Baby blues a depresja poporodowa

Kiedyś tak myślałam, ale się okazalo, że nie… i się sama na sobie zawiodłam…

Daria nawet tak nie mysl! Bo kto sie podniosl? Kto stwierdzil ze warto dla tego usmiechu? Kto potrafi czerpac radosc z zycia pomimo rzucanych klod po nogi??? Wybrnelas z tej depresji sama pomimo braku wsparcia…a przeciez moglabys brnac w nia dalej prawda?

Dla mnie pierwsze dwa tyg były cięzkie , nawał pokarmu , boląca rana , cokolwiek ciężko było zrobić , piersi nabrzmiałe. Ale wszystko potem wróciło do normy i ciesze sie z macierzynstwa

Mam nadzieję, że z moją głową nic złego się nie stanie…że ból nie uruchomi złego mechanizmu destrukcji tak bardzo pożądanych w tym czasie endorfin.

Oj sama osobiście nie miałam. Ale pracowałam z dwiema kobietkami. I obie niestety miały depresję poporodową. Jedna z nich poszła po terminie do szpitala i robiła wszystko, by urodzić naturalnie. Niestety podczas porodu zaczęło zanikać tętno jej córeczki i musieli zrobić cesarkę. Bardzo się tym załamala. Uważała siebie za najgorszą matkę na świecie, nie uważała siebie godnej bycia matką. Po wyjściu ze szpitala przez jakieś 3 tygodnie zajmował się mąż tą córeczką, aż w końcu jej przeszło.
Druga znajoma też miala cesarkę, ale z powodu zatrucia ciążowego i baardzo wysokiego ciśnienia(ponad 220) i też popadła w depresję i to przez męża, bo kiedyś mi opowiadała właśnie, że mąż tylko do niej z pretensjami a czemu dziecko znowu płacze, a czemu piersią nie karmisz, a czemu jeszcze nie przebrałaś, zamiast pomóc. Ale pomogła koleżance jej mama i teraz jk się widujemy to jest ok wszystko :slight_smile: w końcu jej synek jest tylko 2 tygodnie młodszy od mojego :slight_smile:

Po porodzie zostałam sama bez dziecka dobę. Wtedy czułam się okropnie ,chciało mi się płakać bez powodu.Podobnie się czułam gdy córka już była przy mnie. To ras byłam radosna , szczęśliwa a zaraz przybita. Przedłużony pobyt w szpitalu nie działał na mnie dobrze , chciałam do domu ,a musiałam przebywać w szpitalu.Nie tak to wszytko miało wyglądać, poczułam się bardzo samotnie . Patrener mnie odwiedzał , ale też chodził do pracy więc nie mógł być przy mnie cały czas.
Do tego wszystkiego miałam problemy z karmieniem piersią. Złe samopoczucie , burza hormonów oraz zmęczenie po porodzie na piętrzyły się.
Po powrocie do domu gdzie już mogłam normalnie funkcjonować to wszystko minęło.

ja też miałam chwilowy kryzys gdy młody był na oiomie a wszystkie inne dzieci były przy matkach a moje nie :frowning: gdy wrócliśmy do domu to tylko chciało mi się płakać ale na szczęście szczera rozmowa z partnerem pomogła… i było tylko lepiej :slight_smile:

Czytam artykuł i nie podstawie nic pod siebie… Może miałam to szczęście i siłę że to zjawisko jest mi obce hmm łzy były ale radości, zmęczenie też ale widok córki dodawał sił, mąż wspierający i pomagający, nauka wszystko z dnia na dzień samodzielnie i wszystkie inne czynniki szukania odpowiedzi na nurtujące pytania chyba sprawiły że nic nie zaburzulo radości z nowego życia :slight_smile:

Myślę że nasza rodzina powinna mieć baczenie na to jak wszystko znosimy żeby w porę zareagować :))))

Przykro jest czytać o takich smutkach :frowning: Ja, tak jak wspominałam nie miałam żadnej depresji poporodowej, ani nic. Za to jak synek miał 2 tygodnie, miał taki moment, że w nocy jadł i później 2 godziny musiałam go nosić, a że ściągałam mleko to praktycznie nie spałam i w dzień i w nocy. Wszystkiego mi się odechciewało, ale mąż mi wtedy pomógł bardzo i jak było trzeba bujał synka w nocy żebym mogła choć zdrzemnąć się 2 godzinki

niestety dotyczy to wielu kobiet

Ja po piereszej ciąży czułam się dziwnie , raz napady euforii a raz stany depresyjne , ale na szczęście trwało to krótko i całkowicie ustało . Mam nadzieje , że teraz od razu wszystko bedzie w porządku :wink:

