Ja miałam identyczne uczucie jak podczas ćwiczeń. Jak poczułam, że to już duży rozmiar napiera to powiedziałam do położnej, że już chcę rodzić bo głodna się robię. Zbadała mnie i kazała wskakiwać na łóżko. Czułam wręcz podekscytowanie, że znam to uczucie, wiem co robić i ja wam zaraz pokażę na co mnie stać:) po 3 skurczach partych dzidzia była ze mną. Słuchałam oczywiście położnej, kiedy przeć, dodatkowo po 2 skurczu wykonałą mi błyskawiczny masaż i nawilzyłą dodatkowo krocze (nie wiem czym niestety). Dodam, że miałam zzo, więc mogłam skupić się tylko na tych skurczach partych
Elcia ja używałam cały czas trwania ćwiczeń tylko feminum z kwasem mlekowym. Nic nie powinno się stać. On jest na bazie wody a kwas mlekowy nie zaszkodzi balonowi.
Joanna uczucie było u mnie zupełnie inne. Balon czułam dobrze, a przy porodzie było u mnie tak że mały jak mu się tylko udało w końcu wejść w kanał ( miał z tym problem bo się źle wstawiał) to wyskoczył jak z procy. W miejscu w którym aplikuje się balonik to on mógł tylko pomachać papa bo zanim się tam pojawił to już go nie było Czułam tylko pieczenie w okolicach cewki gdy położna hamowała/spowalniała główkę, żebym nie popękała.
Dziewczyny, ja też jeszcze nie rodziłam, więc z tego punktu się nie wypowiadam, ale widziałam trochę porodów (jestem świeżo upieczoną lekarką) i trochę też wiem w teorii na ich temat. Nie chcę tutaj się wymądrzać, czy co, chcę wyjaśnić mechanizm, bo pytania o porównywanie okresu parcia do ćwiczeń z balonem są nieuzasadnione i wynikają z niewiedzy na czym to wszystko polega
Dokładne tak, jak Ewa napisała - moment jak głowa jest w pochwie, tak jak balon, to naprawdę ułamek czasu, jaki zajmuje II okres porodu. Najpierw maluch musi przejść przez rozwartą do 10cm szyjkę macicy. Jest to kawałek mięśnia i nie mamy na niego wpływu. W dodatku kształt miednicy wymusza na rodzącym się dziecku wykonanie pewnych ściśle określonych zwrotów. Przez całą drogę pcha go kurczący się trzon macicy, a my pomagamy mu właśnie parciem. Balonik został stworzony, by przygotować samo krocze do momentu przechodzenia przez nie głowy dziecka. Krocze, to zupełnie inne tkanki niż mięsień macicy. One pod wpływem naporu głowy są w stanie skurczyć i napiąć się tak mocno, że pchająca dziecko z góry macica plus kobieca tłocznia brzuszna rozerwą te tkanki. Mam nadzieję, że piszę to jasno dlatego tak naprawdę najważniejsze w ochronie krocza jest nauczenie się jak krocze rozluźnić. Macica pcha dziecko, ono ma głowę już w pochwie i napiera na ścianki, te ściany się napinają i kurczą od tego naporu i w tym momencie rola rodzącej - rozluźnić się tam w samym dole, by dziecko przeszło ten ostatni etap i nie rozerwało krocza.
Hej, mój synek jest już ze mną, urodził się wczoraj ale niestety skończyło się na cięciu cesarskim
brak postępu porodu, rozwarcie za nic się nie zwiększało, nie wstawiał się. Dlatego wrażeniami z ochrony krocza siś nie podzielę, ale życzę reszcie udanych porodów
Gratuluję
Majmor, serdecznie gratuluję i życzę wszystkiego dobrego.
Hej. Ja po główka 34 , najwięcej wycisnelam 29. Dodatkowo rodziłam w wodzie wiec jestem całą!Polecam warto się przemęczyc!
