Nacięcie krocza podczas porodu

Nacięcie krocza jest nadal praktykowane tylko nie tak bardzo jak dawniej. Wcześniej to była norma teraz jest o nacinaniu głośno i jest go mniej. Ja w pierwszej ciąży byłam nacinana i to dużo:( a co było najgorsze w tym wszystkim byłam szyta bez znieczulenia. Nikt mnie o nic nie pytał tylko ciach. Do tej pory mam uraz. czuję bliznę cały czas. Po porodzie zero normalności w sferze zbliżeń. Drugi poród po 7 latach nie w porównaniu do pierwszego. Jedno małe pęknięcie. Nacinanie nie boli to prawda. Szycie już tak i gojenie też.

Ja słyszałam o dwóch żelach Dianatal i Natalis. Wszystko ładnie i pięknie ale ceny też są “cudowne”. Teraz pytanie brzmii czy warto wydawać tyle pieniędzy bo dla mnie to nie malo na coś co BYĆ MOŻE mi troche pomoże. Żel nie dziala przeciwbólowo tylko i wyłącznie nadaje większy poślizg co nie zawsze się sprawdza. Wiec nie jestem co do tego przekonana. Wole juz te pieniądze przeznaczyć na szczepienia lub coś innego dla małego. W niektórych szpitalach podają gaz rozweselający to dopiero musi być jazda :wink: Ponoc oglupienie trwa dość długo co też nie wydaje się zbyt dobra metoda na ukojenie bólu. Nie ma co…co ma być to będzie :wink:

Mi udało się tego uniknąć przy obu porodach. Z tego co wiem to dobrze współpracowałam z położną która przyjmowała poród - tak mi mówiły już po porodzie. Moje dzieciaki były dość duże a ja dość wąska miałam miednicę więc ogólnie lekarz czy położną pełni podziwu, że szybko urodziłam bez pomocy nacięcia.
Cieszę się też że nie pękłam. Chyba miałam duże szczęście.

ciekawe czy te zele maja dobra skutecznosc bo na pewno sa drogie

Li - gratuluję i postaram się zatem posłusznie słuchać położnych. Może i mnie takie szczęście nie ominie.

A ja pytałam lekarza o te żele, to powiedział, ze nie wie czy pomagają. I wg niego to każda kobieta jest ma swoją elastyczność. Jedna urodzi i nic, druga popęka całkiem mimo wszelkich ćwiczeń i przygotowań.
To tak jak z naszymi rozstępami. Jedna mało przytyje, a ma rozstępy wszędzie, a druga przytyje znacznie i gładka jak przedtem.
Wiec mięśnie Kegla ćwiczyłam dla siebie, ale wszelkie żele stwierdziłam, ze gdyby pomagały , to ktoś by cos wiedział.

Zapewne masz Kaaneta rację. Wolę jednak nie mieć sobie nic do zarzucenia i przynajmniej ćwiczyć mięśnie Kegla oraz masować i smarować brzuszek codziennie, żeby rozstępów nie było. Co do żeli - nie wiem czy będzie mnie na nie po prostu stać. Poza tym kiedyś ich nie było i jakoś kobiety rodziły.

Jest tak jak pisze Kaaneta - jedne kobiety są bardziej, drugie mniej elastyczne.
W każdym bądź razie ćwiczenie mięśni Kegla na pewno nie pójdzie na marne. Nawet jak nie unikniecie nacięcia, to wzmocnicie mięśnie na tyle, że unikniecie potem problemów np. z nietrzymaniem moczu czy powrotem do sprawności seksualnej.

Z tym drugim to tym bardziej :). Przyznam się, że przed ciążą miałam wrażenie, że mogłam je bardziej zacisnąć i przytrzymać. Nie wiem, czy teraz jest inaczej, bo dzieciątko uciska, czy aż tak mi te mięśnie osłabły.

Jestem w 30 tyg, ciąży i mam jeszcze troche czasu ale mimo to rozmyslam o porodzie i ewentualnm nacieciu krocza. codziennie ćwicze miesnie kegla i duzo spaceruje. mam nadzieje ze przyniesie to jakis efekt chociaz dla zdrowia maluszka moglabym sie poświecic

Siebiesia, mi ta myśl o nacięciu krocza chyba najbardziej (poza oczywiście obawą o zdrowie maluszka) spędzała sen z powiek podczas ciąży. Tak jak dziewczyny pisały wyżej, to sprawa indywidualna. Jedna musi być nacięta przy każdym porodzie, inna przy pierwszym nawet nie pęknie. Też ćwiczyłam mięśnie Kegla, dużo spacerowałam, masowałam krocze jak radziły położne w szkole rodzenia a i tak nacięli. Momentu wykonania nie czułam, rana ciągnęła przez parę dni, na pupce usiadłam po tygodniu (tak to półgębkiem;-)). Teraz nawet nie wiem gdzie to nacięcie było, a minęło już prawie 7 miesięcy.

