o jezu drogi. To powiem Wam dziewczyny ze już totalnie zgłupiałam. może kiedyś przy okazji podpytam koleżankę co właściwie dokładnie było…no chyba że sama do końca nie wie skoro nikt jej nie chciał o niczym uświadomić. A i odszukałam tą rozmowę moją z nią i poprawiać że ten martwy płód urodziła w domu.
W domu? japie***** lekarze powinni stracić prace za coś takiego;/
Pewnie biedna nie wiedzila co sie dzieje. Bo przeciez juz raz urodziła. To musialo byc przerażające
Szkoda mi calej tej rodziny musieli przezyc szok
ja choć do porodu przygotowywałam się dużo wcześniej i wykonywałam w domu delikatne ćwiczenia rozciągające, ćwiczyłam mięśnie Kegla i byłam nastawiona do porodu super pozytywnie, to niestety już podczas badania i wywiadu położna w szpitalu poleciła, żebym w razie czego zgodziła się na nacięcie krocza… i skończyło się tak, że poród była tak szybki, że z KTG nie zdążyłam już nawet się obrócić do pozycji wertykalnej tylko musiałam rodzić na pół leżąco (a właściwie siedziałam na łóżku :D) i po 5 skurczach partych urodziłam syna. Nawet nie wiem kiedy, ale położna mnie nacinała, ponieważ już lekkie pęknięcie było i chciała zapobiec większemu. Ale nie był to jedyny powód - ze mną na porodówce na wieczornej zmianie była jeszcze jedna rodząca również na pełnym rozwarciu i z bólami partymi a położna była sama i mój poród musiała przyspieszyć, żeby pójść do drugiej pacjentki.
Zszywanie niestety trwało dłużej i bolało mnie bardziej niż cały poród, szwów miałam kilkanaście. Pierwsze 3 tygodnie po porodzie były dla mnie bardzo trudne fizycznie i psychicznie. Ale dbałam bardzo o higienę i nie naciągałam krocza, od razu zaczęłam też ponownie ćwiczyć mięśnie Kegla. Do pełni zdrowia wróciłam po ponad dwóch miesiącach - mówię tu o tym, ze nie miałam już szwów, mogłam robić wszystkie ruchy swobodnie, seks na nowo stał się przyjemny i ogólnie radość w pełni wróciła.
Ale jak tylko jest możliwość to polecam zgodnie z poradami eksperta w artykule przygotować się do porodu tak aby uniknąć nacięcia, a jak już się zdąży to bardzo dbać o higienę i ćwiczyć, wówczas wszystko powinno wrócić do względnej normy ![]()
Gorąco polecam do higieny szare mydło zwykłe i Tantum Rosa roztwór i podmywać się gazikami.
Ja się nie przygotowywałam w żaden sposób do porodu… mam na myśli ćwiczenia… nie masowałam się,ani nic w tym stylu… Na izbie przyjęć wyraziłąm zgodę na nacięcie… wolałam to,jak popękać i mieć szwów tyle,co po cesarce…
Tak więc nacięta zostałam,miałam 5 szwów i od razy bez problemu wstawałam,chodziłam i siadałam… trochę mnie ciągnęło,jak sie zaczęło porzadnie goić,ale nie mogę powiedzieć,żebym jakoś specjalnie cierpiała! dbałam o higienę… kilka razy dziennie się podmywałam,często zmieniałam podkłady,bardzo często… nawet specjalnie nie wietrzyłam się… chodziłam w gatkach poporodowych i dzis-miesiąc po porodzie czuję się kompletnie,jak bym nigdy nie była nacinana
więc wydaje mi się,że nie ma co się tak negatywnie nastawiać co do nacięcia… to w niektórych przypadkach bardzo pomaga ![]()
Jak rodziłam pierwszego syna 11 lat temu to nikt mnie nawet nie pytał o zgodę na nacinanie krocza, położna mnie nacieła i mały pojawił się bez problemu na świecie, a gdy 3 lata temu rodziłam najmłodszą córkę to na izbie przyjęć pytali o zgodę ja oczywiście się zgodziłam i również wszystko odbyło się bez komplikacji. Moja siostra natomiast wolała popękać i jak z nią kiedyś na ten temat rozmawiałam to powiedziała że przy następnym dziecku na pewno się zgodzi na nacinanie krocza bo nacięcia szybciej się goją niż rany po popękaniu, a do tego rana zeszyta po nacięciu jest dużo ładniejsza od tej po pęknięciu.
Poród przede mna wiec jeszcze nei wiem jak to jest. Jednak w szkoel rodzenia poinformowano, ze pomaga masaż krocza. Podobno mozna go robic po 34 tc. Bede probowac ponieważ boje sie nacinania krocza, a raczej pozniejszego bolu;] Dlatego masaż bede robic.Czy sie sprawdzi-zobaczymy ;]
Karo,no to powodzenia!!! ![]()
Karo nacięcie da się przeżyć ![]()
Wszystko da się przeżyć! ja wiedziałam kiedy mnie nacinała położna i nie czułam bólu…tylko lekkie szczypanie ![]()
no ja niestety jak już wcześniej wspominałam przy jednym porodzie czułam nacięcie przy drugim nie…a mimo to wolałam być nacięta po raz drugi ![]()
Karo nacięcie wcale nie boli. Dopiero po porodzie zaczynasz odczuwać lekki dyskomfort, ciągnięcie szwów. Wszystko da się przeżyć i nie boli to aż tak mocno. Jeśli ładnie się nacięcie goi to szybko położna wyciąga szwy wszystko przestaje boleć.
Beata, nacięcie nie boli jeżeli jest robione odpowiednio. Ja byłam nacinana w szczycie skurczu a i tak mnie bolało samo nacinanie. Dbałam o ranę a jednak mnie bolała przez przynajmniej trzy tygodnie. Prosiłam w szpitalu o receptę na ketonal to kazali mi brać apap, który w ogóle mi nie pomagał. Po każdej wizycie w toalecie nie mogłam się podcierać więc brałam prysznic i zamiast się wytrzeć to czekałam aż krocze mi wyschnie. Już nie mówiąc o tym, że wejście do wanny żeby się podmyć też do bezbolesnych nie należało. W pewnym momencie nie mogłam ani stać, ani siedzieć ani chodzić a z malutkim dzieckiem nie da się tylko leżeć w łóżku.
Dopiero teraz zajrzałam w ten wątek… Straszne rzeczy cerien… Brrrrr… Nie wiem jak akurat u Twojej koleżanki to było możliwe, bo przecież w razie gdy zostają jakieś resztki robi się łyżeczkowanie ale moja koleżanka jest młodsza bliźniaczką - urodziła się jako wcześniak 3 miesiące przed terminem a jej straszy brat w terminie. Formalnie są to bliźniaki ale z medycznego punktu widzenia ich mama chodziła w dwóch różnych ciazach w jednym czasie - miała owulacje juz w ciąży i ponownie zaszła w ciążę. Takie przypadki zdarzają się raz na ho, ho a moja koleżanka po prostu się śmieje, że jest młodsza bliźniaczką; )
Magdalenamsl a ile Twoja córeczka ważyła? Mnie się tu teraz pytali ile ważył Kasjan przy tym moim zatruciu ale wydaje mi się, że waga była normalna - 3240 tylko, że był strasznie chudziutki - troszkę jak wcześniak a urodził się w terminie…
Co do nacięcia - no ja ten temat studiowalam przez całą ciążę - nacięcia się tak bardzo bałam, że… I tak zostałam pocieta ale na brzuchu; )
Bałam się, że po nacieciu nie odzyskam tam czucia, będę źle zszyta czy coś… A seks bez przyjemności to jak celibat; )
Nasluchalam się może na ten temat za dużo ale słyszałam chociażby o tym, że jedna dziewczyna była zszyta za ciasno a inna za luźno… Takie niby głupoty ale we mnie tak kumulowaly strach, że na każdej wizycie i u każdego ginekologa pytałam się o to nacięcie…; )
No obyło się bez…; D
Samanta no to jestem skłonna przyznać że chyba po pierwszym porodzie byłam zszyta za ciasno bo pierwszy seks odczuwałam jakbym po raz drugi przeżywała swój pierwszy raz
W połowie musielismy przerwać bo bolało i przesunęlismy to o kolejne dwa tygodnie.
Dziewczyny cc też mogą spartaczyć tak jak nacięcie. Mnie pierwszy raz tak zszyli, że ból był okropny, rana strasznie się goiła. A za drugim razem po prostu idealnie.
Dziewczyny wiecie co ja mialam ogromne szczescie ze podczas porodu nie nacinali mnie;-) Bylam przekonana ze na pewno bede nacinana i powiem szczerze ze bardzo sie balam naciecia. Jedynie pekla mi sluzówka pochwy i mam zalozone dwa szwy.
Patrycja jeszcze masz szwy? Mi po 5 dniach położna wyciągała co 2 szew .
Beata ja dokładnie tak samo miałam.
Co do szwów to po obud porodach miałam rozpuszczalne i po pierwszym po 5 dniach mi wyjęli a po drugim w ogólę nie wyjeli.
Dziewczyny, właśnie w poniedziałek rozmawiałam z moją położna i teraz dają tak jak w Twoim przypadku Carien rozpuszczalne szwy… i jakoś je od środka zakładają… nie wiem jak bo jeszcze nie miałam tej “przyjemności” korzystania z nich… ale wkrótce pewnie się przekonam ![]()
Patrycja, to był Twój pierwszy poród?