Uszkodzony produkt w sklepie

Ja tak samo jak Susanne - tylko kurtek nie piorę. A tak to wszystko po kupieniu idzie od razu do pralki. Nie wiadomo kto daną rzecz wcześniej przymierzał, ile czasu leżała w sklepie, jak była przechowywana - lepiej wyprać i nie ryzykować :) 

Ja zwykle też piorę nowe ubrania ale nie jakieś sukienki na wielkie wyjścia. Dlatego że boje się że się zniszczą i nie wiem jak zachowają po praniu. Co do bielizny to jest zakaz przymierzania w sklepie ale i tak jak pomyślę ile osób chodzi i maca więc i tak lądują w pralce. To samo koszulki itp. dużo jest przybrudzonych z tuszu i podkladu

Ja te koszulki co są ubrudzone to nie biorę, bo nie zawsze to schodzi, 

ja zazwyczaj jak jadę na zakupy z zamiarem przymierzania to się nie maluję by nie odcisnąć twarzy.,

Ja piorę wszystkie nowo zakupione ubrania za wyjątkiem kurtek. Nie wiadomo, kto tego dotykał, ile tych osób było, co na tym ubraniu jest... Więc wole wyprać, zanim założę. A już zwłaszcza jak dla synka coś kupię.

Halmanowa ja dla córki też wszystko piorę od razu, moja mama nie mogła tego zrozumieć, ale jak jej wytłumaczyłam to zmieniła zdanie i mi przyznała rację. 

Ja również wszystko piorę nowe :) Prócz kurtek :) Że względów higienicznych jak również słyszałam o tych barwnikach szkodliwych dla zdrowia ,które mają styczność z naszą skórą :) Dla dziecka prałam i prasowałam pomimo ,że nowe :) 

Moja mama tez tego nie rozumie, po co. Wszyscy się dziwià że ja ciagle piorę, ale teraz jest tak dużo sukienek, tunik które pierze się w 30 stopniach delikatne a wtedy wchodzi mniej rzeczy do pralki więc sporo tego prania. W międzyczasie pościel, ścierki, ręczniki, dywaniki, narzutkę z kanapy i tak to się kręci :)

Susane pralka na okrągło chodzi:D

heh... u mni etez sie kręci cod ziennie;) a jak ogarne że już pusty kosz to spoko;) zaraz coś mała wyleje na koc albo na pościel i od nowa jest co robić;D

Aniss myślałam, że to tylko moja taka niezdarna;D

Ja mam tez wrażenie, że u nas non stop pranie wisi - co jedno zdejmę to zaraz następne wieszam ;) 

Ostatnio byłam w Sinsay i pani stłukła świeczkę poszła do kasy zapytać czy ma za nią zapłaci a ekspedientka powiedziała że absolutnie to jest wpisane w ryzyko sklepu 

Kargaw tak tak oni mają takie rzeczy w kosztach, keidys moja ciocia coś zbiła jakiś słoik i też jej nie kazano płacić bo to dla nich normalne wydatki. Jak mi coś spadnie w sklepach to nic z tym nie robię . Ostatnio wyjmuje jogurt z daleka z pudełka,a tam piramidki porobiły tego nie widać bo półka na samym dole i nie widać,że tam pod ścianą jeszcze są piramidki i jogurt wypadł trudno ,odłożyłam na bok i wsio . 

 

Mi ostatnio wypadł przy kasie samoobsługowej jogurt i już mi się gorąco zrobiło, poszłam bo chciałam posprzątać a ona że nie że posprząta i żebym sobie wymieniła na nowy. Trochę mi się głupio zrobiło, bo nie lubię jak ktoś sprząta za mnie ale w żadnym wypadku nie chciała mi dać szmatki i tylko sama sprzątała. 

Chyba rzeczywiście zależy od sklepu.. takie małe prywatne będę kazywać zapłacić a zaś te większą mają to wpisane w straty 

Też.mi wydaje się, nze w mniejszym sklepie kazaliby zapłacić..  chociaż to też zależy od sklepu.

Pewnie tak, takie osiedlowe sklepiki muszą liczyć się ze stratą, a sieciówki mogą sobie na to pozwolić:P

 

oj tak ja pamiętam jak za dziecka coś nad morzem rozbiłam i musiałam płacić :d okropnie to przeżywałam bo byłam mała, na kolonii i kasa znikła :D 

Mazią ale z drugiej strony dla dziecka to też jakąś nauka i konsekwencja swojego czynu, ale to też zależy od wieku dziecka bo taki 3. -4 latek zupełnie inaczej zareaguje niż np. 14latek;)

Mazia i to nie tak jak w naszych czasach że można zrobić blika i dziecko ma kasę:D