Filmy porno

MAM - cieszę się, że Ci się podoba moje imię :slight_smile: Chyba robi się popularne; już dwóch moich byłych szkolnych kolegów nazwało tak córki :smiley:
Mój mąż mówi do mnie “Misiu” (on to zapisuje “Michu” - a tak zwracali się do mnie kiedyś moi rodzice, jak byłam dzieckiem - takie koło fortuny :smiley: )

Ewelinka co masz na myśli pisząc o tym Hani oczku? Bo Klara ma takie nawracające zaczerwienienie w kąciku oka, ale zawsze jak mamy wizytę u lekarza to akurat tego nie ma… i zapominam zapytać. Myślisz, że to to samo?

Justyna, ja też już kiedyś złapałak Klarciołapkę w ostatniej chwili jak sięgała po kubek który jakże przewidujący tatuś postawił na stoliku do kawy… I nie był to już wrzątek, a ja i tak miałam śmierć w oczach… więc wyobrażam sobie, co przeżywałaś w tych długoch sekundach! :frowning: Dobrze, że Mikuś zareagował i cofnął rączkę. Tak to jest, tysiąc razy dopilnujesz, jeden raz nie, i akurat wtedy może stać się coś strasznego. A ileż się te poparzone dzieci muszą nacierpieć. Nie jestem zbyt uczuciowa i bardzo rzadko płaczę, ale takie dzieciaczki mną mocno wstrząsają :frowning:

Ewelaa, pokręcona sprawa, tu uszko, tu wysypka…? Byle tylko maluszkowi szybko przeszło i byście oboje mogli wreszcie trochę odpocząć… cokolwiek to jest, niech szybko minie. Mam bujną wyobraźnię, potrafię sobie wyobrazić jak Cię to męczy przede wszystkim psychicznie, oglądać walkę Twojego malucha ze strachem, chorobą, mały biedaczek :frowning: Trzymam za Was baaardzo mocno kciuki. Nie chiałabym być na Twoim miejscu. Mam - jeśli o Klarę chodzi - bardzo słabe nerwy… :frowning:
A jeszcze ta Twoja teściowa, uwielbiam tego typi teksty, czasami raczy mnie takimi moja Mama, która jest naprawdę wspaniała i kochana, ale potrafi mnie też - przepraszam wrażliwsze z Was - wkurwić jak mało kto! :smiley: “Ubierz to dziecko, nie dość jej kurteczek kupiłam?”, czy coś tam podobnego :wink: ale minął ponad rok, i jest coraz lepiej. Dogadujemy się jakoś :wink:

Co do zaufania do męża, to myślę, że niestety trzeba sobie na nie zasłużyć. Wiadomo, nie można przesadzać i śledzić każdego ruchu i maniakalnie doszukiwać się dowodów niewierności, ale jeśli w związku są braki w szczerości, to na nic się nie zda pouczenie, że “w związku musi być partnerstwo, duh!” :smiley: Podświadomość robi swoje! (No i ciekawość. Ja lubię mężowi czasem podczytać wiadomości na whatsappie. Na szczęście on jest strasznie nudny :wink: )

No… To tak mniej więcej napisałam Wam to, co aktualnie było do powiedzenia, zabieram się do pisania historii tysiąca i jednego przypadku :stuck_out_tongue: (Ona wcale nie jest taka pasjonująca… chyba tylko dla nas dwojga. No ale zobaczymy. Napiszę Wam, a Wy wyrazicie swoje zdanie :slight_smile: )

Ja bym tutaj nie użyła słowa przypadek :slight_smile: przypadku nie istnieją, byliście sobie przeznaczeni. Super historia, aż przyjemnie się czyta :slight_smile:

Znajoma poszła sobie na panieński koleżanki do klubu tam podbijać do niej typek jakoś nie bardzo porządny… podeszła więc do innego miło wyglądającego faceta i poprosiła, aby udawał jej chłopaka i tamten dał sobie spokój. Od słowa do słowa okazało się, że przyjechał na ryby do tego miasta, a kumple wyciągnęli to na balet. Teraz są małżeństwem :slight_smile:

Podobno każdy ma sobie kogoś przeznaczonego i prędzej czy później los ich ze sobą spotka… ba… uważam, że każda osoba jaką poznajemy w naszym życiu pojawia się po coś… jedni nas czegoś uczą, inni nas denerwują co nas ostrzega przed tego typu charakterem inni nam pomagaja… Tak czy inaczej każdy wprowadza uczące doświadczenia. :slight_smile:

Michalina cóż za historia:-) a Ty masz dar opowiadania może powinnaś książki pisać:-P ja nie wiem w sumie czy wierzę w przeznaczenie raczej w świadome wybory mądre bądź głupie ale w waszym przypadku rzeczywiście to coś jak przeznaczenie:-)

Ja mam dziś kryzys:-(

A jednak Hani nie minelo. Dolna powieka jest bardziej czerwona i robi sie taki jakby pryszczyk. Jutro koniecznie jade z nia do lekarza:/

Michalina jezeli Klarze pojawia sie takie zaczerwienienie ale samo znika, to raczej nie jęczmień. Moze zaciera czyms oczko i dlatego jest czerwone.