Oj ja po ciąży miałam okropny Baby Blues chyba przez miesiąc. Nie radziłam sobie z niczym. Ból brzucha, był okropny, dziecko dostałam odrazu po pionizacji i nawet nie potrafiłam się nim zając, bo to pierwsze dziecko i nikt mi nic nie pokazał. Do tego miałam zakażenie brzucha, więc to potęgowało ból i nie byłam w stanie nawet się kłaść sie na łóżku, więc całymi nocami siedziałam na krześle. Zmęczenie robiło swoje i zwyczajnie nie radziłam sobie z niczym. Dobrze, że pomagał mi mąż, bo bym chyba nie dała rady…

Ja doswiadczylam baby bluesa po pierwszym porodzie brak pokarmu bol po cc zmeczenie po porodzie ( zanim sie cc skonczylo rodzilam naturalnie ) ciągły placz synka sprawilo ze i mnie dopadly ciezkie chwile po porodzie uporalam sie z nimi dzieki mężowi dosc szybko ale uczucie okropne ciagly placz napady złości. Bardzo wazne jest wsparcie bliskich :slight_smile:

Ja po pierwszym porodzie straszą depresję przeszłam. Nie byłam gotowa na komplikacje okołoporodowe, na szycie operacyjne, na leżenie plackiem dobę, potem problemy z synkiem wzmożone napięcie mięśniowe, wylewik okołoporodowy, alergia, trudne były te nasze początki bycia rodzicami. Płakałam cztery miesiące, czułam się zaszczuta bo każdy mi kazał jeść bo pokarmu nie będzie

U mnie na szczescie nie bylo tak źle po porodzie :slight_smile: Jedynie przejmowałam sie tym ze nie udalo mi sie karmic piersia synka ( odciagałam mleko ) Pewnie dlatego ze miałam ogromne wsparcie w moim męzu :)) Bardzo mi pomagał :smiley:

Ja dzien po porodzie mowilam mezowi ze chce drugie hahaha :smiley: (ah te hormony) i w sumie w ogole nie odzuwalam ani depresji ani baby blusa. Teraz moze troche…ale to raczej zmeczenie materiału :smiley: Wlasnie sobie uswiadomilam ze maz wychodzi 2-3 razy w tyg na 2 h to na basen, to gra w noge…a ja siedze w domu i dziadzieje. Chyba psychika mi siada :smiley: Musze chyba wyrwac sie i ja chociaz na kawe do kolezanki jak maly bedzie spal :slight_smile: zawsze to obcowanie z ludzmi :slight_smile:

Ja tak samo ,od razu męzowi mówiłam o drugim :)) Chyba gorzej przeżywał ode mnie jak sie mały urodził :slight_smile:

Ja tak bardzo chciałam dziecka że nie myślałam nawet o baby blues czy depresji poporodowej. Po cc podniosłam się błyskawicznie, bolało ale wiedziałam że mój Ignaś czeka na mnie. Kiedy rok później urodził się Ksawciu już nie było tak kolorowo, organizm dawał znać że jednak drugie cc było za szybko. Pionizowanie nie poszło tak gładko jak za pierwszym razem na szczęście położne przynosiły mi synka na karmienie. Okazało się jednak że nie bardzo mam pokarm, a tak bardzo chciałam karmić płakałam z tego powodu. Kiedy już wypisali nas do domu też nie mogłam się ogarnąć, płakałam przez pierwszy dzień że nie mogę sobie poradzić z dwójką małych dzieci. Wówczas nie miałam nikogo do pomocy. Pomyślałam sobie jednak że trzeba się pozbierać właśnie dla moich chłopców. Wzięłam się w garść następnego dnia było już lepiej. Zaparlam się, kp Ksawcia już ponad 7 miesięcy i nie widać końca. Dajemy sobie radę czasami tatuś nam pomaga

Ja po pierwszym porodzie też mówiłam, że chcę drugie dziecko, ale bardzo przeżyłam trudne początki Arka problemy ze zdrówkiem.
Ja nie mam problemu że siedzę z dziećmi w domu, może dlatego że wyszalelismy się z mężem, popracowałam 10 lat więc nie było mi ciężko zostać w domu nawet miła odmiana

Dobrze jest sie wyszaleć przed dziecmi , w moim przypadku tak wlasnie było :slight_smile: ale jak urodziłam małego to zalowałam ze nie zaszłam wczesniej bo jak sie jest młodszym to i wiecej sily człowiek ma :slight_smile: