Proud Mommy ciezko jest. Przerabiam to co jakis czas i jak na razie bez efektow. Ty sie kochana ciesz, ze polozna nie bedzie waszym stalym gosciem tylko wpadnie w sumie kilka razy
dokładnie nie będzie stałym gościem, jak moja teściowa i jej "a cio tu gabrynia ma, po cio Ci to mysko " i później dziecko powtarza. Wiadomo starsi ludzie jak moja babcia używają starej mowy typu zamiast ona to łuna, no ale moja teściowa jest jeszcze dośc młoda i też gwara a dziecko później będzie tak mówić. Już kiedyś mówiłam bratówce, żeby zwróciła uwagę mamie bo jej dzieci z nią przebywają i mówią jak ona, ale usłyszałam “mnie to nie przeszkadza” hmm jej nie, ale w szkole pojawiają sie problemy. Pamiętam jak dziś jak wyzwałam męża za jego a gugugu, a kuci kuci do dzieci to ja siedzę uczę maluchy a ten im pozwala znów na a gugu i jeszcze im przytakuje że rozumie i mówi serio, naprawdę a kiedy i co wtedy itd
Tylko że mojej teściowej łatwiej do rozumu przemówić. Ba, ona wie, że tak się do dziecka NIE mówi. A położna to inna bajka… No, ale za 4 miesiące będę miała ją z głowy
mnie denerwuje jak babcia męża mówi do synka strasznie sepleniąc i spieszczając, albo zamiast “r” wymawia “l” w wyrazach - i jak potem dzieci mają prawidłowo wymawiać tę literkę “r”?
O masakra!!! ja Wam powiem,że znam jedną osobę,która tak to nawet się zwraca do ludzi dorosłych!!! grrrr… porażka!!!nie trawię czegoś takiego! a jak chodzi o takie zwracanie sie do dziecka,to tylko je tym krzywdzimy! no ale cóż! nie każdego da sie w takim zachowaniu pohamować! u mnie w domu na szczęście nikt tak się do mojej chrześniaczki nie zwraca i wiem przynajmniej dzięki temu,że nikt też tak zwracać sie nie będzie do mojego dziecka! a co do tak zwanego grożenia dziecka,to dla mnie ogólna masakra! nie raz słyszałam babcie z wnuczkiem w sklepie,jak mówi do dziecka: “nie uciekaj,bo Cię pan zabierze!”,albo: “zobacz,jak ta Pani na Ciebie patrzy,zaraz Cie wyzwie,taki jesteś niegrzeczny!!!” Ludzie niepotrzebnie w dzieciach wzbudzają strach i później człowiek się dziwi,że dziecko ma jakąś dziwną traumę,albo boi się wszystkiego! wiadomo,czasem jak nerwy puszczą,to pewnie każdemu się zdarzy,że wymsknie się coś głupiego,czego potem żałujemy,ale nie nagminnie straszyć dziecko!!!
M.Napierała sama mam kuzynkę, która jest nerwową osobą i która synka wiecznie czymś straszy jak jest niegrzeczny.
Tez u nas w rodzinie nie zmuekczamy tak wyrazow to jest okropne a nie ktorzy mowia tak na codzien straszne… dziecko ma sie uczyc.
Sylwia,no to biedne to dziecko! wiadomo,że nie na wszystko człowiek zawsze ma odpowiedź albo jakieś inne rozwiązanie,ale bez przesady,żeby straszyć! uważam,ze powinniśmy reagować na zasadzie cierpliwego tłumaczenia,a nie w taki sposób…bo to nikomu nie pomoże! prędzej zaszkodzi!
Niestety każdy może myslec swoje i mieć swoje zdanie na temat wychowania ale pamiętajmy że nasze dzieci maja także kontakt z babciami dziadkami ciociami , i różnym innymi którzy mijając nas na ulicy patrzą w wózek i mówią ciuciucicuuuuuuuuuuuu jaka dzidziunia sliczniusia … a my patrzymy z uśmiechem i nie zwracamy uwagi żeby kogos nie urazic
pozdrawiam
a ja uważam, że nie ma co patrzeć czy kogoś urażę czy nie, tylko reagować jeśli sytuacje takie są nagminne
W 1000 % popieram autorkę wątku . Również uważam iż takie seplenienie i nadmierne zdrabnianie może jedynie zaszkodzić dziecku… Dziecko uczy się od starszych, od rodziców . posługując się taką ‘‘dziecinną’’ mową takową mowę przyswaja malec… co może jedynie przysporzyć Maleństwu kłopotów …
Moje dziecko - moje zasady. Z każdym dniem coraz silniej wyznaję tę zasadę. Na początku była miętka i strasznie żałuję. Teraz bez pardonu mówię wszystkim co myślę i co mi się nie podoba i albo się posłuchają albo mogą spadać na drzewo.
A co do straszenia - to metoda rodziców, którzy nie maja cierpliwości do tłumaczenia lub innych pomysłów na wychowanie dziecka bez straszaków.
Ja nigdy specjalnie nie mówiłam do dzieci zdrobniale ale czasem się wymsknęło jakieś zdrobnienie bo one takie słodziaki były i tak czasem z ust wypłynęło jakieś ciu ciu cia ale sporadycznie Teraz widzę jak moja córa do dzieci mojej siostry tak się pieści i staram się jej mówić żeby tak nie robiła ale na chwile przestaje a po chwili zapomina i znowu zaczyna.
co do straszenia to miałam taki okres, że jak mały był niegrzeczny to mówiłam mu, że przyjdzie pan policjant i go okrzyczy. Niestety którejś nocy ukradli z osiedla kilka samochodów i policjanci chodzili po mieszkaniach szukając świadków. Mały jak zobaczył policjanta w drzwiach tak się wystraszył i zaczął płakać, że chwilę nie mogłam go uspokoić, Także trezba bardzo uważać co się dziecku mówi.
jestem zdania, ze do dziecka powinno sie mowic normalnie jezykiem polskim…bo to czym skorupka nasiaknia za młodu tym na starość trąci…tak wiec od poczatku mowmy do dziecka bez jakis niepotrzebnych zmiekszczen bo takiego jezyka dziecko sie nauczy w jakim my bedziemy sie do niego zwracac! moja tesciowa tez czesto mowi jakies dziwne rezczy do synka i zawsze zwracam Jej uwage zeby tak nie mowila…
Ja też uważam, że do dzieci trzeba mówić “normalnie”, bez niepotrzebnych zmiękczeń i zdrobnień. Nie jest tajemnicą, że dziecko uczy się poprzez naśladowanie, więc jeżeli chcemy żeby nasze dziecko mówiło poprawnie starajmy tak do niego zwracać.
Ja zawsze mówiłam, zwłaszcza mojej mamie, żeby zwracała się do dzieci bez niepotrzebnych zdrobnień i posłuchała. Nie mogła natomiast zrozumieć, że dla mnie nie do pomyślenia jest aby ktokolwiek całował moje dziecko w usta. Ale cóż, jak powiedziała Zofia: “moje dziecko - moje zasady” i ja w zupełności się z tym zgadzam, a jeżeli komuś to nie odpowiada, to trudno.
Póki co w stosunku do dzieci znajomych nie mam tendencji do zdrabniania i mam nadzieję, że się jej nie na bawię przy swoim dziecku. Z drugiej str nikt do mnie tak nie mówił, więc mam nadzieję, że nie będę miała takich jazd.
To prawda do dziecka trzeba mówić normalnie. I nie powinno się np. robić błędu tego typu"No to mama teraz przyniesie kaszkę,to mama teraz da pić,mama teraz założy czapkę" powinno się mówić założę Ci synku czapkę. Bo potem wiele dzieci ma taki problem,że mówi w formie trzecioosobowej np. Adaś idzie spać,Adaś robi papa. Nie każde dziecko ale jednak tak się zdarza.
nie wiem czy już o tym pisalam - ale czytalam opinie kilku psychologów i każdy z nich mówi żeby do dzieci właśnie mówić jezykiem zmiększonym - czyli TRZEBA SEPLENIĆ
czemu?
Bo dziecko małe nie rozumie słów - nie interesuje go czy powiecie: siamochodzik czy samochód
Za to odbiera emocje - i czuje się znacznie pewniej i bezpieczniej gdy czuje miły przekaz jaki idzie za słowami.
Takie mówienie po “dziecięcemu” niesie za sobą dużo więcej emocji pozytywnych niż mowienie poprawną polszczyzną.
Jak wiecie moja mama jest logopedą i kiedyś o tym z nią rozmawiałam - i powiedziała, że do maluszków nie mówiących jak najwięcej trzeba mówić “po dziecięcemu” właśnie ze względu na emocje, ale gdy dziecko zaczyna samo mówić słowa, zdania - to wtedy wiadomo, że nie będziemy do niego gugać.
Powiedziała też, że wady wymowy dzieci nie pochodzą od tego, że dorośli mówili “po dziecięcemu” bo dziecko jest otoczone słowami i zawsze usłyszy poprawną wymowę - dlatego dzieci osób niemych/obcojęzycznych mieszkających w Polsce itp. mówią poprawnie A nie uczą się mowić w szkole.
Dlatego moja mama co przychodzi do mnie do mieszkania i widzi moje dziecko mówi: Źiooosiuuu baba tu jest
I KAŻDE DZIECKO MOWI PRZEZ PEWIEN CZAS W 3 OSOBIE Jest to normalne i świadczy o tym, że dziecko nie jest wystarczająco samodzielne uczuciowo i nie traktuje siebie jako odrębności - ale jako całość z rodzicami. Każde dziecko ma inny etap usamodzielniania się. Ja mając 3 latka nadal mówiłam: Ika idzie papa
Moja mama w momencie kiedy usłyszała, że powiedziałam: idę papa - zrozumiała, że w tym momencie się odcięłam emocjonalnie i jestem gotowa traktować siebie jako odrębnego człowieka i że zaczyna się bunt I faktycznie bylam bardzo przekorna (i zostało mi do teraz jak widać :P)
Dlatego z pełną świadomością mówię do Zosi “po dziecięcemu” i za każdym razem jak ktoś mi zwraca uwagę - kłócę się Bo bardziej niż na tym by moje dziecko od urodzenia słyszało poprawną polszczyznę zależy mi na tym żeby czuło się bezpieczne, kochane i otoczone pozytywnymi emocjami
O mówieniu w trzeciej osobie już słyszałam i jestem w stanie w nią uwierzyć. Ale nadal te zdziecinnianie to dla mnie mocno naciągana historia… Przecież można mówić normalnie nadając naszemu głosowi ciepły i przyjemny ton.
Aggi nie tyle o miły ton chodzi co o emocje jakie są budzone Zmiększone formy słów zawsze są milsze i delikatniejsze
Dlatego też tak bardzo popularne wśród gimbazy stały się słowa - kofciam, lofciam, paczałki itp - mają milsze brzmienie a przecież kocham cię tez wymaga milego tonu