Ja na chwile zostawie Hanie z moja mama, ktorej ufam. Gdy jednak jechalismy na wesele to juz plakalam, ze musze na tak dlugo Małą zostawic i wrocilismy przed czasem;) Z przedszkolem troche rozumiem, ja przezywalam jak siostrzenica zaczynała chodzić i plakala, a ja z siostra z nia. A co dopiero jak Hania pojdzie… A z drugiej strony wiem jak to wyglada od srodka, ze to jest chwila, dziecko szybko sie przyzwyczaja, niby to wiem… Grunt to znalezc dobre przedszkole z profesjonalną kadrą.
Szkoda ze u Ciebie tak to wyglada i nie do końca sie spelniasz:/ Moze Mikus jest wymagający a Ty niecierpliwa i stad takie odczucia?..
Wiesz co ja też niby znam to od kuchni ale nie jedno widziałam i owszem ten płacz na wejście trwa zwykle krótko ale były takie dzieci które płakały co chwile że chcą do mamy serce się rozrywalo, u nas też jakieś szarpanie wychodzenie z dzieckiem do łazienki itp było na porządku dziennym. Mam nadzieję że teraz trafię lepiej i w związku z pracą i w związku z tym że będzie to przedszkole Mikusia.
Trochę chyba tak jest ze ja owszem jestem energiczna ale też lubię nie wiem posiedzieć z książką czy kawa a mikus…No cóż 5min to za długo i w grę nie wchodzą puzzle klocki itp więc męczy mnie to i męczy mnie to że taka jestem tzn z jednej strony chciałabym go zostawiać i trochę żyć a z drugiej jak go zostawię to przeżywam jeszcze gorzej. A zwyczajnie chciałabym umieć zostawić i czuć się z tym dobrze. Z tą cierpliwością też racja akurat cierpliwa nigdy specjalnie nie byłam:-P
Dziewczyny ja przeciez mam to samo! Dla mnie tez tylko Klara sie liczy, to ona ma priorytet we wszystkim… a jak sobie pomysle ze od przyszlego roku ja oddam do zlobka to plakac mi sie chce, mimo, ze wiem, ze to bedzie dla niej dobre bo ona laknie kontaktu z dziecmi… Pisalam Wam o tym koncercie na ktory bilety kupil moj maz “jako niespodzianke”, a ja tylko sie martwie jak to bedzie z Klarcia i przyslowiowo sram w gacie ze strachu bo ma z nia zostac tesciowa? I jak mysle ze to juz za 2 tygodnie to az mnie trzesie. Nie wiem czy sie spelniam, nie myse o tym… Klara tez byla trudnym niemowlakiem, jak Hania i czasami marzylam ze wyrzucam te Klare przez okno i mam minute spokoju… a teraz nie zamienilabym uej na zadne inne dziecko, jest najcudniejsza i najslodsza. Ale sa momenty, ze mam dosc bycia matka jako calosci, bycia zona, tej calej “stabilizacji”, chcialabym jeden dzien jak kiedys jesc na sniadanie paczka, na obiad zupke chinska i popijac wode -z kranu … jak za czasow studiow…
Teraz zbliza sie 11 wiec musze uspic K na drzemke. Potem napisze jeszcze - bylysmy u lekarza
Haha o tym wyrzeceniu przez okno chyba kazda z nas ma i az sie zasmialam w glos jak to 0przeczytałam;) Jakie to prawdziwe;) Hania tez nie posiedzi 5 minut, gdy jestesmy na dworze to Hania biega bez przerwy dobre kilka godzin, mamy duze podworko obsadzone drzewkami i krzakami i tak lata po tym labiryncie a ja za nia. Z ta różnica ze ja po godzinie mam dosc i ledwo żyje a ona jest w pelni sil. Po tylu kilometrach, po calym dniu powinna o 20 pasc zezmeczenia, a ona nie usnie szybciej jak 22 ostatnio:/ Masakra… A mimo to kocham nad zycie, a jak usnie to obcalowuje calutka i dziękuję Bogu ze ja mam i blagam zeby tylko byla zdrowa, niech biega, lata, krzyczy…tylko żeby nie chorowała… Pewnie też tak macie.
