Aisa94 ja już nie liczyłam ile razy leżałam… To było więcej niż 3 razy. Później mi gin powiedział że nie dawali mi dużej szansy na donoszenie tej ciąży. Miałam silne krwotoki. Zagrażający przedwczesny poród. Na szczęście ta ciąża już chodzi i pyskuje po swojemu.
Kolemi- z jednej strony nieświadomość pomaga sie mniej stresować, ale z drugiej strony czasem mozna zbagatelizować problem. Ja z kolei byłam raz ale kilka tygodni i na szczęście wystarczyło, bo sie oszczędzalam w domu i to bardzo i poskutkowało.
Hahah no widzisz, taka to rezolutna ciąża od początku i zostało dzidzi;)
A co do stresu- to pamiętam na szkole rodzenia jak mówili, żeby sie nie denerwowac podczas porodu, bo jest wtedy dłuższy. Czyli z jednej strony jest katalizatorem wcześniejszego porodu a z drugiej strony wydłuża niepotrzebnie poród- warto wiedziec;)
Sama sobie zazdroszcze przechodzenia tej pierwszej ciąży. Życie było takie proste. Leżałam oczywiście większość ciąży ale jakoś tak totalnie na luzie.
Nie zazdroszczę leżenia kilka tygodni. Jednak jak się leży przez góra 2 tyg to tak jakoś łatwiej wiedząc że za chwilę się będzie w domu.
A o tym że stres tak działa podczas samego porodu nie miałam pojęcia. Do głowy by mi to nie przyszło. Ile tu się można dowiedzieć ważnych i ciekawych rzeczy.
Mój syn się przenosił w brzuchu nie chciał wyjść heh.
Ale fakt nie myśli się tak aż tzn zmartwienie zawsze jest Czy ok jest itd ale nie ma się jeszcze takiej świadomości całkiem że to może zagrażać i tamto jest się bardziej na luzie niż jak już się przeszło jakieś w ciąży przypadki. Ja przy porodzie miałam np komplikacje syn się zaklinowal czołem bo ułożył się do porodu twarzyczkowo więc można powiedzieć że urodził się patrząc w sufit wchodził największym obwodem głowy i tak też wychodził i jeszcze pozycja jest nie naturalną dla dziecka w tym układzie bo musi odginac głowę do tyłu żeby wyjść ale się udało teraz już wiem Że mogą być problemy z 2 ciąża zresztą poronienie już też mam za sobą dostałam zakrzepice w ciąży A że była nieobjawowa wtedy to nie wiedział nikt że zakrzepy mam po porodzie zaczęły się pojawiać objawy i wyszło że w ostatniej chwili właściwie poszłam do lekarza i mówię że coś nie tak jest i szpital okazało się że zakrzepica i zastrzyki po dwa dziennie konska dawkę przez ponad miesiąc i teraz w 2 ciąży też będę musiała brać zastrzyki już do końca ciąży i po ciąży w połogu też.
A najgorsze to to że ja sobie nie umiem zrobić zastrzyku mam fobie jeśli chodzi o zastrzyki i tak wtedy się przemoglam i dałam mojemu mężowi robić zastrzyki gryzlam poduszkę w tym czasie aby się nie ruszyć. Ale sama nie wiem czy bym dała radę komuś zrobię bez problemu ale sama sobie to ciężko A mój tetaz ma inną pracę więc zakładam że nie będzie go i będę musiała jakoś sama to ogarniać jak będę w ciąży a nie wyobrażam sobie tego jak na razie tzn ciążę sobie wyobrażam od dawna ale zastrzyki samej sobie hmm ciężko to widzę.
Aisa94 moja przyjaciółka też ma te chorobe. Paskudztwo straszne. Tylko ona niestety nie załapała się na refundowane zastrzyki.
Myślę że dla własnego dziecka spokojnie ogarniesz te zastrzyki. W końcu czego się nie robi.
Ja pierwszy poród mialam podobny tzn też mi się młoda zablokowała. Tylko u mnie skończyło się to cc. Z drugim dzieckiem nie zaryzykowałam i miałam cc na życzenie. I szczerze jeżeli chodzi o zmeczenie i całą otoczkę porodu to pierwszy poród był traumatyczny a drugi to pikuś. Jeden minus to kurczenie się macicy. Było strasznie bolesne.
Nie wyobrażam sobie co byś czuła w trakcie tego porodu jeśli byłabyś całkowicie świadoma wszystkich zagrożeń które groziły dziecku w tym momencie. Czasami lepiej jest nie wiedzieć. Ciesze się że wszystko się udało. Zdrowie najważniejsze.
Ja nie mogę mieć cc mogłoby to się źle dla mnie skoczyć.wlsnsie z powodu tej choroby.
Moja przyjaciółka miała cc. Wszystko było dobrze tylko o ile dobrze pamiętam jakiś zastrzyk miała??? Pewnie to wszystko zależy od stopnia zaawansowani tej choroby. Ja miałam w drugiej ciąży podejrzenie to brałam tylko acard. Mam nadzieję że Twoja druga ciąża i poród będą książkowe. Wszystkie powinnyśmy tak mieć
Kolemi- no właśnie stres jest katalizatorem wielu powaznych reakcji naszego ciała i stanow chorobowych. W etymologii chorób i to bardzo poważnych bardzo czesto jest wymieniany w czołówce. Jest też odpowiedzialny za obnizenie odporności i podatności na raka;/ także takie czasy naszły, że musiny umieć radzic sobie ze stresem, szczególnie jeśli prsybiera forme takiego paralizującego stresu.
A ja leżałam na pato ponad miesiąc i do końca nie było wiadomo, czy uda sie dotrzymać ciąże i czy nie bede musiała zostac do końca;/ a ciąża była w 2 trymestrze, i groziło, że dzidzi nie uratują, gdyby sie urodzila jednak, bo jeszcze za mała:( ale cudowni lekarze pomogli nam- robili wszystko co mogli -za co z całego serca dziekuję
Aisa- naprawdę współczuję, nie masz łatwo… dlatego przypuszczam, że to sprawiło, że jesteś tak mądrą osobą, bo życie daje w kość, a Ty jestes niesamowicie zdeterminowana;) fajnie znać choc w takim stopniu jak przez forum, taka fajną osobę;)
Ja musiałam sie nauczyć roboc zastrzyki jak miałam złamaną noge:/ no łatwo nie było, bo nie znoszę igieł i tu raczej nie z powodu bólu co poprosru nie lubię jak ktos mnie kłuje, jakas cbyba trauma z dsieciństwa;) bywa, że mdleje np. przy podawanym kontraście dożylnym. I staram sie i dwoje i troje, żeby nie zemdleć i fik, lece. Ale zawzięłam sie jak koza i dałam rade. Ty jestes taka silna kobietka, że napewno sobie poradzisz;)
Tak taki sobie stres a tyle złego potrafi wyrządzić. Ciekawe czy kiedyś żyło się lepiej pod tym wzgledem. Bo jednak jak byłam dzieckiem to moje problemy wydawały się być najgorsze z możliwych. Czyli towarzyszy mi to od małego…
Ponad miesiąc to strasznie długo. Trzeba być strasznie silnym psychicznie. I być zdeterminowanym :). Dostałaś sterydy?? No w 2 trymestrze to każdy dzień jest na wagę złota.
No tak zgadzam się z wami że każdy dzień najważniejszy w brzuszku ale czasami już jest ciężko . Ogólnie teraz dużo młodych kobiet ma problemy z ciąża co chwilę się zmieniają w szpitalu. Teraz mam znowu nowa koleżanka która jest w 25tc . Przez te wszystkie chemie itd są problemy z tym żeby donosić tą ciążę do końca . Ja z jednej strony jestem zadowolona bo już czuję się tutaj swobodnie więc jak przyjdzie czas na poród to wiem jak wygląda sala co mnie mniej więcej czeka także to jest na duży plus.
Alicja zniki są raz na jakiś czas przeważnie wieczorem coś się dzieje tak do 70spada a na drugi dzień np jest ok więc mały musi albo przyciskać pempowine albo żyła dociśnięta . Dzisiaj lekarz mówił że jestem grzeczna ale za jakiś czas może znowu tętno spasc i tak trochę siedzę jak na szpilkach
Pati1990 no skoro wieczorem spada to może faktycznie dziecko się bawi tą pępowiną. W końcu przeważnie wieczorem jak już leżymy to dzieci są najbardziej aktywne. Po całym dniu kolysania i różnych dźwięków zaczynają buszować.
Kolemi z tym że ja cały czas leżę w tym łóżku szpitalnym ale to fakt moje dzieciątko w nocy jest bardzo aktywne a w dzień bardziej leniwe. Z tym że te spadki tętna nie są codziennością lekarze sami do końca nie wiedzą co się dzieje . Dlatego mam częstsze zapisy i monitorują przepływy co kilka dni
Kolemi- długo właśnie i z dnia na dzień odliczałam do kolejnego tygodnia, aby wiedzieć, że dzidzius starszy o tydzień. I ta okropna niepewność i strach. Ale dla mojej dzidzi wzystko i bylam gotowa na wszystko;) a sterydy na rozwój płuc dostałam od razu razu jak przyjechałam- zadek bolał mnie jak fiks… aż nie mogłam na pośladek usiąść, i to chyba 3 dawki były albo przez 3 dni,czy jakos tak;) Kurcze juz nie pamietam;/
Kiedyś były inne problemy i inne priorytety oraz styl i tempo życia- każde pokolenie rządzi się swoimi prawami. A dla dziecka wszystko może byc problemem i stresem na miare everestu, bo dopiero uczy sie punktow odniesienia.
Stres dodatkowo niszczy komorki mózgu. Jednakże stres taki o małym nasileniu jak np. podczas biegu na autobus, działa nie tak źle,bo niszczy słabe komórki, a ich miejsce zastepują nowe lub wzmacniaja sie te istniejące te silniejsze. A jak jest paralizujący to lecą komórki bez względu to czy są silne czy słabe.
Pati u nas było podobnie ze spadkiem tętna schodzilo nawet do 60 piszczalo polozne wolaly lekarza mój lekarz był na dyżurze co prowadził mi ciążę i był w szoku co się dzieje. Ja na początku spytalam czy to możliwe żeby lapalo moje tętno ale niestety A lekarz też w szoku bo w karcie tachykardia bo na zapisie który miałam zlecony było że dziecko ma za duże tętno później były spadki wieczorami i wg lekarzy było że młody z pepowina coś wyrabial no i przez to mialam testy oct tzn test oksytocynowt zeby zobaczyć czy łożysko jest wydolne czy nie będzie komplikacji przy porodzie jakiejś niewydolności oddechowej I też dlatego był robiony by podjąć decyzję czy mogę sn rodzic choć ja mówiłam że cc to ostatecznośc jak będzie zagrożenie jakieś A tak chce sn. Później się uspokoiło z ktg więc już nie byłam tak monitorowana jak Wczensiej ale i tak 3 razy miałam ktg na dzień A wcześniej 5 razy nawet
Pati moze malo pocieszając ale gdybys nie trafila do szpitala bo szyjka sie za bardzo skróciła to bys nawet nie wiedziala o różnicy w KTG miedzy pomiarami rano, a wieczorem.
Teraz sama sie zastanawiam czy KTG robione tylko rano ma sens? We wtorek bede miała pierwszy raz robione KTG i w sumie to ze wyjdzie wszystko ok to nie znaczy, ze jest wszystko ok. U mnie w szpitalu nie ma możliwość zrobienia wieczorem KTG, a nie sądziłam, ze pomiary moga byc rozne w zależności od pory dnia
Mamusia Kubusia nie przejmuj się tym pomiary zawsze mogą się różnić nawet rano.
Aisa z tym że ja nie mam tachykardii właśnie są normalne zapisy nie skacze wysoko tętno za to są te spadki. Ale mam taką nadzieję że nic mu nie jest i poprostu lubi się bawić pempowina . Teraz na szczęście odpukac miałam dobre zapisy szczerze trochę siedzę jak na szpilkach bo nie ma mojego lekarza i jakoś weekend trzeba przeżyć . Ja mam robione codziennie po 3razy ponad godzinę . I co 2-3dni sprawdzają mi przeplywy i stan łożyska .
Eresz ja też cały czas myślę ile waży ile przybrał jak wygląda no dosłownie o wszystkim. W 34tyg mały ważył 2707g i teraz jak miałam przeplywy to poprosiłam Pana żeby mi zrobił pomiary to mały miał 3kg a jak po porodówce poszłam na przeplywy to babka nawet nie robiła pomiarów głowy brzuszka itd i stwierdziła że waży 2600g troche się zmartwiłam bo 2tyg różnicy a tak mało by ważył albo zrobiła badanie na odwal się bo pytała ile ważył . Już sama nie wiem.
Mama.Kubusia spokojnie grunt to dobre nastawienie nie przejmuj się jedz na ktg i dowiesz się jak z maluchem. Najważniejsze to licz ruchy dziecka staraj się kontrolować czy się rusza jakby coś się działo to wtedy do szpitala wszystko będzie dobrze
Pati spokojnie waga usg to coz dość rozbieżna może być zależy jak lekarz mierzy a i tak błąd jest spory więc może być że maluch większy jest nawet niż to wskazują.
Pati miałam podobnie choć ja wieczorem parę razy miałam po 2 godziny ktg bo zapis był zły. I kilka razy rano byłam podpięty dłużej bo też się działo no ja miałam na początku niby tachykarii podejrzenie w sensie u synka w brzuchu A później spadki były po prostu i też nie wiedzieli co się dzieje.
Niekiedy miałam tak że rano godzinka popołudniu 3 godziny i wieczorem 2 to była tragedia tym bardziej że przy ktg nie można używać telefonu bo to zakłóca zapis
Znam te wszystkie wątpliwości i KTG przypomina mi wszystkie trudne chwile na porodówce. Każda nieprawidłowości jest ogromnym stresem dla mamy. Jednak tak jak dziewczyny mówią- może to być spowodowane uciskaniem pępowiny, niedojrzaloscia serduszka- która jest bardzo częsta i nie stanowi zagrożenia dla maluszka. Może to być niedobór jakiegoś pierwiastka. U mnie nikt nie słuchał zapisu tylko weryfikowany był zapis na papierze. Nieprawidłowości było słychać a nie było widać. Dopiero niedługo przed porodem zaczęły zapisywać się spadki i skoki. Maluch robił sobie trampolinę, szalał i kopał z całych sił. Do teraz tak się wierci i juz wiem, że szukał wtedy dogodnej pozycji, albo po prostu był rozdrazniony. Ale głowa do góry bo po porodzie maluszek będzie przebadany wielokrotnie. Gdyby już teraz było coś niepokojącego to byłoby rozwiązanie natychmiastowe.
Pati ruchow to ja nie musze liczyć jak sie maly rozchula to 10ruchow robi w 5min. Czasami brzuch mnie boli no ale lepiej zeby mnie brzuch bolal, niz zebym sie zastanawiala czemu sie nie rusza.
Ostatnio w nocy czulam dziwne delikatne pukanie. Za trzecim raz sie wystraszylam i zawolalam męża, a on stwierdzil czy nie ma czkawki. W sumie to mogla byc czkawka ale ja mialam tak malo jej w ciazy ze o tym zapomnialam.
I wlasnie wtedy sobie uświadomiłam, ze juz jestem na etapie - znam swoje dziecko. Wystarczylo doslownie trzy inne ruchy zeby mnie to zaniepokoiło. Az sama sie dziwie jak człowiek instynktownie moze byc czujny, przeciez nikt nas nie uczyl jak maja wygladac ruchy dziecka, a co jest dziwne …