Nacięcie krocza podczas porodu

Mi się słuchajcie wydaje,że to kwestia osoby,która robi nacięcie! jak jest wprawiona,to wie w która stronę i jak… mnie czeka poród niebawem,ale z doświadczenia mojej siostry i moich koleżanek,mogę się zgodzić z Cerien! Czasem lepiej dać sie naciąć niż popękać!moją siostrę nacinali,miała 5 szwów i była bardzo zadowolona,bo nic nie czuła,nic ją nie bolało i nawet od razu po porodzie mogła bez problemu wstawać,siadać i chodzić! moja koleżanka popękała i miała 15 szwów! rana nie chciałą sie goić i strasznie jej się babrała! ja bynajmniej na pewno zgodzę sie na nacięcie! nie stosuję żadnych masaży krocza,bo po prostu nie jestem do nich przekonana! wydaje mi sie,że wszystko zależy od tego,czy kobieta jest bardziej elastyczna,czy nie! to tak,jak z rozstępami! Może się mylę,ale takie jest moje zdanie… :slight_smile:

ja byłam nacinana dwukrotnie ale oprócz tego przy pierwszym porodzie też pękłam. Faktycznie była duża różnica po pierwszym porodzie ledwo chodziłam tak mnie wszystko bolało już nie mówiąc że siadanie i wstawanie to była masakra. Potem tez troche sobie ten szew z własnej głupoty naciągnęłam za to przy synku pełen luzik. Tylko nacięli, żadnego pęknięcia i mniej to wszystko bolało. Ale po obu porodach wszystko pięknie się goiło. Ważne aby kilka razy dziennie przemywać szwy, dużo wietrzyć a oprócz tego można stosować też jakieś specyfiki chodź jak nic takiego nie używałam. Nie jest to czymś tragicznym, a jeśli lekarze prawidłowo będą nacinać czyli w skurczach partych ( a nie tak jak przy córce przy normalnych skurczach mnie cięli) to nic się nawet nie poczuje poważnie.

Dokładnie! też mi się wydaje że to wszystko zależy od umiejętności położnej,bo wydaje mi sie,że to położne u nas nacinają! tak na prawdę lekarze to sobie w ogóle rąk nie brudzą!

mnie położna nacinała, zszywał lekarz

Mnie zszywała położna, nie miałam nacięcia tylko wewnętrzne pęknięcia. Lekarz przyszedł tylko pomóc, ponieważ był problem z masywnym krwotokiem i szukał “przecieku” :slight_smile: założył dwa szwy, a wszystkich miałam ze 12 :slight_smile:

U nas nacina położna , a zszywa lekarz.
Przy pierwszym porodzie byłam jakoś tak byle jak pozszywana. Lekarka przyszła rachu ciachu i już. Rana długo się goiła, ropiała i strasznie bolała.
Przy drugim porodzie byłam szyta długo i dokładnie. Wszystko ładnie dociągnięte i równo zszyte. Rana goiła się znacznie szybciej.
Samo nacięcie nic mnie nie bolał, nawet tego nie poczułam.

Nacięła mnie położna w trakcie porodu. Zszywał lekarza. Był to mój pierwszy i jedyny poród, więc nie mam porównania, ale nie wyobrażam sobie jakbym urodziła bez tego nacięcia.
Rana goiła się długo. Teraz rok po porodzie nawet o niej nie pamiętam.

dokładnie…tej rany się potem nie pamięta. Ja jestem po porodzie pół roku i po ranie ani śladu.

Ja urodziłam 5 dzieci każde siłami natury, nigdy nie miałam problemu :wink:

w szpitalu w którym rodziłam na dzień dobry usłyszałam że będę nacinana i już bo tak się w tym szpitalu przyjęło i już :frowning: no ale nie mam co narzekać, na sali byłam z dziewczyną (sale 2 osobowe :D, wiem bajka )którą też nacinali w tym samym dniu i ja przy wypisie w porównaniu z nią to fruwałam :slight_smile:

Mnie się nikt nie pytał położna zrobiła nacięcie nawet nie wiem kiedy

Maria-1986 ja też byłam na sali dwuosobowej.
A o ranie na prawdę po dwóch miesiącach całkowicie się zapomina.

Agnieszka.Kubiak to pozazdrościć :wink:

Maria- a jesteś pewna że ona nie pękła jeszcze oprócz tego? Bo ja przy pierwszym dziecku oprócz nacięcia też pękłam i widziałam kolosalną różnicę w samopoczuciu i obolałym kroczu.

E.Nowak nawet jak przeprowadzali z Tobą wywiad?

Ja rodzilam 2 lata temu. Dzialo sie wszystko mega szybko. W pewnym momencie poczułam pociagniecie podczas parcia ale nie przejelam się tym i po wszystkim mąż powiedzial mi ze to właśnie naciecie bylo. Najgorsze jednak bylo zakladanie kleszczy i jak wyciagali malego. Groziła mu zamartwica wiec nie bylo gadki. Ale naciecia szycia zle nie wspominam. Do szycia znieczulenie bylo to tylko male uklucie. Fakt z siadaniem przez trzy dni byl maly problem ale trzeba dzieckiem sie zajac :wink: po wyjeciu szwow wszystko bylo ok. Po dwóch mcach kompletnie nie bylo sladu po zabiegu ani w wc ani przy bara bara :wink:

Ja byłam nacieta i nikt mnie o zdanie nie pytał. Byłam bardzo zła o to bo bardzo chciałam uniknąć nacięcia. W szpitalu dziewczyna z która byłam na sali była po cesarce i chodziła dużo lepiej niż ja i nie brała przeciwboli. Ja jechalam na ketonalu i jakoś funkcjonowałam. Prosilam przy wypisie o receptę na ketonal to kazali mi apap brać który w ogóle nie pomagał. Przez trzy tygodnie po porodzie ledwo siadalam i przez kolejne trzy odczuwalam bol przy siedzeniu. Nacięcie czulam jak mi robiono i czulam każde wbicie igły przy zażywaniu mimo iz miałam znieczulenie. Do tego położna tak mi przed nacięciem naciagala skórę krocza ze musialam mieć zszywana szyjkę macicy i ścianę pochwy. Prawdopodobnie cos nie było zbyt dobrze zszyte bo jestem 4 miesiące po porodzie a nadal odczuwam bol podczas seksu i wdał mi sie jakiś stan zapalny macicy. Na dana chwile jeżeli zdecyduje sie na drugie dziecko to po zszywaniu szyjki na 90% będę miała problem z donoszeniem ciąży a jeżeli lekarz nie da mi skierowania na cc to jestem zdecydowana zrobic to na żądanie bo nie chce przechodzić znowu przez nacinanie i te problemy które mam po tym porodzie.

Madlenmi powiedzialas o peoblemach ginekologowi?
Mi po porodzie jedynie zrobila sie nadzerka.

Beata nadżerka często sie zdarza, ja po pierwszym dziecku tez miałam.

MAdlenmi o kurcze to kiepsko. Ja też miałam kleszcze z pierwszym dzieckiem i kiepsko się czułam po zszywaniu ale wydawało mi się że to wina tego iż pękłam. Rana jednak szybko się zagoiła.

Dziewczyny do ginekologa prowadzącego ciążę nie pójdę juz nigdy… Mam straszny żal do niego o to ze sygnalizowalam mu sporo rzeczy a on zawsze odpowiadał ze przecież w ciąży jestem. Na szczęście jak zaczęła chodzić na ktg to lekarz który interpretował zapis ktg szybko zareagował na moje problemy i położył mnie do szpitala a na drugi dzień indukowano mi poród. Teraz chodze do innego i ten od razu zareagował na moje problemy. Przepisał mi czopki bardzo silne ale chyba nie pomogły bo nadal mam te same objawy. A nacieta byłam bez potrzeby i nie miałam żadnych kleszczy a jednak mnie nacieli…

Ja niestety nie uniknęłam nacinania. Prawie go nie poczułam, ale… Następne dni to był koszmar, siedzieć ciężko, chodzić też. Jeszcze “szyła” mnie mloda lekarka / stażystka, która ciągle zadawała lekarzowi pytania czy to ma byc zszyte z tym, czy tak jest dobrze itp.

o pardon Madlenmi porypałam Twój komentarz z komentarzem Sabiny. Na prawdę przepraszam. Powinnam była cofnąć i dokładnie doczytać.