Aniball = łatwiejszy poród?

M. Buder Gratulacje!!! To fajnie że urodzilysmy tego samego dnia :slight_smile: Jak narazie nie jestem z forum na bieżąco, ale jak tylko ogarnę małą to wrócę :slight_smile: Jak narazie przez poród w nocy ma zamieniony dzień z nocą i niedojadala bo usypiala co kawałek podczas karmienia ale z dnia na dzień jest coraz lepiej więc pewnie niedługo wrócę do forum :slight_smile:

Justyna dziękuje :wink: moja tez urodziła się w nocy i tez mam problem z tym karmieniem jak je 10minut to jest dobrze a tak to 5 minut i zasypia. Odbijam ja ona albo się obudzi zje kolejne 5-10 minut i znowu śpi.;( wydaje mi się ze nie dojada…

M. Buder moja już trochę się naprawiła z tym jedzeniem. Spróbuj odłożyć ją na 5 min i później znów dostawić tak by jadła sumarycznie 30 min. Wydłużaj przerwy między posiłkami bujaniem itp. jeśli będzie chciała bardzo często jeść mimo tych 30 min. Mojej to pomogło ale w międzyczasie zdewastowala mi brodawki, więc teraz je dobrze tylko nie mam kiedy się podleczyć.

Musimy zmienić wątek na karmienie :stuck_out_tongue:

Cześć dziewczyny , termin mam na 10.04.2019r. od 3 dni ćwiczę z Aniballem po 30 minut. Zaczęłam od 18 cm , dziś osiągnęłam wynik 23,2 cm . Jestem pełna nadziei, że uda mi się rozciągnąć tak jak wy ( ponad 30 cm ) choć codziennie się zastanawiam jak to możliwe … Mam zamiar być zdyacyplinowana i ćwiczyć regularnie . Zazdroszczę tym kto już ma poród za sobą , ja jak ćwiczę i coś mnie zaboli to od razu jestem przerażona- a co będzie na porodówce … :slight_smile:

Witaj Paulina, dasz radę na spokojnie te 30 cm osiągnąć. Im bliżej porodu, tym będzie łatwiej, a Ty masz czasu jeszcze sporo. Nie masz co myśleć, co to będzie na porodówce, bo na to się nie można przygotować, ale pomyśl, że tyle kobiet urodziło już swoje dzieci i tyle kobiet rodzi po kilkoro, więc najwyraźniej jest to uczucie do przeżycia, choć początkowo każda mówi że “nigdy więcej” :stuck_out_tongue:
Najważniejsze to myśleć zadaniowo - idziesz na porodówkę wykonać pracę/zadanie - urodzić dziecko. Nie nastawiaj się na wielogodzinne leżenie i pogaduszki z położną, bo nie po to tam się idzie. Pamietać trzeba, że każdy skurcz przybliża nas do porodu. I tyle, o innych sprawach nie będziesz chciała myśleć. Ważne jest przygotowanie, a Ty to właśnie robisz, wiec jesteś już w lepszej sytuacji niż 80% kobiet rodzących po raz pierwszy. Tak więc ćwicz z balonikiem, ćwicz oddychanie, wybierz szpital w którym chcesz rodzić, możesz tam iść i zobaczyć co i jak, którędy się wchodzi, gdzie się zgłosić, żeby później nie szukać. Takie drobnostki, a pozwalają mieć spokojną głowę. Przygotuj sobie torbę do szpitala, tak żebyś miała rzeczy do porodu i dla bobasa na wierzchu (w sensie jakiś śpioszek i pieluszkę, kocyk, a dla siebie koszule do porodu, koszule na przebranie się po porodzie, ręcznik, mydło, podpaskę, gacie, klapki).
No i myśl pozytywnie, to najważniejsze :wink:

Jijana, dzięki za słowa wsparcia ! W szpitalu już byłam ( ze szkoły rodzenia ) i tak właśnie chciałabym być nastawiona , iść wykonać zadanie i wrócić do domku w komplecie! Dzisiaj miałam już 27cm , trenuje codziennie , mimo że czasami mi się nie chce. I ćwiczę z zamiarem osiągnięcia wyniku z wczoraj , a jeżeli wychodzi więcej to tylko lepiej dla mnie . Ćwiczenia trwają ok 30 minut. Strasznie mi się ciągnie ten ostatni czas z brzuszkiem. Zdaje sobie też sprawę z tego, że jak już maluszek będzie “wychodził” to z górki, najgorszy jest chyba czas przed samymi partymi ? Pozdrawiam

To prawda, powiadają, że najgorszy jest czas od rozwarcia 7 cm do pełnego. Ale to zależy od tak wielu czynników, że nie jestem w stanie tego potwierdzić. M.in. podobno, jeśli podadzą oksytocynę, to boli bardziej. Ja przy pierwszym porodzie miałam oksytocynę, fakt, że bolało bardzo, teraz przy drugim nie mialam i mam wrażenie, że bolało mniej, ale nie wiem czy na jakość tego bólu aby nie wpływa sam fakt, że to druga ciąża po prostu. Jedno jest pewne, jaki by ten ból nie był, jest do przeżycia, co potwierdza przyklad każdej matki :wink: Głowa do góry, będzie dobrze :slight_smile:
A ciekawa jestem czy w Twojej szkole rodzenia wspominali cokolwiek o Aniballu/Epino?

W temacie oksytocyny ja również słyszałam wiele opinii, że często bardzo nasila ból i kobiety, które mają porównanie tak jak Ty Jijana z porodem bez oksytocyny to potwiedzają. Do tego moja bliska znajoma na siłę indukowana z porodem (a nie była po terminie) przez położną, po podaniu oksy wyła z bólu, bo szyjka nie była gotowa, a dziecko finalnie weszło w kanał i się zablokowało, co zaowocowało podduszeniem… okropna historia, która na szczęście skończyła się dobrze dzięki awaryjnemu cc, ale to tylko pokazuje, że nie można tak bezmyślnie wszystkim i w każdej sytuacji podawać oksytocyny i nie zawsze jest to dobry pomysł…

Manimana okropnie boje sie wlasnie takich sytuacji :frowning: . Jijana co do baloników , położna sama z siebie nic nie mówiła na ten twmat więc zapytałam czy coś słyszała na ten temat ale nic konkretnego nie usłyszałam, powiedziała że słyszała o tym ale nie ma zdania . Kurczę, myślę że jakoś to przeżyje :slight_smile: ból kiedyś mija , a maleństwo wynagrodzi mi tą męczarnię :slight_smile: w zasadzie to już nie mogę się doczekać . Wolałabym szybciej urodzić niż później :slight_smile:

Dokładnie, ból mija i co najważniejsze, to naprawdę się o nim zapomina. Inaczej każda z nas miałaby maksymalnie jedno dziecko :stuck_out_tongue:
Takie historie się zdarzają, jak znajomej ManuMany, nie mamy na to wplywu, nawet po terminie szyjka potrafi się mimo skurczów nie rozwierać i trzeba zrobić cc. Z drugiej strony dobrze, że w dzisiejszych czasach mamy właśnie możliwość CC, bo inaczej pewnie częściej kończyłoby się to czyjąś śmiercią - matki lub dziecka, albo i obojga na raz. A tak to jeśli komplikacja - cyk, 5 min i dziecko na zewnątrz :wink: Wiadomo, że cesarka nie jest niczym miłym (nie potrafię zrozumiec, jak ktoś specjalnie planuje urodzić przez CC i woli tak niż sn), ale możliwość cesarki też daje nam psychiczny spokój, bo jakby (tfu, tfu!!) miało coś pójść nie tak, to istnieje właśnie to CC.

