Poród – lista rzeczy do szpitala

Też słyszałam o tym żeby nic nie zostawić bo się wróci z powrotem nie lubię takich zabobonów;/ smoczka zapakowałam na wszelki wypadek :slight_smile:

Smoczek również zapakowałam. Z wymienionych przez enka112 rzeczy ja jeszcze miałam dla dzidziusia rożek. Bardzo przydatny - szczególnie gdy musiałam odłożyć synka do plastikowego łóżeczka.

A co do szlafroka ja zawsze miałam grube w domu i długo się wahałam czy kupić cienki tylko i specjalnie do porodu. Jednak kupiłam jakiś taki najtańszy w pepco a może to był textil market? Zdecydowałam się ponieważ przede wszystkim od razu zrobiło się dużo miejsca w torbie a poza tym ja rodziłam w sierpniu - czyli w upały. I jestem bardzo zadowolona że tak postąpiłam. Szlafrok służył głównie do przetransportowania się przez korytach do toalety, zakrywał koszule, które mimo że zmieniałam, każdą gdzieś tam ubrudziłam krwią.

Ja w szpitalu zawsze mam 2 pary obuwia, japonki pod prysznic i adidasy (mam taką zapasową zawsze wypraną parę) do śmigania po oddziale.

Do szpitala rowniez zapakowalam cienki, tym bardziej ze w szpitalach jest goraco, przynajmniej w moim. Obuwie tez dwie pary.

Teraz po dwóch porodach to bym chyba zmieniła torbę do szpitala :slight_smile:

Nie wiem czy Wy też ma macie. Ja mam jedną na prawde fajną dużą torbę, sztywną, ale w środku jest jedna duża przegroda i jak w nią wszystko spakowałam to później po paru dniach w szpitalu, by w niej taki bałagan, że nic nie mogłam znaleźć :slight_smile: - nie wiem może tylko ja tak miałam:) Miałam co prawda i kosmetyczkę i mniejszą torebkę z ubrankami dla dzieci, ale i tak miałam bałagan :slight_smile:

Przydała by się taka sztywna torba z wieloma sztywnymi przegródkami czy kieszeniami w środku tak żeby można był wszytko ładnie posegregować :slight_smile:

w szpitalu, w kórym rodziłam nie mieli jakiegoś specjalnego nacisku na jedną torbę. Ja przyjechałam z dwiema, wyjechałam z trzema. Jedna mama, która leżała początkowo ze mną na sali miała ogromną walizkę, bo tych rzeczy nazbierało się naprawdę sporo. Osobiście też nie pakowałam ubranek na wyjście i jak miałam wychodzić ze szpitala to mój wziął kilka i pielęgniarka wybierała w co ubrać synka. Klapki też uważam, że jedne powinny być pod prysznic, a drugie do normalnego chodzenia po oddziale

Ja ogólnie mam dwie osobno dla dziecka osobną dla mnie i są średniej wielkości mam też duże w domu ale tak wydaje mi się lepiej gdy będę miała dwie być może bałagan mniejszy ale się okaże w praktyce.

Ja rodziłam jak były największe upały, więc szlafrok czy rożek w ogóle się nie przydały. Ale z kolei jak leżałam na początku ciąży w szpitalu - zimą - to na korytarzu było dość chłodno, więc szlafrok był konieczny. Z innych rzeczy do zabrania polecam zapakować:
Obuwie - koniecznie 2 pary - jedne pod prysznic, drugie do chodzenia. Średnia przyjemność chodzić w mokrych klapkach, do tego człowiek zostawia za sobą mokre ślady - można się na tym poślizgnąć.
Ręczniki - koniecznie ciemne - nawet jak się lekko przybrudzą krwią nie będzie widać. Do podcierania krocza warto mieć osobny ręcznik lub też ręczniki jednorazowe.
Papier toaletowy - fajnie jest zabrać nawilżany - nie podrażnia tak jak zwykły, można nim także łatwo zetrzeć małe ślady zaschniętej krwi.
Kosmetyki - poprzelewane do mniejszych buteleczek - bo to jednak wygodniejsze i praktyczniejsze niż dźwiganie w kosmetyczce np. 4 butelek po 500 ml
Woda oświeżająca w sprayu - na upały była idealna. Przyda też się przy porodzie - fajnie orzeźwia twarz.
Wazelina/pomadka bezbarwna do ust - tez się przyda przy porodzie - usta bardzo wysychają, dobrze je więc co jakiś czas przesmarować.
Woda mineralna - w butelkach z dziubkiem - łatwiej się z nich pije jak już leżymy na sali porodowej i męczą nas skurcze :wink:
Coś do związania włosów - jakieś gumki, opaska - przy porodzie naprawdę wygodniej jest związać włosy niż się męczyć w rozpuszczonych.
Oczywiście jakąś piżamę/koszulę i rzeczy dla bobasa jeśli są wymagane (w moim szpitalu nie były - trzeba było tylko mieć swoje chusteczki i pieluszki).
Coś co nas relaksuje - jakaś fajna muzyka w telefonie, słuchawki - choć odrobina przyjemności pomiędzy skurczami się przyda :wink:
U nas podkłady poporodowe i higieniczne były dostępne w szpitalu, więc nie musiałam ich brać.
Torba jedna czy dwie, na kółkach czy nie - to już zależy od nas :slight_smile: W razie co zawsze można mieć przygotowaną w domu drugą torbę z zapasowymi rzeczami, którą ktoś mógł w razie potrzeby podrzucić.

W takie upały to też fajnie mieć że sobą np jakiś wachlarz czy wiatraczek mały do ręki.
Widziałam podczas odwiedzin kuzynki że mamy z takich korzystały :slight_smile:
Fajnie z tymi podkladami mieliście Doris ja musiałem mieć jedynie dali po samym porodzie jak już było przejście na salę.

Ja wszystko muszę mieć swoje nawet sztućce i kubek bo tego w szpitalu nie dostanę i będę głodować :frowning:

Też miałam swoje ale jak ktoś nie miał nie robili problemu żeby dać ale swoje to swóje.
Akurat z tym to nie ma problemu może ktoś dowieźć czy widziałem też po tych sklepikach szpitalnych że można kupić jednorazowe ale komu w głowie latać szukać chyba że wysłać męża heh

Ja leżałam w szpitalu juz 2 tygodnie przed porodem i warto miec swoje własne warzywa i owoce . Obiady w szpitalu są bardzo restrykcyjne i choć codziennie inne to smakują tak samo , dlatego porcja witamin się przyda . Nie zapomnijmy tez witamin i suplementów diety , które bierzemy przez całą ciążę :wink:

Doris85 ja urodziłam 1 sierpnia, też były mega upały i dziecko normalnie w rożku trzymali i kazali trzymać, a na noc kazali przykrywać dodatkowym rożkiem. Może to zależy od szpitala :slight_smile:

I w ogole wymieniłaś takie rzeczy, że są tak naprawdę mega istotne, a się o nich tak naprawdę nie myśli. Chociażby te gumki do włosów czy papier toaletowy nawilżany. Ja co prawda papieru nawilżanego nie miałam, ale używałam chusteczek do higieny intymnej :slight_smile:

ja bym do tego dodała jeszcze książke (jak ktoś lubi czytać) lub krzyżówki i to o czym najczęściej się zapomina czyli DROBNE na telewizor :slight_smile: proponuje także jakieś pieczywo typu waza lub ryżowe ponieważ czasami aż z głodu skręca :smiley: No i pilnik i cążki też czasem warto mieć a nie myśłi się o tym zazwyczaj. Jeśli chodzi o maleństwo to teraz zapakowałabym jeszcze nakładki na piersi i WACIKI zamiast (lub oprócz) chusteczek nawilrzanych ponieważ moja córka miała na nie uczulenie i czerwoną pupę wiecznie od nich. większość rzeczy zostało już wymienionych więc bez sensu je powielać

U mnie w salach poporodowych nie ma telewizora, a i książki też myślę że raczej nie ma się ochoty czytać po porodzie ale to takie moje zdanie. Poza tym staram się brać jak najmniej rzeczy do szpitala w końcu jakoś przetrzymam te 3-5 dni.

ładowarka do telefonu to w ogóle must have :slight_smile: teraz dzięki smartfonom mozemy popisac na facebooku i w ogóle poczytać wiadomości wiec gdy dzidziuś smacznie śpi to możemy się oderwać przy telefonie. Ja przez 2 dni ładowarki nie miałam bo n ie miał mi kto przywieźć i najbardziej nad nią ubolewałam :frowning: bo wzięłam wszytsko a ładowarki nie

Dokladnie ladowarka niezbedna :slight_smile: ja juz zapakowalam do torby zeby czasami nie zapomniec :slight_smile:

U nas też nie ma telewizorów w salach poporodowych (na szczęście). Także rzeczy wymienione przez jamartynam jak najbardziej gdy się leży na patologii. Ale powiem wam z doświadczenia, że na tej patologii to raczej nie ma szans ani na książkę, ani na telewizor. Przecież to istny magiel, tylko rozmowy: jaka płeć, ile waży, kiedy poród, historie ciążowe, komu już wywoływali poród, ile razy, oksytocyna, balonik, wędrówki ludu między pokojami. A jak już któraś ma ktg i skurcze się rysują - no to dopiero jest doping.
Ja raczej z tych spokojnych i leżących w łóżku jak każą a i tak wiedziałam co tam się na innych salach dzieje, kto leży, która teraz do porodu itd.
Przynajmniej tak było w szpitalu gdzie rodziłam . Myślę, że tu jednak duża zasługa personelu który nie ukrócał tego procederu i można też się było wiele dowiedzieć .

jamartynam ja wzięłam książkę, bo myslałam, że będę miała tyyyyleee czasu żeby coś przeczytać :slight_smile: Przeczytałam dosłownie 3 strony, bo na więcej nie było czasu :slight_smile: co do telewizorów mój mąż mi zostawił mnóstwo “dwójek” na to, by pooglądać tv, ale ani razu nie go włączyłam. Wolałam wypocząć z dzieckiem w ciszy :slight_smile:

Telewizor w sali porodowej gdzie leżałam z 3 innymi mami był wyłączony. Żadna nie miała czasu ani chęci na oglądanie i dobrze nie przeszkadzało to innym.

U mnie w szpitalu dawali podkłady na łóżka , ale trzeba było mnie swoje sztućce . Inaczej obiad się jadło palcami. Zresztą na stronie szpitala w liście rzeczy do porodu było to zaznaczone.

Mi bardzo się przydała książka , byłam w szpitalu 5 dób a ostatniej przez 24 godziny córka była naświetlana promieniami UV. Nie mogłam spać tylko musiałam pilnować czy mała nie zdejmie sobie okularów oraz regularnie ją odwracać. Wiec gdy inne mamy spały to ja zajmowałam się czytaniem ,żeby nie usnąć.