Uszkodzony produkt w sklepie

DZiewczyny jak to jest jeśli dziecko w sklepie zrzuci jakiś produkt, który się uszkodzi. Wczoraj mieliśmy taką sytuację, że córka chciała zabrać serek i straciła przy tym serek obok. Spadł i się rozlał. Musieliśmy zapłacić. Niby normalne, nasz błąd. Zaś z drugiej strony serki były tak poukładane jeden, na drugim, na trzecim i blisko krawędzi, że każdy może to strącić. Czy ekspedientki muszą to jakoś układać, by było bezpiecznie?  Był to produkt za 2zł więc tragedi nie ma. ALe jakby coś droższego zrzuciła? Orientujecie się jak to wygląda? 

Nawet sobie o tym poczytałam i wychodzi na to, że aby sklep mógł obciążyć kosztami uszkodzenia produktu, musiałby udowodnić, że został on umyślnie uszkodzony, np. dziecko wzięło produkt z półki i rzuciło z dużą siłą. Natomiast jeżeli uszkodzenie wynika z faktu, że towar był źle ustawiony, to wina jest po stronie sprzedawcy.

Ja nawet nie protestowałam . Jakoś nie miałam sił (z dwójką obok) i też nie byłam pewna swoich racji. 

O fajerka widzisz dobrze że piszesz bo ja pewnie też bym stwierdziłaze trzeba zapłacić i już. 

Myśle ze nie powinni cię za to skasować . ale myśle ze tez bym zapłaciła 

Ja od razu zapłaciłabym bo to moje dziecko dokonało szkody.. głupio byłoby mi odmówić nawet.. chyba , że faktycznie był źle ustawiony i wina nie byłaby dziecka.. na szczęście nie byłam w takiej niezręcznej sytuacji ;)

Myśle, że dużo też zależy od tego czy sklep jest prywatny czy to jakiś duży market. Bo w markecie pewnie poszłoby w straty. Ja miałam taką sytuacje, że mój synek zrzucił ceramiczną miskę dla psa w sklepie zoologicznym i w sumie nawet nie pomyślałam, żeby nie zapłacić bo ja ustawiłam wózek z nim za blisko półki no i jako osoba dorosła jestem za niego odpowiedzialna.. a tak musiałaby pewnie za to zapłacić dziewczyna,  która była tam zatrudniona.

To pewnie, rodzaj sklepu, ma znaczenie. Głupio by mi było, gdyby ekspedientka musiała za moją szkodę płacić. 

No wlansie tez jestem tego zdania 

Ja byłam raz świadkiem pewnej sytuacji w Biedronce. Koleżanka robiła zakupy i akurat była w alejce, gdzie były oleje, mąki itp. Jakaś babeczka przechodziła i potrąciła wyspę z oliwą, a jednak butelka spadła i się stłukła. Babeczka już skręciła w następną alejkę, a jak podeszła pracowniczka sklepu, to zastała tam już tylko moją koleżankę obok, ale nic nie powiedziała, tylko spojrzała i poszła. Potem koleżanka stała przy kasie, a nagle ta sama pracowniczka podeszła, postawiła nową butelkę z oliwą u kasjerki na kasie i powiedziała, żeby mojej koleżance to doliczyła, bo ona w alejce stłukła. A nawet nie spytała nas, czy to my, czy nie, co się stało itd. Po prostu bezczelnie chciała koleżance to doliczyć do rachunku bez żadnych wyjaśnień. 

O kurcze.. to już w ogóle nieporozumienie. I jak to się skończyło? Zawsze jest monitoring i można to jakoś udowodnić. 

Koleżance się spieszyło, nie chciała już się wykłócać, więc nie skomentowała i zapłaciła, bo to był jakieś tam niewielkie pieniądze. Niemniej jednak uważam, że było to skandaliczne zachowanie ekspedientki.

No przecież.. ten pośpiech jest też straszny. Ja tak samo do świętego spokoju zapłaciłam chociaż gdyby był mąż to pewnie by się kłócił o to :) 

Ja też pewno bym dyskutowała, na pewno ot tak bym nie zapłaciła za coś, czego nie uszkodziłam.

W takiej sytuacji nie zapłaciłabym za coś czego nie zrobiłam. W biedronce ekspedientka naliczyła mi więcej niż kupiłam na 40zl. Robiąc duże zakupy na początku nie zwróciłam uwagi i zapłaciłam ale w samochodzie zawsze sprawdzam szybko paragon. Poszłam do ekspedientki już bez zakupów i zrobiła mi zwrot na konto.. dzisiaj na ryneczku też dostałam mniej reszty niż powinnam to zwróciłam uwagę i wydawało mi sir, że pani zrobiła to celowo.. 

Justys to ci dopiero kombinatorka mowisz ze wygladalo że specjalnie pewnie nie 1 raz juz robila taki numer 

Halmanowa jeśli tak po prostu bez żadnych wyjaśnień położyła produkt by doliczyć do rachunku to faktycznie było to skandaliczne zachowanie kasjerki/pracownika sklepu i śmiało zwrocilabym uwagę ,że to nie moje. Gdybym nie usłyszała przeprosin z pewnością zgłosiłbym to kierownikowi lub centrali. Bo co to za bezpodstawne doliczanie do rachunku? 

Jeśli chodzi o sytuację gdy dziecko zrzuci np serek ,który się uszkodzi to właściwie nie powinno się wymagać by mama zapłaciła (chociaż ja bym pewnie to zrobiła ,bo byłoby mi głupio). Ogólnie gdy spadnie coś faktycznie przypadkiem to sklep nie powinien obciążyć klienta. Co innego gdy mama nie pilnuje ,a dziecko pouszkadza więcej rzeczy to wiadomo ,że to już powinno się pokryć ,bo to wina klienta ,że nie pilnuje dziecka :) Ale to już takie raczej skrajne przypadki :) 

Wiecie jak jest u mnie. Zakupy często z dwójką dzieci, marudzących przy kasie. Ostatnio kupiłam chusteczki w kartonie. Cena na półce była 4zl a w samochodzie sprawdzałam paragon i okazało się, że 8zł. Ale powiem Wam, że nie miałam sił znów ich wypinać i isc się upominać chociaż miałbym rację. Często sobie mówię, ze zaraz przy kasie sprawdzę paragon ale z dziećmi to tak na wariata, że zapominam a później się pluje w brodę, że znów jakiegoś rabatu nie policzyło 

Prawda jest taka ze my odpowiadamy za dziecko rowniez za szkody jakie wyrządzi i niestety powinnismy sie liczyc z ewentualnym pokryciem kosztow typu wlasnie cos zniszczonego uszkodzonego w sklepie.

Osobiscie mysle ze takie uszkodzenie serka czy jogurtu to w wiekszosci sklepow nikt by sie nie bawil w obciazanie kosztami klienta bo wliczyli by to w straty sklepu, takie rzeczy sie zdazaja nie tylko dzieciom ale i doroslym cos zle stoi ktos cos przestawil czy poprostu "samo" spadlo;) nawet dla samego zachowania klienta wiadomo jak to jest zwlaszcza jesli nie bylo celowe.

Ostatnio bylam swiadkiem takiego wydazenia w action i nie jest tu mowa i jakims przedmiocie za 2zl;) dziecko cos stluklo co mialo duzo wieksza wartosc jakas spora figurka obsluga powiedziapa aby sie odsunac i nie dotykac  zeby sie nie skaleczyc a koszty sa wliczone w straty ze pani nie musi nic placic mega zaskoczenie ;) ale i szybkie dzialanie obslugi ;) wiec zalezy od sklepu i podejscia do klienta

 

 

Halmanowa sytuacja troche dziwna mysle ze warta nawet zwrocenia sie o zerkniecie na monitoring jak bylo naprawde, bo czemu ktos ma plavic za cos czego nie zrobil.

 

Co do roznic cenowych kilka razy sie wyklucalam o zwrot roznicy slyszac ze to nie supermarket czy inne podtexty... ale sorka jesli jest taka cena na regale to nia sie sugeruje, ale tez bywa ze w pospiechu roznice zauwazam w domu i ze tak powiem bylo minelo;/ 

Aniss masz rację to my jako rodzice ponosimy odpowiedzialność