Wczoraj bylismy u szwagierki, Malutki jest uroczy… Jak na nich patrzylam to zazdroscilam tego maleństwa… Jak wróciliśmy ro Hania nas minela bo akurat bawila sie w ganianego z dziadkiem i nie obeszlo jej ze wróciliśmy. A nie bylo nas 5 godzin bo sam dojazd do szwagierki zajal ponad godzinę, jeszcze odwiezc teściów bo byli z nami;) Ale chyba lepiej tak niz mialaby za nami płakać, przezywalabym pewnie;)

Justyna ja staram sie tego pilnować, chowac i odsuwac wszystko co jest potencjalnym niebezpieczenstwem ale się nie da. My mamy kominek i ciagle trzeba uwazac zeby do niego nie podeszla. Zaslaniamy go weszakiem na pranie i wtedy nie ma dostępu do szyby. Raz jednak stalysmy z mamą koło niej, wieszak byl odsuniety a Hania oparla sie rączką o rozgrzana szybe. Dobrze ze tyle co bylo rozpalone i nie była na maksa gorąca i szybko zabralam jej rączkę. Mimo to poparzyla sie i byl placz ogromny, a po ponad tygodniu schodzila jej skora z całej dłoni. Też wtedy to bardzo przezylam bo ile sie slyszy, czasami skora do takiego wrzatku się przyklei i potrzebny jest przeszczep…ehh ile było płaczu Hani i mojego ale na szczęście obylo sie bez tragedii.
Niezapomne jak mój bratanek mial z poltora roku, poszedl do kuchni. Poszlam po pewnym czasie a on z duzym nożem w reku próbował wejsc na krzeslo w kuchni…Zamarlam, sam sięgnął do szuflady i wyciagnal największy noz, moglo dojsc do nieszczęścia… Trzeba bardzo uwazac na dzieci.
Justynka co za kryzys?

Ewela szkoda maluszka, tyle sie musi nameczyc. Moze niedługo Was wypuszcza skoro to trzydniowka i nic więcej nie będzie się dzialo. Oby…co w domu to w domu.
Jezeli chodzi o męża to rzeczywiscie wyglada na to, ze nie pasuje mu mieszkanie z Twoimi rodzicami. Mój kiedys mial podobnie jak pierwszy raz mieszkaliśmy u moich rodzicow. Wracal do domu niezadowolony i wiecznie narzekal. Do nikogo sie nie odzywal. A ja stalam miedzy młotem a kowadłem. Wtedy byl moim narzeczonym, z jednej strony on az drugiej moi rodzice. Tez co weekend chcial jeździć do teściów. Oni sa naprawde w porządku ale nie zawsze mi sie chcialo, czasa.mi chciałam poodpoczywac w domu:/ Nadarzyla sie okazja i wyprowadzilismy sie do wynajmowanego mieszkania. Zupelnie zmieniły sie relacje i stosunek mojego meza do moich rodzicow. Zdarzaly sie momenty ze sam mnie ciągnął zebysmy pojechali do mojego domu. Teraz znowu mieszkamy u moich rodziców i jest lepiej niz kiedyś. Owszem marzymy o wlasnym mieszkaniu ale bez takiej presji jak kiedyś.
Dlatego wyobrazam sobie jak Tobie musi byc ciezko. Musicie znalezc jakis kompromis. Czy jest jakaś szansa na wyprowadzke?

Michalinka ciezki dzień? Oby u Klary skonczylo sie na katarze. Jak reszta dnia minęła?

Historia super! Miliony przypadkow rzeczywiście…przeznaczenie Kochana!:slight_smile:
Moja historia poznania z mezem jest podobna i jak tak sie zastanawiam to tez seria przypadków.
Pojechałam na długi weekend do przyjaciółki. Mialam jechac dzień później ale namowila mnie zebym przyjechala szybciej. Mój mąż był w tym czasie u swojej siostry która tam mieszka. Znaleźliśmy się wszyscy w jednym klubie, gdzie bylo piwo dla stdentow za darmo, to nas tam przyciagnelo;) w pewnym momencie podeszła do mnie siostra meza i zapytala czy dam nr tel jej bratu któremu się spodobalam (nie wiedział ze ona to zrobi;). Omowilam, ale moja sprytna przyjaciolka pobiegla za moim mezem do meskiej toalety i dala mu ten numer. Przyznala mi się jak juz to zrobila. Wysmialam ja. Moj maz w koncu odważył się do mnie podejsc i resztę wieczoru bawilismy sie razem. Bylam juz lekko wstawiona i większości rozmowy nie pamietam;)Napisal do mnie od razu po wyjsciu z klubu a ja nie mialam zamiaru odpisywac. Dopiero przyjaciółka mnie namówiła. Potem okazało się ze mieszkamy niedaleko siebie ( w innych miastach, ok 40 min drogi) , a co lepsze studiowalismy na tej samej uczelni. Mielismy wykłady w salach obok, pewnie mijalismy sie nie raz. Dlugo nam zajelo zanim zostalismy para, ja nie bylam do konca przekonana. Jednego razu jadac na spotkanie powiedziałam siostrze ze chyba zakoncze te znajomosc… a z randki wróciliśmy jako para… Do dzis jK wspominam te poczatki to sie rozplywam;) A mówiłam Wam ze mamy swoja magiczną liczbę? 25… 25 lutego 2011 zostaliśmy para, 25 maj 2011- pierwsze wyznanie miłości, 25 czerwiec 2011-nasz pierwszy raz. 25 grudzien 2012 maz mi sie oświadczył. 25 lipiec 2015 nasz slub. Zadna z tych dat nie była zaplanowana, wszystko z czystego przypadku. Załowalismy ze Hania nie ur sie 25, bo termin mialam na 20 listopada;) Ale urodzila sie 10 listopada a11 listopada sie poznaliśmy;)

Uffff skończyłam. Czy uwierzycie ze pisalam ten post od rana?:confused:

A na koniec dodaje zdjęcie mojej największej miłości i radości życia! Ten uśmiech nadaje sens mojemu życiu!:slight_smile:

Jaka ona jest słodka:-)
Ewelina to dopiero historia z tymi 25normalnie niesamowite. I zwróciłam uwagę na jeszcze jedną rzecz że pamiętasz dużo szczegółów np pierwsze wyznanie miłości ja nie mam o tym pojęcia:-D nasza historia poznania to nic szczególnego szczerze to nawet nie wiem kiedy dokładnie się poznaliśmy bo poprośtt były wakacje spotykaliśmy się na osiedlu ze znajomymi i ciągle przewijajw się nowe osoby znajomi znajomych kuzyng rodzeństwo itd i tak naprawdę poza kilkoma stałymi osobami był codziennie inny skład nowe twarze. Czasem pojawiały się raz czasem więcej razy. I tak na którymś takim spotkaniu poznaliśmy się my. Nic szczególnego. Ale już to jak zostaliśmy para to trochę ciekawsza historia. Jak będziecie chciały w wolnej chwili napisze:-P
Kryzys? A jakoś tak mi smutno i złe. Brakuje mi kasy dla siebie czasu dla siebie i czegoś co nie wiąże się ze sprzątaniem gotowaniem i dzieckiem. Jestem przytłoczona monotonia. No i gwoździem do trumny jest fakt propozycji pracy powiedzmy. Sąsiadka zaproponowała czy do września nie wzięłaawm pod opiekę jej synka jest w wielu Mikusia. Ale kurcze mam wątpliwości czy dałabym radę no i trochę nie podoba mi się że będę udupiona w domu bo to ani wyjść coś załatwić ani iść na kawę do koleżanki ani samej jechać gdzieś. Mój mąż często wcześniej wraca i jestem już wolna jeśli potrzebuje a tu nic z tego. Moja najlepsza przyjaciółka też urodziła i cieszyłypmw się że jeszcze zazebi się nam ten macierzyński że trochę czasu razem spędzimy itd. Ale z drugiej strony kasa… Dla siebie i żeby spłacić kartę kredytową i w ogóle. Czasem bym chciała żeby wszyscy dali mi święty spokój.

Dziewczyny czy zostawiacie swoje dzieci same w domu choćby na chwilę??? Bo dla mnie to hm wręcz głupie pytanie mówiąc o tak małych dzieciach i do głowy by mi nie przyszło ale może dziwna jestem.
Przeczytajcie wpis:
http://www.mamoholiczka.pl/2015/12/nie-zostawiaj-mnie-mamo.html
I komentarze pod nim

Justyna w tym artykule jest sporo prawdy. Ja czasami zostawialam Hanie na pare sekund żeby wziac cos z drugiego pokoju. Teraz nie zostawiam jej ani na sekunde odkad nauczyla sie wchodzić na parapet…i to jak wstaje lapie za klamkę. Mamy pokoj na pietrze i az mnie ciarki przechodza jak o tym pomysle co mogloby być… Juz myslimy jak przełożyć łóżko zeby nie mogla wejsc na parapet. Ale mamy maly pokoj i zle ustawny, ciezko go umeblowac zeby zostało troche miejsca:/:confused:

Co do dat to ja mam taką dziwna pamięć do tego. Mój mąż się z tego smieje bo ja pamietam nie tylko takie rzeczy…ja pamiętam tez jaki to byl dzien. Wiem ze wyda sie Wam to głupie i niemożliwe ale tak jest. Np nasz pierwszy raz to byla sobota, pamietam bo dwa dni pozniej mialam obrone i nie moglam sie skupić na nauce;) Para zostaliśmy w pt, po zajęciach na uczelni szykowalam sie na randke…itd. Wyznanie miłości pamiętam bo mąż napisał mi potem pięknego smsa, ktorego trzymalam w tel baaaaardzo dlugo i tak mi utkwilo w pamieci;) Moj maz zawsze sie ze mnie nabija jak cos wspominamy, ja powiem jakies wydarzenie, a on zawsze z ironia i śmiechem " tak pamietam, to byl piatek o 13.30"… A ja naprawę zapamietuje takie rzeczy i juz.

Justynka przykro ze masz taki fatalny nastrój. Może to wiosenne przesilenie tez tak wplywa? a moze jesteś już naprawdę przemeczona, duzo ostatnio u Ciebie się działo…
Co do pracy, to rzeczywiscie musisz przemyśleć. Kolejny raz zrób liste za i przeciw i wybierz opcje która będzie dla Was najlepsza.

P.s. ja chetnie poczytam Wasza historie:)!!

Ewelinka, oczywiscie ze wierze, ze pisalas to caly dzien :smiley: Ja ostatnio dziele te wpisy na kawalki, bo juz kilka razy mnie w miedzyczasie wylogowalo, tak dlugo nic nie pisalam… i musialam od nowa :stuck_out_tongue:

Faktycznie masz dobra pamiec! Ja z zazenowaniem przyznaje ze nie pamietam dokladnie pierwszego wyznania milosci; co lepsze moj maz utrzymuje ze to on poerwszy mi to powiedzial a dosc dlugo mi sie wydawalo ze to ja mu costam wydukalam… :smiley: Ale jak sobie tak nad tym mysle to mozliwe ze byla taka jedna sytuacja gdy wypilismy nad rzeka butelke szampana - a dla mnie pol butelki to sporo, i moglo mnie zamroczyc na chwile, haha :smiley:
Za to Ty w sumie meza i Hanie zawdzieczasz przyjaciolce! :smiley: Tez mocno przypadkowe spotkanie… fajne i niesamowite. Swiat jest plen niespodzianek!

Klara lekko pokaslywala w nocy, jak sie obudzila na cycy. Nie wiem, jak to bedzie. Tersz jedzcze dosypia, movno we mnie wtulona. Oby troche pospala, nie lubie jak jest niedospana i marudna :wink:
Wy tez nie macie lekko; ciagle cos - jeczmienie, choroby… ale Hania i tak jest przecudna, naprawde urocze z niej dziecko. Macie mimo wszystko ogromne szczescie :slight_smile: Historia z kominkiem okropna, probuje sobie wyobrazic jaki to bol jak skora z calej raczki schodzi, poparzona. Biedna Hania. Jak to jednak dobrze, ze to tylko raczka i w miare lekkie poparzenie! Moglo przeciez byc duzo gorzej… ehhh, z dziecmi nie ma zartow. W ulamku sekundy moze sie stac tragedia. Oby nam sie nigdy nic podobnego nie przytrafio, i bysmy nie musialy placic za nasza nieuwage!

