Przebieg porodu – czego się spodziewać

Po podaniu znieczulenia przez jakąś godzinę mi odpuściło - na połowę Gwiezdnych Wojen wystarczy:)

a druga połowa gwiezdnych wojen będzie już w Twoim wykonaniu mówisz? :wink: a nie lepsza jakaś komedia?

A ja znowu drugiej ciąży i drugiego porodu mniej się boję. Wiem czego się mogę spodziewać i wiem, że jak raz dałam radę to i drugi raz ogarnę temat.
Pewnie znowu będę beczeć do położnej, że nie urodzę naturalnie :slight_smile:

Jamiałam lęk przed pierwszym, ale z drugiej strony pod koniec ciąży chciałam już jak najszybciej urodzić. Pocieszałam się też tym, że przecież tego nie ominę, więc po co się zamartwiać no i że wkrótce przytulę synka. Na szczęście wspominam bardzo dobrze swój poród to i następnego się nie boję. Oczywiście wiem, że może całkiem inaczej wyglądać niż pierwszy, ale najważniejsze, że mam dobre wspomnienia. :slight_smile:

Ta końcówka ciąży jest na tyle męcząca, że chyba większość z nas chciałaby mieć to już za sobą. Ja już się nie mogę doczekać bo obecnie zwłaszcza wieczorami jestem dętka.Zbolała dętka

Porodu nie da się przewidzieć. Ja mam przed sobą pierwszy i się nie stresuje bo wiem że musze dać radę żeby ujrzeć Małego i wziąć go w reszcie na ręce. Już z mężem jesteśmy wytęsknieni a czasu jeszcze mamy sporo…

Dokładnie nie ma co się nakręcać :slight_smile: bo ile jest przypadków że kobietki nie zauważyły że już 10 cm rozwarcia i chwila moment i dzieciaczek na świecie :slight_smile:

Mi zostało jeszcze 5 tygodni, chociaż lekarka mówi że raczej będzie szybciej bo szyjka jest dość krótka od samego początku. Zaczynam powoli odczuwać stres, boję się tego bólu, ze nie wytrzymam i zemdleją i nie będę mogła pomóc maluszkowi. Boję się też nacinanie krocza, położna powiedziała mi że u Nas w szpitalu zawsze nacinają i nie ma możliwości tego uniknąć.
Cały czas sobie powtarzam że dam radę bo każda dziewczyna daje, ale jednak stres już mi towarzyszy cały czas.

Kasiu nie martw się nacinaniem krocza. Ja miałam masakrę bo popękałam i mnie nacinali. Nie czułam nic. Ja nawet nie wiedziałam kiedy mnie nacięto.
Po wszystkim też nie było tragedii. Nie mam żadnych objawów niepożądanych :slight_smile:

Kasia nie bój się naciecia, wcale nie boli bo robia podczas skurczu, a jak odpowiednio zadbasz to zagoi sie raz dwa :slight_smile: u mnie nawet blizny nie widać już :slight_smile: lepiej zeby Cie nacieli niż żebyś popękała

Nacięcie jest lepsze niż popękanie… i tak uczą też na studiach pielęgniarskich - więc chyba coś w tym jest :wink: Sama nie przeszłam nacięcia bo miałam cc ale koleżanki nie nacięto - córcia jej się zaklinowała i dopiero po nacięciu koleżanką ją wyparła niestety już lekko niedotlenioną :confused:

Dokładnie lepiej być naciętą niż pęknąć. Ale faktycznie nie boli gdy jest to robione podczas skurczu.

U mnie w szpitalu natomiast położne chronią krocze.
Wczoraj na szkole rodzenia właśnie o tym mówili. Lepsze nacięcie ponieważ robią to w szczytowym momencie skurczu niż popękanie. Jeśli bardzo popękamy jest to o wiele bardziej groźne. Samo nacięcie nie boli i jest nie wielkie. Z pęknięciem już niestety gorzej. Dłużej się goi.

Nas uczyli że nie nacięta kobieta popęka i na starość ma kłopoty z nietrzymaniem moczu - nauka starszego ale bardzo mądrego doktora.

Kasia84 tak jak Ci piszą dziewczyny, nie ma się co obawiać nacięcia. Ja byłam nacinana nie podczas szczytu skurczu, dość mocno zaszczypało, ale dałam radę no i szybko się zgoiło. Pamiętaj też, że ,ja miałam pecha", a większość kobiet jest nacinana w szczycie i nawet nic nie czują, więc głowa do góry. :slight_smile: Z resztą… jeszcze chwila i weźmiesz swoją ukochaną istotkę w objęcia. Czy może być coś równie wspaniałego? :slight_smile:

Kasiu wszystkie szpitale tak twierdzą a w praktyce wygląda to zupełnie inaczej

Karolina znam kilka osób które niedawno rodziły w naszym szpitalu i faktycznie obeszło się bez nacięcia krocza.
Moja kuzynka miała nacięte ale tylko dlatego że sama już o to prosiła tak ją bolało że nie chciała dłużej znosić bólu.

Nacięcie jest szybkie i w skurczu a pęka się powoli…brrrr aż się nie chce o tym myśleć :confused:

Przy drugim porodzie obylo sie bez naciecia ale mialam naprawde super polozna.

Dobra i zaufana położna to połowa sukcesu do pomyślnego rozwiązania. Ja nie miałam nacinanego krocza:)dlatego szybko doszłam do siebie…