Ja od początku ciąży byłam zdecydowana na cc, jakoś przerażała mnie myśl rodzenia kilkanaście godzin , problemów z nietrzymaniem moczu , rwącymi bliźnami, i perspektywą siedzenia na półdupku przez rok ( doświadczenie mojej teściowej ) … A cesarka- wiesz kiedy, 10 minut i dzidzia jest na świecie , cała zdrowa, szybko , bez męczarni. A operacja jak operacja, jakoś tego się nie boję tak bardzo jak porodu . :wink: no ale jednak mój mózg zadziałał inaczej i zdecydowałam o porodzie naturalnym, bez argumentów . Boję się, że nie będę miała siły przeć, że zemdleje z bólu i tych wszystkich skutków o których pisałam wcześniej , a najgorsze że coś się stanie Maluszkowi , że się zaklinuje itp. Teraz jak ćwiczę z Aniballem jakoś jestem spokojniejsza , wczoraj ćwiczyłam z zamiarem utrzymania dotychczasowego wyniku a tu niespodzianka 28 cm . Już odliczam dni ( mniej więcej) kiedy zobaczę i przytule naszego synka !

To co przeżyła Twoja teściowa, może być oczywiście prawdą, ale to wynika z tego właśnie, że popękała/ponacinali ją w sto stron i krzywo pozszywali. Dlatego Ty nauczona doświadczeniem teściowej, ćwiczysz z balonikiem, żeby nawet draśnięcia nie mieć, nie wspominając o szwach i szyciu.
Cesarka to operacja, mimo, że szybka, to poważna. Znieczulenie Ci podają w kręgosłup igłą, na widok której człowiek sam mdleje :stuck_out_tongue: Często bywa tak, że dziewczyny po cesarce, właśnie po tym znieczuleniu podpajęczynówkowym umierają na ból głowy przez kilka kolejnych dni. To tego rodzaju ból, że aż z bólu wymiotujesz (a dzieckiem zajmować się trzeba…). Wynika to z tego, że przy wyjmowaniu igły od znieczulenia (już dokładnie nie pamiętam nazw) płyn z przestrzeni międzykręgowej może zacząć przeciekać do innej przestrzeni w kręgosłupie , robi się krwiak, który uciska na nerwy i dlatego ta głowa tak boli. Oprócz głowy doskwiera jeszcze rana po cięciu, ciągnące na brzuchu szwy, a jak przestaną działać przeciwbólowe, to już w ogóle jazda bez trzymanki.
Kiedyś też byłam zdania, że cesarka lepsza, że szybkie cięcie i dzidzia na zewnątrz, 0 bólu i cierpienia. Dopóki nie zobaczyłam dziewczyny, która wszystkie te wyżej wymienione objawy przechodziła i jak bardzo cierpiała, podczas gdy my (dziewczyny po porodzie sn) nawet ze szwami byłyśmy 100 razy bardziej sprawne od niej.
Jedynie pocieszające jest to, że nie wszystkie po cesarce mają tak kiepskie samopoczucie, a niektóre to wręcz latają z dziećmi po oddziale, jakby nigdy nie rodziły :slight_smile:
Parcia się nie bój, nie trzeba aż tak mocno przeć wcale. Zalecają wręcz, żeby dziecko wydostawało się dzięki samym skurczom partym (ale daje stówę tej, co umiała powstrzymać chociażby minimalne parcie w tej sytuacji).
Na zaklinowanie się dziecka w kanale nie masz niestety wpływu, to się zdarza po prostu. Ale lepiej nie myśleć o tym, co może pójść nie tak, tylko nastawić się pozytywnie, że tak czy siak trzeba to przeżyć, bo dziecko wyjść musi i tyle :wink:

Co ma być to będzie , dla swojego dziecka jest się w stanie życie oddać! Ja z dnia na dzień co raz mniej się boję , a raczej z niecierpliwością czekam aż coś się zacznie dziać! :slight_smile:

JustynaSz123- U nas też jest lepiej z karmieniem, zaczęłam córkę odbijać i jak się Jej odbije to je dalej a tak to nie chciała :slight_smile:
A u Was jak tam? :slight_smile: Odpadł Wam już pępek?

Paulina- kciuki za ćwiczenia, nie poddawaj się bo na prawdę warto, nawet nie wiesz jaką miała satysfakcje gdy położna miała wszystko do nacinania przygotowane a udało się bez i słowa lekarza “stworzona do rodzenia”, nie mówiąc już o tym że po porodzie (po 2h) wstałam od razu na nogi i nic mnie nie bolało. Szkoda że balonik jest tak mało popularny i mało która kobieta o nim wie a jestem przekonana że liczba nacięć zmniejszyła by się do minimum, ja w każdym razie będę każdej kobiecie w ciąży go polecać! :slight_smile: Co do porodu to tak jak mówisz najgorszy jest czas przed partymi u mnie trwał koło 8h a same parte tylko 10minut i powiem Ci że uczucie wypychania balonika a dziecka jest bardzo podobne i mi już samo to że wiedziałam jak wygląda to wypychanie balonika dużo dało i byłam spokojniejsza przy porodzie, być może też dlatego faza parcia trwała tak krótko i pamiętajcie dziewczyny żeby słuchać położnej bo ona Ci powie kiedy przeć a kiedy nie :slight_smile: Powodzenia na pewno dasz radę!

Jijana- A u Was jak tam? :slight_smile:

M.Buder, takie słowa jak Twoje dają mi ogromną nadzieję na dobry i nietraumatyczny poród :slight_smile:
Przypomnisz proszę do jakiego obwodu balonika doszłaś w ćwiczeniach?

ManuMana - A Ty na kiedy masz termin? Jak idą ćwiczenia :)? Moje maksimum to 32cm ale dwa ostatnie dni to 30cm bo jak dmuchałam więcej to mi wypadał, no i byłam 4dni na patologii w szpitalu bo byłam po terminie a córeczka miała 35cm obwód główki :slight_smile:

M.Buder, mam termin na 14.04 i narazie doszłam do ok 26cm… bardzo boję się czy uda mi się dojść do chociaż 30cm. We wtorek mam kolejne usg i zobaczymy jak głowa Małego, bo na początku marca miał ok 31cm w obwodzie :smiley: także mam obawy czy nie urośnie jeszcze do terminu ponad moje możliwości…
Twój wynik i to jakie wymiary miała córka są super! No i to, że po porodzie normalnie mogłaś się ruszać :slight_smile:

Manumana a od kiedy ćwiczysz? Ja mam termin na 10.04 i cwicze codziennie od tygodnia z założeniem powtórzenia wyniku z wczoraj- zawsze jest lepiej . Tylko trzeba na spokojnie i poświęcić temu troszkę czasu. Mój synuś w 36tc miał 32 obwód główki , teraz idziemy w środę 27.03 i zobaczymy w jakim tempie rośnie, chociaż wiadomo że to przybliżone wymiary i te cm w tą czy w tą mogą się różnić :slight_smile: myślę też że lepiej być rozciągniętą chociaż minimalnie niż tak jak większość kobiet rodzi bez przygotowania .

M. Buder tak pępek już odpadł :slight_smile: Z karmieniem już jest lepiej ale dzisiaj byliśmy u lekarza bo coś nie tak było z kupką i okazało się że chyba uczulila się na białko krowie :frowning: Więc mam szlaban na sery i wszystko co mleczne.

Justyna- a jak pielęgnowałas ten pępek? Bo u Nas już 15 dzień i dalej się trzyma:/ a co było nie tak z kupka? Mojej znowu wyszło jakieś pęknięcie kolo odbytu:( Manumana- na pewno Ci się uda, nie poddawaj się tylko bo na paradę warto! :slight_smile: