Ja byłam nacinana ale i jednocześnie popękałam bo mała pchała się na świat i jako pierwszy wyszedł bark nie ten co powinien. Gdyby mnie nie nacięto popękałabym jeszcze bradziej. Teraz jestem 3,5 tyg po porodzie i właściwie nie odczuwam już dolegliwości bólowych w okolicach krocza.Szwy mam rozpuszczalne.
Miałam nacinane krocze. Panie położne powiedziały mi, że dzidzia jest mała więc nie trzeba by, ale z racji ułatwienia mi porodu delikatnie nacięły. Druga faza porodu trwała więc 15 min, a szwy miałam 4 założone rozpuszczalne. 3 mi zdjęto na wizycie położnej środowiskowej i od tego czasu nie odczuwam bóli
Cieszę się, że Panie taką podjęły decyzję, nie chciałabym by mnie rozerwało… Dodam, że Panie przy porodzie były naprawdę suuuper dzięki czemu troszkę milej ten poród wspominam
Ja również miałam nacinane krocze i przyznam ,że nie ma się czego obawiać. W ogóle nie czułam kiedy to zrobili. Jest to również bezpieczniejsze od niekontrolowanego pęknięcia, ponieważ szybciej się wszystko goi. Nie ma też większych problemów. Jedynie co to dali mi szewki normalne ,które musiałam iść ściągać po tygodniu. W większości szpitali dają jednak rozpuszczalne.
Dobrze,że nie wspominacie źle porodu i nacięcia krocza. Ja jednak stwierdzam, że czasami udaje się urodzić bez konieczności nacięcia, czasem krocze troszkę pęknie, wówczas zakłada się kilka szwów… Warto próbować, szczególnie podczas drugiego porodu ochronić krocze. Zdecydowanie warto spróbować urodzić maluszka bez nacinania krocza.
Popieram warto spróbować bez nacinania bo wiem jaka to jest różnica pierwszą rodziłam z nacięciem,drugą bez.Po drugim porodzie mogłam iść od razu do domu byłam tylko trochę zmęczona poza tym czułam się świetnie:)Dużo tutaj zależy od podejścia położnej i współpracy rodzącej z położną.Ja miałam takie szczęście,że za drugim razem trafiłam na położną z mojej rodzinnej miejscowości gdy pracowałam w sklepie była moją kilentką tak,że powiedziała że zrobi wszystko by mnie nie naciąć.Słuchałam jej poleceń podczas porodu i się udało jestem pewna,ze gdybym trafiła na inną położną nacięto by mnie tak jak za pierwszym razem.Jestem z budowy bardzo szczupła,moje biodra są wąziutkie,a dzieci w stosunku do mojej figury są duże
Wcześniej wypowiadałam się tutaj odnośnie tego, że zastanawiam się co wpisać w planie porodu - dzisiaj wiem, że wszystko jedno co bym wpisała - i tak nikt tego nie czyta
A jeśli chodzi o sam poród - byłam nacięta.
Samego cięcia nie poczułam, potem nieprzyjemne było podawanie znieczulenia przed szyciem. Na 2 dzień rozsupłał mi się zewnętrzny szew i bardziej bolało w tym miejscu. Ale i tak rana szybko się zagoiła. Po porodzie przemywałam tantum rosa - polecam.
Wiadomo, że przez pewien czas będziemy czuły dyskomfort szczególnie przy siedzeniu - ale przy maluszku jest tyle zajęć, że nie ma czasu myśleć o bólu Problemy pojawiły mi się gdy wróciłam do współżycia, ale mam nadzieję że to tylko tymczasowy dyskomfort.
Rodziłam naturalnie i położna zadecydowała o nacięciu, nie pytała mnie o zdanie, ale teraz wiem że było to konieczne mimo iż poród był dość szybki ( od pierwszych skurczy do partych 4,5 godziny). Nacięcie miałam po skosie a nie prosto, bo prosto często pękają i jest to większy problem aby się zagoiła rana. Nacięcie dość szybko mi się zrosło, używałam maści Cicatridina, dbałam o higienę, po każdej toalecie przemywałam Tantum Rosa, często zmieniałam podkłady. Fakt, że miałam dość długo zszywane krocze, ale na szczęście nie było powikłań.
