w 7 tc już powinno serducho bić ale nie stresuj się na zapas bo to źle wpływa …może tak być , że usg źle obliczyło zdarzają się przypadki
Darka kochana tyle Cię tu nie było, ale aż trudno uwierzyć, że tyle działo się u Ciebie w tym czasie…
Dobrze, że już jesteś po operacji i rokowania są dobre, silna babka z Ciebie, Mariuszek ma cudowna mamę:)
Co do tej kobiety, która Ci nie pomogła to brak mi słów, jak tak można olać kogoś kto wola o pomoc…
Fajnie, że w ogóle rozważacie opcje adopcji, jest tyle dzieciaków, ktore potrzebują miłości. Nawet jeśli teraz nie jesteście do końca do tego przekonani to może z czasem bardziej poczujecie taka potrzebę;)
Pisz w wolnej chwili co tam jeszcze u Ciebie, ja tez na jakiś czas zniknęłam z forum, zaglądam tylko czasem na ulubione wątki.
Aisa, a jak u Ciebie, wyjaśniło się coś? Nie wiedziałam, że się staracie o kolejnego bobasa i to tyle czasu, trzymam kciuki za Was;)
Ewelaa staramy się choć tetaz to tak kiedy się nam chce po prostu bo Wczensiej co byśmy nie robili nie wychodziło pomimo że codziennie czy co 2 dzień i nici. Udało nam się w maju tamtego roku ale ledwo ciążę stwierdzono to beta zaczęła spadać i na wczesnym etapie poronilam nie powiem przykro mi było mega ale cóż zobaczymy co czas pokaże może będzie mi kiedyś w końcu dane mieć więcej dzieci
ja mysle ze miedzy 8 a 10 u mnie tak bylo
Darka witaj :) jestem na forum od grudnia ub roku, jest wciągające, dziewczyny zawsze służą pomocną radą.
Melduję się:)
Ze starej ekipy to już się mało zostało.
U nas kochana serduszko zaczęło bić w 10tc. Ponieważ ciąża była "młoda "
Więc na spokojnie bądź dobrej myśli! A serduszko zacznie bić dla Ciebie ? ? to najpiękniejsza chwilą usłyszeć Bicie serduszka dzidziusia swego ♥
Czekamy na wyniki :)!!
Mamalilki polecam przeczytać poprzednie strony.
Jestem też ja, choć pewnie mnie nue pamiętasz bo mslo pisałam na "twoich" wątkach choć cały czas je śledzę. Ten o chorobie również choć przyznam szczerze że nie wiedziałam co napisać żeby nie zabrzmiało banalnie.
Darka17772 zalezy, jak bardzo stara :) jestem na forum zarejestrowana od 2014 roku, także myślę, że należę i do starych i do nowych :) Pozdrawiam!
magicznypazur pamiętam Cię doskonale.Miałaś wtedy inne zdjęcie jako avatar.
To można zaliczyć Cię do starych forumowiczek ;)
JustaMama wiesz ja już tyle sie naczytałam,nasłuchałam że już nic mnie nie zdziwi.
Jak czytałaś i wiesz moja mama całkiem się odsunęła ode mnie. Dzwoniłam do niej po wakacjach jak byliśmy już w Polsce tj.05.08 ale moja mama nie miała ochoty ze mną gadać więc nasza rozmowa nie trwała nawet minutę.Nie zależy mi....
Darka u mnie nic ciekawego w sumie. Dzień dnia jeżdżę z córką po rehabiliracjach. Dziś jak zaczęła o 11 to skończyła o 19:30 dopiero. Więc cały dzień po za domem. Teraz jeszcze ją coś rozbiera. Ale zauważyłam, że jak córka ma dłuższą przerwę od rehabilitacji to zaczyna się wszystko cofać do tyłu. Ale każdy też chcę mieć urlop i ja to rozumiem. Miesiąc temu urodziłam synka. Poród był bardzo ciężki. Syn wychodził na trzech skurczach i cofnął się w kanale.
Jak się czujesz Darka?
Darka, my również spotykamy się tutaj co pewnie czas. Nie udzielałam się wiele w Twoim wątku o chorobie ale rozumiesz pewnie dlaczego. Trudno jest pocieszać kogoś jeśli wiemy jakie są perspektywy. Życzę Ci wszystkiego dobrego o trzymam kciuki. Wracając do tematu dziecka- pisałam już w innym wątku- nie myślałaś o adopcji? Można adoptować dziecko w każdym wieku. Znam rodzinę, której udało się zaopiekować maluszkiem. Ma to dobre strony bo wierzę, że z czasem to dziecko będzie jak Twoje
Ja też miałam małą przerwe od forum. Musiałam poukładać obowiązki. Mam dwójkę dzieci z czego córkę mogę stracić w każdej chwili. Ja bym nie chciała adoptować dziecka. Przynajmniej teraz tak mówię. Może bym podeszła do tego inaczej gdybym byłam w innej sytuacji. Ale żadne dziecko nie zastąpi straty dziecka.
aneta7734 kochana a może próbuj sama ją rehabilitować jak rehabilitant jest na urlopie. Jest to możliwe czy raczej nie?
A to nie wiedziałam że z drugim w ciąży byłaś. To gratulacje ;) mam nadzieję że synek zdrowy.
Oj ciężki poród mówisz, nie zazdroszczę. Ale doszłaś już do siebie? Mam nadzieję,że wszystko dobrze się skończyło.Udało się urodzić naturalnie czy cc było jednak?
A ja czuję się dobrze.Poza tym że ucho mnie zaczęło boleć.Pojechałam dzisiaj do przychodni.Dostałam krople i tabletki od bólu.Oby mi to przeszło.Wczoraj już lekko bolało a wieczorem już mi się zatkało...masakra jakaś. Zrobili mi płukanie ucha i woskowina wypłynęła....
Mama_Gratki wiesz troszkę tego nie rozumiem że nie chcesz się udzielać w moim temacie o chorobie.Ja już się z nią pogodziłam... widocznie tak musi być. O jakich perspektywach myślisz?
Większość ludzi jest tego zdania że jak ktoś jest chory to już stracona pozycja zdrowia i życia.A tak nie jest.Znam mnóstwo ludzi którzy wyszli z raka i są zdrowi już kilka a nawet kilkanaście lat.
Nowotwór jest paskudną i ciężką chorobą ale trzeba umieć o niej rozmawiać/pisać.A najważniejsze jest to że trzeba się badać,żeby wykryć gada w 1 stadium,tak jak było u mnie.
Wiesz adopcja to ciężka sprawa... Myślę że ja ani mój mąż nie jesteśmy gotowi/nie chcemy raczej adoptować.Do adopcji jest długa droga.Wiele papierów,przygotowań itd. Dla nas teraz najważniejsze jest życie na 100% w zdrowiu.Nic więcej nie potrzebuję.
Zawsze mówię że zdrowie jest najważniejsze, ważniejsze niż pieniądze... bo jak jest zdrowie to pieniądze zawsze można sobie wypracować... jeśli chodzi o adopcję to faktycznie nie jest prosta sprawa i trzeba byc 100% pewnym że się tego pragnie. Czasem jest tak że nie jest się co do tego pewnym aż pewnego dnia budzi się człowiek i czuje że to jest właśnie to co może nadać życiu sens. Nie chodzi o to by zastępować stratę dziecka, tego nic nie zastąpi, ani nie zmniejszy bólu.
Darka, czasem wydaje mi się, że temat choroby jest łatwiejszy dla tych którzy przez nią przeszli niż dla osób postronnych. Nie lubię się wypowiadać w temacie o którym za dużo nie wiem lub go nie doświadczyłam. Nie lubię generalizowac ani pocieszać jeśli nie jestem pewna poytywnego zakończenia, jeśli nie znam sprawy. Oczywiście uważam, że nadzieje na pomyślne rozwiązanie trzeba mieć zawsze. Co do adopcji to nie powiedziałabym ze sprawdza się wtedy kiedy chcemy uzupełnić pustkę lub ukryć smutek po stracie dziecka. Według mnie powinno to wychodzić z inicjatywy pomocy maluszkowi. Z chęci dania mu domu, kochającej rodziny i ciepła. Dorosły sobie poradzi, dziecko ma o wiele trudniej ponieważ nie jest emocjonalnie rozwinięte tak jak my i Po prostu potrzebuje wsparcia. uwazam, że powinno chodzić tylko o dobro dziecka, nasze uczucia raczej są z boku jednak jak najbardziej kieruje też nami pewnie poczucie pustki. Nie potrafię określić czy zdecydowałabym się na adopcję. Jest to dla mnie póki co bardzo abstrakcyjna kwestia. piszemy, że procedury są zawiłe, skomplikowane i zajmują dużo czasu. Wydaje mi się , że częściowo może to być spowodowane „sprawdzeniem” czy jesteśmy na to gotowi. Czy pomimo tego, że proces jest trudny i długotrwały- decydujemy się. Może jest też trochę czasu na ewentualne zrezygnowanie w odpowiednim momencie aby nie ranić dziecka
Darka ti już co jakiś czas będą ci ściągać woskowine. Jak już raz sciagneli to będzie się odnawiać. Naturalnie urodziłam. Ale skurcze były słabe i krótkie. Czy syn zdrowy to się okaże. Co do rehabitacji to ja też z nią w domu ćwiczę. Ale nie jestem wstanie wszystkiego z nią zrobić bo część rzeczy poprostu się nie da.
Darka u mnie kuzyn tak ma raz mu sciagneli z ucha woskowine i co jakiś czas musi chodzić by mu ściagali. Lekarz mu powiedział właśnie, że jak raz tak miał to będzie się to powtarzać.
Co do synka to w cale nie podchodzę, że będzie chory. Tylko zwracam już na wszystko uwagę. Jak jadę z córką do lekarza to i go od razu zapisuję żeby go przebadali.