Mamuśka akurat w nasym prypadku mały mie toleruje szczawianow, ale dzięki za info o towarzystwie wapnia!
Niestety tak ja, na szpinaak ostatnio zaczaął reagować na brokuły
A nir orientujecie się czy po jaglance może wyjść uczulenie (wyspkowata kaszk, ciutkę podobna do potówki, ale nie potówka), bo młody coś tkiego dostał nie wiem od czego, aa tylko jaglankę miał nową wprowdzona…
Didisia - ciężko powiedzieć. Ja jaglankę podałam stosunkowo szybko, ale nic Małej po tym nie było. Tylko wiadomo, każde dziecko reaguje inaczej.
Ja na początku jak rozszerzalam dietę wolałam podawać słoiczki bo miałam pewność że nic się nie stanie później stopniowo wprowadzałam obiadki robione przez siebie. Synek długo się zajadal robionymi obiadkami później odmawiał więc kupiłam słoiczek żeby zobaczyć czy zje i rzeczywiście zjadł więc albo mieszalam albo kupowałam słoiczek. Teraz też mieliśmy kryzys z jedzeniem ale po malu wszystko się normuje.
Co do brokuł mały je bardzo lubi , brukselki nie zje ,marchewka musi być i to dużo, szpinak tylko raz zjadł
Fasolki szparagowej jeszcze nie próbowałam podawać
Na początku dawałam dziecku obiadki słoiczkowe, ale jeśli mamy sprawdzone ekologiczne źródło warzyw i owoców to śmiało można samemu robić. Bo mimo wszystko jak robimy od A do Z to mamy pewność co jest w tym jedzonku, a w tych słoiczkowych często są jakies dziwne dodatki typu sok winogronowy, czy takie warzywa, które wedle zaleceń żywieniowych powinny być podawane później niż proponuje producent.
Didisia teoretycznie jaglanka jest jedną z najmniej podejrzanych rzeczy i raczej rzadko uczula. Praktycznie - uczulić może wszystko i nie ma rzeczy absolutnie pewnych. Najlepiej obserwować. Może to wcale nie jeglanka tylko reakcja krzyżowa. Teraz kwitnie brzoza a z nią często krzyzuje się jabłko. Poczekaj aż wysypka zejdzie i jeszcze raz spróbuj.
A.Zazulak - u nas jest odwrotnie - córka nie zje słoiczka ;p Ale to chodzi chyba o konsystencję papki, której ona nie trawi.
Co do warzyw/owoców i czasu ich podawania. Szczerze mówiąc nie śledziłam żadnych tabel co i kiedy można dać. Po prostu jak wprowadzałam nowość, to najpierw po troszku i obserwowałam reakcję - szczególnie przy warzywach wzdymających: kapusta, fasolka.
Ja podaje i słoiki i sama robie. Zauważyłam , że mała najbardziej lubi te sloiczki z gerbera. Z hippa nie zje. To chyba zależy od konsystencji. Hipp ma bardzo gęste. Jabłko ładnie je ze sloiczka ale jeszcze lepiej jej idzie jak ulotkę i jej zeskrobie łyżeczką. Podobnie z bananem , którego podaje na surowo. A jak jemy obiad to tez jej ziemniaki dam i zje aż się uszy trzęsą
jutro zamierzam ugotować zupkę. Macie jakiś fajny przepis ? Ola ma 5 miesięcy skończone.
Ja od 4 miesiąca do około 6 podawałam same słoiczki. Od połowy 6 miesiąca zaczęłam gotować sama. Warto brać też pod uwagę porę roku w jakiej dziecko zacznie jeść. Jeśli zimą to zdecydowałabym się na słoiczki, bo jak wiadomo wtedy warzywa są zagranicznie, pryskane chemią i wogóle bleee. Latem podawałabym robione własnoręcznie obiadki i deserki.
I nie mówcie, że słoiczki są takie złe, bo gdyby zagrażały dzieciom to nie dopuszczono by ich do produkcji.
Także pół na pół. Raz daje słoiczek, raz gotuję.
W sumie nie mam zdania jakiegoś takiego konkretnego względem słoików. Pamiętam, że w momencie rozszerzania diety moja teściowa bardzo była oburzona tym, że nie mam zamiaru podawać słoików…odniosłam wrażenie, że ma mnie za nienormalną. Decydując się na samodzielnie gotowanie wychodziłam z założenia, że zrobiony przeze mnie obiadek będzie bardziej aromatyczny i będzie miał więcej smaku…Nie wiem jak pachną słoiki, wystarczy mi, że spojrzę na ich konsystencję i datę ważności. Dlatego od początku gotuję sama, myślę o metodzie BLW…ale córka nadal nie ma zębów i nie wykazuje jeszcze zbyt dużego zainteresowania samodzielnym jedzeniem.
Zuzia może zupka z groszkiem zielonym ? Mój uwielbia tą zupkę
Woda,ziemniak,pietruszka,mały talarek pora,trochę mrożonego groszku. Super zupka Skorzystałam z przepisu koleżanki ale mi ona również smakowała
Klio malutka nie musi mieć zębów do BLW a spróbuj podać jej na talerzyku marchew i brokuł i daj jej tą możliwość wyboru,może jak zobaczy dwa kolorowe warzywka to się skusi
U nas 6 miesiąc skończony ale niestety z rozszerzeniem diety muszę czekać. Mimo, że dzieciaki się rwą zauważyłam, że po kaszce jaglanej chwilę później wymiotują, podobnie z jabłkiem i bananem. W sumie mnie to nie dziwi bo są alergikami.
Wczoraj ugotowalam zupkę z marchewki , pietruszki i ziemniaka. Ola ładnie ja zjadła ale wieczorem wyszła jej wysypka na twarzy i to dość duża i bardzo płakała i się spinala. Widać , za ja brzuszek bolał. Wszystkie te warzywa jadła wcześniej ze słoiczków. Pierwszy raz miała takie ugotowane. Może faktycznie o tej porze roku to jej nie podawać taki warzyw bo to pewnie bardzo pryskane żeby cała zimę przetrwały.
Chyba poczekam do lata a teraz opre się na sloiczkach. Chociaż to bardzo drogo wychodzi.
Roxi próbowałam, ale jakoś nieskutecznie, brak widocznego zainteresowania…muszę podjąć chyba kolejną próbę A przepis z zielonym groszkiem podkradnę i jutro wypróbuję
Zuzanna może tak być… A mój ostatnio pluł i histeryzował przy zupce z kalafiore, skutkiem czego zupkę wylałam, a wczoraj dałam mu same rozgniecione różyczki to wcinał aż się uszy trzęsł.… ach te grmasy…
Zuzanna może mrożone ? Mrożone o tej porze roku są “bezpieczniejsze” niż świeże i warto czasem zaufac mrożonkom
Roxy świetny pomysł. O mrozonkach nie pomyślałam a mam w zamrazalniku marchewkę z własnego ogródka.
Az mi się śmiać z siebie chce
Na samym początku rozszerzania diety miałam warzywa z działki babci lub rodziny ze wsi. Ale tylko marchew, pietruszkę… i to chyba wszystko. Resztę warzyw np. kalafior, brokuł, cukinię, ziemniaki, itd kupowałam na straganie. Tak naprawdę nie miałam gwarancji, że te warzywa są ok, ale i tak zdecydowałam się na obiadki robione własnoręcznie. Słoiczki podałam chyba 3 razy, ale wybrałam warzywa, których sama bym nie przyrządziła np. pasternak. Potem kupiłam dynię z Babydream i Mała miała totalną biegunkę… i na tym moja słoiczkowa przygoda się skończyła. Potem kupiłam słoiczki dwa razy, jak miałam kryzysową sytuację i wiedziałam, że muszę nakarmić poza domem, ale nie chciała jeść zmielonej papki, skoro od jakiegoś czasu podawałam jej warzywa w całości. Dla mnie każdy słoiczek pachnie tak samo. Zresztą ja też nie toleruję kupnego jedzenia w słoikach dla nas. Mój mąż kiedyś kupował czasami jakieś pulpety czy coś, jak nie chciało mu się gotować, ale ja tego nigdy nie jadłam. Wszystko smakuje i pachnie tak samo. W końcu mój mąż przyznał mi rację i już tego nie kupuje ;p
Co do słoiczków dla dzieci - faktycznie jest gwarancja jakości produktu (przynajmniej tak zapewnia producent), więc jeśli dziecko je z apetytem to jak najbardziej. U nas się nie sprawdziło.
W którymś poście czytałam, że jedna z mam dobrze przygotowała się do rozszerzania diety dziecka…w tym jesienią, kiedy była jeszcze w ciąży robiła słoiczki z dynią - moja córka np. jej nie jadła…gdyż sezonu brak, a na słoik z przyczyn o których pisałam poniżej nie jestem w stanie się zdecydować.
Żałuję, że pasternak jest tak mało dostępny, gdyż jest przepysznym warzywem…dla mnie smakuje niczym mleczko kokosowe Ze mną jest podobnie względem braku gwarancji co do warzyw i owoców, które kupuję…ale z drugiej strony nie dajmy się zwariować.
Lilka dokładnie - nie dajmy się zwariować. Mleko modyfikowane, którym karmię córkę - jest sztuczną mieszanką. Kosmetyki, którymi traktuję córkę, są chemicznymi wytworami. Nie unikniemy wielu rzeczy, więc z jedzeniem też nie ma co przesadzać.
Świetny pomysł z przygotowywaniem słoiczków w sezonie! Muszę podrzucić pomysł siostrze, która urodzi w lipcu, a rozszerzać dietę będzie pewnie w okolicach późnej jesieni/zimy!
Ja już nie mogę się doczekać owoców z działki, by właśnie młodemu słoiczki porobić, bo jabłuszka nasze się u
Już kończą