Basia1984: Naprawdę musiałaś mieć własne talerze?? To już chyba lekka przesada
No nie słyszałam by dziecko wysypało po ubrankach szpitalnych ,ale warto to wiedzieć ! A co do talerzy to u mnie w szpitalu również trzeba mieć …ale jeden mały talerzyk. Obiady są podawane na talerzach od nich.
Ja musiałam mieć:
-podkłady poporodowe, te duże podpaski, szklankę, sztućce, coś do picia, ręcznik, artykuły higieniczne (ale to tylko dla siebie)
- dla dziecka pieluchy, krem na pupę i płyn do kąpieli czy inne coś w czym zamierzałam kąpać dziecko, ciuszki dopiero na wyjście do domu
Silje u nas dla dziecka trzeba tylko pieluszki i chusteczki
dla kobiet podkłady zapewnia szpital
trochę to dziwne że w jednym szpitalu dostajesz podkłady a w drugim musisz mieś swoje
Basia, znam szpital gdzie nawet lewatywe musisz miec swoja. To jest porodowka w oslawionym Sosnowcu.
No patrycja na wszelki wypadek zapakuj kilka spioszkow i kaftanikow dla maluszka bo to nigdy niewiadomo jak bedzie reagowac na szpitalne ubranka… A o lewatywe to jakby mi nie zrobili to sama bym poprosila lepiej bym sie czula pozniej, dobre oczyszczenie
Również i mnie to zastanawia czemu nie ma standardów, np. pieluszki i podkłady zapewnia szpital resztę przynosi rodząca, było by to spore ułatwienie dla rodzących co wziaść a co można ominąć w zakupach szpitalnych,
Artykuły higieniczne powinny być zapewnione, jeśli komuś coś nie pasuje bierze swoje, ubranka ;/ mozna tutaj polemizować kto jakie chce, ale brać ze sobą papier toaletowy czy zastawę stołową to już lepsze niż kabaret, potem lekarze dziwią się, ze takie torby wnosi sie do szpitala, skoro w każdym co innego jest potrzebne, ja również miałam rodzić w 2 szpitalach do wyboru, przypadkiem dostałam się do innego i tam już zostałam, na szczęscie ubezpieczyłam się i spakowałam wiecej niz trzeba było, plusem było to iż szpital mieliśmy 3 min autem od domu.
Jednego czego zabrakło śmiech na sali rutinoskorbinu i Wapna kiedy mnie brało przeziębienie, mąż musiał dowozić
tak Małgosiu, bardzo miła pani od obiadów była szczerze zaskoczona że nie mam swojego talerza…i wlała mi zupkę do termosa na herbatkę i była tak uprzejma że pożyczyła plastikowej łyżki
osobiście polecam zestawik z melaminy-taki jak dla dzieci- lekkie toto i nie trzeba się bać że upadnie narobi hałasu i się stłucze…
podkłady poporodowe też swoje,papier toaletowy oczywiście, zestaw do lewatywy, no i dobrze że wzięłam mydełko dla niemowląt bo synek był kąpany w żelu a mydełko przydało się do mycia rąk dla mnie i dla gości
raz nawet nie dostałam kolacji na oddziale bo miała byc mleczna zupa ale…zabrakło! jakoś na drugi dzień po cc bo pamiętam że kleik ryżowy był na obiad i głodna byłam jak wilk
wesoło jest w panstwowych szpitalach
Basia1984: Wizyta w szpitalu chyba nie należała do przyjemnych?
U mnie w szpitalu były trzy posiłki, w zastawach szpitalnych. Pamiętam jak dwa dni z rzędu nie jadłam śniadania, bo miałam mieć oxytoxynę, ale po obchodzie okazywało się, że dziś jej nie będzie Dobrze, że piętro niżej był bufet, gdzie można zjeść obiad, albo kupić kanapki.
z tą lewatywą to już przesada
u nas w szpitalu zaraz po urodzeniu Madzi szpital wprowadził zakaz używania sprzętu elektrycznego
laptopy, wiatraki, czajniki, ładowarki
bo duże rachunki za światło przyszły
Basia strasznie wspulvzuje tego braku posilku… Mi rodzina dowozila bo wiecie co calkowicie mnie rozwala na lopaki? To ze sniadanie jest o 7.30, obiad o 11.30 (najpozniej) a kolacja o…16.30… I wytrzymaj czlowieku do 7.30 kiedy to karmisz dziecko i jestes glodna jak wilk… Ja po cc to swoje przeszlam… Jelita daly mi w kosc, oj nigdy tego nie zapomne, tak mnie brzuch bolal,ze plakalam… Jak nigdy z bolu i przy porodzie tez nie, to po juz nie mialam sily i beczalam z bezsilnosci…
U nas obiady byly, ale i tak mama mi przywozila, bo szpitalne nie bylo zbyt smaczne.
a mi smakowało te szpitalne jedzenie
pamiętam pierwszy posiłek po porodzie
serek Darek i bułeczka i do tego ciepła herbatka było pyszne
po porodzie byłam tak głodna, może dlatego że podczas porodu dużo wymiotowałam
Oj ja też jestem za tym żeby zostały wprowadzone standardy bo tak jak ja musiałam mieć prawie wszystko i papier i zastawę i paracetamol bo zabrakło to normalnie śmieszne. Najlepiej zaoszczędzić i jeszcze podebrać takiej pacjentce. W moim przypadku ginęły pampersy dla Amelki co juz naprawdę dla mnie jest nie do pomyślenia i nie tylko mi. Wiele się o tym nasluchalam, ale nie wierzyłam dopuki nie przekonałam się na własnej skórze. Co do godzin posiłków i ich wielkości to po prostu bez komentarza. Mam zdjęcie jednego obiadu, wrzucę, jak chwilkę będę miała i zgram na komputer…
U nas jedzenie było smaczne i zawsze ciepłe.
Ja do szpitala byłam spakowana 3 tyg przed terminem ale i tak miałam wrażenie że czegoś zapomniałam spakować. Oczywiście sztućce , szklanka i talerzyk również swoje, choć jak ktoś nie miał to dostawał jednorazowe. Jeżeli chodzi o podkłady poporodowe miałam swoje ale panie zaraz na początku każdej dawały szpitalne a potem chodziły i pytały czy nie potrzebujemy. Kosmetyki dla dziecka tez miałam ale kapany był jonsonem i dopiero jak dostał strasznej wysypki kąpali go w emolientach . Ze szpitala również od miłej Pani doktor dostaliśmy alantan w kremie i puderku właśnie na tą wysypkę. A jeżeli chodzi o ogólne spakowanie torby to rzeczy miałam dla małego zdecydowanie za dużo ale lepiej więcej niż mniej.
Tak chyba już wszystkie szpitale to daja przy urodzeniu, my dostaliśmy dwa takie niebieskie i różowe pudełeczko.
No właśnie nie wszystkie
A ty dostałaś tylko to niebieskie?
U nas też były dwa, różowe i niebieskie, a do tego na wyjściu zapas witaminy K+D dostałam.