Czego nie wolno w ciąży?

Ja z przesądów znam tylko, że nie można farbować włosów, bo dziecko urodzi się rude :smiley:
I żeby nie nosić łańcuszka na szyi, bo dziecko będzie okręcone pępowiną.
Cóż, włosy już raz farbowałam :wink:

Ja nie wirze ale tak jak napisała Magiczna był ostrym wiercipieta.

Kilkaset lat temu nie było sprzętów medycznych, tak naprawdę wykwalifikowanych osób, dlatego kobiety jakoś sobie zajmowały czas, tworząc coraz to nowsze zabobony :slight_smile: A później jak np dziecko się było owinięte pępowiną przy porodzie, to kojarzyły fakty, że nosiły łańcuszek, czy przechodziły pod sznurkiem. A później zabobony zaczęły się rozszerzać i przetrwały do dziś :slight_smile:

Dokładnie wszystkie przesądy powstawały z tego, że jedna baba drugiej babie. I łączyły jakieś fakty z czasów ciąży z faktami po urodzeniu malucha.

Też tak mam z pasami. Miałam kiedyś wypadek i wiem, że pas mnie uchronił przed poważnymi obrażeniami. Teraz pasy zapinam zaraz po włączeniu silnika. Zawsze. Nie ważne czy przejadę metr czy więcej. Jak zaszłam w ciążę wszyscy mnie uświadamiali, że przecież nie muszę zapinać pasów i żebym lepiej tego nie robiła. Wtedy ja zadawałam pytanie czy woli, żebym wyleciała przez przednią szybę.

Co do pasów to uważam, że przepis zwalniający z ich zapinania jest totalną bzdurą. Przecież ona mają uratować życie, a można je założyć pod brzuch.

Dziewczyny jeśli chodzi o pasy to zawsze je można zapiąć tylko na fotelu i jak wsiadamy w ciąży przekładamy tylko tą górną część przez siebie. Ja przynajmniej tak robię. Pasy wtedy mnie przytrzymują w razie nieszczęścia a o brzuch i Malca nie muszę się martwić bo nic go nie przyciśnie.

Tak samo jak z Piatkiem 13 tez trzeba byc ostrożny a to wcale nie jest prawda.

W każdy jeden dzień trzeb ana siebie uważać, a nie tylko w piątek 13-ego :slight_smile:

Ja jak na razie uważam na dziecko?

Co do pasów to na rynku dostępne są adaptery dla kobiet w ciąży. Uważam, że bezpieczniej jest je zapinać niż nie zapinać.

A co do ubioru na czarno w ciąży to własnie tak jak pisała Lenka, że czarny to żałoba i dziecko urodzi się martwe, a druga wersj to, że dziecko urodzi się czarne :stuck_out_tongue:

Magros czarne dziecko bo kobieta chodzi na czarno heheheh nic bardziej śmiesznego nie słyszałam :slight_smile:

Zgadzam się co do adapterów są one o wiele bardziej bezpieczne a po drugie ja również uważam, że lepiej i bezpieczniej zapinać niż nie zapinać. Ja je zapinam cały czas tą górną część a dolną mam zapiętą tylko na siedzeniu żeby nie uciskała brzuszka.

Czy któraś z Was spotkała się z twierdzeniem że jeżeli ma urodzić się wcześniaczek to lepiej aby dziecko przyszło na świat w 7 m-cu niż w 8? Ja myślę że każdy dzień w łonie matki jest ważny i potrzebny dla prawidłowego rozwoju malucha :wink:

Gdzieś już była dyskusja na ten temat. Nie słyszałam o tym wcześniej, jednak, podobnie jak ty, uważam, że im dłużej w brzuszku tym lepiej. Każdego dnia dzieciątko jest lepiej rozwinięte. A i dzisiejsza medycyna jest lepsza, potrafi uratować jeszcze mniejsze maluszki, więc tym bardziej dziecko w 8 miesiącu.

Te powiedzenie ze lepiej w 7 niz w 8 to ja mysle ze im dluzej tym lepiej. Np ja bym wolala juz urodzic w 34 tyg nizeli w 28 np.

Jedyny przesąd, którego się trzymałam to kompletowanie wyprawki dopiero po 20 tyg…Włosy farbowalam, scinalam, bywalam ubrana na czarno…
Sama nie jestem zmotoryzowana, najczęściej jeżdżę jako pasażer, rzadko kiedy na liczniku widnieje więcej niż 30km/h, ale pasy zapinam zawsze, dolna część pod brzuszkiem. Od początku ciąży poza miastem byłam tylko raz, na badaniach prenatalnych i to pociągiem, ponieważ trasa samochodowa jest niczym polna droga z dziura na dziurze i bałam się, że takie wstrząsy mogą doprowadzić do czegoś złego.

Nie spotkałam się z takim przekonaniem i faktycznie im dziecko dłużej w brzuszku mamy tym lepiej. Dlatego te twierdzenie jest z palca wyssane.

Ja wyprawke zaczelam kompletowac juz w 15 tyg i ciesze sie ze tak szybko zaczelam…teraz bylby problem…

ostatnio spotkałam się z przesądem, że nie wolno patrzeć na ziewającego kota, bo dziecko urodzi się z rozszczepieniem podniebienia… Jakby tak człowiek wierzył we wszystkie takie opowiastki to chyba trzeba by było się zamknąć w pokoju bez klamek

Ja tam w żadne zabobony nie wierzę i dobrze mi z tym :wink: