Relacje z mężem po porodzie

Ja na początku też zawsze z mężem jeździłam do jego rodziców choć i tak zdarzało się to rzadko. Dopiero jak w drugą ciążę zaszłam to jakoś tak wyszło, że mąż zaczął jeździć sam a ja mogłam sobie odpocząć (bo wtedy się nie czułam najlepiej to głównie jednak leżałam). No i tak się przyjęło, że jak mu się uzna bez powodu zajrzeć tam z synem to ja zostaję. Jadę na święta, jakieś urodziny itp. Ale to on tam jeździ raz na 1.5-2 miesiące, choć mamy blisko.

 

Ale ostatnio też miałam ciężki czas z mężem. On był po prostu wykończony bo wraca z pracy i zajmuje się synem, nie ma czasu dla siebie. Na rozmowę w ogóle nie mamy czasu bo jak zaczynamy rozmawiać przy synu to on zaczyna wrzeszczec. Mamy mu czytać książki albo się z nim bawić i jedyny czas na poważne rozmowy jest wieczorem a wtedy padamy na twarz i na tym się kończy. Także ja ostatnio tez za mężem biegałam bo był obrażony ale wyjaśnić się nic nie dało bo nie i koniec. Lezal i ani na mnie nie spojrzal. Potem ostatniej niedzieli sama go na rower wysłałam żeby sobie odpoczął. Dzis pojechał do kumpla a początkiem lipca bierze urlop tacierzynski jeszcze za pierwszego syna i już mamy ustalone, że pojedzie sam w góry. To i tak mało ale zawsze coś. Zwłaszcza że ostatnio syn jest nie do zniesienia. Wiecznie jakas awantura.

 

Ja jak chcę to mogę zawsze do jakiejś koleżanki iść, nigdy nie usłyszałam że nie. A w ciągu dnia też nie.mam źle bo mieszkamy z rodzicami, wiec jak juz serio nie wyrabiam to mogę zejść na dół i zawsze na niego zajrzą. Zresztą nawet jak wyjdziemy do ogrodu to mamy tu spory teren ogrodzony, mój tata jeszcze na każdej bramce dorobił zamknięcia na górze, więc syn sam sobie bram nie pootwiera i może sobie chodzić. Ja mam chwilę żeby sobie odpocząć. 

Ewa dobra z ciebie żona ja bym w życiu na to nie poszła 

Mój mąż na rybach odpoczywa więc jak chce i ma czas to jedze. 

Moj nie ma ręki do ryb :D za to jeździ na siłownię  ;) Ale dba o formę, diety i wgl 

Ja nigdy z mężem nie miałam takich problemów a jesteśmy 16 lat razem zawsze umiemy się dogadać i iść na kompromis zdarzały się ciężkie dni ale wiadomo jak wszędzie i zazwyczaj chodziło o jakieś głupoty

Ewa a moze taki wjazd przydal by sie wam oboje a nie tylko sam mąż ? Taki odpoczynek dobrze zrobi każdemu 

My też czasami mamy takie dni ale zawsze idzie się dogadać.. 

Jak zmarła jego mama z dnia na dzień ,  po prostu wolimy się cieszyc tym co mamy ;) bo nigdy nie wiadomo jak to się potoczy :) szkoda czasu na kłótnie i boczenie się na siebie. Jak już jest problem to próbujemy go rozwiązać 

Nie powinno się kłaść spać dopóki się nie pogodzi. Wiadomo że nie ma małżeństwa czy związku gdzie nie ma kłótni i cichych dni jednak trzeba umieć przyznać się do błędu, przeprosić, pierwszemu wyciągnąć rękę 

Aneczka dokładnie ☺

Czyli mam iść przeprosić przed nica nawet jeśli to nie jest moja wina? 

Aneczka no ja zawsze się staram bo mnie potem to męczy bo faktycznie kłótnie są o głupoty, po prostu przez to że oboje jesteśmy zmęczeni i nam się nazbiera. No ale czasem podchodzę, próbuje a mąż obrażony jak dziecko. To idę. 

Ostatnio sobie wyjaśniliśmy wszystko i już ok. Ale musiałam męża na siłę do tej rozmowy zaciągnąć. 

 

Mamą być nam by się przydał po prostu czas dla nas dwóch bez dziecka, ale nie potrafimy nikogo poprosić o pomoc i zajęcie się dzieckiem żebyśmy mogli iść na kawę czy do kina. Jak musimy coś załatwić ważnego a nie chcemy syna brać to wtedy moi rodzice z nim zostają ale to zawsze załatwiamy na szybko co musimy i wracamy. Teraz go najczęściej zabieramy ze sobą. 

 

Niedługo mamy rocznicę ślubu i tak się zastanawiałam czy by nie poprosić rodziców o zostanie na godzinkę z synem a my byśmy sobie wyskoczyli na jakiś deser chociaż na godzinkę. 

 

Trzeba nie raz iść na kompromisy zwłaszcza przy dziecku no ale najgorsze jak nie ma czasu na poważna rozmowę czy nie ma do niej chęci. 

My mamy jutro rocznicę bycia razem więc Zobaczyny czy mój dziad się postara czy to oleje :D

Też zawsze mnie takie kwestie ciekawią,  czy mój pamiętam i wgl co przygotuje.  Ja tam zawsze kolację robię przy świecach. Bo na żadne wypady narazie nie mamy jak go kp a po za tym daleko rodzice i wgl trudni zorganizować taka niespodziankę;)) 

 

Monia jeżeli nie jest to twoja wina to chociaż można się pierwszemu odezwać i wyjaśnić żeby się pogodzić. Bo jak dwie osoby będą miały takie same podejście że nie będą się odzywać bo nie moja wina to będzie to długo się ciągnąć 

nie trzeba być takim upartym i warto porozmawiać 

Beata upór wszystko komplikuje. Problem narasta i później tylko gorzej jest 

Pierwszy klucz do sukcesu to rozmowa z druga osoba bo nie wiemy co kto oczekuję jak się nie porozmawia to się nie wie. Trzeba ze sobą dużo rozmawiać. Mój pamięta o każdym zbliżającym sie święcie 

Rozmowa jest najważniejsza bez niej ani rusz

Monia, możesz nawet sobie nie zdawać sprawy, że coś mówisz lub robisz, a może w jakiś sposób na niego negatywnie wpłynąć. Może niekoniecznie od razu przepraszać, ale możliwe, że będzie trzeba, jeżeli coś jest nie tak.

Mam w pracy koleżankę, która opowiadała mi, jak to w ciąży świetnie się czuła, że cała chodziła w skowronkach. Niby. Bo potem po porodzie mąż jej wyznał, że całą jej ciążę był na skraju wytrzymałości, ponieważ ona była dla niego okropna. Nie zdała sobie z tego sprawy, dopóki on jej tego nie powiedział. Punkt widzenia zależy więc od punktu siedzenia.

U nas też się zdarzają sprzeczki, ale muszę przyznać, że częściej przeze mnie. Ja coś chłopu powiem, ja się na niego obrażę i potem dopiero sobie zdaję sprawę, jaka jestem głupia i idę przepraszać. A jeszcze bardziej mi głupio, kiedy nie zdążę i to on wyciąga pierwszy rękę do zgody, choć wina moja. 

Te humory w ciąży są okropne:D

 Mi też czasami Maz mówił że jestem nie do zniesienia :) Ale jak to słyszałam to próbowałam jakoś nad emocjami, słowami zapanować. 

Rozmowa jest najważniejsza