Pytalas jak minela reszta dnia… o dziwo bardzo dobrze, Klara dosc spokojnie zasnela wieczorem, maz zrobil mi niespodzianke i zamowil dla nas urlop nad polskim morzem, w cenie mamy jakies zabiegi w SPA, juz sie ciesze! :smiley: Niestety musze poczekac do 1.wrzesnia :smiley: A potem, nie wiem co w nas wstapilo, oddalismy sie rozkoszom cielesnym i o dziwo nie obudzila sie przy tym nasza corka :slight_smile: Takze milo i sympatycznie. Zly humor mi odszedl jak zjadlam obiad we wlasnym domu :slight_smile:

U mnie też teraz lekko nie jest, mam spięcia z mężem od wczoraj. Nie śpię już od 5 tej, oboje mamy ciężkie charaktery, ale mąż jest strasznie uparty i choć coś dzieje się z jego winy to zawsze odwróci kota ogonem i jeszcze on obrażony i przeprosił mnie może z raz jak jesteśmy małżeństwem tak sam z siebie.
Dzieci są bardzo ciekawskie i pomysłowe, niedawno synek mojej siostry oparzył nos, zajrzał do patelni…
A Hania jest prześliczna :slight_smile:

Justynka oczywiscie, ze chetnie przeczytam Wasza historie! :smiley:

Ten wpis… jest napisany tak, by grac na emocjach i jak widac po komentarzach, udaje mu sie to. Nie; nigdy nie zostawilam dziecka samego w domu i raczej nigdy tego nie zrobie. Zdarza mi sie zostawic mala i isc siku czy wyskoczyc na korytarz do skrzynki pocztowej - drzwi zawsze sa otwarte, ja mam w reku klucze i nasluchuje, co robi moje dziecko . I to nie trwa nawet te 2 minutki, a 30 sek! Myslalam, ze to oczywiste i kazdy o zdrowym rozsadku robi tak samo. Widze tez roznice miedzy dzieckiem 2 letnim, a 4-5 letnim, znam 5latki bardzo juz dojrzale i przewidujace, ktore faktycznie zostawilabym moze (…?) na te 3 minuty same w domu; znam jednak dzieci 7 czy 8 letnie do ktorych by mi tego zaufania nie starczylo.

Kryzys tez chyba mialam, moze faktycznie to taki czas? No i duzo sie dzieje, ciagle cos - to tez potrafi czlowieka dobic.
W sprawie pracy… nie wiem. Niby fajnie, kasa zawsze mile widziana. Z drugiej strony zdrowie psychiczne tez jest bardzo cenne! :stuck_out_tongue: I odrobina czasu dla siebie… musisz zrobic liste. Moze pogadaj tez z mezem? Ciekawe, co by powiedzial?
Mam nadzieje ze dzis dzien bedzie lepszy :slight_smile: Wszystkim miłego dnia zycze! Dbajcie o siebie! :slight_smile:

Właśnie miałam Was pytać czy nie wylogówuje was jak tak długo komentarz piszecie bo mnie prawie zawsze więc wolę już od a do z napisać rano lub przy usypianiu bo potem się denerwuje że tyle napisałam i muszę od nowa:-D
Cieszę się Michalina że miły wieczór u Was :slight_smile: u nas tak było w pt:-P
Pochwal się gdzie jedziecie nad morze bo jestem właśnie na etapim rozglądamga się za tym. Może macie coś fajnego poleconego albo chociaż miejscowości gdzie fajnie z dzieckiem jechać? Niestety takimi rzeczami u nas muszę zajmować się ją. Ja z rodzicami nigdy nie jeździłam na wakacje a z mężem jeździliśmy raczej za granicę więc mam marne pojęcie.

Ewelina z tym kominkiem faktycznie nie ciekawie ja bym chyba w barierkd zainwestowajj bo nie dałabym rady.
Co do tego zostawiania to w drugim pokoju to ok bez przesady choć ja na długo też samego nie zostawiam ale samego w domu? Dla mnie to nieodpowiedzialne. Ostatnio na sali zabaw powiedziałam mężowi że nie lubię mikusia tracić w.oczu więc wchodziłam z nim wszędzie na te konstrukcje. Mąż się śmiał i powiedział że nienormalna jestem. Ale wiecie co jak tracę go z oczu w miejscu publicznym to ogarnia mnie natychmiastowa panika.
U nas dziś pogoda odpowiednią do mojego nastroju -leje deszcz. Może potem będzie trochę lepiej bo po południu jadę do przyjaciółki.

