Też tak czasem mnie nachodzi że powinniśmy wcześniej ale późno się poznaliśmy mąż chciał być od razu na swoim więc najpierw budowa domu a to wiadomo trwa. A ja w sumie widzę że po tym porodzie mam więcej sił i szybciej doszłam do siebie niż po pierwszym porodzie i nocne pobudki tak nie męczą jak przy pierwszym dziecku, kiedy ciągu dnia spałam kiedy dziecko spało a może po prostu teraz nie mogę bo mam dwoje dzieci w tym jedno “bezdrzemkowe”
A ja się nie wyszalałam przed urodzeniem. Teraz mimo urodzenia syna nadal mam ochotę czasami się wyrwać z domu z koleżanką na pogaduchy, pojechać na zakupy, ale w sumie to chyba każda kobieta tak ma ];]
Baby blues trzymał się u mnie ok 1,5 miesiąca… Baby Blues, a może deprecha nie wiem ciężko stwierdzić.
Ja uważam,że miałam jeszcze co innego.maz się bardzo bal o mnie,bo długo obwinialam siebie za to,że nie dałam rady urodzić SN,że wybrałam zły szpital itp i ze to przeze mnie syn miał taki trudny początek i problemy ze zdrowiem. przez właśnie też poród zaniedbalam kp.syna dostałam po 12 h i to na chwile,tak był inkubator. Nie walczylam o kp tylko skupiłam się na stanie zdrowia dziecka,na zrozumienie wszystkich badań,wyników itp. Walkę o kp zaczęłam dopiero w 7 tygodniu tak syn był dokarmiany. Okazało się,że bezwzględnie musze odstawić od piersi i syn jest na mleku na receptę. Znowu wróciło obwinianie się. Każda rozmowa o porodzie kończyła się płaczem. Udało mi się jednak z pomocą męża i rodziny samej poradzić z problemem. Wypełniając ankietę po szkole rodzenia napisałam,że wszystko było ok.teraz po czasie napisałam,że fajnie by było jakby kobiety też były przygotowane na takie negatywne sytuacje, bo wszystko jest nowe i ciężko myśleć o wszystkim
Ja przyznam ze wyszalam sie bardzo przed ciązą szcsrgolnie studia to byl szalony okres
Co nie zmienia faktu ze tak jak gdzies juz pisalam, nadal potrzebuje wyjscia na herbatke i plotki z dziewczynami, zmienic choc na godzinke otoczenie
A co do baby blus ai depresji na caaale szczescie mnie to ominelo
Tina miała takie same początki z synkiem dwa lata temu jak Ty, strach o zdrowie synka, kp próbowałam ale odrzucił mnie bo był dokarmiany, nikt nie pomógł z personelu i szybko mnie syn odstawił na rzecz butelki.
Teraz z niunią zawalczylam było łatwiej bo miałam już przed cc siarę i teraz karmimy się na potęgę, o właśnie idę ściągnąć trochę mleka na zapas;)
Przy mojej dwojeczce dopadł mnie Baby Blues. W sumie był moment, że zastanawiałam się, czy to już pora na pomoc specjalisty, czy samo przejdzie. Jak na bluesa trochę się to przedluzalo. Miałam wątpliwości, czy to depresja, bo były też dni, że nie płakałam, że miałam siły na sprzątanie domu, zakupy i ciasto. Mniej więcej wtedy dolaczylam do forum i rozmowy z Wami pomogły mi się ogarnąć. Nadal są jakieś kryzysowe chwile, bo czasem zwyczajnie brakuje sił, cierpliwości, rozmowy o czymś innym niż pieluchy i przedszkole, rozmowy z kimś, kto ma więcej niż 120cm wzrostu, bez ciaglej koncentracji na dzieciach. Wtedy wystarczy mi godzinne wyjście bez dziewczyn, choćby to miało być jeżdżenie bez celu samochodem, z muzyką.
Ja dopiero przy drugim dziecku mogę cieszyć się macierzyństwem, tak powinny wyglądać początki z dzieckiem każdej mamy. Przy pierwszym dziecku nerwy przez synka problemy zdrowotne, też z córcią nie ma większych problemów.
Oprócz tego, że właśnie siedzę przy łóżeczku a ta cwaniara sobie do mnie guga i się gapi w gwiazdki na suficie i nie chce spać
Mnie to na szczęście ominęło ale znam takie przypadki ze przez depresje poporodowa kobieta bardzo poklocila się z rodzina . z niektórymi do tej pory nie rozmawia . ja np wspolczuje tym kobieta
MAM ja na takie guganie w nocy mam smoka Daje, robi klin zeby nie wyplul…5 min i zasypia
Natka jak dałam smoczka to się śmiała, a i tak było g g g
Rewers ja widziałam jak kobieta, która rzuciła się z bloku, leżała na dole…
Mama okropne historie jakies tu piszesz… ja się nie wyszalam przed dziecmi i wcale nie żałuję nawet mi tego nie brakuje;) teraz też bardziej cieszylam sie ciążą i dzidziusiem probuje sie nacieszyć bo moze być tak ze to moje ostatnie dziecko…ze starszym nie mialam czasu na smutki bo mialam szkole prace…a teraz cieszę się ze mam super męża i fajne dzieciaki…
I mnie tez na szczęście ominal baby blues i depresja:) przy pierwszej ciazy mama byla dużym wsparciem a teraz mąż który pomagam jak tylko mogl:D aż mnie czasem denerwowal bo aż za bardzo chcialbczaswm pomoc:D
o rany MAM ;/ nie chcialabym przezyc takiego widoku ;/
A no to masz małą smieszke w domku hehe moj tez potrfai sie smiac ze smoka ale zaraz bierze
Coraz częściej się niunia uśmiecha i weź tu bądź zła za nieprzespane noce
MAM kobieto taki widok przerażający pewnie zostanie Ci w pamięci do końca życia! Współczuję sama bym nie chciała oglądać człowieka który popełnił samobójstwo.
Co do szaleństwa w młodości to powiem wam że ja jestem raczej z tych spokojnych. Zawsze byłam pilną uczennica pomagałam w domu przy mlodszym rodzeństwo. Na dyskotekę pojechałam kilka razy w swoim życiu. Ślub wzięłam mając 21 lat. Od razu po technikum zaczęłam pracę i studia zaoczne. Ta nasza praca pochłonęła mnie i męża w całości nawet bardzo dla znajomych nie mieliśmy czasu. Nawet na dzieci nie mieliśmy czasu. Teraz mam chłopców i nie mam siły ani ochoty na szaleństwa. Kiedy mąż wraca do domu i widzę tych moich trzech facetów nie w głowie mi prężą do rana przy głównej muzyce. Teraz mogę spotkać się czasami z koleżankami wypić herbatę pogadać o kupkach nowych dresikach albo co najwyżej o najnowszej fryzurze. Niewiele do szczęścia mi potrzeba
My też spotykaliśmy się ze znajomymi co sobotę teraz każdy ma rodzinę i mnie czasu na imprezki
Czytając Wasze wypowiedzi pomyslałam jeszcze o jednej rzeczy - mianowicie szkoła rodzenia. Uczęszczałam na nią z mężem, zajęcia były super i nawet był blok z Panią psycholog własnie na temat baby blues i depresji. jednak było to takie “pitu, pitu”. Bardzo ostrożnie żeby nas nie przestraszyć. Uważam, że szkoła rodzenia powinna bardziej przygotowac na takie negatywne doświadczenia. Zwłaszcza partnerów jeżeli uczęszczają na zajęcia. Życie zmienia się o 180 stopni i nie jest różowo, kolorowo. Nikt nas nie przygotował, ze na pierwsze tygodnie mamy zaopatrzyć siew super dres:) bo to będzie nasze odświętne i codzienne ubranie, że jak się wygrzebiemy z piżamy do 2 to będzie sukces.niestety i poród i początki nie są jak w filmach i reklamach.
Fajnie to napisałaś o dresie. Ja kiedyś sobie obiecałam, że nie będę taką mamą w dresie, nie uczesaną i bez make -up’u, ale życie zweryfikowalo moje postanowienia. O ile przy jednym dziecku, mogłam się ogarnąć posprzątac pranie zrobić i obiad, podczas jego drzemek, to przy dwójce (w tym dwulatek bez drzemek) już nie bardzo. Muszę tylko pilnować kiedy które ma jeść i mieć zmienionego pampka. Jeszcze się obawiam zostawić syna samego na dłużej z niemowlakiem i smażyć przysłowiowe schabowe, ale jakieś pranie wstawię czy ogarnę zmywarkę.
Ja na początku bardzo dbalam o siebie wdtawalam rano szłam do łazienki makijaż obowiązkowo nie ważne czy wychodziłam do ludzi czy nie. Starałam się ogarnąć dom. Chyba sama sobie udowadnialam że daje radę to wszystko pogodzić z opieką nad dwójką maluszków. Teraz owszem dbam o dom jak chłopcy ucinaja sobie popołudniową drzemkę, ale o siebie już troszkę mniej. Czasami moje ubranie jest brudne a ja chodzę bez make up i jakoś zyje. Maluje się jak wychodze z domu do ludzi nie lubię być nieogarnieta;)
A wiecie co…ja nie mam dresu w domu xD mąż mi zawsze powtarza przebierz sie w wygodny dres a nie w tych dżinsach siedzisz a ja lubie siedzieć właśnie w dżinsach wiec zawsze jestem ubrana:D a malować sie nigdy nie malowalam wiec jestem zawsze ogarnięta:D he he
I w sumie nawet z dwójką spotykany sie dość często ze znajomymi tylko zapraszamy ich do nas bo maly moze sobie spokojnie spać a my posiedziec ze znajomymi;) a imprez nic a nic mi nie brakuje nawet nie mam czasu o tym myśleć:D