Ciąża to nie ciężar

a ja powiem, że hmm… mdłosci mialam, ale bez wymiotow, caly pierwszy trymestr mi bylo niedobrze i nie moglam gotowac miesa bo strasznie mnie mdlilo, ale bardzo sie cieszylam z ciazy, wiec “drobne” niedogodnosci sie nie liczyly :slight_smile: pozniej bylo cudownie az do 24 tygodnia kiedy to dostalam klujacego bolu w piersiach i nie moglam oddychac a pozniej juz lepiej nie bylo… tam gdzies bolalo, tam byly skurcze a mimo to nie odczuwam tego jako zlego okresu… moze i marudzilam, ale wciaz uwazam, ze ciaza to czas cudowny i zycze tego kazdej kobiecie :slight_smile: oczywiscie pisalam tu o drugiej ciazy bo pierwsza byla bezproblemowa prawie :wink: no nie liczac tego co normalne, czyli boli plecow, ciaglego sikania czy zgagi :stuck_out_tongue:

Jestem w 35 tc i były to najwspanialsze tygodnie w moim życiu. Zostało mi już niewiele do porodu, więc staram się wykorzystać każdy dzień cudu jak najlepiej. Kiedy tylko ujrzałam dwie kreseczki na teście, czułam się niesamowicie. Razem z mężem cieszyliśmy się jak małe dzieci. Przez myśl mi nie przeszło zamartwianie się przyszłymi kilogramami (obecnie mam ich o 9 więcej). Kiedy słyszę przyszłe mamy użalające się, że w ciąży nie będą już atrakcyjne i że będą tyć, to robi mi się słabo. Przecież w ciąży każda z nas jest piękna i postrzegana jako bogini. Mój mąż ciągle mi powtarza, że jeszcze nigdy tak nie promieniałam, że moje włosy są pełne blasku, skóra jędrna, a powiększający się brzuszek jest po prostu genialny! Zawsze byłam typem sportowca, więc wiedziałam że nawet jak przytyję nie wiadomo ile, da się wrócić do formy. Do szóstego miesiąca aktywnie pracowałam, a cały okres wiosenno-letni przejeździłam rowerem do pracy. Czułam się wyśmienicie- endorfiny i wiatr we włosach działały cuda:) Później również nie odpuszczałam pieszych wędrówek (byliśmy nawet z mężem w górach) czy aktywności domowej. Wiedziałam, że nie warto spędzać czasu na kanapie przed telewizorem, tylko wybrać aktywną formę wypoczynku. Teraz w 9 miesiącu ciąży staram się ograniczać i więcej odpoczywać. Ale nie znaczy to, że leżę całymi dniami i nic nie robię. W domu zawsze jest masę pracy, a po świeże pieczywo chodzę spacerkiem:) Ponadto od początku ciąży uważam na to co jem. I nie chodzi tu o jakieś głodzenie się, tylko o zbilansowaną dietę. Jem wszystko na co mam ochotę, ale z umiarem. Wolę chwycić za owoc niż za czekoladkę, ale jak najdzie mnie ochota na słodkie, to sobie nie odmówię:) Nie ma co wariować i przejmować się kilogramami. Najważniejsze jest przecież Maleństwo i jego dobro. Grunt, to racjonalnie podchodzić do wszystkiego i cieszyć się stanem błogosławionym! Jest to tak niezwykły czas, który wbrew pozorom minie strasznie szybko!

Megi serdecznie Ci gratuluję, dobrnęłaś do samej końcówki i przed Tobą cud narodzin! Te ostatnie tygodnie wykorzystaj jak najlepiej, przede wszystkim na relaks aby przygotować organizm do trudu jakim jednak jest poród.
Wysypiaj się bo po porodzie może tego snu zabraknąć.
Rób wszystko to co lubisz aby pozostać w tym dobrym stanie ducha :slight_smile:
Spędźcie z mężem trochę czasu tylko we dwoje bo niedługo pojawi się nowy skład waszej rodziny. Maluszek czasem bardzo absorbuje i o romantyczne chwile trudno.A więc korzystajcie!
Postaraj się zapamiętać te tygodnie,przeżywaj je powolutku. Sama nie mogę uwierzyć, że już ponad rok minął od porodu, przecież dopiero co stałam w tym samym momencie co Ty…

Megi promieniejesz, widać to z każdego zdania Twojej radosnej wypowiedzi :slight_smile:
Myślę, że jeszcze spotkamy się na Forum ale już teraz życzę Ci powodzenia i udanego rozwiązania!

