Cudowna wieść / Dobra nowina

Około tygodnia temu moja rodzinka dowiedziała się, że jestem w ciąży :stuck_out_tongue: I wielki szok, bo nikt nic nie zauważył, dlaczego nic nie powiedziałam itd… Gdyby nie mój brat, który dostrzegł, że coś się zmieniło, nikt by się nie dowiedział :slight_smile: Wszyscy nam gratulowali, a teraz, kiedy brzuszek bardziej się uwidocznił dziwią się, że nic nie spostrzegli. A już myślałam, że zrobię im niespodziankę i powiem, jak już urodzę :wink:

Małgorzata,to dobre :slight_smile: heheh…taki szczypior jesteś?? nieźle,żeby rodzinka się nie zorientowała :slight_smile:

małgorzata dobre ;-0 myślisz ze by się nie zorientowali

małgorzata niezły numer:)
My staraliśmy się i w 2 cyklu się udało, o ciąży szybko się dowiedziałam, jeszcze przed terminem spodziewanej miesiączki przeczuwałam coś (miałam wzmożoną moczo-pędność)i zrobiłam test,zobaczyłam 2 bladą kreskę o 6 rano na teście :slight_smile: obudziłam męża słowami “widzisz?” był tak zaspany że nie widział, następnego dnia następny test już przed 6 rano zrobiony i znów 2 blada kreska, więc pojechałam na badanie krwi, odbierałam wynik razem z mężem i jak go zobaczyłam powiedziałam “będziesz tatą!” byłam w 4 tyg.ciąży. Pojechaliśmy do moich rodziców i pokazaliśmy im wyniki, nie wiedzieli co one oznaczają więc musieliśmy wytłumaczyć, później z moimi rodzicami do teściów i tam pojawiły się już nie tylko uściski ale i łzy wzruszenia.

Wiedziałam, że zapewne się zorientują, bo jednak brzuszek z dnia na dzień rośnie :slight_smile: Ale dziwiłam się, że dopiero niedawno się zorientowali, a brzuszek już wcześniej był dość widoczny :stuck_out_tongue:
Myślałam, że będzie niespodzianka :stuck_out_tongue: Brat się śmiał, że gdybym nie powiedziała, że jestem w ciąży, to później byłyby pytania “a czyje to dziecko?” :smiley:

Ja mojemu mężowi od razu pokazałam bladą drugą kreskę, ale ona na to że jest chyba za blada i nie dowierzał. Był to 25 dzień cyklu. Za to ja już wiedziałam, że to ciąża:) Jak w 5 tygodniu zobaczyliśmy pęcherzyk na USG nasza radość była ogromna, ale już nie było zaskoczenia.

My się staraliśmy 6 cykli. Generalnie założenie było że będziemy do tego podchodzić na spokojnie i ogólnie co ma być to będzie - mężowi to wychodziło, mi średnio. Co prawda zakładaliśmy że to trochę potrwa, bo mojego męża w ciągu tygodnia w ogóle nie było w dom, wracał tylko na weekendy, ale ja mimo wszystko miałam już w głowie wiję wszystkich strasznych przypadłości powodujących bezpłodność. Mój mąż miał do tego dość ciężki okres w pracy, więc było między nami sporo nieporozumień. Oczekiwałam tulenia a słyszałam “weź wyluzuj”.

Okresy miałam zawsze dość regularne, górna +/- 2 dni przesunięcia. W ostatnim cyklu czułam się dziwnie na jakieś 3-4 dni przed terminem miesiączki, miałam bardzo bolesne i drażliwe piersi i było mi nad wyraz “mokro” :slight_smile:
Wytrzymałam do terminu i kiedy nie dostałam okresu, kupiłam 2 testy. Powiedziałam o tym mężowi kiedy przyjechał po mnie wieczorem do pracy, licząc że rano zrobimy test razem. Niestety skończyło się mega awanturą: “że sobie wkręcam, że tworzę ciśnienie i presje, że przecież nie raz dostawałam okres dzień po terminie” i takie tam :frowning:

Strasznie się popłakałam, ale mimo złości i rozżalenia zrobiłam test z samego rana:
WYSZŁY DWIE, CIEMNE I GRUBAŚNE KRECHY :slight_smile:

Wskoczyłam więc na mojego śpiącego męża z samego rana z okrzykiem “HA! A NIE MÓWIŁAM!” :slight_smile:

Pojechaliśmy zaraz na test z krwi Beta HCG, a z wynikami od razu do jego i moich rodziców.
Dalszej rodzinie, znajomym i w pracy powiedzieliśmy około 3 miesiąca.

Z perspektywy czasu oboje się śmiejemy z tego jak to się zaczęło. Ja wiem że wiele jego reakcji to po prostu jego odpowiedź na stres: ja jak się czymś martwię i stresuję mam potrzebę gadania o tym i wyrzucenia tego z siebie, on dokładnie na odwrót; zamyka się w sobie na amen :frowning: No cóż ten model tak ma i już :slight_smile:

U nas trwał remont domu na dobre, nerwy i stres do tego- wiadomo. W dodatku się przeziębiłam i okropnie czułam. Chciałam wziąć coś szybko na przeziębienie i lampka mi się zapaliła, że w sumie nie mam okresu od tygodnia- pewnie przez stres i zmęczenie :slight_smile: Profilaktycznie zrobiłam test i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, po latach starań nagle takie szczęście. Mąż dobijał się do toalety i ciągle pytał “i co, i co, powiedz coś…” Myślałam, że zwariuję ze szczęścia :slight_smile:
Za dwa dni były urodziny mojego taty a rano wizyta u gin., która potwierdziła ciążę. Prezentu nawet nie kupowaliśmy, bo nasze wyznanie, że będą mieli wnuka było bezcenne :slight_smile:

Drugiego dziecka pragnęłam tak samo jak pierwszego. Robiłam już kilka testów w poprzednich miesiącach a nawet w tym cyklu, w którym doszło do zapłodnienia, lecz wszystkie były z jedną kreseczką… Gdy po kilku dniach od spodziewanej miesiączki wciąż jej nie było a zaczął się dokuczający ból podbrzusza, piersi stały się pełniejsze a apetyt miała na wszystko i nic zrobiłam jeszcze jeden test - poprzysięgłam sobie, że ostatni…
W środku dnia kupiłam test, poszłam do łazienki i po pojawieniu się krzyżyka na teście zaniemiałam… A potem zaczęłam skakać z radości; )
Mój ukochany był wtedy w pracy a następnego dnia wrócił nad ranem troszkę podchmielony informując, iż nie muszę mówić mu jaki wynik jest na teście, bo on już dobrze wie i dlatego jest w takim stanie; D

Teściom powiedzieliśmy kilka dni później a powiedział to mój men tak: “Jak Kassi skończy roczek to będzie przenosił się do pokoju obok. Będzie musiał spać sam w swoim łóżeczku. Będziemy mu kupowali nowe łóżeczko, bo będzie miał braciszka… yyyyy… albo siostrzyczkę”. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że teściu pierwsze co się zapytał to jakie łóżko chcemy kupić a wtedy teściowa dała mu po głowie i zapytała “Braciszka?” ; DD
Potem byli przyszli chrzestni i moi rodzice. Cała reszta standardowo dowiedziała się lub dowie pocztą pantoflową; )

U mnie test wyszedł negatywny więc poszliśmy z mężem na wizytę i był przy mnie na usg i potwierdziło się chociaż od razu wiedziałam instynkt tak powiedzieliśmy rodzicom trochę szok bo ślub kościelny na 16.08 2014 więc co przekładać Nie zgodziliśmy się na przekładanie ślubu . No i potem cała rodzina się dowiedziała od razu było mówione że chłopak będzie a my z mężem oczywiście powiedzieliśmy że dziewczynka i tak urodziła się nasza córeczka :slight_smile: Zapomniałam dopisać że jak wróciliśmy od lekarza i zanim powiedzieliśmy rodzicom to pierwszą osobą której osobiście powiedziałam była moja babcia :slight_smile:
fajnie po wspominać takie chwile :slight_smile: :*

w pierwszej ciąży byłam mając 18 lat urodziłam mając 19. Okres mi się spóźniał nie pierwszy i nie ostatni raz. Nie przejmowałam się zbytnio. Pojechaliśmy na szkolną wycieczkę do Hiszpani którą głównie przechorowałam- fatalnie się czułam. Po powrocie do domu już byłam zarejestrowana do gina bo wmawiałam sobie jakąś chorobę chodź gdzieś tam w zakamarkach mojej głowy zapalało się światełko co to może być. Dzień przed wizytą u gina stwierdziłam że zrobię test dla świętego spokoju. Wyskoczyły dwie kreski które doprowadziły mnie do potoku łez. Zadzwoniłam do mojego narzeczonego płacząc mu w słuchawkę że będzie tatą. Jego spokój i opanowanie strasznie podniosło mnie na duchu “damy sobie radę”. Tak też było. Skończyłam szkołę, poszłam do pracy a córa dorastała. Po trzech latach często wspominałam o drugim dziecku jednakże mój nie chciał się na nie zgodzić tłumacząc że jak się polepszy finansowo. Jednak czas mijał, on był nieugięty a ja chciałam drugiego bobaska. Potem okazało się że przez stres w pracy i przemęczenie przesunęły mi się dni płodne czego żadne z nas nie przewidziało. Okres się spóźniał, ja wymiotowałam ale jakoś tak nie pomyślałam o ciąży tylko o tym że praca mnie wykańcza. Pewnego dnia jednak przechodząc obok apteki stwierdziłam że zrobię test dla świętego spokoju. Oczywiście mój narzeczony oburzył się że po co to kupiłam skoro w ciąży nie jestem. Przytaknęłam ale powiedziałam że po prostu chcę ten test zrobić. Dodam że robiłam go pod wieczór a nie z rana. Kiedy zobaczyłam dwie kreski wpadłam w nieopanowany śmiech. Śmiejąc się jak opętana pokazałam ją mojemu partnerowi który z nadzieję zapytał “co to znaczy? Że nie jesteś?” oczywiście zaprzeczyłam na co on się wkurzył i skwitował “chyba Kur*a żartujesz!!” Był zły i to ostro. Ale przeszło mu i teraz jest wspaniałym tatusiem dwójki dzieci. Miałam dwie wpadki i kompletnie tego nie żałuje :slight_smile:

Pierwszą ciąże planowaliśmy i po dwóch miesiącach byliśmy w ciąży, pamiętam, że miała wtedy egzaminy na studiach, by to 4luty 2010, wpadłam do pokoju z testem oznajmiając mężowi, będziesz tatą. Za drugim razem była to klasyczna wpadka, test zrobiłam 6 grudnia, a jak wyszedł pozytywnie to zaczęłam panikować, że za szybko i że nie dam sobie rady, ale mąż mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze i damy radę. Niestety dzień przed sylwestrem poroniłam. Do tej pory zastanawiam się czy był to synek czy córeczka…
Za trzecim razem zwyczajnie okres mi się spóźnił, kuzynka kupiła mi test, od razu zrobiłam (w południe) i jak z bicza strzelił od razu wyskoczyły dwie kreski, bardzo się ucieszyłam, zadzwoniłam do męża i zrobiłam mu prezent na Dzień Ojca, nawet nie musiałam mu nic mówić sam się domyślił słysząc radość w moim głosie. Jedan z ogłoszeniem nowiny czekaliśmy, bo trochę się bałam po poronieniu. Teraz Bartuś ma 5 miesięcy i razem ze starszym braciszkiem są naszymi oczkami w głowie,

Ja gdy tylko sie dowiedzialam, polecialam do sklepu i kupilam male kapciuszki:) Slodkie, malenkie. Gdy maz wrocil, usiadlam na kanapie z tymi kapciuszkami na brzuszku. Od razu sie zorientowal o co chodzi i byl przeszczesliwy:)

My staraliśmy się ok 3 cykli o dzieciątko… bo nie miałam pełnej owulacji… i w pewnym momencie na chwilę odpuściliśmy… no i wtedy to się stało :slight_smile: 1 test zrobiłam jeszcze przed datą pierwszej miesiączki… wyszły 2 kreski, choć ta druga była baaaaardzoooo jasna… w sumie zrobiłam 5 testów… dzień po dniu :smiley: wszystkie testy rozłożyłam w lłazience na pralce… od najjaśniejszej drugiej kreseczki do najciemniejszej :slight_smile: i tak mój mężuś dowiedział się, że będzie tatusiem :slight_smile: później oczywiście kilka dni te testy tam leżakowały… bo musiałam je codziennie widzieć… po 5 teście zadzwoniłam do doktora i poinformowałam go o ciąży tzn o dwóch kreskach :slight_smile: pojechaliśmy z mężem i się potwierdziło :slight_smile:

Ja w zasadzie planowałam powiedzieć o tym mężowi w jakiś romantyczny sposób, ale mi nie wyszło :P. Robiąc test ciążowy byłam prawie pewna, że wynik będzie negatywny, bo okres niby mi się spóźniał, ale niedużo, a kilkudniowe odchyłki to u mnie raczej norma, do tego bolał mnie brzuch jak na miesiączkę i piersi miałam też takie wrażliwe jak zwykle. Specjalnie zrobiłam test bardzo wcześnie, zanim mąż wstał do pracy, żeby mi w razie co nie wparował do łazienki ;), spojrzałam zrezygnowana na tę jedną kreskę, ale po chwili stwierdziłam, że pod odpowiednim kątem to chyba też widać drugą, więc zapominając o mojej romantycznej wizji, pobiegłam budzić męża, krzycząc mu nad uchem:“Ile tu jest kresek?”. Na następny dzień druga kreska była wyraźniejsza, a jakiś tydzień później lekarz potwierdził ciążę :). Oboje byliśmy przeszczęśliwi :slight_smile:

My z mężem staraliśmy się o dzidziusia od października jednak w listopadzie ormalnie wystapiła miesiączka. Za to w grudniu juz nie było i 01.01 odrazu po sylwestrze zrobiliśmy test który pokazał 2 kreseczki tylko jedna z nich byla bardzo slaba dlategoodczekalismy dwa dni i powtorzylismy test i znowu wyszla ciaza z czego bardzo sie ucieszylismy :slight_smile: oczywiscie test robilismy razem z mezem:-) wieczorem poszlismy do rodzicow meza powiedziec im cudowne nowiny. Przyszli dziadkowie bardzo sie ucieszyli babcia sie poplakala a dziadek wyliczal termin porodu :slight_smile: na nastepny dzien pojechalismy do moich rodzicow i przyszla babcia siedzac na kanapie byla w takim szoku ze patrzyla w jeden punkt po czym jak juz do niej dotarlo ze bedzie babcia bardzo sie ucieszyla i gratulowala :-). A dziadek z tego szczescia poszedl odrazu po whisky musial to opic :slight_smile: bylo bardzo zabawnie :wink: a my z mezem bylismy najszczesliwsi na swiecie wiedzac ze w brzuszku rosnie nasze cudenko :slight_smile:

Mój mąż trochę mnie musiał namawiać na ciążę, ale jak już mnie przekonał to zaczęliśmy się starać. Mieliśmy jednak nie jeden powód do starania. Otóż moja historia ciąży jest bardzo słodko-gorzka… Dałam się namówić na ciążę jak mój tata juz był chory, niestety nowotwór. Okazało się, że zaszłam w ciążę dokładnie w rocznicę naszego ślubu i wiedziałam od razu - czułam się inaczej i jakoś tak po prostu wiedziałam. Do męża od razu mówiłam, ze jestem w ciąży, ale czekaliśmy 2 tyg. Zrobiłam test i kiedy wyszedł pozytywny to od razu popędziłam do męża i cieszyliśmy się razem. Później przekazałam wiadomość rodzicom. Miałam nadzieję, ze zmotywuje to mojego tatę do działania, do podjęcia walki… Kiedy byłam w 6 miesiącu okazało się, że choć przez kilka miesięcy było dobrze to tata ma przerzuty. Cały czas mówiłam do niego, że ma zdrowieć, bo kto będzie wózek pchał na spacerach…

Ponieważ płeć i urodzenie syna miało być niespodzianką to nikt nie wiedział, że pojechaliśmy do szpitala. Ale pierwszy o wnuczku dowiedział się mój tata. Dodam, ze syn urodził się wcześniej niż był wyznaczony termin porodu - jakby wiedział… Dwa tygodnie po porodzie mój tata zmarł, syn tylko raz widział dziadka przed jego śmiercią…

U mnie powiedzenie, ze jedno życie się kończy a drugie zaczyna nabrało bardzo dosłownego, smutnego znaczenia. Ale wiem, ze tata czuwa nam moim maleństwem i nad nami :*

Z mężem planowaliśmy naszą córeczkę,więc wiadomo było,że czy prędzej czy później w brzuszku pojawi się fasolka :slight_smile: Po miesiącu starań udało się:D Rano poszła do apteki i zrobiłam test,mąż był w pracy…Po wyniku testu aż miałam łzy w oczach ze szczęścia :slight_smile: Po powrocie drugiej połówki zachowywałam się jak gdyby nigdy nic…On zjadł obiad,a wiadomo jak to po obiedzie poszliśmy poleżeć,przytulona do niego oznajmiłam mu,że zostanie tatusiem :slight_smile: Ze szczęścia aż zaniemówił. Rodzinka dowiedziała się troszkę później,wszyscy się cieszyli :slight_smile:

Ja zrobiłam test ciążowy o 7 rano gdy tylko zobaczyłam dwie kreski to bardzo się ucieszyłam bo staraliśmy się o dziecko 3 lata,nie mogłam w to uwierzyć!Od razu pobiegłam do pokoju i obudziłam męża ze szczęścia jak mu to powiedziałam to bardzo się ucieszył,tylko gdy dopiero lekarz potwierdził ciążę to byłam bardziej szczęśliwa!Mojej rodzininie powiedziała
zaraz gdy się dowiedziałam że jestem w ciąży…Bardzo się ucieszyli,a rodzinie męża dopiero 2 miesiące później :slight_smile: Ale brzuszek już był delikatnie widoczny and się domyślali też dlatego że od razu poszłam na zwolnienie bo lekarz mi kazał bo miałam taka pracę że musiałam pójść od razu.Gdy byłam w lekarza to byłam w 6 tyg ciąży :slight_smile:

Ja dałam test ciążowy( w sumie to 3 testy :slight_smile: ) do formy z ciasta i przykryłam sreberkiem. Jak mąż wrócił z pracy to kazałam mu się poczęstować ciastem :wink: A Tam test :slight_smile: