje wiec rozumiem Twoje obawy. Zycze Cij natomiast by ten porod byl pieknym i niesamowitym przezyciem :slight_smile:

Katarzyna ja tak chodzilam przez prawie dwa tyg. A porod i tak przenosilam o pomad tydzien

Nie no Izus - z tymi krzykami to sie wygłupiam :slight_smile: Chciałam przerwać ten grobowy nastrój :slight_smile:

Co do wywoływania to modlę sie jak głupia by nie trzeba było, by się wszystko samo wcześniej zaczęło, ale patrząc na koleżanki, każda ma przenoszoną … masakra.

Katarzyna współczuję - moja przyjaciółka tydzień temu urodziła córeczkę mulatkę. Mała ważyła 4,1 kg!!! Miała ciążę przenoszoną o ponad tydzień i tak jak Ty mówiła, że katastrofa …

Mój syn również ważył 4,100kg. Ja jestem raczej szczupłej budowy więc myślę, że dlatego odczuwałam tak mocny ucisk na pęcherz i nogi :frowning:

Zobaczymy jak będzie :slight_smile:
Mnie wczoraj tak nogi bolały tak mi spuchly że nie wiedziałam co zrobić. A powiedzcie mi bo nawet nie wiem,jak bym była sama w domu i powiedzmy odeszły by mi wody mogę zadzwonić na pogotowie i normalnie przyjadą?
Wogole się nie orientuję a mąż czasami jak jest cały dzień w pracy to nie mam samochodu ,a i tak wolała bym żeby ktoś Mnie zawiózł

Jak najbardziej możesz zadzwonić po pogotowie, ale słyszałam, że jeżdżą tylko przypadku zagrożonej ciąży i komplikacji. A tak to ponoć nie chętnie się za to biorą, no i nie wiadomo o której przyjedzie, bo może być poważniejsze wezwanie które będzie większym priorytetem. Też nad tym myślę od kiedy wiem, że męża nie będzie przy mnie i wolę chyba zadzwonić po taksówkę albo poprosić sąsiada [jeśli to nie będzie noc]. Ale raczej zdecyduje się na taksówkę. Nie chcę mieć potem nieprzyjemności, że ciężarna im głowę zawraca skoro to zwykłe odejście wód. Ale jak najbardziej można wezwać pogotowie. Po to w końcu płacimy podatki i inne, żeby z tego móc w razie potrzeby skorzystać.

Powinni przyjechać A. Zuzulak, ale wiadomo, jak to bywa z naszą służbą zdrowia. Przecież rodząc sama samochodu nie poprowadzisz, a tym bardziej autobusem nie pojedziesz. W razie “w” opierniczysz kogoś na pogotowiu z góry na dół. Nie przejmuj się na zapas.