Wątek ogólny (Część 1)

U mnie maz uwielbia slodycze w kazdej postaci.ja staram sievje ograniczac bo to puste kalorie.ostatnio jakos nievmam na nie ochoty.

Justynko to kwestia przyzwyczajenie…teraz nie będzie Ci smakować bo kubki smakowe masz przyzwyczajone do dobrze wyczuwalnych przypraw a kiedy je odstawisz i przeniesiesz się na warzywa to one dadzą swój niepowtarzalny smak i o wiele lepszy- uwierz :slight_smile:

Ale ja gotuje wywar na skrzydłach albo pałkach z kurczaka i warzywach marchew pietruszka seler por i mimo to na koniec dodaje kostkę bo dla mnie zupa inaczej jest bez smaku woda z ziemniakami i czymś tam zależy od zupy

Zgadzam się że jeśli chodzi o rosolki kostki to kwesta przyzwyczajenia. Jesli zaczniesz robić bez to z czasem się przyzwyczaisz.

Pewnie macie rację ale nie umiem tego przejść bo nie umiem doprawić zupę bez niej i wolę jej poprostu nie zjeść

Justyna gdybyś musiała drastycznie zmienić dietę to polubiłabyś, chodzi mi głównie o takie poważne choroby jak nowotwór ;/ gdy nie miałam styczności z ta chorobą to moja cała rodzina jadła tak nie zdrowo, że aż teraz na samą myśl robi mi się nie dobrze i jestem zła że mogliśmy zapobiegać a tak teraz moja mama musi się leczyć…więc pomyślcie o swojej przyszłości już teraz :wink:

Ja zaczynam zmianę o lepszą siebie po wczasach. Już mam samozaparcie w sobie bardzo mocne i wiem, że to jest ostatnia szansa, by coś zmienić w swoim życiu. Justynka kostki rosołowe można zrobić samemu, jeśli masz troszkę czasu :slight_smile:

Ogółem dziś mój synek skończył dwa latka i jestem jednocześnie szczęśliwa i troszkę smutna. Szczęśliwa dlatego, że po prostu go bardzo kocham i mam go przy sobie już dwa lata, a smutna dlatego, że dzieci tak szybko rosną i mam taki jakby niedosyt, że się nim nie nacieszyłam, a już zdążył tak urosnąć.

Justyna ja się w tamtym tygodniu dowiedziałam że rosolki są szkodliwe i nie zamierzam ich używać, jednak wiem ze jak pójdę na obiad to rodziców, teściowej czy dziadków to oni i tak tych rosolkow użyja. Będę odmawiać po prostu jedzenia zup, chyba że będą to rzadkie obiady. Chcę dbać o siebie, dla siebie męża,naszego dziecka chce dbać o przyszłość dla nas.

Kasia.S wiem że nie ma co wpadać w paranoje jednak na obiady do innych jesteśmy bardzo często zapraszani, conajmniej 3 razy w tygodniu i ja mam już dość takiego chodzenia i jedzenia u innych niezdrowych rzeczy bo u każdego to samo rosół i tłuste kotlety. Ileż można jeść to samo w ciągu tygodnia? A naprawdę jak zjem takiego kotleta z patelni to źle się czuję. Wolę sobie coś na parze ugotować. I tak ostatnio staram się odmawiać, no i oczywiście wszyscy zaraz obraza że nie chce jeść ich rzeczy bo uważają że przesadzam i że dziecko nie będzie później jadło tych rzeczy. A gotują najtlusciejsze Rzeczy dla mnie i na wzdęcia, bigosy, fasolki po bretonsku, kapusniaki, do kotleta zawsze kapusta… Itd, naprawdę ile można? Ale oni wiedzą swoje i im nie przegada.

Podziwiam Monika ja niestety zdrowo nie jem i raczej nie będę bo mi nie smakuje w życiu nie zjem nic na parze.ble no niestety nawyki żywieniowe wynosi sie z domu albo musi coś w życiu się zdążyć dlaczego chcemy je bardzo zmienić. Jeśli chodzi o jedzenie dla mnie na pierwszym miejscu smak potem cała reszta. A mój mąż to już w ogóle. Uwielbia np zupki chińskie nie wyobraża sobie obiadu bez mięsa nie zje gotowanegm mięsa ani warzyw wyjątek marchewta zasmazana no i mięsa z sosami gulasz zrazy itp. Ja już teraz i tak dużo rzeczy zamienićm bardzo rzadko używam czegoś z torebki czy gotowego sosu bo jak wyprowadziłam się od rodziców to praktycznie tylko takie rzeczy gotowajam.

Ja po ślubie zaczęłam gotować codzień coś inne i nie zdrowe. Po miesiącu od razu widać było po mężu jak przytyl mimo pracy ciężkiej fizycznej. Dlatego trzeba było się przerzucić na coś zdrowszego a powiem wam że od momentu kiedy jemy zdrowiej to czujemy się lepiej i zdrowiej.

Magiczny, trzymam kciuki. Mnie to jakoś silnej woli ostatnio bardzo brakuje. Ale jesteśmy przed urlopem to może dlatego nic mi się już nie chce, zmęczenie bierze górę nad wszystkim.
Justyna, mój mąż gotowanego mięsa też nie zje :slight_smile: Choć na początku jak karmiłam piersią i nie chciało mi się gotować dwóch obiadów to pokornie jadł :stuck_out_tongue: Sporo pieczemy w piekarniku, żeby było zdrowiej. Na szczęście mój mąż lubi zdrowo jeść, czasami sam mówi, żebym na obiad zrobiła mu no sałatkę z kurczakiem.

A tak z innej beczki to muszę przyznać, że trochę się od Was uzależniłam. Miałam okazję bywać na wielu forach, a to jedyne, na którym warto było zostać na dłużej. Nie ma niezdrowej konkurencji, rzeczowa, przyjemna dyskusja. Bardzo to lubię!

Mój mąż jakbym mu zrobiła na obiad sałatkę to pojechał by na kebaba ha ha:-D ja karmilam tylko 3tyg i jadłam owszem gotowane ale raczej z sosem więc też jadł ale gdybym jadła na parze to on by coś zamawiał :smiley: no.nie lubi jałowego jedzenia lubi wszelkie kotlety nie przepada za warzywami owoców nie w ogóle więc też ze względu na niego ciężko by mi było zmienić dużo rzeczy chodź dużo już zmieniłam:-) a niestety dwóch obiadów robić mi się nie chce. Sporo zmieniłam też że względu na synka od kiedy je z nami dużo rzadziej są gotowe dania że.słoika czy torebki np sos do spagetti robię teraz sama a wcześniej z torebki bo mąż marudzij że lepszy. I sporo rzeczy takich jest. Aczkolwiek pojawiają się też nie zdrowe obiady ale wtedy synek je zupę (jemu odlewam bez kostki rosolowel) albo po prostu słoiczek.

Monika trzy razy w tygodniu to faktycznie dużo. My z mężem na obiad jeździliśmy raz w tygodniu albo do jednych albo drugich rodziców więc dało się wytrzymać. Z tym też że nasi rodzice nie gotują tak ciężko.
Ja z gotowaniem dla mojego męża nie mam większych problemów on je to samo co ja i nie marudzi. Chociaż teraz zazwyczaj mięsko do obiadu robię mu inne niż moje gotowane, ale jak mi się nie chce to spokojnie je. :slight_smile:

A u mnie własnie mąż częściej życzy sobie obiadków na parze czy z parowaru…nie cieszy eis jak na obiad są kotleciki z kurczaka czy sos bo on pomimo ciężkiej pracy fizycznej woli zjeść coś pieczonego czy duszonego a najlepiej kiedy jest to właśnie na parze :slight_smile: ciesze się, że on tak do tematu podchodzi no i mobilizuje mnie do takiego zdrowego obiadku każdego dnia :slight_smile:

A tak poza tym dziewczyny fajnie, że chociaż trzy razy w tygodniu macie wolne od przygotowania obiadów…mnie czeka to codziennie i nikt mnie nie wyręczy ;/

Iwona ja też codziennie gotuje no chyba że coś gotowego zamówimy bądź kupimy ale to rzadko a do rodziców owszem jeździmy ale raz na dwa trzy tygodnie

Kasia takie jeżdżenie do rodziny jest męczące. Najgorzej jak wszyscy na raz w jeden dzień zaprosza i później obrazy że się nie przyszło, ja i tak u nich nie zjadam teraz wszystkiego tylko wybieram. A oni do mnie z pretensjami że nie jem a teraz powinnam, no i dość często chodzę do nich w gości ze swoim chlebem czy czymś co lubię zjeść, no i staramy się teraz już odmawiać lub mówić wcześniej że coś mamy w planach żeby już nie zapraszali. Bo czasem naprawdę nie mamy czasu dla siebie tylko od domu do domu a nie pomyślą że sami też byśmy chcieli trochę pobyć.

Monika widzę, że nie macie możliwości odmówić bo zaraz ktoś poczuje się urażony…przykre to troszkę ale niektórzy ludzie myślą tylko o tym aby im było dobrze i aby wszyscy podporządkowali się im…może zaproponuj rozwiązanie typu. może będziemy odwiedzać Was co dwa tygodnie bo teraz ciężko Ci jest wychodzić z brzuszkiem gdziekolwiek ? "

Cześć dziewczyny. Chciałam się Wam pochwalić, że kupiliśmy auto, więc mamy czym jechać na wczasy. Nie jest wprawdzie tak duże jak poprzednie, ale ma mały przebieg i jest kupione od sprawdzonej osoby.
Żeby mi jednak nie było tak dobrze, to mała dostała jelitówki, a dziś średnia kiepsko się czuję. Lekarka mówi, że to nic groźnego, ale mała nie chce jeść, a jak nie śpi, to cały czas u mnie na rękach. Czasami mam wrażenie, że w życiu robię dwa kroki w przód i jeden w tył. Ale cóż, takie niestety jest życie.

Cześć Agnieszko. W życiu juz tak bywa, że jak wszystko sie układa zawsze coś musi się przytrafić…a jak już dziecko chore to u mnie jakby świat się zatrzymuje na chwilę, po chorobie wszytko wraca do normy. Współczuję jelitówki też nie dawno to przerabiałam z córką…straszne jest patrzenie na dziecko jak sie męczy…

Gratuluję zakupu auta :slight_smile: jak od sprawdzonej osoby to na pewno Wam posłuży i oby tak było :wink: