Ale bialutka pisała, że jej znajomy praktykował jako położnik ale nie przy porodach tylko zajmował się noworodkami.
Chciałabym żeby moje dziecko badał znajomy bo miałabym większą pewność, że niczego nie przeoczy. Po moim porodzie były imieniny lekarza i położne pod koniec akcji były już tym faktem zainteresowane. Może dlatego przeoczyły złamany obojczyk!!!
Marta1984: Naprawdę?! Biedny maluszek, a babkom tylko balanga w głowie. A kiedy zorientowałaś się, że coś jest nie tak?
Przy moim porodzie nie było żadnych praktykantów, ale przy obchodzie to i owszem, nikt nie pytał o moje zdanie. Denerwuje mnie to, bo jak przyszli na obchód to była cała sala w obcych ludziach i nikomu to nie przeszkadzało, a jak przyszli po porodzie mnie odwiedzić (rodzina) to oddziałowa coś mamrała pod nosem, że jest ich dużo (3 osoby) i że roznoszą zarazki itd, ale jak była cała sala praktykantów, to oni bakterii nie mają?? Heh teraz będę bardziej odważniejsza, żeby powiedzieć to co myślę:)
Małgosiu w szpitalu leżeliśmy 6 dni bo mały miał infekcję i dostawał antybiotyk. W dniu wypisu na porannym badaniu pediatra stwierdziła, że mały słabo rusza ręką i wypisali nas z podejrzeniem złamania obojczyka. ( zrobili rentgen ale nie było osoby kompetentnej i nie mogli opisać zdjęcia ). Już w domu wezwaliśmy lekarkę, która potwierdziła złamanie przy porodzie bo już był wyczuwalny zrost. Potem chirurg dla pewności, neurolog i rehabilitacja. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło bo dzieci z porażeniem nerwu w wyniku złamania obojczyka często mają niedowład ręki.
Tak więc dopiero po 6 dniach codziennych badań stwierdzono PODEJRZENIE złamania.
Marta no to miałaś pecha, dla mnie taka sytuacja jest nie do pomyślenia, ale niestety i takie się zdarzają. Z ta opieką nad dzieckiem i znajomym lekarzem, to fakt, ze fajnie mieć kogoś takiego, bo dążymy go zaufaniem i bardziej możemy na niego liczyć. Jednak w sytuacjach intymnych takich jak poród, to raczej przy znajomym czulabym się zawstydzona i skrępowana.
Wszystkoz ależy od rodzącej, nie wydaje mi się aby rodzaca miała jakikolwiek wpływ na to czy beda asystowac studenci czy też nie, u nas przy porodzie często zaglądały młode kobiety które śmiem twierdzic ze były uczennicami, jednak było to zorganizowane w ten sposób że zagladały co jakiś czas i pytały bardziej o samopoczucie i stan nie badały mnie, podczas porodu towarzyszyła również bardzo młoda położna nie wiem czy praktykantka czy też nie ale byłam z jej pomocy bardzo zadowolona, bardziej sie wykazywała i była pomocna niż położna która zagladała do nas w 1 fazie porodu.
Wszystko zalezy od szpitala jak to zostanie zorganizowane, wiadomo że tacy młodzi ludzie też muszą nabrać praktyki, aby być w przyszłości dobrymi lekarzami, tylko ze zawsze jak już dojdzie do takiej sytuacji zastanawiamy się dlaczego akurat na nas trafia?
Marta: Po 6 dniach? Nie potrafię tego zrozumieć, ale cieszę się, że wszystko ułożyło się pomyślnie
U mnie przy porodzie też praktykantów nie było, ale pewnie dlatego, że to była niedziela a oni są od poniedziałku do piątku. Za to na połogowym od poniedziałku było ich całe mnóstwo. Przychodzili po małą, zabierali na badania, czasem któryś przyszedł zapytać jak sobie radzimy. Na obchodach z pediatrą też zawsze kilku było i badali małą pod okiem pani doktor. Gdzieś się muszą nauczyć.
Gonia, ja za drugim razem tez mowilam co mysle nie pozwalalam dokarmiac i jak cos sie nie podobalo to odpyskowalam… Wlasnie ogladalam uwage i powiem szczerze,ze dobrze ze bedzie kontrola na wszystkich porodowkach, ja wiem,ze nie wszedzie sa cyrki, ale kontrola sie wszedzie przyda, moze beda lepiej traktowac rodzace a nie jako zlo konieczne bo niestety w niektorych miejscach nadal sie slyszy o tym “ze dawalas to teraz sie nie drzyj”
ja powiem,ze opieka byla dobra przy drugom porodzie… Co do praktykantow, jak lezalam na oddziale u mojego wujka to wyslal do mnie lekarke praktykujaca (rezydentke) i byla odpowiedzialna za mnie i moje badania, zestresowana biedna byla
nic dziwnego, bo tez bym sie bala prowadzic siostrzenice szefa
w takim wypadku nie balam sie praltykantow, ale przy porodzie to bym sie nie zgodzila… I tak przy narpdzinach naturalnych pierwszego syna bylo na sali 6 osob (lekarz ginekolog, lekarz neonatolog, 2 polozne, 2 pielegniarki), jeszcze dziada i baby bylo brak
Carol86: Według mnie kontrole powinny być regularne i niezapowiedziane, bo te zapowiedziane nie przynoszą skutków.
Marta1984 złamanie obojczyka rozpoznawane jest owszem w badaniu klinicznym, zwykle nie wymagają leczenia (czasami konieczne są łagodne leki przeciwbólowe), jednak może współistnieć z porażeniem splotu barkowego niezwykle rzadko. Wskazana jest delikatna pielęgnacja kończyny po stronie złamania, o czym powinna poinformować Cię podczas wizyty neonatolog.Ciężko stwierdzić co było przyczyną niemożności jego rozpoznania (uogólniony obrzęk dziecka?).
Carol86 niestety obecność personelu medycznego jest niezbędna podczas porodu, jego liczba uzależniona jest od wieku trwania ciąży czy możliwości wystąpienia komplikacji, a jego liczba waha się między 4 a 6 osób.
Praktykanci bywają bardzo pomocni i uczynni,nie powinnyśmy się ich obawiać.
E.Sagan właśnie nie wiem czemu tak późno to rozpoznano bo nie było uogólnionego obrzęku. A obawiam się, że synka bolało bo całe noce i dnie strasznie płakał i położne same już nie widziały jaka jest przyczyna. Przy przebieraniu czy kąpielach, układaniu na stronie tego barku do karmienia musiało mu być niezbyt przyjemnie. Ale przecież nic nie wiedziałam ;(
Neurolog stwierdził porażenie bo Mateusz prawie nie ruszał rączką, na szczęście zaczęliśmy bardzo intensywną rehabilitację- już tydzień po wyjściu ze szpitala codziennie jeździliśmy na rehabilitację. Im wcześniej rozpoczęte ćwiczenia tym większa szansa na odzyskanie sprawności.
Co do praktykantów, to ja powiem szczerze, że nieraz to oni też są postawieni w niekomfortowej sytuacji, znam pewna dziewczynę, która właśnie miała praktyki podczas porodu pewnej kobiety, wszyscy, to znaczy cały personel, jak też sama rodząca wiedzieli, że dziecko niestety urodzi się martwe, ona niestety nie została o tym poinformowana i bardzo się tym przejęła i to był dla niej duży cios. Jak widać, to nie zawsze, my jesteśmy postawione w krępującej sytuacji, ale ta druga strona też czasami może źle się czuć.
Straszna sytuacja Biedna dziewczyna musiała to strasznie przeżywać. To nie do pomyślenia żeby nie nikt jej nie uprzedził.
Mi córka mówiła, że ksiądz który uczy ich religii był przy porodzie. Lekarze przedstawili go jako praktykanta.
Chyba ten ksiadz sie za duzo kadzidla nawachal. Nie ma takiej mozliwosci, chyba ze jego kobieta rodzila a lekarze nie wiedzieli jaka jest jego profesja.
Jest taka możliwość, każdy ksiądz musi iść podczas swojej nauki do szpitala na parę miesięcy. Ten ksiądz był akurat na geriatrii, ale dobrze dogadywał się z lekarzami i był przy porodzie ( bo ten lekarz był jego kolegą, a w Polsce wszystko jest możliwe ), był też przy sekcji zwłok.
Lipka166: Zapewne dla wielu osób byłaby to niekomfortowa sytuacja i niektórzy mieliby traumę po takim przeżyciu, to zrozumiałe, ale praktykant, który chce wykonywać wkrótce taką profesję musi liczyć się z różnymi sytuacjami. Może po prostu nie było czasu na rozmowę.
Przy sekcji zwłok jako duchowny mógł uczestniczyć, jednak co do tego porodu, to wątpię…
Ksiądz może być w trakcie porodu w celu ostatniego namaszczenia, spowiedzi czy też modlitwy… W każdej chwili może on zostać wezwany, jeżeli pacjentka tego chce.
A ksiądz jeszcze zawsze jeden na caly szpital a nie na oddzial…
To nie był ksiądz na szpital, on jeszcze studiował i jeszcze nie był księdzem. Miał kontakty z lekarzami i nielegalnie go wpuścili jako praktykanta. On sam się zapytał czy byłaby taka możliwość wkręcić się na poród.