Nacięcie krocza podczas porodu

Nacinania też nie czułam… ogólnie rzecz biorąc nie wspominam jakoś strasznie mojego porodu. Generalnie dość szybko to poszło… o 9 dopiero stawiłam się do szpitala z rozwarciem 3 cm a o 13 Zosia już była na świecie, okres parcia trwał u mnie raptem 10 min. ( nawet położne były w szoku). Znieczulenie dostałam przy szyciu,ale i tak wszystko czułam…
Cały czas byłam jak w transie, od skurczu do skurczu… praktycznie nic nie pamiętam,o wszystko pytałam męża czy widział to i to… itp.:slight_smile:

Też nie wiem co to znieczulenia oprócz tego co podali podczas szycia. Jakiś bardzo nie żałuje.
Co się ma przejść top się przejdzie a taka sytuacja tylko dowodzi jak jesteśmy silnie i wytrzymałe na ból.
Dokładne to był trans do przeżycia :slight_smile: nie takie nacięcie straszne jak je opisują :slight_smile:

mówią że przy drugim porodzie już się nie nacina a mnie położna lekko drasnęła jak to stwierdziła wcale tego nie czułam to chyba tak było szkoda że o zdanie się nie pytała. Ale ogólnie rana szybko się zagoiła

…już się chyba oswajam, że tego nie uniknę.

Gosia a stosujesz coś na uniknięcie? Masaże krocza oliwka czy jest tu wątek o Anibal :wink:

Dużo zależy też od personelu…
Gosia głowa do góry, wszystko jest do przeżycia:)

No właśnie nie stosuję…
Aniball widziałam, jednak cena jest dla mnie porażająca przy tych wszystkich ostatnich wydatkach.

Nacinanie krocza wykonuje się bez znieczulenia w momencie szczytu skurczu, gdy głowka napiera na ścianki krocza i rozciąga je. Więc nie jest ono odczuwane jako ból tylko bardziej szczypanie, pieczenie. Oczywiście przed nacięciem krocza kobieta rodząca powinna zostać poinformowana o tym, dlaczego taki zabieg ma zostać u niej przeprowadzony, jak również powinna być zapytana o zgodę. Niestety w wielu szpitalach dalej jest to zabieg rutynowy, choć w wielu przypadkach wcale nie jest konieczny. Dlatego Kochane moje wydaje mi się, że przed porodem powinno się zgłosić, że nie wyraża się zgody na taki zabieg, chyba że będzie on uzasadniony.

U mnie, nacięcie zostało wykonane za moją zgodą. Przyszedł ordynator, wytłumaczył dlaczego powinien być wykonany, zapytał czy wyrażam zgodę. Oczywiście zgodziłam się, ponieważ bałam się pęknięcia, a wiem że takie dużo gorzej się szyje i goi niż nacięcie. Szycie odbywało się już w znieczuleniu miejscowym i bardziej bolało znieczulanie niż nacinacie :wink: jedyne co mi utkwiło w głowie to dźwięk rozcinanej skóry … brr. aż do dziś mam ciarki jak sobie przypomnę.

I tak jest i co najgorsze za taką cenę i tak nie mamy pewności że unikniemy. Pozostaje liczyć na zadziwiające możliwość naszego ciała że się uda przejść to gładko.

Za 4 tyg z pewnością się dowiem :slight_smile:
Niech tam robią co chcą, ale dziecko ma być zdrowe i rozwrzeszczane.

Mnie tez nikt o zdanie się nie pytał, nawet nikt nie poinformował że będę nacinana. Zobaczyłam tylko nożyczki i lekarz przystąpił do dzieła. Zobaczymy czy przy drugim porodzie też mnie to czeka. Spróbuję wykonywać masaż krocza

…a właśnie czym nacinają?
Nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że skalpelem.

Szpital w którym rodziłam bodajże w 2012 albo 2010 roku otrzymał opinię “Rodzić po ludzku” i powiem Wam, że nie mogłam narzekać na opiekę w trakcie porodu jak i po :slight_smile:

Gosiak_L - nacinają nożyczkami takimi zakrzywionymi :slight_smile:

Teraz dużo się o tym słyszy że nacinają nie pytając o zgodę pacjentki a szkoda. Mam nadzieję że uda mi się tego uniknąć :slight_smile:

Magda - dlatego przed porodem warto ustalić takie rzeczy :slight_smile: wyraźnie zaznaczyć, że nie zgadzasz się na żadne zabiegi przed wcześniejszym zapytaniem o zgodę. To samo dotyczy chociażby studentów na sali porodowej :wink:

Zawsze marzyłam, by moje krocze oglądała “rzesza ludzi” :stuck_out_tongue:
Chyba będzie mi wszystko jedno :smiley:

ja przy przyjęciu do szpital podpisywałam zgodę na nacięcie jeśli będzie potrzebne. I wydaje mi się , że nie mają prawa nacinać bez zgody. Potem już przy porodzie też mnie informowali, że będę nacinana, ale duża waga synka, więc się tego spodziewałam.

też myślałam, że tną skalpelem

Haha :smiley: czy ja wiem, mi osobiście wystarczył mąż i panie doktor (którzy byli cały czas) położna zaglądała tylko co pół godziny w pierwszej fazie porodu :stuck_out_tongue: i szczerze, o ile przyjmowałam spokojnie to co mówiła położna, to gdy powtarzał to mąż czy pani doktor, strasznie mnie to irytowało. Więc nie chcę nawet myśleć co by był, gdyby wpadli tam jeszcze studenci :stuck_out_tongue:

Miałam na myśli, że chcesz jak najszybciej mieć wszystko ze sobą i w pewnej chwili pewnie nie zwraca się większej uwagi na otoczenie.

Wiem, wiem ;p ale uwierz mi, że nawet wtedy nie jest komfortowo gdy jest tylu ludzi. Pod sam koniec do mojej sali chyba połowa oddziału się zleciała (nie mam pojęcia dlaczego) i zaczęli gadać nie dość ze między sobą, dosyć głośno, to hmm dopingowali mnie mówiąc, krzycząc “noooo jeszcze trochę dawaj, oddychaj, przyj nie przy, przyyyyj” w pewnym momencie miałam już tego dość i powiedziałam do położnej, żeby wyprosiła te osoby, które są zbędne. I tak też zrobiła. :wink: Bo ogólnie u mnie cały poród przebiegał w ciszy i spokoju, a takie niepotrzebne gadanie mnie tylko rozpraszało :stuck_out_tongue: