Na sali porodowej w łazience, pod prysznicem było w ścianie krzesełko, dzięki któremu można było swobodnie polewać się wodą, natomiast na sali poporodowej takiego krzesełka już nie było, a szkoda, jest to duże ułatwienie dla mam.
szczerze to ja do konca nie pamietam jak wygladal moj pierwszy prysznic - o dziwo bo myslalam, ze tego drugiego dnia po cc to w zyciu nie zapomne a jednak to wszytsko sie szybko zaciera… wiem, ze nie moglam sie wyprostowac bardzo dlugo…
Ja trafiłam na taką starszą położną, która po paru godzinach po porodzie, w nocy wybudziła mnie na siku :)) za pierwszym razem się nie udało to kazała dużo wody pić, przyszła po jakimś czasie i drugi raz musiałam iść :)) Naprawdę dobra kobieta była przyniosła mi mleko i chleb bo nie miałam nic do jedzenia przy sobie.
Ja po około 12 godz. mogłam skorzystać z prysznica ale na siedząco.
A czemu to siusiu po porodzie jest takie wazne?
Anita: Ja słyszałam, że wypróżnienie się jest ważne po porodzie, a nie siusiu. Być może jedno i drugie jest ważne i daje sygnał, że organizm zaczyna małymi kroczkami powracać do stanu sprzed porodu i się oczyszcza. Przyznam, że mi nikt nie kazał robić siku.
U mnie jak tylko przywieziono mnie na sale połozna kazała przyjść i powiedzieć kiedy zrobie siusiu, ze niby do godziny mam zrobić w sumie nie pytałam dlaczego, bo przecież to dla lekarzy takie oczywiste;)
poszłam w zasadzie aby tylko siknąć i mieć to z głowy co prawda położna przyszła ale była w złym humorze, że sama nie poszłam do nich do pokoju i o tym nie powiedziałam, ze musiała sama się pofatygowaća było to coś ok 23-24
Co do wypróżnienia po lewatywie chyba wszystkie zaległości wyszły wiec po porodzie prędko do wc nie poszłam za potrzebą większą, ale o to już nie pytali ani w szpitalu ani na zdjęciu szwów
To znaczy, że miałam szczęście, że położna mi pomogła w nocy. Ale ta jedna, która akurat miała dyżur była w porządku.
Z tym wypróżnieniem to trzeba informować czy było czy nie - bo może to być wynik jakiś komplikacji.
Anita nie wiem do końca, ale koniecznie po jakimś czasie trzeba siku zrobić, podobnie było z wypróżnieniem ale to było standardowe codzienne pytanie przy wypełnianiu karty.
Majtek poporodowych nie musialam miec. Jeśli chodzi o prysznic mi położna kazała iść nie całe pięć godzin po porodzie. Ciężko było ale dało się jakoś rade
Majtek poporodowych nie uzywalam w ogole, mimo, ze mialam, bo kazali wietrzyc rane i obylo sie bez zakazenia. Po drugim porodzie, mimo, ze zakonczylo sie cesarka, to majtek tym bardziej nie uzywalam, zeby nie urazac w rane ani jej nie uciskac… Do tej pory musze miec wyzsza bielizne, zeby nie urazalo wiec poporodowych majtek nie polecam…
Mi majtki się przydały. Dobrze podtrzymywały podkład.
Majtki siateczkowe są dobre, nawet później w domu kiedy nie zawsze jest możliwość siedzieć w koszuli nocnej, a poza tym przytrzymują podkład. Nie wyobrażam sobie zakładać normalnych uciskających majtek.
Marta ja kupiłam siateczkowe jeszcze w ciazy, nie przypuszczałam ze w ostatnich miesiacach aż tyle przytyje co za czym idzie, po porodzie w galoty siateczkowe nie weszłam;/ ale warto sie zaopatrzyć w bawełnianą bieliznę, ale o tym nie trzeba mówić, bo to oczywiste
Do szpitala warto zabrać większą ilość galotów
ja też używałam majteczek siateczkowych uważam że warto je kupić bo są przewiewne i podkład lepiej się trzyma u nas w szpitalu są obowiązkowe
Anitko może zależy jakiej firmy te siateczkowe majtaski. Bo moje się baaaardzo rozciągały
Anitko no to miałaś przeżycia z położnymi, tak jakby miały tyle zajęć i nie mogłyby zajść na Twoja sale i zrobić wywiad.
Ja leżałam 6 dni w szpitalu i jak w 4 dobie podczas obchodu na pytanie czy się wyproznialam odpowiedziałam nie to w odpowiedzi usłyszałam, ze jak tak dalej będzie to nie wypuszcza mnie do domu i tak się zestresowałam że następnego zmianie miałam z tym problemu.
Co do majtek siateczkowych to u mnie spisały się rewelacyjnie, a cena też nie jest wysoką, a ułatwiają życie po porodzie.
Ja w domu uzywslam siateczkowych i to jak juz wstalam na dobre z lozka, a tak to nie uzywalam bo skoro lezalam lub karmilam i zajmowalam sie maluszkiem to wolalam ranę wietrzyć a właściwie nie przykrywać zbytnio… U nas za majteczki siateczkowe to krzyczeli, zeby wietrzyć ranę, bo zapalenie to dopiero boli…
U nas warunkiem wyjścia było wypróżnienie.Dzień przed wypisem rozdawali czopki glicerynowe:)Ja nie używałam tych majteczek siateczkowych,nie byłam nacinana więc normalną bieliznę nosiłam u nas w szpitalu również dostawało sie ochrzan za to,kto miał cięcie ranę miał" wietrzyć"
No właśnie z tym wietrzeniem… wiadomo, nie ma jak dostęp powietrza, tylko u mnie na sali drzwi non stop były otwarte ( lato-upał ) i akurat tabuny studentów na korytarzach ( nie ma to jak trafić na praktyki ).
Mi jedna studentka towarzyszyła przy porodzie, więcej studentów nie widziałam. Wietrzyć u nas również kazali, ale jakoś nie czułam się komfortowo, jak co chwila ktoś wchodził do pokoju.