Przebieg porodu – czego się spodziewać

A ja się starałam nie myśleć zresztą ostatni tydzień przed porodem byłam zajęta zafascynowana kupnem auta z mężem a do szpitala spakowalam się dosłownie dzień wcześniej bo myślę sobie mam jeszcze ponad tydzień a urodziłam w 38tc :slight_smile:
Od początku pomogło pozytywne nastawienie pamiętam jeszcze żarty z położonymi podczas skurczu partych.
Nie planowałam jak to będzie wyglądać co i jak po kolei pojechaliśmy z mężem do szpitala to miałam już rozwarcie 7mc o skurcze regularnie nie było się co zastanawiać trzeba było rodzić :slight_smile:
Szybko poszło jak miałam mała na bezruchu nie mogłam się nadziwić że to już ze to tyle po wszystkim.
Wiem że każda z nas wspomina to inaczej ale dwie dobre rady nie planować i pozytywnie myśleć :-))))))

ja niczego nie planuje ale chce żeby poszło gładko ,wiem że będzie cięzko ale niech będzie lepiej jak za pierwszym razem . Mam nadzieje że personel rzeczywiście będzie pomocny i w razie czego nie będą czekać na ostatnią chwile . czy sn czy cc mi wszystko jedno byle by córeczka urodziła się zdrowa.

A.Karbowska- współczuję koleżance traumy i depresji, ale wg mnie tak miało być i lepiej, że urodziła siłami natury.
AmiAga- ja też póki co nastawienie mam pozytywne. Dzisiaj nawet mówiłam, że urodzę pewnie w 2 godziny i będzie po ptokach :). Połowa sukcesu to nasze nastawienie i psychika.

Nastawienie psychiczne i SŁUCHANIE położnej a będzie dobrze i jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań czego Ci mocno życzę urodzisz sn szybko :-)))))

AmiAga- nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :-*. Oby było tak jak piszesz.

U nas tak właściwie jeszcze miesiąc do przewidywanej daty porodu, a już od tygodnia brzuch mocno obniżony, coś mi się wydaje, że małemu się spieszy

Poród jest bardzo nieobliczalny i trudno cokolwiek przewidzieć, no chyba, że ktoś ma z góry zaplanowaną cesarkę, ale też bywa różnie.
można sobie “zaplanować” że będziemy rodziły naturalnie, w takiej i takiej pozycji a natura i tak płata figla. Ja się nastawiłam na pierwszy poród naturalnie a zakończył się cesarką i mimo tego, ze zdawałam sobie sprawę,że wszystko może się zdarzyć to jakoś byłam w szoku, zdziwiona, dlaczego…ale potem zdałam sobie sprawę,ze przecież dobrze, że miałam cesarkę, bo mogło by się to źle skończyć a tak to synek urodził się zdrowy

mandarynka masz rację… miałam zaplanowane cięcie na które prawie nie zdążyłam, bo przychodzę do szpitala położna robi kontrolne ktg i patrzy się na mnie… “a brzuch ci się nie napina?” no i ja mówię coś tam boli ale całą noc bolało a czemu pani pyta? a ona “bo dzieciaku ty nie wiesz a skurcze masz” :smiley: no i stół zaraz i Fifi na świecie :slight_smile:

Mandarynka ja planowałam urodzić naturalnie i chociaż się bardzo bałam to mi się udało :slight_smile: ale gdybym musiała to i bym cc miała :slight_smile:
Marta, moja koleżanka miała podobnie, miała zaplanowaną cesarkę bo jest chora na jakaś chorobę (nie pamietam na jaką :wink: ) i koniecznie musiała mieć cc, a u niej tak szybko przebiegało wszystko że omal nie urodziła naturalnie… :slight_smile:

Plan porodu można wsadzić pomiędzy bajki. Niczego w tej chwili nie da się przewidzieć. Nie ma takiej fizycznej możliwości. Wszystko jest tak zmienne i dynamiczne, że trudno określić co się będzie dział i jak to się skończy. :slight_smile: Dlatego ja nie będę planowała i zobaczę co będzie.

Ech mój poród był do dddd… Źle go wspominam, może nawet bardzo źle… Moją osobę wszyscy mieli gdzieś, byłam na porodówce sama, położna przyszła 4 razy, raz podać mi gaz, raz podać zastrzyk, raz kroplówkę z oksytocyną i na sam koniec zebym mogla w koncu urodzić… A na ktg nie spojrzała ani razu, czy tętno w normie… W sumie miałam tak ktg podłączone, że caly czas spadało mi z brzucha i nie było słychać serca, a jak było słychać to z przerwami…

No i mój poród - siedzenie na piłce i bujanie sie, bo nie było innej opcji…
Nie życzę Wam takiego porodu jak mój… 11 godzin męki

Dominika chociaż wiem jak wyglądają skurcze w początkowej fazie porodu :wink:

Przy pierwszej ciąży, jechałam uśmiechnięta do porodu, nie wiedząc co tak naprawdę mnie czeka, teraz to chyba pojadę ze zgryzionymi paznokciami. Nie wiedza dużo pomaga :slight_smile:

Aguuunia Ty nie jedź z obgryzionymi paznokciami tylko z mężem i jego będziesz gryzła przy skurczach w końcu też brał udział w akcie poczęcia niech bierze udział w porodzie :smiley:

Aguuunia ja mam odwrotnie. W pierwszej ciąży nakręcałam się bardzo, a teraz wiem, że poród to koszmar ale kiedyś się skończy i da się go przeżyć. No i nagroda w postaci dzidziusia bezcenna :slight_smile:

magiczny… u mnie wyglądało to dokładnie tak samo. nikt sie nie interesował a bolało bardzo. juz jak przyjechałam do szpitala gdzie w domu odeszły mi wody i poszłam na porodówke mało kto sie interesował. a przy przyjęciu zrobiono mi usg i lekarz widział że dziecko jest bardzo duże to nawet nie było przesłanką do cc. cisnęli mnie prawie 14 h a synek nie chciał wejść w kanał rodny… tylko krzyczeli że jestem panikara. synek w końcu urodził sie przez cc 4410 g i 60 cm. dodam ze w obwodzie klatki piersiowej był szerszy niż w główce. ale cóż… poród był straszny ale w sumie chciałabym urodzić jeszcze raz :slight_smile:

Marta nie martw się, przy pierwszym porodzie był ze mną, tyle godzin na porodówce i na koniec prawie kości w dłoni mu połamałam, co go tak ściskałam. Obrączkę miał wżartą w skórę :smiley: i walczył z odciskami :smiley:

Ja już planuję oglądanie filmów i jakąś pobudzającą muzyczkę na porodówce.
Pewnie nie będzie na to sił ale pomarzyć można

Marta masz widzę, głębokie marzenia :slight_smile: Film na porodówce :slight_smile: hehe a co planujesz? komedię, horror czy melodramat?

Aga ale nie ma co się nakręcać na zapas. :slight_smile: Każdy poród jest inny i to, że pierwszy miałyście ciężki i źle go wspominacie to nie jest powiedziane, że drugi będzie wyglądał tak samo. A nóż widelec będzie łatwiej i szybko pójdzie. :slight_smile: nie nakręcajcie się na zapas bo nagroda jest duża.