mam nadzieje agata bo moj uwaza ze ja taka delikatna i slaba moze zmieni zdanie
Mój na szczęście w wieku 7-miu lat przewijał swoją siostrzenicę, więc akurat ten aspekt pielęgnacji niemowlęcia będzie miał w małym paluszku
Kumpela noo ja też taka drobnniutka jestem i mąż się śmiał że siły nie będę miała dziecka na rękach nosić jak będzie większe no to się przekonał, ze jednak chyba tą siłę będę miała
Hirudo mój mąż też ma młodszą o 14 lat siostrę i też ją przewijał i jakoś nie miał z tym problemu ;p chyba z wiekiem mu to przeszło i teraz tylko jak jest siku to może zmienić
Agata dziękuję za wsparcie nie ma to jak damska solidarnośc
My kobiety jesteśmy silniejszą płcią. Nie ma to tamto my potrafimy znieść więcej i fizycznie i psychicznie niż faceci
Dokładnie Aga. Dzisiaj miałam tego doskonały przykład, gdy szwagra coś żołądek męczył. Normalnie chłopak chory jak nie wiem. Żyć się nie chce :P. A my z bólem, złym samopoczuciem i gnieceniem w żołądku jeszcze byśmy chałupę wysprzątały, obiad ugotowały i dzieckiem się zajęły.
Agatka - mam nadzieję, że w przypadku mojego to się jednak nie zmieni.
Hirudo dokładnie! Mnie nudności i wymioty męczyły calutką ciążę i jakoś nie wymigiwałam się z codziennych czynności… a ostatnio jak mąż czymś się struł i mu niedobrze było to biedny cały dzień leżał bo on taki chory
Też mam taką nadzieję, że się nie zmieni to u Twojego nie zmieni
My kobiety jesteśmy bardziej wytrzymałe na ból i fizyczne cierpienie:) Nie wyobrażam sobie swojego męża w ciąży. Jakby te wszystkie ciążowe dolegliwości go dopadły to bym z nim nie wytrzymała. A co dopiero poród:) Nie ma co się oszukiwać- jesteśmy odporne psychicznie i fizycznie, tak to matka natura wymyśliła, żeby nas przygotować do tej pięknej funkcji wydawania na świat dzieci
Haha! Ja ostatnio oglądałam odcinek Hausa, w którym do przychodni przyszedł facet z tzw. syndromem Kuwady. Uśmiałam się jak głupia, gdy zaczął “rodzić” razem ze swoją kobietą i mu wcześniej biust urósł
haha no ciekawe ale wszytko to prawda jak facet chory to dziecko w domu sie smieje bo go wszytko boli jaki to on biedny a kobiety nawet w ciaży zle sie czują a wykonują wszystkie swoje zadania idealnie . tak nas ta natura stworzyla jednak troszkę silniejsze
I nikt nam nie powie, że jest inaczej. Oni powstali po to żeby “zwierzynę” upolować, a to my zawsze byłyśmy odpowiedzialne za zapewnienie ciepła rodzinnego przygotowanie jedzenia, opiekę nad chorymi. Poza tym sam fakt, że to my jesteśmy przystosowane do porodu, a nie oni, mówi za siebie. Mężczyźni by tego nie wytrzymali.
Miałam dwa porody i w sumie oba mnie zaskoczył w jakimś stopniu. Wracając do momentu kiedy miałam rodzic pierwszy raz wszytsko szło pieknie póki się źle nie poczułam aż miałam 39 gorączke i mdlałam na fotelu. Skurcze mnie cuciły… Odesżły nagle zgnitę wody i już wtedy walka z czasem i szybko na stół pod nóż , nie pamiętam tego tak dokładnie wiem że lekarz nie ciał robić cesarskiego cięcia tylko mówił ze mam rodzić siłami natury, ale położna zrobiła porządek.
Przy drugim dziecku byłam szykowana z góry na cesarskie cięcie, ale troszkę póżniej jednak gdy okazało się że mam zakrzepice nie czekali tylko 2 dni mnie doprowadzali to porządku a na 3 dobę zrobili cesarskie ciecie ponieważ bali się by ani mi ani dziecku nic się nie stało
No to Marzenko swoje przeżyłaś, nie powiem. Twoje historie mnie nieco przerażają. Gratuluję wytrwania i urodzenia zdrowych dzieci.
Ciąża i poród… na pewno dla przyszłej mamy to nie wiadoma i choć pewnie stara się czytać ,tu i tam, (ja tak miałam;) jak to będzie, to i tak uważam, że najlepsze jest porozmawianie z drugą kobietą o jej doświadczeniach. Przed porodem nie wiedziałam jak będę rodzić, naturalnie czy cesarka, po prostu byłam nastawiona, że którymś sposobem urodzę, co więcej wszyscy mówili o skurczach, ale co to naprawdę jest? czy będę wiedzieć, że to już? Miałam szczęście, że skurcze dostałam w terminie więc wiedziałam, że to już. Bóle brzucha, które pojawiały się co parę minut i trwały parę minut to właśnie moje skurcze. Parę dni wcześniej wyszedł czop śluzowy (gęsty śluz) wiec pozostało mi jedynie jechać do szpitala. I tu się zaczął strach, w szpitalu zostałam zmierzona w biodrach i położna stwierdziła cesarkę. Ostatnie słowo należało do lekarza, który potwierdził cesarkę. Potem szybkie KTG, lewatywa, strasznie bolące cewnikowanie i na blok operacyjny. A ja stałam się jedną wielką galaretą, ze strachu nie mogłam się uspokoić. Potem znieczulenie w kręgosłup i leżenie bez czucia nóg. Byłam świadoma i nawet rozmawiałam, po jakieś chwil dowiedziałam się, że mam rozcięty brzuch i przyznaje, że jak by nie znieczulenie to nie wiem czy bym nie zemdlała. Lekarz zapytał co ma być i pokazał mi moje dziecko, chwila na dotknięcie twarzy, a później nic nie pamiętam. Obudziłam się na sali, nadal nie czułam nóg i było mi zimno, poprosiłam o dodanie telefonu i zadzwoniłam do męża. Gdy znieczulenie przestało działać poczułam straszny ból brzucha, na szczęście dostałam coś przeciw bólowego. Wstałam dopiero po pierwszej dobie z pomocą położnej, oj było ciężko bez środków przeciw bólowych chyba bym nie dała rady wytrzymać. Miałam też problem z karmienie, nawał pokarmu, a mała nic nie ssała, moje piersi eksplodowały, kapusta i gorący prysznic non sto. Mąż kupił elektryczny laktorol z canpolbabis za 200zł który nic nie ciągną, dopiero ręczny mi trochę pomógł. Przez miesiąc ściągałam i przez miesiąc byłam zmęczona i obolała. Różniej wszystko wróciło do normy. Nie było lekko ale dzisiaj jestem mądrzejsza o doświadczenie którego nie miałam. Za cztery miesiące czeka mnie drugi poród ale teraz wiem co mnie czeka.
Mi zostało 11 dni i czekam :-)))) i to chyba jest najgorsze, odszedł mi już czop śluzowy więc mam nadzieję, ze to już blisko a urodzić już bym chciała, bo ta końcówka mnie męczy. Wyszukuje ruchów dziecka, nie mam siły chodzić, boje się kąpać,czy przypadkiem nie rozpoznam jak mi wody płodowe odchodzą i w ogóle w te upały zaczęły mi puchnąć ręcę wiec na prawdę wolałabym już mieć maluszka przy sobie
Porodu się boje, zresztą jak każda mama. Jeden już przeżyłam,więc teraz boje się bardziej. Pierwszy zakończył się cesarką, bo po 14h skurczy kiedy poprosiłam znieczulenie osłabłam że mi tlen podawali, dziecku bardzo spadło tętno i od razu na stół…teraz się boje, że będzie tak samo, a nie ukrywam, że chciałabym urodzić naturalnie.
Ja mam wrażenie że im dłużej czekam tym bardziej panikuje.
Mój pierwszy poród był bez znieczulenia skórcze miałam tak silne że nigdy w życiu nie czułam większego bólu. Teraz wiem że będzie boleć ale najgorsze jest dla mnie to czego nie wiem czyli objawy porodu. Pierwszy poród przyszedł nagle a teraz mam różne bóle ktor mnie martwia i doprowadzają do szału.
Ja też w pierwszej ciąży nie miałam żadnych bóli, dostałam tylko już tych właściwych skurczy i do szpitala a teraz cały czas mnie boli w pachwinie, na ktg jeżdżę i skurczy nie widać, więc to dziecko mi napiera, ale bóle są takie jak delikatne skurcze.
A.Zazulak bo to taj jest, wcześniej każda z nas cieszyła się ciążą,a teraz przy końcówce każdej się chyba ciągnie i wydłuża. Najgorsze jest to, że nie wiemy kiedy nas złapię, ja się tego boję,ze będę sama z dzieckiem, mąż w pracy i ze mąż nie zdąży dojechać
Jesteśmy w takiej samej sytuacji też nie wiem czego się spodziewać mimo że mam termin na 8sierpnia to czuje że będzie wcześniej tym bardziej że synek urodził się w 37 tygodniu ciąży więc stresuje się ze tym razem też tak może być jeszcze kilka dni i będzie 35 tyg a ja czuję się coraz “gorzej”
Kochane kobietki powiem jedno to co sobie wyobrażamy a to co jest w reala to dwie różne kwestie. Jak słyszałam opowieści o porodzie to czasem włosy stawały mi dęba bo wiadomo bałam się jak diabli bo nie wiadomo czego się spodziewać… Miałam to szczęście że odeszły mi wody i wiedziałam że moje maleństwo chce wyjść na świat. Okazało się na ktg że mam już skurcze które nie odczuwałam, owszem bolał mnie lekko brzuch ale nie spodziewałam się że to to. A potem…? co było potem…? Ból był ciut większy ale ja bym to określiła jak ból miesiączkowy… potem… idzie rozróżnić skurcze i dziewczyny na prawdę nie ma źle, wiadomo każdy inaczej odczuwa ból w różnym stopniu… i nie ma co się straszyć grunt to POZYTYWNE MYŚLENIE…bo każdy z nas ma inną historie ale to będzie wasza i pamiętajcie gdy już się zacznie akcja porodowa to już będzie mniej kroków by zobaczyć upragnione dziecko czyż to nie będzie cudna bajka
Tego nie da się przewidzieć czy zaplanować. Można się spodziewać wszystkiego i dobrych i złych rzeczy bo nagle zwroty akcji mogą się zdarzyć.
Ostatnio moja koleżanka dala w łapę lekarzowi żeby wykonał jej cc bo ona nie chciała sn. I tak oto chodziła bez stresu bo była przygotowana na cc. Los chciał inaczej i kilka dni przed cc w nocy odeszły jej wody zadzwoniła po karetkę i akcja była taka szybka ze jak ja zawieźli to po 10min urodziła swoja córkę silami natury bo dostała rozwarcia i parte i nie dało się powstrzymać. Ona teraz ma depresje bo się nie spodziewała rodzenia sn była nacinana i jest zalamana. Także nie znamy dnia ani godziny i musimy być gotowe psychicznie na wszystko.
Ja nie man traumy. Bolało nie powiem ale ja juz nie pamiętam tego wszystkiego. To była taka chwila ze nie miałam czasu użalać się i poddawać bo skupilam się na tym żeby jak najszybciej urodzić i dać z siebie wszystko. Kazda z nas da rade w końcu jesteśmy do tego stworzone;)