Jak tak czytam wypowiedz Megi to odzwierciedla to mój stan umyslu w obu ciazach… Obojetnie co by sie nie dzialo (tzn.mdlosci czy skurcze) to czulam sie cudownie…oj jak uwielbialismy mój brzuszek :slight_smile: teraz uwielbiamy moje dwa “brzuszki”, jeden prawie 4 miesiące a drugi 26mcy :slight_smile: ciezka praca, ale jeden uśmiech wystarczy i wszystko wynagradza…

ja to czasem tęsknie za byciem w ciąży

No własnie dziewczyny, jak ten czas ciąży szybko mija, aż trudno w to uwierzyć. Czasem zastanawiam sie kiedy ten czas uciekł, bo przecież jeszcze rok temu o tej samej porze miałam brzuszek, a w nim Amelka, dziś mama brzuszek, ale Amelka leży na nim :slight_smile: Ciąża to naprawdę fajny stan i trzeba z niego korzystać jak tylko się da i nigdy nie pomyślałam o tym jakby to był jakiś ciężar. I tak jak pisze Megi - w ciąży każda z nas promienieje mimo tych dolegliwości związanych z obecnym stanem. Megi życzymy Tobie wspaniałych ostatnich tygodni tej ciąży i życzymy udanego rozwiązania.

a jednak pomimo że nieszczególnie przybrałam na wadze, jestem jakaś taka… niezgrabna :wink: w przedpokoju zawitał już stołeczek do siadania przy zakładaniu butów, bo nie mogłam się schylić,a wolałam nie ryzykować balansując na jednej nodze. Przed chwilą uderzyłam się głową o drzwiczki lodówki, a wstając w nocy do toalety trzymam się ścian bo “znosi” mnie na boki jak żaglówkę na silnym wietrze :wink: nie mówiąc o wyjściu z wanny czy wysiadaniu z samochodu …

ot, takie małe problemy techniczne, zastanawiałam się czy ma to związek z przeniesieniem środka ciężkości który ciągnie mnie do przodu więc odruchowo odchylam się w tył no i mamy wańkę-wstańkę :slight_smile:

U mnie też już zaczęły się problemy z zakładaniem butów mimo, że to dopiero początek 29 tygodnia. Brzusio zaczyna mi przeszkadzać w codziennych czynnościach, a o bólach kręgosłupa nie wspomnę. Jakaś taka mało atrakcyjna się zrobiłam, chociaż mój mąż twierdzi, że wyglądam pięknie i wcale się nie obrazi jak zostanie mi parę kilogramów po ciąży, bo wcześniej byłam za chuda. Wypijam dziennie 1,5 l wody niegazowanej i kilka herbat a później biegam do toalety, chociaż biegam to za dużo powiedziane, raczej się toczę. Na wadze jestem do przodu 9 kg, a tu jeszcze parę tygodni do końca… aż się boję pomyśleć co będzie dalej…Ech… Na szczęście pozytywne nastawienia mnie nie opuszcza i muszę stwierdzić że lubię być w ciąży. Mimo wszelkich niedogodności widzę w tym wszystkim bardzo dużo plusów i już nie mogę się doczekać aż nasza kruszynka będzie w końcu z nami.

ja w ciazy czulam sie zle. duzo przytylam, nie czulam sie atrakcyjna no i ogolnie jakos nie czulam “atmosfery” ciazy przez ojca dziecka. nie czulam, ze to ciezar i cieszylam sie ze bede mama ale nie czerpalam 100% radosci z ciazy

Byłam 2 razy w ciązy i żadna nie była dla mnie ciężarem, wprost przeciwnie uwielbiałam ten blogi czas nic nierobienia bo oczywiście mój mężuś nie pozwalał mi się przemęczać, powiadał że mam leżeć i pachnieć i nic więcej. A tak na poważnie w ciąży czułam się wspaniale i wcale nie byłam ociężała. A jak już szykowałam ciuszki dla maluszka mogłam tak godzinami je układać i przekładać z miejsca na miejsce. wobec TEGO MOŻE JESCZE CÓRCIA BY MI SIĘ PRZYDAŁA.

Dla mnie mimo wszystko ciąża to nie ciężar z racji tego, że pięknie ją przeszłam :smiley: Nie miałam objawów wymiotnych, złego samopoczucia itp. Do 6 mca pracowałam i chętnie bym dłużej pochodziła, ale mnie kierowniczka namawiała na wypoczynek :slight_smile:
Dziś jestem w 39 tc i szczerze przyznam, że choć od świąt jest ona ciut uciążliwa pod względem jeszcze znośnego bólu, zmiennych nastrojów i zmęczenia to jednak radość z tego, że dzidzia zaraz będzie z nami wynagradza wszystko.
Nie ukrywam, że bardzo dużo daje partner, jeśli mamy w nim pełne oparcie, interesuje się ciążą i okazuje to wtedy jest super ! :smiley:

U mnie było jak u Kajki, też nie czułam tej atmosfery, czułam się fatalnie, już w 9 tygodniu brzuch mi wywaliło, nie miałam ochoty wychodzić z domu i widywać się z nikim. W konsekwencji tak właśnie zrobiłam, wiele osób dowiedziało się o mojej ciąży dopiero jak urodziłam. I większość miała pretensje, że nic nie powiedziałam. Cześć osób nie rozumie, że w ciąży można siebie nie akceptować.

Ja musiałam zmienić co nieco podczas poprzedniej jak i obecnej ciąży. Musiałam ograniczyć wysiłek, nie przemęczać się i odpoczywać. Będąc w poprzedniej ciąży mogłam sobie na to pozwolić, jednak w obecnej nie za bardzo przy raczkującym szkrabie. W dodatku ból pleców w okolicy lędźwiowej bardzo mi przeszkadzał, byłam przez to jeszcze bardziej ograniczona :confused: Ciąża również wpływała na moje kiepskie samopoczucie, a mianowicie na nudności, wymioty, bóle głowy, napady płaczu… Poza tym robiłam to co chciałam.

a ja mimo złego samopoczucia i wymiotów ciągle chciałam wychodzić. Brzuszek widać było dopiero w 5 miesiącu a tak bardzo chciałam i pytałam każdego czy już widzą. nawet w góry męża wyciągnełam w 6 miesiacu ciązy bo czułam tyle sił, maleństwo tyle chyba mi dawało, bo mąż zostawał za mną w tyle na szlakach;) za to teraz po 2 dzieciaków nie mam siły już na nic :wink: cały dzień uganianie się i uwijanie przy nich i wieczorem marzę, żeby zasnęły

Oj z pierwszej ciazy moglam sie cieszyc, do konca spacerowac i korzystac z urokow ciazy ale w drugiej musialam wiele zmienic… Jeden synek mial ponad rok jak zaszlam w ciaze wiec byl zywiolowy i w ogole, nie mialam z nim problemu,ale jednak trzeba bylo sie narobic troche, wiec koniec koncow mialam lezakowanie w 8 miesiacu ciazy :wink: i niestety nie moglam spacerowac, chyba,ze chodzenie do laziwnki czy do lekarza i z powrotem mozna nazwac spacerowaniem :stuck_out_tongue: mnie strasznie denerwuje,ze “corcia by mi sie przydala”, ale mimo tego calego gadania bede miala kiedys corke :slight_smile: i juz :stuck_out_tongue: ale mowie tp tylko wam bo na innych wrzeszcze, ze co to synkow nie mozna kochac tak jak corci? Mi to raczej chodzi o to,ze chcialam zawsze miec corke po to,zeby odziedziczyla po mnie glos, zebym mogla nauczyc ja spiewac i zeby przejela moja biblioteczke z wszystkimi ksiazkami…i mimo niedogodnosci drugoej ciazy to mi szkoda,zebym juz miala w ciazy nie byc…

U mnie tak samo , ciąża byla bardzo stresująca, poniewaz musiala byc do jakiegos czasu podtrzymana, wiec o relaksie nawet gdybym chciala nie dalo sie myslec , kazda kolejna wizyta byla coraz bardziej stresująca.

Dla mnie czas ciąży to cudowny czas oczekiwania na dzidziusia ale również niepokoju o niego czy wszystko będzie ok:)

Na początku jak się dowiedziałam o ciąży to faktycznie myślałam o dodatkowych kilogramach, niedogodnościach itp.Okazało się, że ciąże znoszę bardzo dobrze, prawie nic mi nie dokuczało. Co więcej jadłam normalnie, wszystko to na co miałam ochotę. Stwierdziłam, że po ciąży przy karmieniu piersią przyjdzie jeszcze czas żeby sobie czegoś odmawiać, teraz trzeba korzystać póki można :slight_smile: Przytyłam zaledwie 10kg, jestem trochę cięższa, ale nawet przy końcówce ciąży nie narzekam i wspominam ten okres bardzo miło!

Ja od początku ciązy podchodze do niej jak najbardziej pozytywnie! jest to stan dla kobiety naturalny od zarania dziejow i to normalne, że wiąze się z pewnymi utrudnieniami, niedogodnościami, czasem nawet uciążliwymi. I nawet jak coś mi dolega, to w świadomości mam, ze są ludzie, którzy naprawde cierpią, a ja się powinnam cieszyć, ze spotkał mnie zaszczyt by, za chwilę mogła powitac na świecie naszego potomka.
Nie potrafiłabym narzekać, jak to mi źle, bo mam trudności w samodzielnym ubieraniu, gosposiowaniu, tu boli, tam za cięzko… niestety wiele kobiet tak robi, a ciąża to przecież piękny stan! a zachodząc w ciąże świadomie same podejmujemy to wyzwanie “odmienności” i przyjmijmy je z podniesionym czolem i uśmiechem na twarzy. Pozytywne nastawienie naprawdę potrafi zdziałać cuda, zgryzota zaś jeszcze bardziej nas dołuje…

W moim przypadku ciąża to naprawdę piękny stan… choć na początku wcale nie było tak kolorowo… bardzo długo męczyły mnie nudności, wymioty, bóle brzucha… ale potem gdy zaczął się II trymestr wręcz rozkwitłam… cieszyłam się, że mój brzuszek stał się widoczny… a gdy synuś zaczął kopać byłam w 7 niebie :smiley: Kocham kocham to uczucie :))) To przecież skarb… stworzony z miłości!! :** Nie mogę się nacieszyć moim aniołkiem :)) Od czasu do czasu łapie mnie lekki dołek lub zdenerwowanie przed porodem… ale to mija jak tylko poczuję ruchy synka lub dotknę brzuszka… cały czas z nim rozmawiam… cieszę się w głos jak odkopnie gdy zadam mu jakieś pytanie… to takie nasze wewnętrzne porozumienie :DD A przytyłam sporo bo już 20 kg :))