My też przeważnie mamy sporo leków, ale raczej takich na najczęstsze dolegliwości typu węgiel, No-Spa, NLPZ, probiotyki, syropy na kaszel, psikacze do nosa na katar itp.
Ja dla dziecka nie ma dużo leków. Jak lekarz zaleci to dokupuje
Pannaxoanna ja mam szufladę z lekami, całe pudło i do tego pół drugiego no i to co na wierzchu bo pod ręką. A wyrzucam często syropy np są 6m od otwarcia a mimo to nic nie ubywa, chciałam się ostatnio ograniczyć do jednej półki ale się nie da.
Przegląd na bierząco jest konieczny, ja robię to co kilka miesięcy i zawsze zanim sięgnę po coś sprawdzam datę...
Ja sprawdzam leki i co święta w zasadzie. A jeśli nie, to przed ich pobraniem. Nigdy nie wiadomo czy coś się nie przeterminowało
Ja ostatnio jak robiłam porządki to dosłownie połowę wyrzuciłam ale od razu też zaraz część zamówiłam.
Aneczka ja też tak do tego podchodzę. Bez sensu kupować lekarstwa na każdą dolegliwość, trzymać je aż w końcu się przeterminują i nie użyć. W tych czsas, w razie potrzeby można jechać i kupić na bieżąco.
Ja nie kupuję nowych leków, jeśli się przeterminuja, my bardzo rzadko korzystamy z nich więc dla nas to strata pieniędzy.
U mnie też się nie da ograniczyć do jednego miejsca z lekami. Mam osobną szufladę na inhalator i leki do nebulizacji. A sprawdzam raz na pół roku ważność wszystkich lęków. Dużo się wtedy wyrzuca niestety. Ale leki trzeba kupić jak dziecko chore.
Ja mam od zawsze podstawową apteczkę.Nie kupuję leków na zapas.
Karolina to prawda. Niektórzy mają na kaszel syrop. Ale po co ? Na zaś jak nie wiadomo jaki to kaszel i jaki syrop pomoże. Lekarz określi i odpowiedni przypisze. Apteki są czynne więc nie ma co zapasów robić. Bo tak jak z pieczywem wyląduje w koszu
Ja kupuję jak mi są potrzebne. Mam jakieś przeciwbólowe bo sama niestety często biorę
Moniczka u mnie to samo ,nie kupuję lekarstw na zapas ,jak jest coś komuś potrzbne to apteki mam 4 pod domem i zawsze ktoś może podskoczyć i kupić co potrzeba.
Ja sama dla siebie nie mam prawie nic, mąż raz na pół roku coś kupi jak go boli, za to dzieci od kąd do przedszkola córka poszła non stop, lekarka teraz nam rzucila tematem o migdałkach bo od listopada miała 3 razy angine. A co ona złapie od razu młodszemu bratu sprzedaje. Także mamy leków a leków jak apteka, nic na zapas nie kupowane wszystko jak tylko trzeba bo lekarka przepisze, na szczęście mamy taką że jak widzi że coś w ostatnim czasie kupiłam to pyta czy jeszcze jest czy ma termin jak przechowywane jeśli coś w lodówce miało być i żeby to ponownie podac.
Nie wyobrażam sobie nie mieć w domu podstawowych leków. JAK ktoś ma blisko to Ok, można wyskoczyć, ale jak trzeba do apteki dojechać to porażka. Leki przeciwbólowe, syrop na kaszel, coś na gardło, i apteczka dla dzieci musi u mnie zawierać podstawowe leki. Co jakiś czas ją przeglądam i uzupełniam to czego brakuje.
Ja też zawsze wolę mieć, często jestem sama bo mąż w pracy i jak mi coś dolega to nie mam siły iść do łazienki, więc do apteki bym się nie zwlokla na bank. A już szczególnie jak biegunka dopada :/
Oj tak... stoperan u nas zawsze jest;-) i to trzymam już w łazience bo raz to nie mogłam z tronu zejść...
Zgodze się że są leki które muszą być w domu, w szczególności gdy ma się daleko do apteki, oraz gdy jest się chorowitkiem. Ale nie ma co wszystkiego wykupować w zawrotnych ilosciach bo to później jak sie nie przyda to pieniądze się wyrzuca.
Podstawowe leki to też posiadamy paracetamol, stoperan, coś na gardło A jak czujemy się już gorzej to idziemy do lekarza.
Właśnie mnie uświadomiliście, że nie mam nic na biegunkę w domu :(
Ja tam na gardło stosuje stary, sprawdzony sposób. Mleko z miodem i masłem. A na kaszel syrop z cebuli. Rzadko kiedy choruję więc zapasów nie robię. Od bólu mam tylko paracetamol. Kupowanie lekarstw bo coś tam może się przydać nie jest dla mnie. Lekarz coś przepisze, wtedy kupuję. Za to moja mama ma całą szafkę leków, na wszytko chyba na co można tylko mieć. I połowa co jakiś czas jest do wyrzucenia.