O tak Zamarancza uwielbiam takie jedzonko tyle tylko że ja ciągle ogarniczam i uważam na to co jem tak więc kolacje staram się jeść bardzo lekkie. Najlepsze są sałatki tyle że nie mam siły i czasu ich robić:-(
Ja też kocham sałatki. Mój mąż robi takie na wypasie uwielbiam je.
Zamarancza przykra sprawa, ja bym pewnie nie zostawiła dziecka, mialabym wyrzuty sumienia ze ono mnie potrzebuje a mnie nie ma. Jestem okropna panikara tak jak Ty, ale kiedy trzeba potrafię zachowac zimna krew. Jezeli rzeczywiście az tak emocjonalnie reagujesz to może rzeczywiscie lepiej poczekaj na korytarzu, zeby po wszystkim na spokojnie uspokoic maluszka:)
Ewela, corka kiedyś też tak pozno chodzila spać, ale jak byla malenka miala 2-3miesiace. Jak miala niecale pol roku chodzila spać po 19-19-30. Jeszcze fo niedawna przed 20 spala bez problemu. Od niedawna czyli ok 2 tyg przestawila sie i chodzi spać ok 21:/ Dla mnie to straszne jest, przyzwyczailam sie, ze mam czas wieczorem dla siebie, męża a teraz usypiam Hanie i sama tez zaraz ide spac:/
U nas znowu ciezka noc. Od 2 do 4.30 Hania nie spala i odstawiala cyrki. Jak w koncu udalo mi się ja uspac to spala ze mna na lozko do 8.15.
Michalinka jak Klara? Mam nadzieje ze juz jest zdrowa:)
Miłego dnia:)
Nie było wyjścia płakałam razem z nim, więc drugie kłucie mąż z nim siedział, a ja stanęłam obok. Zazwyczaj nei reaguję tak na płącz, ale wczoraj płakał tak, że jeszcze nigdy tak nie płakał, on wręcz darł się że dziwię się, że nie ma dzisiaj chrypy…
U nas ostatnio też z usypianiem problem, rozbudza się po chwili z krzykiem i nic nie pomaga. Biorę do nas do łóżka, ale też mi brakuje chwili dla siebie - wczoraj zdążyłam tylko przysiąść na łóżku a ta już obudzona i woła
Zamarancza rączka małego nie wygląda najlepiej, to fakt - i bardzo Wam współczuję tych przeżyć, ale nie ma też wielkiej tragedii. To, że mały bardzo płakał jeszcze nic nie znaczy, moja ostatnio była purpurowa i wrzeszczała bite 10 minut bez przerwy, bo lekarka zajrzała jej do gardła z tym drewnianym patyczkiem… Rozumiem Twój stres - bo mnie to też zawsze wyprowadza z równowagi, ale nie ma też co przesadzać. Jak mały jest uśmiechnięty to wszystko ok i cieszcie się tym
I następnym razem albo postaraj się wyluzować, albo faktycznie przekaż pałeczkę tacie, bo niepokój mamy na pewno się udzieli. Widzę to po mojej, że im jestem spokojniejsza tym i ona lepiej to wszystko znosi. Ale łatwo się mówi.
Ewelinka dzięki za pamięć … jest lepiej, choć noce nadal niespokojne i chyba mała ma biegunkę bo robi często, po troszeczce i taka konsystencja że co chwila przebieram, bo wypływa. No i w związku z tym przebieraniem jeszcze jedna rzecz mnie niepokoi. Dzisiaj rano (mała pospała do 9! Musiała być mega wymęczona po nocy, faktycznie sporo się wierciła i marudziła) jak przebierałam nic nie zauważyłam, teraz koło 12 widzę lekką wysypkę na brzuszku. Sama już nie wiem. Takie małe czerwone kropeczki na obu boczkach. I teraz pytanie, czy to skutek uboczny antybiotyku (tak jak i biegunka, należą do częstych objawów), czy może to wcale nie było zapalenie pęcherza tylko jakaś tam bostonka czy jak to się zwie? Lekarka nam w poniedziałek mówiła, że jest ostatnio taka choroba, gdzie dzieci mają 3 dni temperaturę a potem im wyskakuje wysypka…? Jestem strasznie skołowana.
Diagnozę o zapaleniu pęcherza mamy na podstawie tych kilku kropelek które nam się udało złapać do woreczka na siuśki, ale na posiew - żeby wiedzieć co to za bakterie - już nie wystarczyło… i teraz rozkminiam, a może to jakieś bakterie z mojego palca, jak przyklejałam ten woreczek, albo co, i niepotrzebnie daję antybiotyk?
Teraz oczywiście skoro zaczęłam to już nie odstawię, mogłabym tylko narobić kłopotu, ale jestem już na granicy, nie wiem co o tym wszystkim myśleć Jak to dobrze, że to jej pierwszy raz kiedy jest chora, bo jeśli za każdym razem bym tak rozkminiała to by mi kiedyś głowa pękła
Michalina przypomnij od kiedy gorączka i jak długo? Bo 3dniowka to 3dni temperatura bez innych objawów potem temperatura ustępuje a pojawia się wysypka taka o jakieś piszesz
Właśnie łatwo się mówi jak widzimy, że ktoś grzebie igłą małemu dziecku w dłoni i łokciu. Już kombinuję, aby pobrała mu krew nasza położna, która punkt pobrań. Przyjdzie do domu pobierze i mąż zawiezie do nich gotową próbkę. Teraz dwie Panie się kontaktują jak pobrać krew i może się uda w mniej stresujących warunkach.
Pewnie, że damy radę, ale spróbuję troszkę mu ograniczyć stres.
Michalinka zrobiłam dziś twoje czekoladowe mufinki i rewelacja:-D mężowi też smakują i wyszły a u mnie to rzadkość bo ciasta mi wychodzą zakalce w 95%
Objawy twojej córeczki pasują w sumie do 3dniowki no ale już teraz nic nie zrobisz.
Ja dziś kolejny zły dzień normalnie regularny wkorw niewiadomm o co. Zamiast korzystać ze mąż z domu po południu to ja chodzę zła jak osa
Michalina a nadal jest wysypka? Zwieksza się? To rzeczywiście moze byc trzydniowka, a może być reakcja na antybiotyk. Jaki bierze? Moja Hania po pierwszym antybiotyku jaki miala (Amotaks) dostala wysypki na nogach i brzuszku, najpierw małe pryszczyki a potem rozlaly sie w wieksze, wyglądało jak pokrzywka. Zmienili jej antybiotyk, dostala leki odczulajace, ale ma w karcie wpisane uczulenie na penicyline, zeby nigdy juz jej go nie przepisywac. Po Klabax wymiotowala jak kot, tez zmiane musial lekarz robic. Najlepiej przyswaja Summamed.
Biegunka może byc tez od antybiotyku:/ Jak nie urok to… ciągle coś.
Wyniki moczu rzeczywiście mogły byc zafalszowane, ale teraz to już nie ma co gdybac, grunt, zeby doszła do siebie.
U mnie dzień super:) Duzo dobrych wiadomości. Dzis bylam z Hania u przyjaciółki, która niedawno wróciła z Niemiec. Ciesze sie ogromnie bo przez jej wyjazd widywalysmy sie raz w roku na chwile. A dziś spedzilysmy razem troche czasu i nagadalysmy sie za wszystkie czasy;) Hania na poczatku płakała, ale szybko sie przyzwyczaila i lobuzowala nieźle. Przyjaciółka jest w 31 tygodniu ciąży i z sentymentem patrzylam jak przygotowuje kacik dla maluszka, wszystko tak pięknie przygotowane, poukladane, kosmetyki, przybory…ach cudowny okres:) A Hania tak pieknie wszystko…rozrzucala:/
Hania od 15 minut spi, ja wykapalam się wczesniej, wiec mam juz wolny wieczor;)
Odpoczywajcie dziewczyny, szkoda, ze musicie przez to przechodzić:/ Daj znac jutro po lekarzu.
Dobrej nocy:*
Muszę się wam trochę pożalic i będzie długo… Otóż usłyszałam dziś ze moja miłość do dziecka jest chora. Pewnie bym się nie przejęła za bardzo ale to dobra koleżanka która ma dobre intencje zawsze stara się pomóc i mam wrażenie że może mieć trochę racji. Ona też ma synka 3letniego. Opowiedziałam jej o tym że ze wszystkim jestmm sama na codzień i o tym że bardzo boję się powrotu do pracy czy dam radę ogarnąć wszystko itd no i od słowa do słowa powiedziałam że chciałabym pracę w szkole bo mniej godz co oznacza więcej czasu dla dziecka dwa że wtedy jeszcze synek mógłby zostać w domu a nie musiał iść do przedszkola bo opłaca nam się wziąć opiekunkę na pół etatu. Ale realnie rzecz ujmując szansę na dostanie takiej pracy są bardzo nikłe. Ja od września raczej do jakiejś pójść muszę więc zostaje przedszkole które raz ze spełnieniem marzeń nie jest dwa że oznacza też placówkę dla mojego synka bo opiekunad za cały etat musiałabym oddać pensje. No i ona mówi że to nienajgorzej żebym rozważyla opcje że wtedy do tego samego przedszkola tykom do innej grupy wezmę synka (ona tak wzięła swojego jak miał 2latka)a ja jej na to że ok fajna opcja ale ja nie dam rady psychicznie tego znieść bo on będzie płakał (na początku prawie wszystkie płaczą) a ja będę płakała razem z nim i zamiast zająć się pracą będę histeryzowac i tak za każdym razem gdy spotkamy się na ogrodzie w sali czy jak mały będzie płakał. Dodatkowo będzie chorował a ja nie mam go z kim zostawić mąż wolnego nie ma i nie załatwi i ja będę w stresie że dopiero zaczęłam pracę a już zwolnienie i kolejne a potem będę się bała że mnie zwolnia. No i
Powiedziałam że dla mnie rozstanie z dzieckiem kiedy wiem że nikt nie poświęci mu sto procent uwagi nie przytuli za każdym razem kiedy będzie potrzebować jest czymś strasznym. I że ja nawet nie chce go zostawiać w.kimś bo dla mnie ważniejsze jest zostanie z nim niż np pójście do kina. Dodatkowo wiem że moje dziecko ciężko podporządkowtjd się jakimkolwiek zasadom i jest mocno uparty i wiem że w przedszkolu brzydko mówiąc dostanie po dupie kosztem oczywiście jego stresu płaczu i emocji. Ja wiem ze trochę przesadzam może może nie. Ale tak czuję i nie potrafię myśleć inaczej. Nie wiem jak to zmienić jeśli ja autentycznie czuje ze jeśli koło niego nie ma któregoś z rodziców(niekoniecznie mnie)to robimy mu krzywdę, źle wpływamw na jego psychikę itd.Boję się tego strasznie. dodatkowo moje dziecko nie mówi co jest jeszcze gorsze bo komunikuje się tylko płaczem.
Nie powiem trochę mnie dotknęła tym komentarzem zwłaszcza że może mieć trochę racji tylko co dalej? Co myślicie?
Tymczasem dobrej nocy dziewczynki
Ewelinka, super, że miałaś miły dzień! I do tego chwila dla siebie wieczorem, miodzio
Wróciła z Niemiec na stałe? Super! Patrz, jednak wracają ludzie. Fajnie, że sobie pogadałyście, teraz może nadrobicie. Niedługo po tym jak urodziłam zaszła w ciążę moja koleżanka ze studiów i - co prawda z daleka - kibicowałam jej, przyglądałam się przygotowaniom… to faktycznie był super czas, to oczekiwanie pełne napięcia ale i radości
Justyna… jeśli Twoja miłość do dziecka jest chora, to moja w takim razie też. Bo rozumiem doskonale Twoje uczucia i widzę to podobnie. Może z tą różnicą, że ja mogłabym małą zostawić z babcią, tak do 2 godzin aktualnie. Ale tylko dlatego że mam spore zaufanie do mojej Mamy. Ale rozumiem doskonale Twoje obawy co do przedszkola np., że jego płacz nikogo nie obejdzie. A dla mnie płacz i potrzeba bliskości są ważne i muszą być zaspokojone.
Nie wiem, jak będzie za rok czy 2, jak mała będzie starsza… może “dojrzeję”…
Ale ja Ciebie trochę rozumiem. Problem w tym, że nie bardzo masz inne wyjście… a logika podpowiada, że Mikuś na pewno sobie poradzi. Po początkowym szoku o stresie na pewno się oswoi, i kto wie, może wyjdzie mu to na dobre. Natomiast Twoje obawy w pełni rozumiem. Pewnie podobne rozterki będę przeżywać…
Czyli nie jestem sama? dobre chociaż to
dokładnie przeraża mnie to przedszkole że jego potrzeby bliskości nie będą zaspokojone i nikt nie będzie zwracał uwagi na płacz:-( j że raczej mało będzie kogoś obchodziło ile zjadł itd ak o tym pomyśle to serce mnie boli. Dla mnie ten okres jego płaczu początkowego będzie czymś strasznym i nie wiem jak to zniose. Co więcej ponieważ jestem z branży wiem jak powinno to wyglądać że nie mogę pokazywać emocji przy dziecku że szybkie pożegnanie i wyjść niezależnie czy płacze łzy nie ale wiem doskonale że u mnie to nieosiągalne a jestem jedyna która może zaprowadzić dziecko.
Michalinka Klara pewnie przez tą chorobę się rozlegulowala trochę bo raz ze samopoczucie gorsze dwa że nerwowa atmosfera trzy że wiadomo jak dziecko chore to na więcej się pozwala . Ale spokojnie minie i wróci do normy. A to że Cię to stresuje rozumiem doskonale. Nie cierpię jak jakieś wyjście lekarz itp koliduje z drzemkami małego albo jak muszę go budzić. On zmęczony i sfrustrowany ja wściekła że wszystko w biegu a on marudzi. Poza tym jestem zwolenniczką w miarę stałego rytmu dnia i nie lubię jak to się rozjeżdżą.
Sił Ci życzę i daj znać w wolnej chwili po lekarzu :-*
Ewelinka no porządne ploty to potrafią kobietę odstresować. Cieszę się, że pogadałyście, a skoro przyjaciółka w ciąży to będziecie razem chodzić na spacerki itd… Super sprawa
Justynka nie jesteś sama. Ja niby jestem za przedszkolem, bo przedszkole wiele uczy dziecko, ale nie wiem czy nadal będę jeśli tam będe musiała go zostawić… Łatwo się mówi na sucho gorzej z prawdziwym życiem. Zauważ jak ja reagowałam na pobranie krwi i niby też jestem chorobliwie chora, bo rusza mnie, że moje dziecko płacze i robimy coś czego nie chce? No nie. Każda matka chce najlepiej dla dziecka, a płącz zawsze jest oznaką, że coś mu potrzeba, albo jest mu zwyczajnie źle. To norma, że na płacz dziecka w każdym wieku matka reaguje albo płaczem, albo wewnętrzną troską i robi wszystko, aby pomóc dziecku. Fakt maluch ma już 3 latka, więc czas troszeczkę pokazywać mu, że życie to nie tylko mama i bezpieczne wychowanie w domu, bo kiedyś będzie musiał iść do szkoły, a jak nie uodporni się na pozostawanie w obcym miejscu z wielona dzieciakami i robieniem tego co mu każą to dopiero będzie cyrk, a przedszkole to takie małe zahartowanie.
Może spróbuj go oddać do przedszkola zanim pójdziesz do pracy i zostawiaj go na 2 godz, później 3 i tak się przyzwyczai.
Michalina. Daj znać co z małą. Jeśli śpi na rączkach to chyba potrzebuje Twojej opieki itroski. Czuje się tam najlepiej.
Zamarancza mój synek ma obecnie 21miesięcy dopiero. We wrześniu będzie miał niecałe 2.5roku więc dla mnie to też trochę wcześniej bo jednak pół roku różnicy u takich dzieci to sporo ale jeśli nie dostanę pracy w szkole to musi iść do przedszkota jako 2.5latek niestety. Nie mam możliwości dać go do przedszkola wcześniej niż pójdę do pracy gdyż u nas w grę wchodzi tylko prywatna placówka do państwowej nie ma szans na dostanie się a prywatne to koszt 800-1200zł miesięcznie i zwyczajnie nie stać nas żeby płacić za przedszkole póki ja nie wrócę do pracy zwłaszcza że niewiadomm jak długo zajmie mi jej szukanie
No racja przedszkola są drogie… Ja myślę, że synek da sobie radę przyzwyczai się, ale sądzę, że kilka dni będzie trzeba z nim pójść do tego przedszkola.
I ja sie przyłączam. Dziewczyny ja płakałam jak bóbr, kiedy moja siostrzenica rok temu poszla do przedszkola i bidulka płakała tragicznie!!! A co dopiero jak moja Hania miałaby iść:/ Klocilam się wtedy z siostrą, po co ja tam daje, bo siostra nie pracuje wiec nie musiala jej zapisywac, po prostu chciala zeby byla wśród dzieci. Tak jak Justyna jesten po pedagogice i mialam praktyki w przedszkolach m.in. w 3latkach i wiem jak to wyglada. Dziecko potrafi plakac cały dzień wychowawca nie ma czasu zająć się jednym konkretnym płaczącym dzieckiem…Owszem na początku pocieszaja, probuja zgadywać. Podczas mojej miesięcznej praktyki jedna dziewczynka oswoila sie pod koniec mojej praktyki czyli ok miesiąca:/ Ale z drugiej strony wiem jak przeszkole pozytywnie wpływa na rozwój dziecka, na prawde to widac! Duzo szybciej dzieci zaczynaja mówić, szybciej sie ucza poprzez naśladowanie innych dzieci itd. Moja siostrzenica drugi rok chodzi do przedszkola i w sobotę budzi siostrę, bo chce isc do przedszkola, uwielbia tam chodzić, jest tam od 8 do 15 i pyta siostry czemu tak krótko. Dziecko prędzej czy pozniej sie przyzwyczaja ale ten stres rzeczywiście jest dla nas niszczący:/ Bo przecież nikt nie zajmie sie naszym dzieckiem niż my same:/
Michalina, tak przyjaciółka wrocila. Przyznala szczerze, ze w zyciu nie zarobi tutaj tyle co tam, miala dobra prace, w banku. Bylo ja stac na bardzo wiele, ale jej to nie cieszylo bo ona nie chciala tam żyć. Pojechala dla męża bo on chcial, ale ona nie czuła sie tam dobrze. Wrocili bo jej mąż dostal się do straży pożarnej o czym zawsze marzyl więc wszystko fajnie sie ułożyło. A ona siedzi tutaj, dostarcza chorobowe tam do zakładu pracy i wije gniazdko;)
Michalina czekamy na wieści od lekarza. Mam nadzieje ze udalo Wam sie zebrac do lekarza bez stresu:/