Ginger ach strach czytać jaka rutyna się wkrada w zawód lekarza. Przecież wszystko może się zdarzyć, a cofnąć czasu się nie da. Jak szłam rodzić synka, nie bałam się porodu, bólu, nie bałam się o siebie (mimo, że komplikacje okazały się poważne), bałam się tej rutyny personelu, tego “nie ty pierwsza, nie ostatnia”, że będą zwlekać z cc w razie komplikacji itp.
Dobrze, że u Ciebie wszystko skończyło się dobrze.
Ginger nie masz miłych wspomnień z wybranym szpitalem… Dobrze, że lekarz prowadzący dobrze się zajął Tobą, no nie wiadomo jak to by się skończyło… Też myślę o lewatywie na własne życzenie podkreśliłam to w planie porodu, ale na pewno będą o to pytali w szpitalu. Ja bym się bała dać mojemu mężowi maszynkę:)
Silver, z tym antybiotykiem to faktycznie pamiętaj, E.Okuszko przykładem jest, choć się upominała, to jednak nie dostała…
Mężowi maszynki też bym nie dała, jak zbliżał się termin porodu to po prostu systematyczniej się depilowałam, żeby nie było niespodzianki.
Dziewczyny ja miałam tak ogromny brzuch, że innego wyjścia nie było jak pomoc ojca dziecka. Pomagał mi w depilacji miejsca intymnego od połowy ciąży. Ja słuchając opowieści koleżanek jak to w szpitalu były depilowane przez położne to wybrałam męża. Uważam, że mężczyźni są bardziej wrażliwi i delikatniejsi jeżeli chodzi o sprawy intymne. Tak samo lepiej wspominam wizyty u ginekologa pana niż pani.
Leżac w szpitalu w ciązy, bylam na poporodowym i mialam sasiadke po cesarce. Mowila, ze panie pielegniarki przed zabiegiem ją golily i tak pozacinały, ze przy dezynfekcji miejsca zabiegowego jodyną plakala z bólu, masakra. Ja na szczescie jestem w 35 tyg ale brzuszek mam dosc maly i jeszcze sama sobie racje z depilacją, choc przyznam ze pozycje są dosc “zaskakujące” a po takiej depilacji czuje sie jakbym orzebiegla maraton heheh
ale to fakt chyba lepiej meza poprosic niz Panie w szpitalu, bo on zrobi to delikatnie, bo bedzie sie bal zrobic krzywde heh
Ja podobnie chcę zrobić jak magros czyli systematycznie zadbać o te miejsca żeby nie było niespodzianki:) ale co racja może i rzeczywiście jak ktoś nie daje sobie radę to lepiej męża poprosić, bo z tymi położnymi może być różnie:/ ja mam taki komfort jak Natka, że brzuch nie jest taki duży i z pomocą lusterka jeszcze daję sobie radę sama:)
Ja też już dziś po wizycie. Wszystko w porzadeczku, gbs oddany, morfologia zrobiona niedługo wyniki. Dziś mi stuknelo 35+2. Córcia na chwilę obecną waży 3200. Do porodu z kilogram może przybrać. Ostatnia wizyta będzie 1.12
Małgosiu jak ten czas szybko leci kurcze nie dawno informowałaś o ciąży a już na końcówce jesteś…
Gosia czas szybko leci termin masz niedługo po mnie. Duże masz dzieciątko szkoda że u mnie nie mogła dokładniej wyliczyć bo nie wiem co się spodziewać, ale tak nie można się nastawiać:) ja jeszcze mam wizytę we wtorek odebrać wyniki i tylko czekać:)
A ja Małgorzato mam cc 1.12. no nie mogę się doczekać
zazdroszcze wam dziewczyny, ja musze czekac do wiosny, a apetyt na zime rośnie, więc i ja rosne:)
Ja ostatnia wizytę miałam 13.09 na 14:00, tyle że spotkałam się z moim lekarzem juz na porodowce podczas obchodu, bo urodziłam 13.09 o 3:45.
Ale na wizycie przed dokładnie miałam wytłumaczone wszystko, w sumie to nie miałam pytań, bo nigdy nie wiadomo jak poród się potoczy i nie szykowałam się z nastawieniem jak będzie przebiegał, jednak byłam spokojniejsza po spakowana wszystkiego do szpitala.
Ale się wkurzyłam na męża dziewczyny… Ogólnie pracuje na trzy zmiany, dziś praktycznie cały dzień go nie ma i miał wrócić po 20 i wrócił dwie godziny później, bo musiał wypić z kolegami po pracy… Specjalnie pojechał do pracy z kolegą i nawet nic mi nie powiedział, ja dzwonię, bo się spóźnia i pytam kiedy wróci, ponieważ czekam na kolację a on że jeszcze czeka na kierowcę. Ja jak to przecież jeździłeś swoim w tym tygodniu a on zaczął kręcić. Domyśliłam że specjalnie tak zrobił, aby tylko skorzystać z okazji i napić się przed długim weekendem. Nie bronię mu takich wyjść tylko chodzi o to, że u mnie poród w każdej chwili i mi też już ciężko cokolwiek sobie przygotować, bo muszę jak najwięcej leżeć a on to jakby ignoruje…
Dziewczyny co do wagi dziecka to na USG obliczają na podstawie wielkości główki, brzuszka i chyba kości udowej. Mój maluszek tak jak ja ma troszkę mniejszą główkę i to spowodowało, że dzień przed porodem w szpitalu na USG wyszła waga max 3600 g a jak się urodził miał 4200g.
Więc różnica spora, same przyznajcie.
Och Silver co za łobuz wyszedł dziś z Twojego męża, patelnia w dłoń i siup szkoda, że tak zrobił, jak Ty na wylocie zaraz.
Mój jutro też się spuszcza ze smyczy, ale legalnie i załatwił sobie zastępstwo w postaci teścia. Nie bardzo mi to pasuje,bo miałam plan wykorzystać go do mycia wanienki i prania wózka… Ale na kaca dobra praca zrobi to w sobotę
Ginger tak plus wymiar ciemieniowy. Wszystko jednak obarczone jest błędem, u mnie np od razu powiedziała, że ciężko jest jej wyliczyć bo główka jest już nisko i waga po urodzeniu może być inna. Niektórzy nawet mówią że waga po mamie a wzrost po tacie:)
Mama Arka Martynki widzisz mój sobie obmyslil plan i nic mi nie powiedział, bo nie pozwoliłabym mu na to. On nie zdaje sobie chyba sprawy że akcja może ruszyć w każdej chwili a kto jak nie on zawiezie mnie do szpitala? twój przynajmniej Ci powiedział, he rzeczywiście pogoń go w sobotę szybciej się wykuruje:)
Silver mój coś przesadził widzę jak nigdy się znieczulił coś mi się wydaje, przemknął tylko na górę i tyle go widziałam śpi, focha jutro będę miała siedzieliśmy z teściami czekamy na niego , pisał że wraca już a tu dwie godziny i nic, a on był jakąś godzinę drogi od domu, myślę kierowca wolno jedzie, może śnieg ślisko, przechodzę do kuchni z pokoju patrzę a światło się świeci w wejściu patrzę buty kurtka no ładnie wchodzę na górę chrapie ech ty myślę sobie, przykryłam kocem i zeszłam na dół, teściowie źli na niego, pojechali do siebie, a jutro będzie bura hihi
I jak tam Mama Arka Martynki mąż jest na chodzie? mój wczoraj po moim ochrzanie nawet piwa nie wypił bo powiedziałam że dobra jak chce pić to proszę bardzo w razie co to pojadę karetka i zobaczymy komu będzie wstyd:)
Mój mąż pod koniec ciąży nie wypił ani grama alkoholu. Bał się, że jeśli poród się zacznie nie będzie mógł ze mną jechać. Nie brał nawet pod uwagę takiej możliwości, że może ominąć go z powodu alkoholu jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu.
Ja mojego też musiałam upomniec że poród może się odbyć w każdej chwili i żeby nie pił piwka bo jak przychodził weekend to przeważnie było piwkowanie.
Na szczęście długo tłumaczyć nie musiałam i nie tknal piwa dopóki mała nie skończyła 6 miesięcy.