Mając tę wiedzę o sprzęcie którą ma Zama nie zdecydowałabym się chodzic na wizyty prywatne do gabinetu gdzie lekarz pracuje na sredniowiecznym sprzęcie. Jest tyle innych (w mojej okolicy) gabinetów, że wybrałabym innego lekarza. Poza tym mogę na własnym przykladzie powiedziec ze dojeżdżałam do dobrego ginekologa 40km, a „pod nosem” mam minimum trzy gabinety ginekologiczne.
mamameg no akurat u mnie taka sytuacja jest, że Pani doktor u siebie ma gorszy sprzęt niż w poradni, której przyjmuje, bo sprzęt wymieniony był około 2 lata temu. Ale nawet, jak chodziłam 5 lat temu do tego samego lekarza i poszłam prywatnie, to sprzęt był gorszy w gabinecie, gdzie przyjmuje prywatnie. A co do tego, co ile jest wymieniany taki sprzęt ciężko powiedzieć, bo lepsze aparaty USG to kwoty kilkudziesięciu tysięcy złotych, jakieś "wypasione" fotele ginekologiczne również koło kilku tysięcy się zakręci, więc pewnie nie często...
Są różne przypadki. Jednak ja bym się nie zdecydowała płacić dla kogoś kto ma słaby sprzęt. Czulabym że bez sensu wydalam kase. Już wolałbym przeznaczyć te pieniądze na podróż do innego miasta i chodzić na NFZ.
Są różne sytuacje. W gabinecie prywatnym lekarz też nie wymienia sprzętu co pół roku. Więc sprzęt może być kilku czy kilkunasto letni. Może się zdarzyć tak, że w poradni NFZ akurat był remont i wymieniono sprzęt i będzie on lepszy niż w prywatnym gabinecie. Poza tym sprzęt to tylko część sukcesu, druga połowa to umiejętności lekarza. Bo kiepski lekarz nawet na dobrym sprzęcie nie jest w stanie wszystkiego określić i powiedzieć. Więc gdybym wiedziała, że mam dobrego lekarza, ale na trochę starszym sprzęcie to bym go wybrała niż kiepskiego lekarza na super sprzęcie.
Pchela to wiadomo że lepszy jest dobry lekarza na gorszym sprzęcie niż zły na lepszym sprzecie. Sprzęt za niego nie załatwi sprawy. Ale też ciężko jest pracować na takim sprzęcie i nie wszystko udaje się sprawdzić
Pcheła zgadzam się, druga połowa sukcesu, to umiejętności lekarza, bo tak jak wspominasz nawet słaby lekarz mając dobry sprzęt, nic czasami nie zdziała, a taki który ma gorszy sprzęt, a jest bardzo dobrym specjalistą nawet z gorszego sprzętu wszystko odczyta prawidłowo. To też zależy od praktyki lekarskiej. Np. lekarz, do którego uczęszczam wizyty, przyjmowała moją mamę, która była ze mną w ciąży i wtedy wchodziły pierwsze USG, przynajmniej u mnie w regionie, więc lata praktyki ma :)
Ja się spotkałam z podobnymi sytuacjami byłam u lekarza na NFZ gdzie mieli dobry sprzęt ale podejście opieka nigdy w życiu a chodziłam do lekarza prywatnie gdzie miał mnóstwo pacjentek i stary sprzęt . Jeżeli nam się wydaje że nic nie widzimy na usg to na pewno doświadczony lekarz wie gdzie sprawdzić itd . Jeżeli chodzi o badania prenatalne jak nie ma możliwości do wysyła do innego gabinetu . Ja płaciłam nie male pieniądze za wizyty zdjęcia nie wyglądają super jak na nowym sprzęcie no ale kurde do nie fotograf tylko lekarz i ma się zająć dzieckiem i matka.
Mieszkam w małym mieście więc niema tu wielkiego wyboru lekarzy a część przyjmuje prywatnie i to w takich godzinach wieczornych, ale przypomniała mi się sytuacja jak koleżanka poleciła mi ginekologa w naszej przychodzni. Więc poszłam na wizytę i byłam po prostu w szoku, nie było USG, byłam wtedy w drugiej ciąży jakoś 8tyg. i wyobraźcie sobie, że lekarz tak na oko badał który tydzień i dał skierowanie do szpitala na USG ( jeszcze pamiętam że bezczelnie powiedział że becikowego nie będzie bo za późno przyszłam jego zdaniem byłam w 12 tyg.)
Byłam wściekła bo tylko straciłam czas, ale okazuje się że dużo kobiet chodzi do tej poradni bo ginekolog pracuje w szpitalu a ponoć jak się tam rodzi i jest się jego pacjentką to lepiej traktują. Nie wspomnę że szpital ma bardzo złą reputację ,więc niektórzy wolą nie ryzykować....
Więc różnie to bywa i nie mi oceniać kto godzi się na jaką opiekę ,ale osobiście uważam że lepiej przebrnąć przez kilka gabinetów i znaleźć taki który nam odpowiada niż później żałować,bo zarówno fachowa opieka jak i dobry sprzęt to ważna sprawa.
Tym to jeszcze się nie spotkałam żeby ginekolog przyjmował e gabinecie w którym nie ma USG. Ale z dwoja złego dobrze że chociaż była możliwość w szpitalu be którym pracuje i nie trezba było iść prywatnie i płacić. Choć dla mnie to jest nie do pomyślenia.
Agata.Klara do becikowego jest potrzebne zaświadczenie, a nie karta ciąży, więc nawet jak kobieta przyszłaby po 12 tygodniu, bo nie wiedziała, że jest w ciąży, to przecież mogą jej wystawić zaświadczenie, że opieką była objęta wcześniej. Ale co nie zmienia faktu, że lekarz po prostu bezczelny był, w dodatku cham i prostak, który myśli, że kobiety chcą mieć dzieci dla 1000 zł... Nie mam pytań, serio -.- Powiem Ci jeszcze, że w mieście, w którym mieszkam caly szpital ma złą opinię, w tym właśnie oddział położniczy i w życiu nie zamierzam tam rodzić... Wolałabym i wolę jechać dalej, niż rodzić w takim właśnie szpitalu. Szczególnie, że pracują w nim tacy lekarze, że szkoda słów... Zarówno kobiety, jak i mężczyźni...
Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją że ginekolog niema sprzętu do USG ,ale najlepsze jest to że ta przychodnia i szpital są w dwóch różnych miastach więc skierowanie do szpitala to kolejny dzień zmarnowany bo trzeba z samego rana jechać żeby zająć sobie kolejkę.
Jestem tego samego zdania, wolę jechać do innego miasta jak rodzic w takim szpitalu.
Czasami się dziwię jak ta placówka funkcjonuje skoro ludzie omijają ją szerokim łukiem.
Jakiś czas temu był taki przypadek, że rodzice pojechali na SOR bo dziecko rozcieło sobie głowę a tam odesłali ich do szpitala który jest prawie 60km dalej bez żadnego badania czy dziecku nic się nie stało po prostu zostali odesłani bo nie było niby lekarza do zszycia rany....
Do becikowego zaświadczenie moze wystawić też położna, a u tej pod opieką jesteśmy całe życie, wiec raczej nie było by problemu..
Tacy lekarze nie powinni pracować z ludźmi serio!
Zgadzam się położna może wystawić takie zaświadczenie ale na podstawie karty ciąży. Bo tam jest wpisana data pierwszej wizyty.
U mnie akurat wystawiała pani z rejestracji a gdzie ginekolog tylko pieczątkę postawił i podpisał się
Takiego zaświadczenia nie brałam, ale według mnie powinni je wypisywać według karty "choroby" pacjentki, a nie według karty ciąży. Ja w karcie ciąży mam podane 2 różne daty (1 data potwierdzenia żywej ciąży (9tc), a 2 data wizyty u położnej (chyba 12 lub 13 tc)). Za to w dokumentacji medycznej pierwszy raz jest info o 5 tc. Więc trochę różnica jest w datach :)
Agata.Klara mnie jeszcze szpital bardzo zraził tym, że jak moja mama leżała na nefrologii, to musiała mieć również badanie ginekologiczne plus USG do tego. Generalnie mama nie ma lewego jajnika, bo miała go usunięty ponad 30 lat temu, ale mniejsza o to. Wykryto u niej "przy okazji" niewielką torbiel na prawym jajniku. W rozpoznaniu i opisie z wizyty jest napisane, że mama nie ma prawego jajnika. Jakim cudem... I to nie pierwszy przypadek takiej pomyłki ze strony ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala. Jak dla mnie przy takich pomyłkach, pani doktor już dawno powinna odejść, bo przy okazji straszy przyszłe matki, które chciałyby zaryzykować i urodzić w tym szpitalu.
Dodam, że w tym przypadku jest to kobieta i uczęszczają do niej kobiety na NFZ i prywatnie, gdzie prywatnie też ładne pieniądze bierze...
aneczka - to wszystko zależy od sytuacji. Ja mam tak, że przed każdą wizytą u pani doktor (w ramach Luxmed) idę do ich położnej, aby mnie zważyli, zmierzyli ciśnienie, powpisywali badania etc. W ramach Salve (NFZ) byłam 3 razy na wizycie i ani razu nie miałam wizyty u położnej. Za to z moją "wiejską" położną środowiskową (NFZ) zacznę pewnie spotkania za jakieś 2 tygodnie jak młoda wróci do żłobka - dla odprężenia znów zacznę chodzić na "szkołę rodzenia", którą ona organizuje, a dopiero potem wizyty patronażowe. Więc jedyna położna, która mogłaby mi szczerze wystawić zaświadczenie to położna z luxmed lub lekarka, która od samego początku prowadzi ciążę. I tak powinno być. Jeśli poszłabym do innej położnej to pewnie tak jak mówisz - wystawiłaby zaświadczenie na podstawie karty ciąży - z tym, że u mnie byłaby to błędna data, bo pod opieką lekarza jestem od 5 tc, a w karcie pierwszą wizytę mam jako 9 tc, a badania z 11 lub 12 tc.
U mnie też zawsze polozna rejestrowala do lekarza i to ona mierzyla ciśnienie, sprawdzała wagę, robiła cytologie, pobierala wymaz na gbs i badała tętno dziecka za każdym razem gdy była wizyta.
Pchela czemu masz takie rozbieżności między data opieki nad lekarzem a pierwsza wizyta?
Może prywatnie jest inaczej nie powiem bo chodzę na NFZ. Ale jak ja chodziłam to siedziała w tym samym gabinecie kobieta (może położna a moze nie, trudno mi powiedzieć) i ona właśnie mierzyła ciśnienie, ważyła, umawiała kolejne wizyty, wpisywała w kartę ciąży a ginekolog badał, wystawiał recepty, wprowadzał do komputera i podpisywał wszystko.
Jednak kiedy poszłam do jego gabinetu prywatnego w ramach NFZ na KTG i od razu poprosiłam o zaświadczenie te to powiedział żebym w rejestracji poprosiła o to i tam mi wystawili na podstawie karty ciąży
Takie zaświadczenie powinien wystawić lekarz bo ja miałam podobnie jak Pcheła na pierwszej wizycie byłam już w 4tc a kartę ciąży założył mi dopiero jak było bicie serduszka później już nie pamiętam jaki to był tydzień. A położna to wystawia na podstawie karty ciąży . Chociaż moja położna się mnie pytała od kiedy byłam u lekarza i to ona mi wystawiła zaświadczenie chociaz na karcie miałam inna datę niż pierwsza wizyta u lekarza a od 4tc byłam już na L4
Być może lekarz bierze pod uwagę pierwszą wizytę na której potwierdzi ciążę, ale to mogłoby być na niekorzyść pacjentki, bo bywają przypadki że ciąża zostaje rozpoznana i po 10tc. Jeśli lekarz wpisze, że kobieta pozostawała pod opieką lekarską od np. 11tc to nie zostanie przyznana jednorazowa zapomoga z tytułu urodzenia się dziecka czy też dodatek do zasiłku rodzinnego. Trzeba więc mieć na uwadze jak lekarz/położna wypisuje zaświadczenie.