Po pierwszym porodzie bardzo się zbliżyliśmy ogólnie stał przez cały poród za moją głową i mnie wspierał głaskał a wcześniej przywiozł hamburgera z MC i cole i byłam mega wdzięczna. Ogólnie poród pierwszej corkk trwał 1pogodz był wywoływany. Zaczelo się o 8 on przyjechał na 9 z jedzeniem. Ogólnie byłam bardzo chuda przed ciąża 54 kg na koniec ciąży 90kg ale w ciągu 2 tyg zjechałam na 48 kg więc on był że mną poród wspominam cudownie ogólnie znieczulenie zewnątrzoponowe.. Tak można rodzic ale on byl przy mnie cały czas jak już nie dawałam rady piłka nie pomagała i inne sposoby przy gorącym prysznicu też był że mną. I nagle nastała ta chwila 3 parcia po 10 godzinach bólu w tym jakoś 3 bez po znieczuleniu. Ale wyszła i on w amoku odciął pępowinę ja byłam bardziej nieogarnięta niż on, podali mi dziecko na piersi ona mi się zsowala bi nie wiedziałam jak mam ja trzymać. Taka malutka, podtrzymał i mi ją podał tak żebym była w stanie utrzymać płakał ze szczęścia potem zanim mnie zszyli itp około 40 min on spędził czas w sali po porodowej z dzieckiem na rękach widok nie do opisania i jego radość. Przy drugim porodzie go nie było bo byl w pracy. Ale się cieszę bo rodziłam bez znieczulenia w takich bulach że gdyby był i się odezwał to życie mu nie miłe ☺️�
Też myślę, że takie trwanie przy sobie na siłę, bo są dzieci działa tylko na ich szkodę i lepiej się rozstać. Sztuką jest jednak też takie rozstanie, żeby dzieci je odczuły jak najmniej, bo często niestety jest też tak, że są one bronią lub kartą przetargową w rękach rodziców.
Kaero masz rację do takiego pokojowego rozstania też trzeba być bardzo dojrzałym psychicznie.
Bycie ze sobą tylko dlatego że macie dzieci to nic dobrego
Dokładnie.
Ja to nerwowa bardziej jestem a mój to jest spokojny, chociaż ostatnimi czasy się trochę rozbrykał i mnie bardziej denerwuje ale jakoś żyjemy :D
Pati jak juz nie ma o co walczyć to nie ma sensu ciągnąć i przedłużać takiego życia lepiej się rozejść ii niech każdy idzie w swoją stronę i uklada życie na nowo
Ale czasem też ciężko podjąć taka decyzję
Najgorsze co można zrobić, to ratować swój związek przez dziecko... Jeżeli jest źle w relacji, to ciąża, poród i małe dziecko tego nie zmienią, a wręcz raczej na pewno pogorszą. Niestety niewiele osób o tym wie, a potem się dziwią, że partner odchodzi po porodzie.
Do relacji partnerskiej trzeba dorosnąć. Niektórzy szybko dorastają, inni nigdy tego nie zrobią. Taka prawda. To co najważniejsze, to rozmowy i umiejętność odłożenia swoich potrzeb na bok, aby być obok drugiej osoby. I musi to działać w dwie strony, a nie tylko od mężczyzny.
U nas nie ma różnicy w relacji, jeśli chodzi o ciąże, porody czy okres połogu. O wszystkim rozmawiamy, razem jesteśmy we wszystkim. Do tego stopnia, że po porodzie mąż psikał mi ranę Octeniseptem :) To było normalne - ja chciałam dobrze o ranę zadbać, a nie byłam pewna czy trafię, a on wiedział, że to ważne dla mojego zdrowia. Brał psikacz i psikał. Tak samo nie było problemu, gdy podczas pierwszego porodu musiałam zrobić siku przez rureczkę. Zwykła, fizjologiczna potrzeba, którą trzeba zaspokoić.
Teraz jestem w trzeciej ciąży. Brakuje nam trochę czasu dla siebie i tej prywatności, no ale przy dwójce dzieciaków i braku pomocy ze strony dziadków wiemy, że nie mamy o czym marzyć. Dlatego staramy się cieszyć każdą wolną chwilą i spokojną nocą. Zamiast do restauracji, randki robimy w domu: zamawiamy pizze dla siebie i rozmawiamy.
Jeżeli jest o co walczyć oboje rodziców tego chcą jest cień nadziei że uda się to posklejać to owszem. Ale wiadomo że nic na siłę jak tylko jedna osoba tego chce. Awantury, kłótnie bardzo się odbijają na dzieciach, stają się tak samo nerwowe i rozdrażnione.
Nie wiem my teraz mamy ciche dni o byle co kłótnie, dopiepszanie sobie.
Najbardziej chodzi o wyjazdy mojego ukochanego, codziennie musi być u mamy, ciągnie mała ze sobą gdzie nie nabił jeszxze klimy, woda nie zagotowana dla małej no aż mnie szlak trafia, muszę na szybkiego jej podawać gotowe mleczko.
W domu zrobił się taki syf, bo musimy jechać codziennie do rodziców nawet nie mam kiedy zrobić pranis bo wiecznie siedzimy tam
Monia ja pierwsza ciążę miałam ciężka bo cała wymiotowałam się miałam super wsparcie męża który wszystko robił. W drugiej ciąży mąż też dużo pomagał. Kiedy urodziła się pierwsza córka mąż robił mm czasem karmił, brał do odbicia, zmieniał pampersy, później zaczął kąpać i do dziś to robi. przy drugiej jest inaczej bo karmię kp. Więc czasem weźmie ponosi
Monia, bez klimy to też bym nie chciała, żeby mąż z małym jeździł. A dlaczego tak musi u rodziców codziennie być? Mówił ci?
Monia pewnie to takie chwilowe, teraz jeszcze te upały to dodatkowo nie sprzyjają goraco dzieci marudne a tu jeszcze mamusia;)
Moze poproś meza zeby zabrał dzieci do mamy a ty odpocznij trochę bo inaczej zwariujesz;/
U mnie 1 ciaza to się smieje ze przespana ciagle leżałam spiaca bylam wiec spalam całe dnie sama wiec albo kurs do kuchni po jedzenie wymioty i spanie;) w drugiej ciazy tez głównie odpoczynek na ile się da;) corka starsza wiec tez juz nie muszę ganiac za nią jak za 2 latkiem, mąż tez uwielbia wyjazdy na dzialke wiec co weekend jezdzi sam albo z corka bo uznałam że skoro ja musze odpoczywać leżeć i zawsze coś to niech oni korzystają;) przeciez przezemnie nie beda siedzieć w domu;)
No właśnie czemu ciągle tam jeździ? :/ wiem bo czasami w weekend jedziemy do teścia jak Maz ma pomagać w garażu. I wtedy od rana do wieczora po za domem. On później idzie się kąpać a ja ogarniam dzieciaków i dom
Monia, właśnie, czy ty masz trochę czasu dla siebie? Wychodzisz czasem tak tylko dla siebie? Przecież karmisz mm, to tata chyba ogarnie dziecko, a ty możesz sobie wyjść na kilka godzin i odetchnąć. Bo jeżeli to ty masz wszystko na głowie i się martwisz, przejmujesz, to się wypalisz szybko i frustracja da o sobie znać. A on jak zostanie sam, to się szybko nauczy, że trzeba mieć zawsze wodę do przygotowania mleka. I pranie chyba też wstawić umie?
Monia rozmowa to podstawa w związku pamiętaj ☺
Monia to pewnie chwilowe jak mówi Anita może ma potrzebę ciągłego przesiadywania u rodziców zabiera dziecko żeby dziadkowie widzieli itd. Najważniejsze to rozmowa i jeszcze raz rozmowa. U nas też się zdarza że się kłócimy tak to jest w związku trzeba poprostu rozwiązywać problemy nie dusic nic w sobie tylko rozmawiać i mówić co leży na sercu
Monia to niech sam jeździ do rodziców albo z córką. A Ty w tym czasie ogarniesz trochę w domu, odpoczniesz, zrobisz coś dla siebie
Dokłądnie MOnia zostań w domu nie jedz macie dziecko na butelce to i mąż ją sam ogarnie :) Ty w tym czasie albo się wyspij, albo w domu coś porób, albo zrób coś dla siebie :)
Nie każdy facet umie rozmawiać. Ja mówię on milczy tak wygląda nasza rozmowa mam wrażenie czasem, że gadam ze ściana.
Umie się opiekować karmic tylko jak karmic jak nie ma przegotowanej wody ja muszę o tym pamiętać?
Głowa nie jest tylko od tego żeby szyją ładnie wyglądała, tylko żeby mózg czasem pomyślał :D
Pępowinę też trzeba kiedyś odciąć ale kiedy jak 30 lat przyklejona.
Teraz jest trochę lepiej, zobaczymy kiedy następny raz mi podniesie ciśnienie