Motywacja do karmienia

Jejku dziewczyny jakaż jest moja ulga. Zjadł, poczekałam, zgłodniał bardziej, zmieniałam pozycję kilka razy i zjadł. Uff, dobrze, że to jeszcze nie ten czas. Ale macie racje, że prawdopodobnie ząbkowanie mu zmniejsza apetyt i jak wyjdą to będzie dobrze :slight_smile:

U mnie w dużej mierze laktacja była uzależniona od mojego pozytywnego nastawienia. Zawzięcie walczyłam o niego, dosłownie o każdą kropelkę. Gdy byłam hospitalizowana, a moja córka z przebywała w inkubatorze…czytałam mnóstwo książek o karmieniu piersią (najlepszą wiedzę pozyskałam z takich książek z najstarszego rocznika), doradzałam się pielęgniarek i położnych i osiągnęłam swój (a może nasz wspólny z córką) mały sukces :slight_smile: Przeszłyśmy przy tym nie jeden kryzys laktacyjny, wychodząc z niego obronną ręką…:slight_smile: Niekiedy podczas ściągania odnoszę wrażenie, że mam za mało mleka…lecz to trwa dosłownie chwilę, gdyż następnego dnia mam z kolei nadwyżkę.

Motywacją była córcia, ponieważ chciałam, żeby dostawała to co najlepsze, bo przecież nie ma nic lepszego dla dziecka, niż mleko mamy:)

Mnie do karmienia piersią motywuje mąż i nie ma co ukrywać dziewczyny z tego forum :slight_smile:
jak tylko mam kryzys to wchodzę tutaj , czytam co trzeba i juz mi lepiej :slight_smile: mam nadzieje , ze trochę jeszcze pokarmie piersią :slight_smile:

To prawda dużo zależy od nastawienia psychicznego już w okresie ciąży, jeśli nastawimy się, ze chcemy karmić, ze jest to dla Nas bardzo ważne to tak też będzie, ze ten pokarm będzię ! Ale jeśli będziemy się stresować a co jak nie będzie, a moze się nie uda to czasem ten stres i negatywne myślenie źle wpływają na Nasz organizm i niestety skutki są widoczne.

Ja bardzo chcę karmić piersią - nastawiłam się, że nawet jak będzie ciężko i pokarmu nie będzie za wiele to będę przystawiać maleństwo jak najczęściej - nawet co pół godziny. A jak ktoś powie mi coś złego to wyproszę z domu :slight_smile:

Boję się tylko trochę tych dni spędzonych w szpitalu - wiem, że juz w czasie połogu położne daja dziecko do karmienia, a później jest ono ze mna w sali praktycznie cały czas - no ale położne przynajmniej raz dziennie zabieraja dziecko do kąpania i słyszałam że czasem dokarmiaja je po kąpieli nawet jak nie ma takiej potrzeby. A jak dostanie butelkę to już później cycka może nie chcieć tak bardzo.

M. Sztuk jak nie chcesz, aby dokarmiali dzieciątko w szpitalu to poproś o to położne albo pielęgniarki. Powinny uszanować Twoje zdanie.
Trzymam kciuk za laktację :slight_smile:

M.Sztuk rozumiem Twoje obawy, w szpitalu panuje…dziwny zwyczaj karmienia co 3h…i w sytuacji gdy dziecko płacze pomimo dostawiania do piersi, one zamiast wesprzeć…proponują mm. Jeśli tak się zdarzy w Twoim przypadku to nie martw się…gdy wyjdziecie ze szpitala i będziecie już w swoim zaciszu domowym będziecie czerpać co najlepsze z karmienia piersią - jestem o tym przekonana.