Postaram się szybko napisać nasza historie choć wyjdzie długo bo nie umiem skraca wszystko mi się ważne wydaje:-P
Jak pisałam nie wiem kiedy dokładnie się poznaliśmy i w jakich okolicznościach po prostu na osiedlu nasi wspólni znajomi nas kiedyś przedstawili sobie. Potem nie powiem kilka razy mój przyszły mąż zrobił na mnie dobre wrażenie. Czemu? Bo był inni niż wszyscy znajomoi faceci. Po pierwsze trochę starszy po drugie fajnie się ubieraj widać że zadbany po trzecie coś robił tzn jeździł w lampami reklamowej smartow a nie tylko baki zbijal i liczył na piwo każdego dnia z kieszonkowego od rodziców. Tak tak słabe było to towarzystwo w któryd się obrałam nie ma co ukrywać. Dorosłe grono gówniarzy. Ja też byłam inna bo byłam prosto po maturze i już pracowałam co dla mnie nie było dziwne bo dorywczo pracowałam i w liceum. Więc owszem wychodziłam piłam piwo i imprezowajam ale w dni wolne od pracy. Więc wrażenie robił dobre jeszcze pamiętam taka sytuacje że koledzy na piwo namawiałi a on ze nie dziś bo umówił się z koleżanką na kawę. No i nie liczył drobnych raczej miał jakieś pieniądze choć absolutnie nie szastal kasa. Ponieważ ja byłam bardzo zakompleksiona to moja podświadomość od razu uznała że ten chłopak jest poza moim zasięgiem więc nawet nic o nim nie myślam. Poza tym podobał mi się jeszcze inny kolega też nowo poznamy no i bardziej hm w mojej lidze przynajmniej tak myślałam bo jak się okazało miał bardzo wygórowmamd wymagania i startował do najładniejszej dziewczyny z towarzystwie. No i tu zaczyna się historia mój mąż no mnie zagadwwaj lapal za rękę siadaj koło mnie tyle tylko że dopiero po piwie lub kilku. Tak to nie zwracał uwagi i miał kolegów jak coś wypił to się zaczynało. Nie podobało mi się to więc kompletnie go zlewalam . Wręcz byłam wredna bo startowałam do tamtego kolegi albo tak trochę uciekająm:-D potem którejś soboty napisał do mnie czy jadę z nimi nad wodę. Ponieważ ja naprawdę miałam mega obsesję i w życiu nie rozebraja bym się do bikini przy kolegach to odmówiłam. Kilka dni później on pojechał odprowadzić tego smarta do innego miasta a ja spotkałam się sam na sam z tym kolegą który mi się podobał. Odbylismy dość długa rozmowę i on mi powiedział że ja się podobam mojemu oceanemt mężowi i czemu tak się zachowuje itd. Pamiętam że jak mój mąż wrócił i zobaczył że się z nim sama spotkałam to był zły ale nic nie mógł a kurcze tak naprawdę powinien być mu wdzięczny. Potem ja miałam jechać na kilka dni na mazury do znajomych. No i wieczorem przed tym wyjazdem pierwszy raz się pocałowalismy tzn też taka śmieszna historia bo siedzieliśmy na ławce on się przysuwal itd no i ten kolega z końcu tak patrzy na nas patrzy i niewiele myśląc gorzko gorzko gorzko:-D no i mój mąż mnie pocałował. Na drugi dzień obiecał że odwiezie mnie na PKs . Mama nie dała mu samochodu bo nie miał jeszcze swojego więc pamiętam był zły ale odwiózł mnie autobusem. I przed PKSem też namiętnie pocałował. Hm pamiętam że siedziałam wtedy w tym PKSie i myślałam po co ja jadę tak mi jakoś smutno było. Oczywiście pisalismy smsy na tym wyjeździe niektóre słodkie naprawdę. Między czasie czasem pisałam z tamtym kolega który mnie przekonywał żebym spróbowała itd.