Michalina pamietam koncert, to już za 2 tyg? Rozumiem rozterki, ja mam super tesciowa, zakochana w Hani, chetna do pomocy ale jak chodzila z Hania na spacer to jakos mi tak dziwnie bylo. Jednak mojej mamie bardziej ufam, moze dlatego ze jest na codzien i zna nasze zwyczaje itd. Jednak na poczatku i tak byl dramat z tymi spacerami tesciowej, co chwile dzwonilam do niej czy wszystko ok itd, teraz jest juz zdecydowanie lepiej i juz sie tak nie boje choc nadal nie jestem w 100%pewna, ale ta godzinke jestem spokojna;)
Myslisz, ze Twoja tesciowa da rade? Moze powinnysmy bardziej ufac tesciowym, w końcu wychowaly naszych mężów wiec jakies tam pojęcie mają;)
A Klara jeszcze ostatnio ma cos takiego ze najchetniej tylko na zewnatrz by siedziala, jak zamykam drzwi od tarasu to jest placz i tupanie, potrafi caly dzien biegac po ogrodzie od trawki do trawki i dmuchac na kwiaty (dziadek ja nauczyl na dmuchawcu i teraz dmucha skubana nawet stokrotki), tu wiatraczek, tam magnolia, biega bez przerwy. U nas na szczescie jest w sumie tylko trawnik i zywoplot i jest tak ogdrodzone ze jak siedze na tarasie to ja widze iec nie musze biegac za nia krok w krok… co innego na podjezdzie I tez biega godzinami a wieczorem w ogole nie sprawia wrazenia zmeczonej
Moja tesciowa wychowala niby trzech synow… ale nie ufam jej i juz. W kwestii zywienia, w kwestii uspokajania… jakos nie. Ale pewnie przesadzam. Ja na godzinke w ciagu dnia to bym moze nawet zostawila K, ale to bedzie pod wieczor, Klara wieczorami jak jest zmeczona to jest mocno mamina, drazliwa i szalenie aktywna i boje sie ze tesciowa jej nie upilnuje… Jakos moja Mama to co innego.
no i wlasnie to co pisze Justyna - bedzie tesknic i plakac? A ja sie bede “odchamiac”?
Zobaczymy jaka tego dnia bedzie pogoda, jak bedzie do bani to sobie pewnie odpuscimy.
Faktycznie to co zauwazylas wczesniej, ze jak sie nie uklada, to wszystkim na raz. Ciekawy synchron.
Może przesadzamw ale ja też teściowej nie ufam. Dla mnie to że nie zrobi krzywdy to jasne ale to za mało. Nie zna rytuałów zwyczajny a dla nas to bardzo ważne co więcej nawet nie chce o nich posłuchać bo przecież miała dzieci to wszystko wie. Brr aż mnie trzęsie. Dla mnie też najgorsze są wieczory wtedy najwięcej wątpliwości żeby zostawić bo jakieś przekonanie że wieczorem w nocy dziectm powinno być z rodzicami. No i kwestia wyjścia na dwór teraz no nie ufam ba nawet swojej mamie. Mikus jest szybki ja mam problem żeby zdążyć i przewidzieć co zrobi a jestem z nim na co dzień a co dopiero bądź co bądź starsza kobieta. Na plac zabaw najczęściej wchodzę z nim na górę zwłaszcza jak są "dziury"z jednej lub drugiej strony tak ze może spaść z góry bo wiem że on się nie zatrzyma no i nie widzę babci jednej czy drugiej tam wchodzącej czy doganiajacej go jak właśnie wbiega pod huśtawkd która się buja a robi to nagminnie. Jak tak czytam to ogólnie zazdroszczę wam że macie ogród czy podwórko.może naprawdę przy takim dziecku jak Miki byłoby to wygodniejsze bo tak to te wyjścia na dwór to dramat
Nooo Justynka dokładnie tak samo uważam, wieczór jest czasem rodzinnym i powinniśmy być razem. No ale ok, zobaczymy, moze jakos przetrwamy. W sumie to pewnie ja bede bardziej przezywac niz ona.
Klara tez potrafi biegac w takim tempie ze trudno za nia nadazyc, jak nie chce isc za reke to sie wyrywa, jest silna; w wozku jak nie chce to tez sie szarpie… wiec mam obawy. To prawda ze bez tego kawalka ogrodu bylaby u nas blada dupa, nie wiem, jakbym sobie poradzila z tym malym lobuziakiem, bo siedzenie w domu caly dzien tez jest do kitu, ale walka z wiatrakami w postaci prob uspokojenie dziecka to zadna przyjemnosc…
Mialam Wam napisac co u lekarza - w sumie nic. Podobno pluca czyste. Choc jak K oddycha to slysze czasem lekki swist. Dostalysmy czopki na goraczke (dzis bylo 37.3), i syrop na kaszel. No i tyle. Jak temperatura jutro jeszcze bedzie to mam w sobote o 8 przyjsc - zawsze ktos godzinke rano w sobote podobno siedzi w razie naglych wypadkow. Lekarka mowi ze to raczej gdzies tam na krtani i ze to wirus, wiec czekamy az organizm sie z nim upora. Pytalam czy fakt ze tydzien temu Klara dostala szczepionke mogl ja oslabic i wplynac na te chorobe ale mnie zbyla usmiechem… to tyle. Teraz sobie spi. W lozeczku! Od jakiegos czasu udaje mi sie ja uspic w dzien w lozeczku - spuszczam troche rolete, tule, daje piers i zasypia. Nie zawsze niestety, ale juz dobrych kilka razy. Sukces ogromny
Mam nadzieje, ze nam niebawem przejdzie ten… “stan przeddepresyjny”, bo nawet ciazy mi to, odbija sie to na moim zachowaniu w stosunku do meza i Klary a nie chce tego. Jednak nie potrafie nad tym zapanowac, a to ciagle martwienie sie o Klare i jej zdrowi tez mocno mnie rozbija.
Znalazłam idealny wpis który odzwierciedla to co chciałam powiedzieć pisząc że nie do końca się spełniam
To ja swojej teściowej ufam, może nie tak bezgranicznie, ale wiem, że nie zrobi nic przeciwko mnie. W kwestii wychowania zawsze dopytuje co Marysia może, na co jej pozwalamy itd. Nigdy nie było tak, że zrobiła coś odwrotnie. Niedługo mam największy test zaufania, bo córa zostanie z nią na całą noc. Czy mam obawy? No jasne! Maryśka nie przesypia nocy, jest cycoholikiem, ale wierzę też, że sobie poradzi.
Michasia, a jaki syrop na kaszel dostała Klara? Co do szczepionki to myślę, że tak, mogło ją to osłabić. Oczywiście teorie są różne, ale właśnie znam kilku pediatrów, którzy zlecają, by po szczepieniu szczególnie uważać na dziecko, bo wtedy organizm jest już dość nadwyrężony. Gdy był okres, że Marysia chorowała co tydzień dosłownie, to też odbijało się to na naszych relacjach. Stres, zamartwianie, ale to minie, zobaczysz.
Kurde my znowu na antybiotyku. Hania od wczoraj duzo kaszlala i dziś z nia pojechalam. Okazało się, ze juz mam rzężenia na oskrzelach, katar z tyłu jej spływa i zaczerwienione gardło. Dostała antybiotyk i dwa rodzaje inhalacji Pulmicort i Berodual. Troche się ich boję, bo to sterydy, trzeba uważać na oczy, myć dobrze buzie i plukac albo dac popic. Szok co sie dzieje z ta moja Hania nie zdrowieje w ogóle:/
Ojej szkoda córci:(
Te inhalacje bardzo często zalecają przy oskrzelach, my w pracy bardzo często je dzieciom podawaliśmy, nie stresuj się…to sterydy ale nie mocne, a pomagają…Szkoda malutkiej w taką pogodę-chora…Oby szybko jej przeszło
Aleks widzę, że masz doświadczenie, to zapytam. Co w przypadku gdy dostaja sie do oczu? Nasza maska “dla dzieci” jest trochę za duza i te opary wydostaja sie dołem i ida w gore, czyli do oczu też, bardzo szkodliwe to jest?
U nas jak były młodsze maluszki to przyklejaliśmy z góry waciki plastrem żeby blokowały ten przepływ, ale nawet jak poleciało do oczka to nic się nie działo.SPróbuj wziąć kilka wacików i przykleić tak żeby ten przepływ zablokować i lepiej niech dołem wychodzi.
cięzko jest dopasować idealnie maseczkę, szcególnie u dzieci, dzieci też nie zawsze dobrze trzymają, zawsze gdzieś się poruszą coś się zsunie, zawsze coś gdzieś wyleci, nawet jak siępilnuje czy trzyma maseczkę samemu…
Świetny pomysł, dziekuje Ci bardzo:) No wlasnie Hania ładnie siedzi i da sobie zrobic inhalacje, ale tak jak mówisz ciężko to przypilnowac zeby nic nigdzie nie wylecialo:/
I tak sie zastanawiam czy moge wziąć ja na dwór? Jest cieplo ale nie upał. Wiem że nie powinno sie przy antybiotyku przebywac na słońcu, ale jakbym poszla na spacer w wózku z parasolka to jej zaszkodze?
Mi lekarka zawsze mówi, że nawet jak antybiotyk to w cieniu można chodzić…Dla dziecka to dobrzebo świeże powietrze…zasłoń parasolką i staraj się być w cieniu albo nie idź w samo południe…ja z Franiem chodziłam między drzewkami żeby miał cień…
a w pracy też zabieraliśmy dzieciaczki na dwór, do cienia pod drzewko…
Bo szkoda w domu w taka pogodę:(
No ma kobita racje Justyna. Ma racje. I mimo tej koncowki to to jednak jest smutny wpis. Czemu zawsze musimy za czyms tesknic?
Magros, wiesz… ja tez wierze, ze one sobie poradza. Co nie zmienia faktu ze mam wyrzuty sumienia i obawy. A tesciowa … no nie slucha na 100 procent, choc wiem, ze bardzo sie stara i bardzo Klare kocha i nie dalaby jej krzywdy zrobic
Ewelinka, Wy bidulki… Klara dzis kolejny dzien ma podwyzszona temperature. Martwie sie okropnie. Jak temoeratura sie bedzie jutro utrzymywac to mamy isc jutro na 8 na nagle wypadki bo lekarka mowi ze za dlugo tez nie mozna czekac. Ciagle jej tam cos swiszcze, urywa sie, bulgocze przy oddychaniu. Jestem zalamana. Wam tez ogromnie wspolczuje, te nasze maluchy przekraczaja ostatnio wszelkie granice. A jak Hania sie czuje? Bo Klara jest taka apatyczna, smutno wyglada, szybko sie denerwuje… mordega z nia.
Aha - jak Klara miala antybiotyk to lekarka nam wrecz zalecala spacery - ubrac odpowiednio do pogody, zostawac w cieniu i zazywac zdrowego, swiezego powietrza. Takze mysle ze nie ma przeciwwskazan.
Aleks - widac doswiadczenie ktore przez Ciebie przemawia. Dobry pomysl z tymi wacikami Jak kiedys zajdzie u nas potrzwba inhalacji to bede miala to z tylu glowy
Magros - mnie tez na zdrowy rozum wydawalo sie, ze skoro organizm juz z czyms walczy, buduje przeciwciala po szczepionce, to moze byc troche slabszy… no nic. W sumie co za roznica. Co sie stalo to sie nie odstanie.
Wiem, ze to kiedys minie, ale chwilowo jestem tak zdolowana, ze nie widze zadnego swiatelka, tylko dluuuuugi ciemny tunel. Bez konca. Chcialabym by mala byla zdrowa, na pewno byloby latwiej…
Prawie 6 lat z dzieciaczkami więc cosik tam wiem…szczególnie że u nas opieka całodobowa,różne przypadki więc można się sporo dowiedzieć, nauczyć…
Teraz fajnie bo mogę tą wiedzę wykorzystać…