Dokładnie, zgadzam się z Klio. Moja córcia leżała w inkubatorze przez pierwsze doby, ale nie zniechęciło to mnie ani trochę, po cc miałam bardzo powolny start z laktacja. Teraz skończyła 5 miesięcy i dalej cieszymy się wspólnymi i niezapomnianymi chwilami przy karmieniu:)

dzięki dziewczyny :slight_smile:

Też podpisuje się pod tym twierdzeniem, że dużo zależy od nas i naszego nastawienia, ale też determinacji i cierpliwości. U nas w szpitalu z kolei było nakręcenia na kp. Miałam w szpitalnym pokoju sąsiadkę, co ukradkiem mlekiem modyfikowanym dokarmiała dziecko, bo jego spadek był więcej niż 10% masy ciała i bała się, że nie wypuszczą jej ze szpitala. A jak szła prosić o mieszankę to kazali jej odciągnąć, jak z piersi maluch nie chce złapać i podać w butelce…

Też miałam w pokoju sąsiadkę co ukradkiem dokarmiała mm, ale ona podbierała mleko mm z pokoju laktacyjnego.
M.Sztuk mi otuchy dodały dziewczyny z naszego forum, też bardzo się bałam że znowu nie będę miała laktacji. Ale dodały mi słów otuchy i uwierzyłam w ich słowa. Dlatego głowa do góry, wierzę że uda się Tobie osiągnąć cel.

Karmię córkę 9 miesiąc i dość często na pobudzenie laktacji (w przerwach gdy podaję jej stały posiłek) odciągam mleko…lecz okazuje się, że wieczorową porą mam go zaledwie 20ml…Ne zrażam się tym i każdego dnia próbuję, w sumie to jestem już na takim etapie, że nie powinnam czuć obaw, że mleka mi zabraknie. Choć pamiętam komentarz mojej teściowej gdy została z córką gdy my wyszliśmy na parapetówkę…doszła do wniosku, że moje mleko jest za słabe, bo źle się odżywiam…masakra jakaś. Mamy już połowę drogi za sobą i niedługo będę ubolewała nad faktem, iż ten czas karmienia tak szybko minął…

Czas ucieka i to jest przerażające. Nie wyobrażam sobie zostawić córci, jak będę wracać do pracy.

Nie ma to jak podcinanie skrzydeł przez najbliższych. Zamiast wspierać często swoimi komentarzami zniechęcają nas i psują nastawienie do karmienia piersią. Najważniejsze to nie słuchać i nie zwracać uwagi na krytykę i bzdurne uwagi innych.

Biedronka86 chyba jeszcze nigdy nie przywiązywałam tak dużej wagi do upływającego czasu…W sumie gdy byłam na studiach to czas nie grał dla mnie roli, od sesji do sesji…z praca od poniedziałku do piątku. A z dzieckiem jest zupełnie inaczej, pomimo tego, że dysponuje się czasem nie ograniczonym pracą zawodową (choć obowiązki domowe też potrafią być czasochłonne) to i tak czasu brakuje na wszystko…Ostatnio urodziła moja dobra koleżanka, chyba bardziej podekscytowana była aniżeli jej mąż, kurde jak przez lekką mgłę pamiętam te pierwsze doby mojej kruszyny, a może bardziej powrotu do domu i tego jak była takim nieopierzonym pisklakiem :slight_smile:

Hmm:) dokładnie…

Czas leci bardzo szybko. Najlepiej widać po dzieciach :slight_smile: ja codziennie patrze na moja córkę i nie mogę wyjść z zachwytu jak się zmienia .
Co do zniechęcania do karmienia i komentarzy to jak parę dni temu złapał mnie jakiś wirus to cała rodzina krzyczała na mnie ze nie powinnam karmić piersią. Wszyscy byli oburzeni ze karmie i kazali mi podawać mm.
na szczęście ich nie słuchałam i karmiłam piersią. Małej nic nie było. Ja wyzdrowialam i jest wszystko w porządku. Ale ile nerwów podzylam przez te komentarze to tylko ja wiem .

Zuzanna niebawem przyjdzie taki moment, że w zastraszającym tempie będzie robić tak duże postępy, że nie będziesz mogła wyjść z podziwu :)Twoja córka ma już 5ms…także zbliża się to co najlepsze :slight_smile:

Klio ja właśnie widzę codziennie jak ona się zmienia. Jestem tym zachwycona :slight_smile: wczoraj zaczęła marszczyc nosek przy usmiechaniu się :slight_smile: wygląda to uroczo. Tylko czekam aż sama usiądzie :slight_smile: