Dieta w ciąży czy jej brak?

wszystko z umiarem :slight_smile: dla mnie ciąża to czas kiedy nie patrzy się na boczki czy coś bo to zrzucę po ciąży a jak mam ochote na czipsy to czemu mam nie zjeść? Od kilku się nic nie stanie,pod warunkiem że na obiad nie jemy przetworzonego żarcia dzień w dzień typu pulpety ze słoika czy coś :slight_smile:

Zjadłabym sobie Kebaba… :frowning: a to dopiero 7 tc idzie… mogłam nie wchodzić w ten wątek :smiley:

AmiAga nie do końca. Jak dla mnie kobiety powinny sobie odmawiać pewnych rzeczy, bo później tyją po 25-30, a nawet więcej kg i ciężko im to zgubić po porodzie. A co za tym idzie płaczą, denerwują się, mogą nawet popaść w depresję. Wiem po sobie, cały czas marudziłam mężowi, że wyglądam jak potwór, że na pewno mu się już nie będę podobać, płakałam, chodziłam przygnębiona i to wina tego, że jadłam fastfoody i mnóstwo słodyczy i gazowanych słodzonych napojów. Przestrzegam wszystkie kobiety, by unikały tego jak mogą. Wiadomo raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Ale nie spełniać każdą takową zachciankę i nie jeść np o 11 na wieczór bo mamy ochotę zjeść 1,5 l lodów(jak ostatnio moja bratowa) czy dwie tabliczki czekolady :slight_smile:

Mi lekarka zawsze powtarzała raz w tygodniu możesz jeść pizze a raz w miesiącu hamburgera wtedy nie będziesz narzekać po porodzie.

Pamiętam jak sobie czytałam rozpis diety ciężarnej na różnych portalach. I tak czytałam, czytałam zachodząc w głowę jak można tyle jeść ! Ja nie byłam w stanie przerobić nawet połowy tego o czym traktowały te rozpiski dietetyków, a do cherlaczków nie należę :-).
No i akurat ja przez hormony ciążowe jeść nie dałam rady, schudłam w sumie 15 kg przez ten czas i śmieję się zawsze na pytanie jak schudnąć. Mówię wówczas, że trzeba zajść w ciążę :-))))

To na pizze mogę sobie jeszcze pozwolić :smiley:

…każdy ma swój rozum, tak sądzę… może się i nie opychać ale czasami i ja potrafię zjeść tabliczkę czekolady…
O mało dziś nie przygotowałam sobie gulaszu z własnym palcem. :slight_smile: to dopiero byłaby zła dieta.

To ostatni dzwonek dla was dziewczyny na jakieś smakołyki także końcówka ciąży to można siebie pozwolić heh o ile organizm nie protestuje bo tak też bywa… :frowning:

Gosia uważaj trochę na siebie! :smiley:

Zjadłabym taką prawdziwą włoską pizzę w lokalu…to cienkie, chrupiące ciasto, do tego jeszcze uwielbiam posypaną świeżą ruccole.

Hehe Gosia to masz zachcianek :slight_smile: ja bym to sobie tak tłumaczyła że to dzidziuś ma ochotę na takie dobre rzeczy jeszcze przed wyjściem. Co tam dieta…

…ale, gdzie tu na mojej “wsi” takie rarytasy. :smiley:
Zresztą nic mi dziś tak naprawdę nie pasuje…

Gosiak mnie tez nic dzisiaj nie pasuje lodowke otworzylam dzisiaj chyba ze 100 razy a i tak na nic nie mialam ochoty i tak siedze i mysle co by tu zjesc.

Ja w czasie ciąży jadłam praktycznie wszystko, wiadomo nie pozwalałam sobie codziennie na fast foody czy gazowane napoje. Od czasu do czasu z umiarem. W czasie ciąży przytyłam około 17-18 kg. Uważam, że nie jest to jakoś bardzo dużo.

Mąż mi przywiózł rurki z kremem i babeczki jagodowe, zjadłam ale też mi nie podeszły…jestem dziś totalnie niezdecydowana…a moim kubkom smakowym nic nie podchodzi.

Raz na jakiś czas Gosiu tabliczka czekolady nie zaszkodzi, ale nie cały czas, albo codziennie, jak moja mama, która zawsze opowiadała, że z jednym z moich braci jak była w ciąży to dzień w dzień jadła 30-40 dkg krówek i w efekcie miała 25 kg na plusie :stuck_out_tongue:

Ja na początku ciąży miałam straszne zachcianki na kwaśne i pomagało mi wypicie soku z czarnej porzeczki lub pomarańczy ale poza tym starałam się zdrowo odżywiać , natomiast później zdiagnozowano u mnie cukrzycę ciążową i musiałam bardzo przestrzegać diety. Najbardziej brakowało mi w tym czasie możliwości jedzenia owoców w większej ilości ( mogłam jeść jedynie maleńkie porcje) a od czasu do czasu miałam wielką ochotę na coś słodkiego. Żartowałam nawet że jak tylko urodzę to sama zjem całe ptasie mleczko i z nikim się nie podzielę - oczywiście z uwagi na to że karmiłam zjadłam zaledwie 2 kosteczki :slight_smile:

Ja czasami mam wyrzuty sumienia jak zjem za duzo slodyczy ale codziennie musze cos zjesc niestety …

Ja nie mogłam zrezygnować z filiżanki kawy, co prawda i tak piję jedną zrobioną z małej łyżeczki, pół na pół z mlekiem ale właśnie dzięki niej mogłam spokojnie pójść do toalety. Nie wiem na ile to podświadomość, a na ile rzeczywiście ona zwiększa pracę moich jelit…ale sprawdzałam wielokrotnie dzień “z”, dzień “bez” i tylko potwierdzało to moje przypuszczenia.

Z kawą nie miałam problemu ponieważ jej nie pije tak samo jak mój mąż :smiley:

W ciąży z synkiem jadłam bardzo dużo słodyczy. Chyba aż przesadzałam, ale nie umiałam się powstrzymać. Nie przełożyło się to na moją wagę, bo przybrałam jakieś 14 kg w ciąży tylko. Teraz już się hamuję, znacznie bardziej. Z kawą też nie mam problemu, bo piję średnio 2-3 razy do roku, w gościach.

Słodycze w ciąży chyba każdą z nas w jakimś etapie to przerabia zapotrzebowania na cukier. Ja też sobie swego czasu nie wyobrażałam wyjścia do sklepu i nie kupienia tan tego batoniki hmm ale na szczęście to był krótki okres :slight_smile: nie ma co sobie żałować ale też nie na tyle żeby nie przesadzić.
Gosia w ciąży też nie wyobrażałam sobie pójścia do toalety bez wypitej kawy… To piłam co dzień taką jak zawsze czarną bez cukru (wszystko się skończyło z dniem porodu…)