Przebieg porodu – czego się spodziewać

Ja też miałam bóle krzyżowe i brak jakiegokolwiek znieczulenia. Potraktowali mnie okropnie. Bo leżałam na sali przedporodowej i nie umiałam wytrzymać z bólu. Nikt się mną nie przejmował. A przy 9 cm rozwarcia kazano mi samej biec na salę porodową. Sama nie wiem jak to wszystko wytrzymałam…
Ale już powoli zapominam przy mojej Zuzi :wink:
Szczerze powiem - im mniej wiesz ,tym lepiej śpisz :wink: Nie bałam się porodu dopóki go nie przeżyłam :wink: Mimo to warto się nastawić pozytywnie i się do niego przygotować ,bo to pomaga.

A ja mialam bole krzyzowe i z podbrzusza, cala bylam obolala… A sprobujcie w skurczach co minute isc na usg, 2 kroki i stop na skurcz, 2 kroki i skurcz itd. :smiley: ja tak robilam, tez rodzilam bez znieczulenia i tez popekalam… Dosyc duza blizne mam, ale olga wierz mi, szybko sie zagoi :)) i niedlugo zachce ci sie drugiego malenstwa, dobrze,ze nie mialas cc :slight_smile: malgosiu, jakie by te bole nie byly to przetrzymasz, nastaw sie ttlko,ze bedziw barsO bardzo bolalo a wtedy moze nie beezie tak zle :))

ja też miałam bóle krzyżowe
rodziłam bez żadnego znieczulenia
jeszcze wymiotowałam, w trakcie porodu prosiłam o CC bo ból był nieznośny
a lekarze kazali tylko spokojnie oddychać
polishgirlolga a znieczulenie dostałaś ?

Mamabasia, tak dostałam - nawet dwa. Na to nie mogę narzekać bo położna nawet nie czekała aż poproszę o znieczulenie tylko sama dała bo widziała jak cierpię. Carol oj wątpię z tym drugim dzieckiem :slight_smile:

Olga, wszystkie dziewczyny tak mowia a rok pozniej juz planuja kolejna ciaze i niewazne czy w przyszlym miesiacu czy pozniej :)) moj kolezanka “popekala w gwiazdeczke” przy synku a po trzech latach urodzila coreczke, rowniutko, wiec w ciaze troche po dwoch latach zaszla :wink: i to jeszcze nie od razu zaszla, troche sie starali :slight_smile: przestanie cie bolec, zagoi sie i juz inaczej na to patrzec bedziesz… Jakbys przeczytala moje komentarze z czerwca hehe spytaj dziewczyn, zalamana bylam i doszly przejzcia z karmieniem, jakas masakra a teraz juz zupelnie co innego mysle i mowie :))

Ja dostalam dwa znieczulenia i mi akurat one nie pomogly. A mimo dlugiego i bolesnego porodu stwierdzam ze chce jeszcze jedno dziecko

ja miałam proód wywoływany, przy próbach porodu naturalnie dostałam jedynie gaz, nie chciano mi podawać znieczulenia bo znieczulenie do cc jest podawane inaczej niż w przypadku sn (chodzi mi o podpajęczynówkowe) nie wiem czy po prostu od razu wiedzieli, że i tak skończę cc ale dziś nawet nie pamiętam juz tych bóli :wink:

pierwszy poród- po kilkunostu godzinach sn zrobili cc-dzidzius się dusił
drugi poród- szybka decyzja o cc.straszny ból w miejscu poprzedniego cięcia,ryzyko rozejścia się blizny

Jestem w pierwszej ciąży i słyszę wiele o porodach, ale nie biorę sobie nic do siebie. Każdy jest inny, mamy różne progi odczuwania bólu, ale co najważniejsze- PO CO SIĘ PRZEDWCZEŚNIE STRESOWAĆ I ZAMARTWIAĆ? Najważniejsze, żeby dzieciątko było spokojne, bo ono czuje wszystko to co my. Dbam o swoje dobre samopoczucie i nie myślę o niczym nieprzyjemnym. Jeszcze 9 tygodni! :slight_smile:

Byłam 4 dni po terminie i po powrocie z kontrolnej wizyty z ktg, zaczęłam odczuwać rytmiczne (co około 8 minut) silne bóle w krzyżu, co zdziwiło mnie o tyle, że przez całą ciążę nie czułam żadnego bólu kręgosłupa. Tak od 15 do 22 czekałam czy coś się rozkręci ale nadal czułam tylko ból w krzyżu, co raz silniejszy, ale nie częstszy. Pojechaliśmy z mężem do szpitala, na ktg słabe skurcze, położne uznały, że jeszcze nie rodzę, ale przyszedł mój lekarz, rozwarcie było na 2,5cm, więc uznał, że mnie zostawi. Dostałam no spę w zastrzyku, która o dziwo sprawiła, że skurcze na ktg zaczęły wychodzić trochę mocniejsze (około 40%), ale i tak całą noc nie spałam bo krzyż nie dawał spokoju. Za to mogłam porozmawiać z młodymi mamami, które były ze mną w studiu i podziwiać ich dzieci. Następnego dnia o 10.00 przyjechał mąż i dostałam czopki na przyspieszenie rozwarcia - było 3,5cm, bóle nadal tylko w krzyżu. Około 12.00 poszłam pod prysznic, a potem na porodówkę, gdzie przebito pęcherz płodowy i podano mi oksytocynę, bo akcja się opóźniała. Nie chciałam znieczulenia - moim znieczuleniem był mąż :slight_smile: Córka urodziła się 19:15, a ja do końca nie czułam żadnych skurczów na brzuchu i mimo oksy, ktg wykazało maks skurcze na poziomie 60%. Mimo to już od razu po porodzie, w trakcie szycia powiedziałam, że tak to ja mogę rodzić i to nie jest takie straszne jak to malują :slight_smile: Grunt to dobre nastawienie i wiedza co się może wydarzyć. No i mi się trafiła złota położna… Tylko takich życzę :slight_smile:

ja z kolei myślałam, że drugi poród pójdzie jakoś łatwiej, bo już wiemy czego się spodziewać, niestety myliłam się…W pierwszej ciąży leżałam na patologi i dwa dni później, urodziłam syna. Wody odeszły w nocy, a potem to już jakoś poszło, położna bardzo fajna i dużo mi pomogła. Syn po 6godz porodu przyszedł na świat o 8.30. Z drugim porodem, to już tak łatwo nie było…skurcze zaczęły się w nocy, niestety znów samej przyszło mi rodzić, bo mąż musiał zostać z młodszym synem. Oj, ciężki był ten poród, położna straszna, naszczęście o 7ej dyżur miał mój gin i dużo mi pomógł. Franek urodził się po 8godz o 9.09 (coś mam szczęście do tych porannych porodów).
Wniosek z tego taki, że każdy poród jest inny i nie oznacza to, że drugi będzie łatwiejszy.
Jeszcze tak dla przykładu napiszę że ja rodziłam godzin 8, a moja siostra w 1,5godz urodziła…
Nie ma sensu nastawiać się na cokolwiek, bo różnie to bywa:-):slight_smile:

Zgadzam się każdy poród jest inny ja rodzilam 3 godz a mija siostra meczyla się cały dzień i skończyło się cesarska. Ja myslalam ze poskacze sobie po pileczce ze mój partner zdąży przyjechać i zobaczy córeczkę zaraz po porodzie. A urodziłam szybko i jeszcze w nocy. Wie nie ma co się nieraz na co na stawiać bo życie samo układa scenariusz.

Ja już w innych wątkach opisywałam mój poród, ale na taki jego przebieg nie byłam przygotowana, choć miałam nadzieję, że tak będzie. Choć dobrze być przygotowaną na wszystko.

Ja teraz wiem , że nie można niczego planowac. Los płata figle i zupelnie inaczej wychodzi poród w realu. Ja dużo czytałam na temat porodu , ogladałam filmiki i dzięki temu byłam spokojna , wiedziałam jak co przebiega , czego się spodziewać.

Ja tez bardzo sie balam jak to bedzie. Mimo ze chcialam rodzic silami naturalnymi tak sie nie stalo. Myslalam ze bede pierwsza w mojej rodzinie ktora urodzi naturalnie a jednak bylo cc:) w piatek 13go jechalam na ktg, bylam juz 10dni po terminie:) i tak zapytano mnie czy zgadzam sie na cc a ja odpowiedzialam ze przeciez niemam wyjscia i ze sie zgadzam:) spadek tetna byl powodem cc:) i tak po pol godziny dokladnie o 16:38 przyszla na swiat Weronika:) i tak oto bez nerwow i stresu przebiegl moj porod:) i kazdej takiego zycze bazstresowego szybkiego porodu:)

Spodziewać można się wszystkiego. Ja byłam dobrze przygotowana ze strony edukacji, a jednkak byłam w wielkim szoku, że jak dali mi Tobcia, to spytałam czy to mój…

A czemu bylas w takim szoku? Ze aż zapytalas czy to “Twój”? Bo nie bardzo rozumiem o co może Ci chodzić.

Byłam w szoku cała sytuacją…

Ja byłam psychicznie nastawiona na poród ale wiadomo że 1poród to kobieta jest zielona…

Ja byłam przygotowana, a raczej wyobrażałam sobie poród zupełnie inaczej niż przebiegł. Wyobrażałam sobie, że zacznie się od odejścia wód płodowych i będzie boleć jak cholera, że nie będzie się dało wytrzymać. Przecież tyle razy słyszałam “poczekaj, zaczniesz rodzić to zobaczysz co to ból! odechce Ci się dzieci!” a teraz jak opowiadam, że poród prawie nie boli to patrzą na mnie jak na kosmitkę. Jak to nie boli? poród?
No boli ale nie aż tak, przynajmniej w moim odczuciu. Skurcze zaczęły się o 5 rano, we wtorek, 22.10.2013 :slight_smile: A od poniedziałku strasznie bolały mnie plecy, odcinek lędźwiowo krzyżowy, szczerze ten ból był duuuużo gorszy od samego porodu. Skurcze były tak co 3-4 minuty, w odczuciu jak ból w trakcie miesiączki, który stopniowo się nasilał. około 8 rano odeszły mi wody, chlusnęło jakby ktoś wiadrem wylał ;p a około 9.30 powiedziałam do męża “idź po położną, bo zaraz albo urodzę albo kupę zrobię!” jak się okazało to Mały zaczął wychodzić na świat :slight_smile: trafiłam na łóżko i zaczęłam przeć :)i tu aż mi się głupio przyznać, ale w trakcie porodu zrobiłam kupę. Wiem, to jest okropne, ale może się zdarzyć, byłam na to przygotowana. Aczkolwiek było mi strasznie głupio i byłam zażenowana tą sytuacją. Pamiętam, ze przepraszałam położną i panią doktor które były przy mnie cały czas, a one tylko powiedziały "nic się Myszko nie stało, to normalne! nie przejmuj się tym i pomóż Bartusiowi wyjść :slight_smile: " i o 11 pojawił się Bartuś :slight_smile: Rodziłam pierwszy raz, 6 godzin, bez znieczulenia i twierdzę, że poród to coś wspaniałego, coś czego nie da się zapomnieć i życzę każdej przyszłej Mamie aby miały taki lekki i przyjemny poród. :slight_smile: