Hehe magicznypazur chyba w tym momencie się nie myśli o liczeniu szwów jak np tak jak u mnie podczas szycia mała leżała na brzuchu a ja w danej chwili czułam się jak by czas się zatrzymał wszystkie bóle przeszły i nic innego się nie liczyło. To gdzie tam w głowie było mi liczenie szwów ale jeśli komuś się uda to nieźle
W sumie ja też nie wiem ile szwów miałam, wiem tylko tyle, że coś około 1,5h byłam szyta… na szczęście rozpuszczalne były, więc po tygodniu nie było po nich śladu
To długo Agata Cię szykuje tak mi się wydaje
Ja np urodziłam o 12:50 i na sali sali byliśmy z małą już 13:45 i po wszystkim.
Wszystkie miałaś rozpuszczalne? U nas po 4 dobie zdejmowali w szpitalu jeśli się jeszcze było a jeśli nie to trzeba się było zgłosić czy do swojego gin czy właśnie tam gdzie się rodziła.
Ciekawe jak to u was ?
Co do szwów tu są rozpuszczalne, gdzie po 6 tyg trzeba się zgłosić na wizyt e kontrolną, a położna z ośrodka powinna sprawdzać jak się wszystko goi.
Ami dziś mnie wypuścili ze szpitala…gin powiedział, że mam skurcze przepowiadające -tyle, że one podchodzą pod 120 i utrzymują się po 20sekund ale są nieregularne ale taka ma być moja uroda…jak mi wody odejdą mam wrócić.
AmiAga - wiesz co, nie wiem czy to długo czy nie, szczerze aczkolwiek w tym szpitalu w którym rodziłam i tak po porodzie leżysz 2h na sali porodowej z Maluchem na brzuchu
o 11 urodziłam, po jakiejś pół godzinie pani doktor zaczęła szycie, jak skończyła to po jakichś 10 minutach jechałam na salę poporodową i było jakoś po 13
Tak, wszystkie miałam rozpuszczalne położna na wizytach patronażowych sprawdzało jak się wszystko goi no i po 6 tyg od porodu miałam sie zgłosić na wizytę do ginekologa prowadzącego ciążę
Też nie wiedziałam ile mam szwów poza tym założyli tyle ile było potrzebne, a położna z ośrodka powiedziała mi że ona nie będzie sprawdzać krocza bo się na tym nie zna ;/
Ja byłam w szpitalu dzień przed porodem, też miałam przepowiadające, powiedzieli mi, że mogę urodzić za tydzień ,dwa albo jutro… i tak się stało na drugi dzień pojechałam znowu, wody mi nie odeszły( w trakcie porodu przebijali) miałam skurcze co 5 min.
Lenka u mnie to samo położna środowiskowa nie oglądała krucza tylko pytała co i jak. Ja akurat miałam dyskomfort związany ze szwami to mimo zdjęcia w szpitalu czterech to byłam dodatkowo u swojej gin i zdjęła mi dwa jeszcze . A połóżna tylko badała brzuch tzn odkurczanie się macicy.
To może i z jednej strony miałaś lepiej Agata że nie było pośpiechu tak szybko opuszczać sale pogodową tylko na spokojne. U nas to chyba właśnie i to szybkie zwolnienie miejsca chodziło na jedno też dobrze bo to już szybkie sam na sam z dzieckiem
AmiAga wiesz co, mnie mojego synka dali do słownie na minutkę i od razu go zabrali niestety Potem musiałam urodzić łożysko, następnie czyszczenie jamy macicy i zszywanie. Więc miałam czas policzyć ile tych szwów było
Nie wiem ile miałam szwów, mimo ,że tak jak u magicznypazur nie było ze mną dziecka. Jakoś starłam się myśleć o czymś innym niż o tym jak mnie szyją.
Moja położna środowiskowa oglądała krocze podczas każdej wizyty. Twierdziła ,że ma taki obowiązek.
Tez uwaam ze to obowiazek poloznej a jednak nie sprawdzala krocza ani macicy jedynie pytala sie czy nadal krwawie i bardziej byla skupiona na moim synku.
Lenka26 u mnie też tak było. Tak jak już Wam pisałam moje krocze poporodzie było jak dla mnie w ciężkim stanie, bardzo krwawiło, bolało, hemoroidy itd. Przyszła położna na drugie dzień i zapytała czy krwawie i jak się czuje, zdziwilo mnie to i zapytałam czy może zobaczyć, ona że nie ma potrzeby…
potem było jeszcze ciekawiej chodził lekarz i sprawdzał dziewczyny po porodzie, “sprawdzał”, ja akurat brałam prysznic (wiedziałam,że ma być obchód to wyskoczyłam szybko pod prysznic) - nie zdążyłam wyjść a słyszę, że już lekarz jest w pokoju. Myślę, sobie zdąże, bo już wycierałam się ręcznikiem. Wyszłam a on już wychodził…dziewczyny z pokoju powiedziały mu jak z moim kroczem i tyle…no myślałam, ze szlag mnie trafi… wystarczyło lekarzowi, ze inne dziewczyny powiedziały mu jak ja się czuj!!! zgroza!!!
Dopiero później jak przyszła położna powiedziałam jej wprost, ze chce aby zobaczyła moje krocze, bo bardzo boli i może coś tam się dzieje niepokojącego, no to sprawdziła i powiedziała, ze dobrze się goi.
Hmm to teraz czuje się zaniepokojona bo w szpitalu podczas obchodów nikt nie robił oględzin krocza po porodzie jak się goi itp tylko brzuch badali a samo kurocze dopiero podczas zdjęcia szwów.
Może uważali że jak by u kogoś były większe problemy to sam by to zakomunikował
A powiem wam że szkoda że jednak nie wszystkie położne w domu chcą się podjąć oględzin w domu to czujemy się pewnie spokojnie i to dodatkowo by nas uspokoił.
Ja miałam oględziny naciętego krocza i w szpitalu (przynajmniej dwa razy dziennie) i przy każdej wizycie położnej w domu. To był i jest jej obowiązek i nawet sama wychodziła z propozycją sprawdzenia jak się krocze goi. Ja oczywiście nie odmawiałam.
Nie wiem jak udało Wam się policzyć ilość założonych przez lekarza szwów po nacięciu. Ja byłam tak znieczulona, że nic nie czułam, a poza tym byłam zbyt zaaferowana całą sytuacją by skupiać się na liczeniu :-). Nie pytałam się również położnej jak mi wyjmowała nitki (mimo rozpuszczalnych szwów) ile ich tam siedziało.
Widocznie Artan trafiłaś na lepszą opiekę i inne podejście. Szkoda że nie jest tak wszędzie.
Nic się nie działo u mnie wszystko ładnie się goilo ale taka kontrola co dzień (a nie dopiero w 4 dobe) by mnie uspokoiła
Artan ja chyba poproszę Cię o adres tego cudownego szpitala;) a tak poważnie to prywatnie zawsze będą chuchali i dmuchali. Mąż mnie bardzo namawiał na prywatny szpital ale było mi szkoda kasy, stwierdziłam że zacisnę zęby i 2 tysiące zostaną w kieszeni. Teraz już wiem że przy 2 dziecku nie będę oszczędzać na tym, tym bardziej że mąż będzie musiał być z córką i nie będzie mnie odwiedzał tak często ani bronił jak któraś pielęgniarka będzie miała fochy.
Co do nacięcia krocza to do dzisiaj nie wiem jak to było. W wypisie mam napisane nacięcie ale mąż był przy porodzie i mówi że ona nie brała żadnych nożyczek do ręki. Ja pamiętam że poczułam pęknięcie po tym jak wyszła główka więc raczej mało prawdopodobne żeby to było nacięcie. Ginekolog to oglądał i mówi że jednoznacznie nie da się stwierdzić bo albo ładnie pękłam albo faktycznie było nacięcie. Co do szwów to czułam;/ doktorek kazał mi się rozluźnić ale ból był straszny… nie wiem czy dostałam znieczulenie bo czułam każdą nitkę przeciąganą…
Ja mialam pewnosc ze mnie nacinali bo informowali mnie o tym i wolali lekarza ktory mmie nacinal a pozniej zszywal :\ A co do ogladania krocza to w szpitalu codziennie ogladal je lekarz na rannym i wieczornym obchodzie ale jak juz bylam w domu to polozna ani razu nie zobaczyla bo ona sie nie zna takze co z niej za polozna ktora nie umie ocenic stanu krocza
Położna na wizycie zaproponowała mi ściągnięcie szwów jeśli mam nie rozpuszczalne. W szpitalu oglądali tylko rano ale powiedzcie mi jak było u Was z majtkami tymi z siateczki? Bo u Nas był ryk o to niby nie mogłyśmy być w tych majtkach tylko wietrzyć kazali. Tylko jak ja miałam bez majtek chodzić do dziecka? no nie umiałam tego pojąć przed wizytą pielęgniarki chodziły żeby pozdejmować bo lekarz będzie krzyczał. Jedna babeczka po cesarce nie miałam siły ich zdjąć to dostała ochrzan…
Właśnie też słyszałem że e niektórych szpitalach za nie gonią do zdjęcia tylko sam podkład/podpaska i wietrzenie.
I nas nie było tego problemu mialam te siateczkowe jak większość mam. I nie wyobrażam siebie ściskać nóg żeby przypadkiem ten podkład nie wypadł
aga1989 powiem Ci, że majteczki z siatki kompletnie się u mnie nie sprawdziły… Założyłam je po porodzie i oczywiście do tego podpaska taka poporodowa i wszystkie mi przeciekło jak wstałam i to dwa razy miałam taką sytuację, więc jeszcze w ten sam dzień, jak mąż przyjechał poszedł mi szukać bawełnianych majtek, które będą się nadawały do połogu i znalazł Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że nie można mieć bielizny, tylko wietrzyć… Jacyś ludzie nienormalni