Nie jest prawdą do końca, że pęknięcia goją się gorzej. Nie ma wiedzy medycznej na ten temat. Kiedy krocze pęka w momencie porodu, wybiera najsłabsze miejsce. Pęknięcia oczywiście mogą być 1,2 lub 3 stopnia. Od głębokości pęknięcia zależy który będzie to stopień. Nacięcie krocza to już zabieg, w czasie którego nacina się wszystkie warstwy czyli skórę krocza, mięśnie krocza i pochwy. Szycie takiej rany jest znacznie bardziej skomplikowane niż szycie pęknięcia. Tak więc dziewczyny, nie bójcie się próbować rodzić z ochroną krocza. W Wielkiej Brytanii nawet nie istnieje narzędzie takie jak nożyczki na sali porodowej, nie nacina się krocza. Nie ma takiej opcji. Pozdrawiam
No i tutaj jest motywacja do tego aby starać sie rodzic bez nacinania, które czasami okauje sie niepotrzebne. Moze dzięki temu co napisała Pani Kinga, bedziemy wierzyły w swoje możliwości. Najwzniejsza jest współpraca o której wspomniała Mamunia bo bez niej jest naprawde ciężko o cokolwiek.
Ja mam nadzieję, że może przy czekającym mnie porodzie uniknę nacięcia.
Bardzo dużo zależy od rodzącej, oczywiście duuużo od osoby prowadzącej poród. Liczy się współpraca. Mów swojej położnej o tym czego się boisz, pytaj jeśli masz wątpliwości. Otrzymasz odpowiedzi na wszystkie zadane pytania
Kinga to zależy od osobowości człowieka. Niektóre kobiety przy pierwszym porodzie są tak wystraszone, że nie wiedza o co pytać inne zaś nismiale. Tak wiec myślę, ze wiele zależy od naszego podejścia.
No właśnie ja przy pierwszym porodzie byłam tak zdezorientowana, że w sumie chyba o nic nie pytałam. Teraz może będzie inaczej
Małgorzata ale czasem lepiej się na to zdecydować jak byś miałą popękać mniejsze zło nacięcia niż popękania.
Mraczek80: To prawda. Nie było problemu z tym, że mnie nacięli, ale skoro jest możliwe, że przy drugim porodzie nie będzie konieczności nacinania, to fajnie by było
Mialam nacinane krocze i nawet mi nie powiedzieli ze beda to robic, ale ciesze sie ze to zrobili bo mojej siostrze nie zdażyli i jej strasznie popekalo krocze
Na pewno maluszek łatwiej może się wydostać, ale to gojenie się jest okropne. Ja miałam nacinane dwa razy, a za pierwszym rozeszło mi się i straszyli koniecznością pobytu w szpitalu i ponownego nacięcia, a tu w domu maluszek. Do tego ból przy zszywaniu - nic przyjemnego, ale czego się nie robi dla dobra naszych maluszków. Samego nacięcia się nie czuje przynajmniej ja nie czułam, ale to szycie. Więc jak już konieczne było nacięcie to radze porządnie zadbać o nie - myć i wietrzyć - tak polecał lekarz i to się sprawdza.
Bardziej od samego nacięcia bolał zastrzyk ze znieczuleniem i szycie! Przy drugim porodzie na całe szczęście obeszło się bez nacinania szwy same się rozpuściły na jakichś 2 tygodniach i nie było tak źle.
Ale z tego co pamiętam, żeby krocze zostało nacięte pacjentka musi wyrazić na to zgodę. Przynajmniej ja podpisywałam taką kartkę, że w razie konieczności wyrażam na to zgodę.
Kusia_ss mnie również bardziej bolał zastrzyk:)Co do podpisywania zgody to teraz już tak jest w naszym szpitalu,ale gdy rodziłam pierwszą córkę nie było tych przepisów.Nacinali bez pytania,niby nie rutynowo,ale jednak.Wszystkie miałyśmy krocze nacięte niestety,temu tym razem byłam taka szczęśliwa że się udało bez nacięcia:)
Ja również nie pamiętam żadnej kartki nt wyrażania zgody do nacięcia krocza. Ale nie musiałam, bo samo pękło, heh. U nas w szpitalu nie nacinali rutynowo. Była z mojego dnia dziewczyna, której nie nacięli i która nie pękła