Obecność praktykantów przy badaniach i porodzie?

Beata to się nazywa mieć chody :wink: Ale czarni to się wszędzie zawsze wkręcą, inaczej być nie może :wink:

Ksiadz przy porodzie? Znaczy sie kleryk? Oj ble… Na to bym nie pozwolila, personel medyczny tak, praktykant - ewentualnie ale kleryk? Z jakiej racji? Skoro tak go to interesuje to trzeba bylo na medycyne isc… Malgosiu, wazne, ze jakiekolwiej kontrole zarzadzili, przynajmniej beda sie pilnowac i rodzace nie musza sie bac… Chociaz swoja droga prawda jest tez taka,ze czesto rodzaca nie slucha poloznej a pozniej cyrki sie dzieja :confused: bylam tez swiadkiem jak polozna musiala nakrzyczec na rodzaca bo inaczej by nie urodzila…

Ja już się pogubiłam w tej historii o księdzu… Tak czy inaczej, zastanawia mnie po co to zrobił. Chciał zobaczyć jak kobieta męczy się rodząc dziecko czy pomodlić się w trakcie porodu? Trochę dziwny facet…

Carol86: No niby tak, ale nie wiem czy kontrole na pokaz wniosą coś nowego.

Jak dla mnie chciał zrealizować nieosiągalne w teorii kleru marzenie. Ewentualnie ma taki fetysz, bądź też chciał wiedzieć co traci zostając księdzem :slight_smile: W każdym razie nawet jeżeli to prawda, to chwalenie się tym na lekcji w liceum nie jest mądre. Powinien to zostawić dla siebie.

O rany, aż mi się wierzyć nie chce… Skoro ksiądz jest od ostatniego namaszczenia to chyba nie ma po co uczestniczyć w jakichkolwiek praktykach medycznych. Niestety prawda jest taka, że jego działanie zaczyna się dopiero jak już jest po sprawie.
Albo naciągana przez tego księdza historia ( może przechodził przez porodówkę i kątem oka zajrzał do sali ) albo faktycznie miał chody i się wkręcił. Ale po co to już nie mam pomysłu…

A ja zasięgnęłam języka u mojego przyjaciela księdza i uwaga cytuję: “Nie ma takiej opcji, tylko ojciec może być, no chyba, że …”. Więc nawet jak się wkręcił po znajomości to jest bardzo niemądry mówiąc o tym głośno. Takie moje zdanie.

On po prostu chciał zobaczyć jak to jest. Kobiecie rodzącej powiedziano że to praktykant i tyle.

Małgosiu masz racje, jeżeli, chce być położną to musi się liczyć z tym, ze nie wszystko kończy się dobrze i często właśnie praktykantów rzuca się na głęboką wodę.
Jeżeli chodzi o księdza, to ja tez nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Ale jak widać znajomość moze zdziałać cuda. I jak tutaj zaufać lekarzowi, ze dana osoba to napewno praktykant, a nie jego dobry znajomy, który poprostu chce zobaczyć jak to jest…

No właśnie, a co by było, gdyby znajomego wpuścił sobie do sali i powiedział, że to praktykant? Trochę przegięcie z tym lekarzem.

Wiecie, że w naszym kraju jest wszystko możliwe. Lekarze w szpitalach śpią zamiast pomagać i jeszcze wiele innych dziwactw można by było wymieniać.

Jedna taka sytuacja na milion, ja jestem z tych pyskatych wiec raczej nawet w skurczach bym wszystkich wylegitymowala, zreszta tak zrobilam :stuck_out_tongue: “a to kto? A czemu tyle ludzi?” :)) w kazdym razie uwazam,ze niektirzy tez powinni myslec jak sie taka kobieta czuje, bo to ze rozneglizowana i akurat w tym momencie jej to nie przeszkadza bo moglaby orkiestra deta przejsc obok i tez by bylo dobrze, to nie znaczy,ze to jest w porzadku… W koncu jakas godnosc powinni zachowac i szacunek…

No ale na kimś praktykanci muszą się uczyć, bo inaczej będą źle leczyć.

Ale klecha to nie praktykant. On ma siedziec w konfesjonale i przez kratki ludzi ogladac, a nie zagladac rodzacej w pochwe.

No ale ta kobieta tego nie wiedziała więc jeśli byłby to praktykant to miałby prawo tam być.

Jesli bylby, ale nie byl.
Ja nie moge zrozumiec jak mozna sie taka informacja dzielic z mlodzieza. Przeciez to sie po miescie rozniesie. Wyobrazasz sobie spowiedz u kogos takiego? Pewnie tajemnicy spowiedzi tez nie przestrzega. Nieodpowiedni czlowiek do pracy ksiedza. Gdybym byla twoja corka, to po takiej informacji zapewne przestalabym pojawiac sie na religii.

Uwazam, ze praktykanci powinni byc, w miare mozliwosci, pokazani rodzacej wczesniej. Podczas ogladania porodowki warto wspomniec, ze szpital ma praktykantow, a przy przyjeciu do szpitala powinno sie podpisywac zgode na ich obecnosc przy porodzie. A jak ktos kto nie ma ani z medycyna ani z rodzaca nic wspolnego, i wkreca sie na porod zeby “popatrzec” to lepiej biech odwiedzi szpital psychiatryczny.

Każdy ma trochę racji jednak zgodzę się bardziej z Silje i Karoliną bo uważam, ze takie osoby jak praktykanci powinni być obecni wtedy kiedy osoba, która rodzi, czy tez przechodzi inny zabieg wyraża na to zgodę. Oczywiście muszą się na kimś uczyć, ale to nie znaczy, ze na sale gdzie torze może wejść stado praktykantów, czy też pseudopraktykantow. Jeżeli w szpitalu takowe osoby istnieją powinny przed porodem się przedstawić i okazać dokument potwierdzający to że są szpitalu a sali w celach naukowych, a nie z czystej ciekawości…

No macie rację dziewczyny, powinni mieć zawsze przy sobie odpowiednie dokumenty, że są praktykantami.

Praktykanci jak najbardziej muszą uczestniczyć w różnych zdarzeniach z życia szpitala ale gapie na pewno nie.
Poza tym jeśli przy badaniach, które są intymne dla kobiety mają być obecni praktykanci to powinno się pacjentkę o tym uprzedzić.
Poza tym nie każdy sobie życzy takiej obecności. Jakiś czas temu jeśli praktykanci mieli uczestniczyć w porodzie to pytano matkę o zgodę na to. Nie wiem jak jest teraz ale obawiam się, że stawiają rodzącą przed faktem i tyle.

Praktykanci mają plakietki - tak jak i lekarze… To z tym księdzem to jest bujda…

To nie jest bujda, przecież nie jestem kłamczuchą.