No i jak miałam wrócić z tych mazur to traf chciał ze nie zatrzymał mi się PKs a to był ostatni tego dnia. Lipa była o tyle spora że na moje miejsce przyjeżdżał inny kolega więc problem ze spaniem bo ja i tak w domku byłam dodatkowa. Więc napisałam i to nie mojemu mężowi ale temu koledze że lipa i w formie żartu że najwyżej będę na ponoscie spać i żeby absolutnie nic nie mówił mojemu mężowi a jemu tylko napisałam że nie wracam dziś bo nie mam czym. Ale uczyńny kolega oczywiście powiedział mojemu mężowi co napisałam no i … Wracam z tego przystanku z tą torba było kilka km upał jak nie wiem i dzwoni tej. Mój mąż gdzie ja dokładnie jestem itd więc mu mówię i pytam po co mu to a on to widzimy się za kilka godz jadę po ciebie:-D to było ciężkich kilka godz bo ja nie wiedziałam co dalej chce i czy coś chce no a zdawałam sobie sprawę że raczej mu zależy skoro jedzie po mnie 250km. Oczywiście jeszcze ze znajomymi wypijam kilka drinków i czekałam na niego. Przyjechał z tym kolegą i jeszcze jednym około 23no i ruszyliśmy do domu. Oczywiście wziął samochód od mamy i ścienngj jej coś bo w życiu by mu nie dała żeby pojechał na mazury:-D ponieważ ja się boję jeździć samochodami a z nowym kierowca to w ogóle to cały czas mu gadająm żeby zwolnił że jak jeździ nie rozróżnia ciągłej od przerywanej że tu się nie wyprzedza itd :smiley: jeszcze po drodze był wypadek gdzie ktoś zginął więc już w ogóle. No i on się tak ciągnął po tej drodze wracaliśmy mnóstwo godzin a on tylko lapal mnie za nogę od czasu do czasu bo z tyłu siedziałam:-D no i jak odwiózł mnie to domu już sam bo resztę po drodze odstawilismy to było nad ranem i pod domem znów mnie pocałował. Ale ja chciałam być honorową więc na drugi dzień pisze do niego ze rozliczymy się za paliwo oczywiście nie miałam pojęcia ile powinnam oddać i miałam ostatnio kasę trochę więcej niż na PKs ale twardo pytam . A on do mnie ze piwo kupię i kwita będziemy i że mogę na myjnie z nim jechać bo mama awanturę robi o samochód. No to pojechałam w mini i szpilkach sandałkach :smiley: ale nadal cisza była odnośnie bycia razem czy coś. No i w końcu wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi przyszlipmw razem. I taka koleżanka pyta czy my już jesteśmy razem. Na co mój mąż dyplomatyczne a jak to wygląda. Więc ona no wygląda jakbyście byli razem. Mój mąż ma mnie patrzy i mówi no bo jesteśmy. Ha ha fajnie wiedzieć pomyślałam:-D
Uf dóbrnelam do końca:-D

Ja jak pisze post i nie mam czasu go dokonczyc to kopiuje do schowka i potem wklejam. Choc mi sie nigdy nie wylogowuje, moze dlatego, ze nie usuwam historii i nue wylaczam strony tylko ja zawieszam, i jak wchodze to od razu na ten post;)

To prawda ze zawdzieczam duzo przyjaciolce i szwagierce. Bo gdy pytam meza czy podszedł by do mnie sam to odpowiada, ze nie wie. Jak twierdził bylam “piękna i wyniosła”, myślał, ze jestem poza jego zasięgiem;) Przyjaciółce zawdzięczamy jeszcze wiele innych rzeczy, nieświadomie bardzo ingeruje w nasz związek;) Chocby zalatwila nam mieszkanie gdy mieliśmy mega kryzys. Od jej rodziców wynajelismy, za pol darmo. Moj maz nie chcial mieszkac z moimi rodzicami, strzelal fochy a przy tym cierpiały nasze relacje.

Co do kominka, po tym wydarzeniu znalazlam osłonę i chcialam kupic, ale mieszkamy u moich rodziców, oni sa gospodarzami. Moj tato woli zrobic plotek, mamy wujka stolarza, ktory robi takie piekne rzeczy… Niby powiedzieli zebysmy kupili bo też chca chronic wnuczke, ale wiem ze tato ma inna wizje i nie chce sie narzucać. Na szczęście Hania pamięta te historie i nawet nie podchodzi do kominka, czegos ja to nauczylo. Mimo tego nadal ja pilnuje zeby nie podchodzila do niego.

Michalina, biedna Klara:/ Pokasluje bo moze katar jej spływa. Jezeli masz inhalator to rob jej inhalacje z soli fizjologicznej, 3 razy dziennie i oklepuj. My zawsze leczenie rozpoczynamy od inhalacji, każdy lekarz nam to zaleca. Hania lubi inhalacje i robie jej nawet z ponad polowy ampulki soli.
Super ze mąż zrobił Ci taka niespodziankę:) My tez pomału myślimy jak to zorganizować, gdzie jechać, na ile itd.
U nas tez wieczór byl bardzo miły;) Cały dzień wczoraj się nakrecalismy, maz sie kleil bez przerwy i wieczorem daliśmy upust emocjom;)

Adamos widać każdą z nas nie ma lekko z naszymi mezami. Moj maz tez jest bardzo uparty, jego trzeba przepraszać i dziękować za wszystko, ale on sie do tego juz nie poczuwa:/ Męskie urazone dumy.

Justynka super historia:) Fajnie sie czyta, ze maz o Ciebie zabiegał. Zależało mu…bardziej niz Tobie? Dla niego Ty bylas ta najladniejsza w towarzystwie!

My szykujemy sie po malu do lekarza. Oczko wydaje się dzis lepsze. Pozyczylam od siostry krople do oczu z antybiotykiem i moze one troche pomogly. Jade jednak to skonsultować bo musze zapytac o kilka dodatkowych rzeczy;)

Miłego dnia Wam życzę:)

Ewela jak u Was?:slight_smile:

Nie wiem, moze mam jakies nie takie ustawienia cookies albo co. Zawsze jak dluzej nie popisze to mimo ze mam otwarty tylko ten watek to i tak mnie wyrzuca do strony logowania. Teraz tez, a pisalam przeciez o 7!

No prosze, nawet mile wieczory sobie zsynchronizowalysmy prawie. My to jestesmy niesamowite :stuck_out_tongue: Humory podobne, emocje podobne :wink:

Nie mam inhalatora, wiesz, to jest jej pierwszy taki katar w zyciu w sumie :smiley: Ona w pierwszym roku zycia praktycznie nie chorowala wcale, czasami lekko oslabiona byla tylko. A w tym roku to juz mamy pelen serwis :smiley: Ale jest pogodna, biega… rano na nocniku zakaszlala i odkaszlnela flegme… ale chyba nie jest zle. :slight_smile: Jedyne co man to aspirator do nosa z canpolu bo wygralam u nich kiedys na stronie na fb :stuck_out_tongue: Ale tez jeszcze nieuzywany. Poki co radzi sobie bardzo dobrze, wiec nie bede kombinowac zeby jej niepotrzebnie nie draznic albo krzywdy nie zrobic. Nie umiem tego sprzetu przeciez obslugiwac.

Justynka moj maz wybral Sarbinowo, nawet nie wiem jak sie ten hotel nazywa :smiley: Bardzo mi sie podoba ze to on to organizuje, mega mnie to cieszy, ja sie nie musze glowic… a mam problemy z podejmowaniem decyzji. (Moja przyjaciolka smiala sie ze mnie ze jak to mozliwe ze tak sie szybko zdecydowalam na slub i dziecko skoro jak idziemy do piekarni to potrzebuje 10 minut zeby sie zdecydowac czy chce paczka czy drozdzowke a potem kolejnych 10 na decyzje z czym ta drozdzowka :smiley: ) Za to pakowanie juz spada na mnie :wink:

Powiem Wam że ja z łezka w oku wspominam ta historie. I wydaje mi się że mój mąż był całkiem kimś innym wtedy…i owszem to on o mnie zabiegał ja delikatnie mówiąc miałam go gdzieś:-P boże jakie to było szaleństwo. Potem jakie pożądanie miło spędzony czas itd. Oczywiście niestety było dużo momentów przykrych nawet bardzo tak po kilku miesiącach. Tak myślę że na tyle przykrych że czasem zastanawiam się czemu go wtedy nie zostawiłam czemu w to brnelam.? Ale i tak te początki jakoś fajnie się wspomina. Teraz jesteśmy innymi ludźmi zupełnie innymi. Fakt minęło prawie 9lat wydoroslelismy dojrzałismy sytuacja się zmieniła. Ale… Nie wiem czy ta dojrzałość jest taka fajna czasem tęsknię za tamtymg czasami beztroska i spontanicznościa.

Wiecie co a ja znów mam głowę pełna sprzeczności przez tą propozycję pracy czemu u mnie musi być ciągle coś czem. Nawet jak niczego nie szukam to znajduje mnie:-P?
Ewelina jak Hani oczko już po wizycie?
Ewela jak wy sobie radzicie lepiej coś Szymkowi (mam nadzieję że dobrze imię pamiętam)?

Nie jestem w stanie nadrobić waszych rozprawek :smiley:
Co do zostawiania dzieci. Absolutnie bym nie zostawiła. Nawet jak ostatnio z wózka zapomniałam telefonu to leciałam z małym na dół i wracałam. W życiu bym go nie zostawiła, bo jest zbyt ruchliwy i bym się bała, ze coś zrobi.

Justyna opowieść długa :smiley: Też fajnie miałaś. Śmieszne, że dowiedziałaś się o związku od męża, a nie ustaliliście tego razem. Miałaś mea przygodę 250 km od domu, bez transportu. Super :smiley:

Ewelinka jak z Hanią?

Justynka dobrze pamiętasz - Szymek :wink: wychodzimy dzisiaj do domku, maly śpi, czekam na męża, później napisze więcej :wink: