My z partnerem ćwiczyliśmy różne pozycję już w szkole rodzenia, jednak gdy doszło do porodu nie w głowie były mi niektóre “wygibasy” w pierwszej fazie porodu kręciłam się na piłce, nawet gdy miałam podpięte ktg nie musiałam leżeć (w pierwszej fazie) dodatkowo chodziłam z mężem pod prysznic, a gdy byłam zmęczona kładłam się by znowu wstać z bólu Gdy zaczynały się skurczę parte przydatna była szafka na której opierałam ręce i w rozkroku się pochylałam (opadałam na rękach). Natomiast w drugiej fazie standardowo pozycja leżąca, szkoda tylko że nie rozłożyli mi łóżka porodowego i w trakcie parcia nogi albo mi “zwisały” albo musiał trzymać mi je mąż
dopiero do szycia rozłożyli te podnózki i dodatkowo przypieli nogi pasami (pewnie by lekarz szyjący nie dostał w zęby z kopyta)
Pozwolono mi wybrać dogodną pozycję do porodu. Nawet położna pomogła mi takiej szukać
Pozycji się nie uczyłem i nie miałam pojęcia o takowych, może z tego że nie chodziłam do szkoły rodzenia to trochę ciemna byłam.
Ale tu rolę nauczycielki odegrała położna w końcu na nia się zdalam heh
Rodzilam na kole porodowych i było to chyba najwygodniejszy dla mnie i dla dziecka.
Jak się słucha położnej i współpracuje to znalezienie swojej dobrej dogodnej pozycji nie powinno być problemem. A jeśli mamy obawy że możemy być rzucone z tym na głęboką wodę to zawsze można poszukać np na You tube
Ja wybrałam sobie pozycję w jakiej mi było wygodnie. Na początku żartowałam z położna, że mam nadzieje ze mnie nie będzie przypinać do fotela tymi pasami, a ona odpowiedziała, że absolutnie, bo nie ma zamiaru żebym rodziła na tym fotelu, bo wg niej to jest najgorsze co może być. W ten sposób nawet badania miałam od pewnego momentu robione na stojąco, bo jak tylko położyłam się na fotelu to jakby mnie ktoś oparzyl… koniec końców położna zasugerowała jedynie, że pozycja stojąca jest idealna, o ile nie będę po każdym skurczu prostować nog do końca (bo na skurczu robiłam lekki przysiad, a po skurczu prostowalam nogi-położna wyjaśniła, że to co wypracowałam przy skurczu, to ile Wy parlamentu córkę za każdym razem jak skurcz się kończy i prostuje nogi niestety się cofa). Zasugerowała, że może by tak męża trochę zaangażować i koniec końców, idąc za jej radą urodziłam mężowi na kolanach
Mąż siedział na fotelu, ja opierałam górna część plecow o jego nogi a tylek miałam w powietrzu. W tej pozycji skurcze parte trwały dosłownie 10 minut a przez to ze krzyż miałam w powietrzu nie czułam bólu kompletnie
Wydaje mi się, że wszystko zależy od poloznej, ja trafiłam na porodówce na anioła, bo nawet nacięcie krocza, które musiała wykonać nie bolało mnie ani troche- tak umiejętnie to zrobiła
W pierwszej ciąży nie wiedziałam że można rodzić w pozycji w której nam jest wygodnie. Dopiero jak byłam w drugiej ciąży to dziewczyny tu na forum poruszyły ten temat i wtedy trochę o tym czytałam.
Jak trafiłam na porodówke to położna sama mi proponowała różne pozycje i powiedziała że możemy zobaczy Jak będzie nam wygodnie. Na koniec jednak okazało się że urodziłam w pozycji leżącej poszło bardzo szybko przy pierwszym dziecku bardzo się męczyłam i nikt mi nie powiedział że nie muszę wcale leżeć wręcz przeciwnie położna z pretesjami i złością kazał mi leżeć.
Dobrze że wszystko się zmienia i inne kobiety jeśli będą świadome swoich praw skorzystają z takich możliwości
Te przepisy niestety w większości szpitali nie obowiązują… personel robi, tak jak im wygodniej, lub po prostu tak jak był przez lata przyzwyczajony. W Krakowie jest wiele porodówek, mniej lub bardziej nowoczesnych, a prawa rodzącej kobiety przestrzegane są w jednym… Ja trafiłam na porodówkę po przedwczesnym odpłynięciu wód płodowych, a że miałam skierowanie na cesarkę, to mnie położyli do łóżka i kazali czekać aż wszystko co podano mi dożylnie zacznie działać. Efekt był taki, że niedługo potem zaczęły się skurcze i były od razu co 5 minut, co 2 minuty, a ja nie mogłam sobie niczym pomóc, bo do dyspozycji miałam mega niewygodne łóżko, z którego ciężko było nawet zejść, bo było tak wysokie. I to był niby ten szpital, w którym respektują obowiązujące prawo
ja niestety rodziłam w takim szpitalu, że musiałam kilka godzin siedzieć na piłce i się bujać… Na sali porodowej nie było nawet łóżka, więc nie było mowy o położeniu się… A żeby pochodzić nie miałam siły… Bo byłam sama na sali porodowej
Ja miałam tak samo cały czas na piłce a poród standardowo w pozycji leżącej na plecach o zmianie na inna nie było mowy
To wszystko zależy też od szpitala, jeśli w okolicy jest kilka to warto się wcześniej zorientować który ma np. fotele do rodzenia, a nie tylko łóżka. Nam w szkole rodzenia położna dokładnie opisała w którym szpitalu mają jakie sprzęty i ułatwienia oraz gdzie położne są bardziej “otwarte” np. na różne pozycje podczas porodu. Strasznie otwarło mi to oczy na różne porodówki i dzięki niej wiem, że świadomie wybrałam lepiej - może troszkę dalej, ale przynajmniej komfortowo. Trzeba pytać, dowiadywać się, nie wszędzie jest tak samo (:
Podczas próby porodu sn trafiłam w szpitalu na super ekipę. Położona sama mi podpowiadała pozycję do porodu. Zwłaszcza, ze widziała jak mnie bole krzyżowe utrudniały parcie.
mi dali piłkę i dzieki niej miałam raz dwa rozwarcie, a tak to nie chciało się zrobić… a ostatecznie mogłam rodzić tylko na plecach…
fajnie jest mieć położną przy porodzie, która się interesuje rodzącą, a nie tylko papierami
mi piłka nie pomagała :< ani rozwarcie nie chciało iść ani nic… więc dostałam zastrzyk w pupę i oksytocynę i wtedy się ruszyło…
U mnie nie było czasu na piłke. Zanim zrobili mi KTG , USG i podpisałam wszystkie dokumenty to minęła godzina i urodziłam. Mogłam wybrać pozycje ale jakoś tak wyszło ,że rodziłam na leżąco .
szkoda, że u mnie tak to szybko nie poszło… Sama z chęcią wybrałabym inną pozycję do porodu, ale niestety brak możliwości… Nie było ani wanny, ani krzesełka, ani koła ani niczego innego oprócz piłki i dla mnie to niestety, bo piłka się nie sprawdziła
ja nie miałam skurczy ani rozwarcia a wody odeszły więc miałam czas na głupoty typy papiery itp
a piłka mi pomogła bo tak to w ogóle rozwarcia nie miałam, jak już mnie od niej wszystko bolało to mówie do położnej że nie dam rady, to mnie hyc na łózko i 5 już jest i już potem nie schodziłam z łożka i tylko leżałam i tak już urodziłam
ja przy okazji następnego porodu, jeśli będzie mnie na to stać, to biorę też opcję prywatnego szpitala pod uwagę. Wtedy będę mogła wybrać sobie do porodu taką pozycję, jaką będę chciała Płacę i wymagam
Przy pierwszym porodzie chodzilam a gdy maly juz cjcial wyjsc to juz pozycja lezaca natomiast przy drugim porodzie caly czas bylam podlaczona do ktg i lezalam ale zdecydowanie wolalabym chodzic. Magicznypazur a co to za sala poroxowa bez lozka do porodu.
Przy pierwszym moim porodzie to się trochę męczyła bo leżałam na łóżku jak miałam skurcze to bardzo zła pozycja moim zdaniem bo jedyne co to leżeć na wznak godz na boku.
Przy drugim natomiast porodzie miałam bardzo fajna położna która podpowiedział mi żebym pochodziła sobie a jak mnie będzie łapał skurcze to żebym sobie kucala i to bardzo mi pomogło bóle nie były aż tak bolesne jak bym miała leżeć w jednej pozycji
w moim przypadku była opcja chodzenia ale jak przychodził skurcz to nie mogłam wytrzymac z bólu i kucałam na chwile po czym znów wstawałam i chodziłam położna była na mnie zła o to że tak robie powiedziała że w ten sposób sama spowalniam akcje porodową tylko że ona nie rozumiała że nie dała bym rady w żaden sposób chodzic sobie w najlepsze podczas skurczu
Lenka tam gdzie ja rodziłam, jak weszłam na porodówkę to się zdziwiłam… porodówka była naprawdę malutka i druga sala do cięć cesarskich. W tej sali, w której rodziłam było zwykłe krzesełko do siedzenia, kilka szafek i szuflad z potrzebnymi przy porodzie lekami, rzeczami, sprzęt do pomiaru i ważenia dziecka, piłka i fotel porodowy, na ktory się przechodziło z piłki… Łóżka tam nie było… A wiecie jak miałam podłączone KTG? Pod brzuchem, cały czas mi spadało i nie było słychać w ogóle czy serduszko synka bije