Ja stosowałam masaż specjalnym olejkiem, ale mimo to nie uchroniło mnie to przed nacięciem. Samo nacięcie nie było bolesne a do wyboru miałam to lub poród próżniowy. Teraz nie odczuwam dyskomfortu,więc w moim wypadku nie skończyło się aż tak źle :slight_smile:

warto sie przygotować na wszystko co nas może spotkać na sali porodowej. Warto w ciąży ćwiczyć mięśnie kegla. Pod koniec ciąże masowac raz dziennie krocze, MOżna olejkiem albo poprostu masować bez użycia specyfików tak by zwiększyć ukrwienie i elastyczność. W tych zabiegach pomaga równiez picie naparu z liści malin ( nie mylić z owoców malin ).

Mnie osobiście nacięcie nic nie bolało a co więcej prosiłam o nie, bo ból przechodzącej główki był nie do zniesienia.
Szycie mimo, że razem z łyżeczkowaniem trwało 40 minut też bylo znośne. Gojenie też nie było nie przyjemne - jak dla mnie dużo gorsze jest uczucie obkurczania macicy.

Niedobrze mi, bardzo dużo skrzepów schodzi, mam uderzenie gorąca i mi słabo. Samo nacięcie przy tym to pikuś jak dla mnie - a naprawdę się strasznie bałam tego nacięcia :slight_smile:

Gonia nawet gdybyś miała poród próżniowy to i tak by Cie nacięli żeby próżnociąg włożyć. Ja się przygotowywałam, a i tak mnie nacięłi mimo iż II faza porodu trwała 30 minut, widać położnej się spieszyło… Co do rozstepów to smarowałam się jak mi się przypomniało i brzuszek mam gładki, ale jakieś 4 tyg po porodzie pojawiły mi się rozstępy na pośladkach które ja widzę ale mój m już nie :wink:

kazda z nas co innego zle wspomina a tak jak nienormatywna pisze obkurczanie macicy boli i do tego wszytki te odchody leca na poczatku tak duzo tego ze czlowiek moze byc oslabiony i trzeba wspomagac organizm jesc i pić . nacięcie podobno nie boli bo jest wykonywane w skurczu wioec czuje sie skurcz a nie naciecie ja tego nie wiem ale slyszalam od dziewczyn .

Kum_pela fakt obkurczanie macicy i te wszystkie odchody to nic przyjemnego. Ale nie każda położna robi nacięcie w szczycie skurczu, mi mimo iż robiła w trakcie skurczu to chyba nie w jego szczycie bo czułam jak mnie nacina i nie należało to do bezbolesnych uczuć. Jak już nacięła to czułam jak mi trzymała miejsce nacięcia między skurczami chyba po to żeby dalej nie pękło co też nie należało do przyjemnych uczuć. Mówi się że kobieta zapomina o całym tym bólu jak jej połżą dzieciątko na piersi. Dla mnie to nie jest prawda. Jak zapomnieć o bólu kiedy przez ok 4 tygodni ledwo chodzisz, siadasz, kładziesz się bo Cię boli krocze. Ja jestem po porodzie 14 miesięcy i nadal pamiętam ten ból, to że prawie gryzłam łóżko z bólu, że traciłam przytomność pomiędzy skurczami bo miałam je tak silne, to że położna nie chciała dać mi znieczulenia, że była bardzo nieprzyjemna. Gdybym miała teraz znowu rodzić to chyba zdecydowałabym się na cesarkę albo przynajmniej wynajęłabym położną, bo dla mnie mój pierwszy poród to dość traumatyczne przeżycie :frowning:

Mam nadzieję, że mój poród nie będzie dla mnie taki traumatyczny i bolesny. Każda z nas ma inną tolerancję na ból więc to jak najbardziej indywidualne odczucia. Mi się wydaję, że jestem dość odporna na ból gdy miałam wypadek samochodowy podłokietnik wbił mi sie w udo i na żywca mi go wyciągali, rozcinali nogę pomiędzy dwoma dziurkami od niego bo było podejrzenie, że w środku jest szkło i wredna baba gmerała mi na żywca paluchami w tej dziurze szukając odłamków, potem mi na żywca szyli tą nogę. Poza tym ramię i głowę. Jakoś to przeżyłam , przeżyłam 9 godz. tatuowania moich pleców i innych części ciała, więc myślę że poród też jakoś przeżyję. :slight_smile:

Ja miałam nacięte krocze, nie narzekam, nie widzę w tym tak strasznej rzeczy… Ładnie rana się zagoiła i nie odczuwam jej wcale:)

A czemu poród ma być tak bolesny? Przecież mamy XXI wiek i ogólnodostępne znieczulenie zewnątrzoponowe. W moim mieście czy to prywatna klinika czy szpital państwowy ZZO jeśli pacjentka chce i nie ma przeciwwskazań to dają i już.