Gratuluję !! O w wodzie a gdzie tak mkzna ? u nas takiego porodu nie przewiduje szpital a szkoda
Super, że rodziłaś w wodzie. Też poważnie zastanawiałam się nad tym, ale spotkałam się z opiniami, że będąc w wodzie nie widać za dużo i nie ma kontroli i ochrony krocza, przez co położna nie widzi czy jest potrzebne nacięcie i często dochodzi do bardzo nieładnych pęknięć krocza. Poza tym wiem, że do porodu w wodzie wymagane jest dość dużo badań i wszystkie wyniki muszą być ok.
W niektórych szpitalach nawet nie ma jak w wodzie rodzic bo szpital nie ma takiej opcji. Swoją drogą ciekawe czy w wodzie lepiej się rodzi niż normalnie w sali
Ogólnie opinie z jakimi spotkałam się są raczej dobre, ale wiadomo nie da się tego porównać, poród to poród. Tyle tylko że właśnie spotkałam się z taką opinią o braku ochrony kroczy i lekarz wypowiadał się, że później po porodzie zgłaszają się pacjentki na konsultację i mają bardzo nieładne rany po pęknięciu, które w warunkach nie wodzie byłyby zauważone i byłoby wykonane ładne nacięcie krocza. A w takiej sytuacji jest znacznie gorsze gojenie się takiej rany i niestety dłużej trzeba zrobić sobie przerwę przed powrotem do aktywności seksualnej.
No tak ja tam rodzilam normalnie i szczerze jestem zadowolona
Od paru dni używam Aniball i potrzebuję Waszych porad! Dzisiaj był mój czwart dzień ćwiczeń, plus wczoraj miałam przerwe i już piszę dlaczego. W pierwszy dzień po włożeniu balonika (całkowicie wypompowany, inaczej nie jestem w stanie go wsadzić) nadmuchalam pięć razy. Zaciskalam i rozluznialam mięśnie kegla przez pare minut (około 8) po czym wyparlam go. Tylko samo parcie bolało. Powtórzyłam całość jeszcze raz. 17 cm. Na drugi dzień nadmuchalam 6 razy dzieki czemu uzyskalam 17,5 cm. Też dwa razy powtórzyłam. Na trzeci dzień nadmuchalam 7 razy czyli 18 cm i przy drugim powtorzeniu, po wyparciu balonika zauważyłam na jego końcu odrobine świeżej krwii, dlatego też wczoraj zrobiłam przerwe, żeby sie zagoilo. Dzisiaj nadmuchalam 7 razy i bylo ok a przy drugim powtorzeniu 8 razy co mi dalo jakies 18,3 cm. I okazało sie, że znowu peklam ale tym razem porządniej. Aż pocieklo swiezej krwii, ze musialam chwile sie wycierac i założyć wkładkę. Trochę się wystraszylam. Nie wiem czy coś źle robię, bo z tego co czytałam tutaj na forum to większość zaczyna już od 18 czy 19 cm. Czy mogłybyscie mi napisać tak dosyć prosto, jasno i przejrzyście jak wygląda u Was ćwiczenie? Ile mniej wiecej co trwa, co po czym robicie. Bo instrukcja od firmy Aniball nie jest dla mnie zbyt jasna. Pozdrawiam i dziekuje z góry za każdą rade!
jak uzywacie balonika to ochrona krocza nie jest tak potrzebna jak bez uzywania go. sama planowalam porod w wodzie - nie bylo wcale az tylu badan - jedno dodatkowe. woda super lagodzi i koi bóle porodowe. W szpitalu w ktorym rodzilam ( łubinowa katowice) mozna wchodzic do wanny tylko podczas skurczy rozwierajacyh - bezplatnie. Sam porod do wody przy skurczach partych- koszt 1000 zł - w tym prywatna opieka połoznej w trakcie porodu.
Wszystko zależy od szpitala. U nas oficjalnie jest podane i mówione jakie badania muszą być wykonane, żeby był możliwy poród w wodzie.
Aisa w szpitalu miejskim w zabrzu. Mają jedną wannę i dość dużo jej używają. Jest tu pani połóżna która jest mega wkrecona w wodne porody. Badania wszystkie jak w czasie ciazy. HIV HCV kila chyba . Jedyny warunek to ujemny gbs . Ta pani kładzie duży nacisk na balona. Każe cwiczyc. w wodzie nie nacinaja ale jeśli się ćwiczy to ćwiczenie plus woda dają minimalne szanse na pęknięcie. Ja jestem zachwycona woda.
Via iva ja słyszałam że jeśli ma się jasna karnacje blond włosy a najgorzej mają podobno rude dziewczyny z bardzo jasna cera to one są bardzo wrażliwe. Ale wtedy się nie poddawać tylko ćwiczyć mimo otarcia. Tak mi mówiła ta połóżna. Powodzenia !
elcia_aa, to super, ale skoro maja jedną wannę, której dość dużo używają i jedną położną, która zajmuje się tym, to nigdy nie wiadomo czy akurat na nasz poród wanna będzie wolna i czy ta położna wówczas będzie miała dyżur.
Witajcie dziewczyny ponownie:) byłam aktywną uczetniczką tego forum nieco ponad rok temu:) urodziłam w czerwcu 2016 roku:) niestety nie udalo sie uniknąć nacięcia, z przyczyn medycznych musialo zostać wykonane i nie żałuję. Teraz jestem już w 26 tygodniu drugiej ciąży i również zamierzam ćwiczyć z balonikiem. Bardzo dużo mi to dało :)są tu jakieś mamy z terminem na styczeń? Pozdrawiam Was ciepło!
Hej dziewczyny! Ćwiczę z Aniballem od około 2 tygodni, po drodze zaliczyłam kilka krwawień i miałam przerwę na wygojenie, więc poki co rezultaty nie są jakies spektakularne. Forum czytałam na wyrywki, ale to w dużej mierze właśnie dzięki Wam (i mojej położnej też) odzyskałam motywację i znalazłam odpowiedzi na wiele pytań. Dzięki wielkie!
Postanowiłam dołączyć, bo ostatnio zaliczyłam spory przełom i chciałam się z Wami podzielić, może którejś pomoże? Te wszystkie problemy związane z ćwiczeniami (bolesne wkładanie balonika, nieprzyjemne pompowanie, otarcia, pieczenie itp…) - też tak miałam, masakra, i u mnie wszystkie te objawy zniknęły z dnia na dzień po tak prostej rzeczy jak zmiana żelu! Wcześniej używałam takiego na bazie wody, ale zachęcona info z tego forum spróbowałam (wbrew zaleceniom producenta) użyć po prostu olejku migdałowego. Zmiana o 180 stopni!!! Od razu mi wyniki podskoczyły o kilka cm ;), no i krwawienia ustały, a komfort samych ćwiczeń nie do porównania. Ćwiczę z olejkiem już 3 dzień i aż się sama na siebie wkurzam, że wcześniej nie spróbowałam. Nie sądzę, żeby to było rozwiązanie idealne dla wszystkich, bo wiadomo, każda inna, ale może warto spróbować? Mi bardzo pomogło i nie zamierzam wracać do żelu. Oglądam balonik, czy nic się z nim nie dzieje, po każdym użyciu myję dokładnie mydłem, a po porodzie pewnie go po prostu wyrzucę.
Używacie może też olejku? Nie boicie się o silikon? Chętnie posłucham waszych wrażeń.
Ps. Nikoletta, gratuluję drugiej ciąży!!! Trzymam kciuki. Ja mam termin na połowę października.
Naonei super, że napisałaś o tym olejku. Osobiście sie ogromnie cieszyłam z Aniball i sama myśl, że będę z nim ćwiczyła uspokajała mnie psychicznie. Aż zaczęłam rzeczywiście ćwiczyć I niestety pękać. Juz pare dni mam przerwe bo boję się znowu spróbować. Używam żelu na bazie wody, który jest dodany do kompletu przy zakupie balonika w zestawie. Nie żałuję go, a mimo wszystko rany się robią. W sumie nie mam nic do stracenia, bo do porodu zostaly niecałe trzy tygodnie i dzisiaj spróbuję z olejkiem migdałowym. Dałaś mi nadzieję!