Przebieg porodu – czego się spodziewać

Obawiam się porodu:( jestem mało odporna na ból ale dla mojego maleństwa bede robić wszystko co w mojej mocy:) skoro moja mama mnie urodziła:) to ja też urodzę swoje dziecko:)

Ja rodziłam praktycznie 3 dni… 3 dni przed porodem wywolywane bóle miałam ( wody mi odchodzily stopniowo)
całe 3 dni nie spalam , pielegniarki po prostu zaczely sie martwic ze sie wykoncze. Ale gdy tylko polozylam sie na bardzo "wygone"łóżko zwijalam sie z bolu i musialam wstac .
Gdy rano przyszla polozna i poprosila mnie bylam tak szczesliwa ze opisac tego nie potrafie . Nie myslalam o tym bolu i o tym ile go jeszcze mnie czeka , po prostu szłaam po moje dziecko , radosna i roztrzesiona ze szczescia a zarazem tak zmeczona ze bałam sie jedynie o to ze nie dam rady wypchnac synka. ale nie bylo z tym problemu . pomimo 5 cm rozwarcia - maly byl po 25 min na swiecie :slight_smile: . Wszystko moze sie tego dnia wydarzyc i kazda mama o tym wie ale trzeba myslec pozytywnie , trzeba myslec o tym ze idziemy po dziecko nasze kochane tak długo wyczekiwane , gwarantuje zee zapomnicie o bolu :slight_smile:
Dostalam znieczulenie dzieki sympatycznej ekipie i tak zle nie było bo szycia nie czułam . Pomimo tego gdy maluszka miałam juz na sobie powiedziałam z ulgą do niego ze bedzie jedynakiem :smiley: Ale to wszystko przez te 3 dni i niewyspanie :slight_smile:

bonka87 nie obawiaj się, po prostu myśl pozytywnie. Pomyśl, jak to po tej długiej drodze jaką jest ciąża nareszcie zobaczysz swoje maleństwo. Wtedy każdy ból wydaje się niczym. Poród to tak naprawdę ostatni krok i musisz nabrać na niego siły i fizycznie i psychicznie. A przede wszystkim to nastawienie musisz sobie wypracować jak najwcześniej. Ja też panicznie bałam się porodu, a z perspektywy kilu miesięcy mam wrażenie, że przy 9 miesiącach ciąży poród to “pikuś” :slight_smile:

ja tez uwazam, ze porod to “pikus” - wiadomo, wiele godzin boli itp. ale po pewnym czasie widzi sie maluszka, a po pierwszych trzech miesiacach jego zycia to juz jest z gorki… uwielbiam patrzec jak maly sie smieje, rozmawia do mnie po swojemu, jakby wiedzial, ze go rozumiem… Powiem szczerze, ze po cesarce zle sie czulam i mowilam, ze dla mnie gorsze jest to co po ciazy niz same porody, a pierwsze dziecko rodzilam naturalne a drugie prawie calkiem naturalnie i na koncu cesarka, ale to naprawde niewazne… starszy synek wlasnie wola mnie z pokoju “mamuś, oć, psytulić się kce” - ma 2 latka i 3 miesiace, a mlodszy jest rozkoszny, obaj sa grzeczni i naprawde te dwa dni kiedy ich rodzilam byly najcudowniejsze w moim zyciu - bo jednak urodziłam dwa cudy :slight_smile:

bonka87 ja uważam tak jak dziewczyny - poród to już jest “z górki” - gdy dostaniesz pierwszych skurczy, bądź odejdą Ci wody wcale nie będziesz już o jakimś bólu myślała tylko, by jak najprędzej ujrzeć dzieciątko i uwierz mi - poród nie musi być dla Ciebie jakiś strasznym przeżyciem - ważne tutaj jest też pozytywne nastawienie a zobaczysz, że wszystko będzie dobrze i na pewno sobie świetnie poradzisz; )

Ja też zawsze myślałam, że nie dam rady, a tu proszę jak się okazało dałam radę. jednak my kobiety jesteśmy do tego stworzone. Najlepiej poprostu o tym nie myśleć. Wiadomo każda z Nam ma inny próg bólu, ale mimo wszystko pamiętajmy o tym, że po tym bólu ujrzymy wyczekiwane maleństwo. Jak już urodziłam poszłam do dentysty i powiem szczerze, że dla mnie chyba gorsze jest leczenie zęba czy też wyrwanie niż poród. Nawet się śmiałam, że szkoda, że dentysty nie ma przy porodzie, bo wtedy ten ból porodowy byłby tłem do tego co się dzieje na fotelu dentystycznym. Trzymam kciuki za przyszłe mamy rodzące i pamiętajcie nie ma czego się bać.

Lipka, tu sie zgadzam, mój mąż sie smieje, ze niby mam wysoki prog bolu a jeśli idzie o bol zęba to wyje jak bóbr :stuck_out_tongue: no cóż, potrafi gorzej bolec… No, ale przezylam dwa porody i nadal uważam, ze leczenie zębów (zwlaszcza trzonowcow) jest gorsze…

Zęby są spoko, pamiętam jak w szóstym miesiącu ciąży musiałam iść ósemkę wyrwać :slight_smile: To dopiero był czad, dentysta próbuje ją wyciągnąć, młoda w brzuchu czyni swoje harce, bo to akurat jej pora była. Więc mogłam się skoncentrować nie na bólu a na kopniakach :slight_smile: Ale ja akurat mam baardzo wysoki próg bólu, 22 lata migren mnie do tego przyzwyczaiły. A ból porodowy był porównywalny z moim migrenowym :slight_smile:

Hmm ciekawe porównanie poród a borowanie lub wyrywanie zęba :slight_smile: Nie znoszę dentysty, a borowanie dla mnie nawet przy znieczuleniu to okrucieństwo. Więc chyba też wybiorę poród, zwłaszcza że w moim przypadku męcząc się w ciąży poród o czasie to dla mnie prawie jak nagroda ;))

No tez mialam 8ke wyrywana w ciazy - pierwszej :slight_smile: tez mam wysoki prog bolu, wtedy Malo co bolalo, ale pamietam jak bol 6tki mnie rozplatal i sie zwijałam z bolu… Zeby to bol bezcelowy, a porodowy hmm… Boli jak nie wiem co ale po chwili dzidziuś jest :slight_smile: mój prog bolu zostal zawyżony przez bol kolana… Od 12go roku życia, czasem przeskakuje, czasem noga wyskakuje ze stawu ciut :stuck_out_tongue: przyzwyczailam sie, byly dwie operacje na kolano, dwie operacje na torbiele jajników a do tego cesarka, wszystko sie przezyje :slight_smile: porody Pikus, ale zapalenie piersi (bbrrrrr) lub bol zębów trzonowych, mam na myśli prawdziwy bol, ze na oczy patrzec nie mozna… Oj nawet o tym nie mysle juz :slight_smile:

Podobno o zębach się nie rozmawia :slight_smile: ale tak jak piszecie dziewczyny dla mnie pójście do dentysty to koszmar tym bardziej po ostatnich przeżyciach związanych z zapaleniem po wyrwaniu zęba, z którym się męczyłam tydzień czasu bo nie byli widać ze się ropa zbiera. A wyrywanie trwało 45 minut krócej niż poród, ale wydawało mi się że siedzę na tym fotelu wieki. Tak wiec ból porodowy jest jedyny w swoim rodzaju, ale chętniej urodzę kolejne dziecko, niż usiądę u dentysty na fotelu z bólem zęba.

Ja strasznie się bałam porodu. Po tym jak od koleżanek słyszałam jakie one miały porody miałam myśli żeby rodzić przez cesarke. Ale nie taki straszny diabeł jal go malują- tak to się mówi. Było ciężko ale to podobno kobiety mają większą wytrzymałość na ból i zgadzam się. Myśle że gdyby to było takie straszne to kobiety nie decydowały się na kolejne dzieci.

Mój pierwszy poród przebiegał książkowo, w domu odeszły mi wody a po przyjechaniu do szpitala dostałam skurczy i za 4 godziny tuliłam do siebie mojego synka, ale coś czego się nie spodziewałam to urodzenie łożyska i to chyba wspominam najgorzej z całego porodu.

Pierwszego porodu nie obawiałam się tak, jak tego, który będzie przede mną. W pierwszym byłam po terminie, dlatego też prawie tydzień leżałam w szpitalu i nie obawiałam się bólu. Miałam dobrą opiekę w szpitalu, więc nie miałam się o co martwić, natomiast mam lekkie obawy co do drugiego porodu. Boję się, że wszystko zacznie się w nieodpowiednim momencie, że będę sama i że poród nie przebiegnie łatwiej niż pierwszy…

Malgosiu, nie martw sie :)) ja tez pierwzzego porodu sie nie balam ale przed drugim drzalam ze strachu :wink: no i jednego mozesz byc pewna, bol bedziw intensywniejszy, mocniejszy, ale byc moze szybciej urodzjsz :slight_smile: wazne,zebys spytala o pepowine na ostatnim usg, moj synek byl takim rozrabiaka ze qrcze caly czas sie wiercil i krecil i rezultat to cc na sam koniec… Wolalam juz urodzic naturalnie,ale coz… A czemu sie bardziej boisz? Dlatego,ze wies zna czym to polega i podswiadomie sie boisz :slight_smile: spokojnie, glowa do gory, jestesmy z toba :slight_smile:

Ja się wzdrygam na samą myśl o moim porodzie. Na porodówkę trafiłam o 10 rano, wcześniej w nocy odeszły mi wody i pojawiły się regularne skurcze. Jak były co 10 min pojechaliśmy do szpitala, a na porodówce miałam już je co 5 min. Niestety były nieefektywne, bo rozwarcie się nie powiększało i trzeba mi było podłączyć oksytocynę. Po 2 godzinach okazało się, że główka małej jest już tak nisko, że mam normalne bóle porodowe i podano mi 2 znieczulenia, a pełnego rozwarcia nadal brak. Tak męczyłam się przez kolejne 2 godziny, aż w końcu o 14:04 przyszła na świat Karolinka. Niestety nie udało się uniknąć nacięcia krocza a na dodatek mała wychodziła nie tym barkiem co trzeba jako pierwszym i popękałam, także dochodzę teraz do siebie. Ale nic to, widok tej małej istotki wynagradza wszystko.

Carol86: O pępowinę również się boję. Mam nadzieję, że bóle również będę miała z podbrzusza, bo podobno są łatwiejsze do zniesienia niż te krzyżowe.

Polishgirlolga: Według mnie chyba lepiej, że wykonują te nacięcie, ale współczuję, że popękałaś. Ranę masz bardzo rozległą?

Niestety bardzo i szwów mi sporo założyli. Dziewczyny ja miałam bóle krzyżowe - masakra. Ból nie z tej ziemi.

Małgorzata głowa do góry , wszystko będzie dobrze dasz radę:)

Ja juz sama na koniec nie widzialam co mnie boli, bo bolalo doslownie wszystko… Wspolczuje Ci Olga ale jak piszesz - dzidzius wynagradza mamie kazdy bol…; )