Ja jeszcze zdążyłam przed porodem zrobić sobie ostatnie badania w tym holtera, ale coś mnie tknęło żeby pójść na izbę przyjęć ginekologiczną było to dwa dni przed porodem, niby nic wtedy nie wyszło ale przeczucie było dobre. Do tego jakieś może dwa tyg wcześniej zaczęłam się śmiać do mamy że będzie miała prezent na urodziny. I prawie tak było we czwartek pojechałam na zdjęcie holtera tryskająca energią bardziej niż poprzedniego dnia. W nocy czułam jak brzuch robi się twardy i się napina, odeszły mi wody więc poszłam do mamy a ta wsadziła mnie w samochód i zawiozła do szpitala. I tak oto ma po urodzinowy prezent za którym szaleje z roku na rok coraz bardziej
Ja mam termin na 20 marca. Ale wydaje mi się już, że brzuch się trochę opuścił. Tzn. mniej boli mnie kręgosłup i troszke lepiej spałam już drugą noc. Ale żadnych skurczy przepowiadających ani innych objawów narazie nie mam. Niech maluch poczeka do wiosny, bo narazie zimno i nieprzyjemnie. Ten tydzień mógłby jeszcze spędzić w brzuchu.
U mnie gdy To się zaczęło, to tak dziwnie mnie synek kopnął z boku, dziwne to było, aż się obudziłam w nocy przez to… Potem wypadł mi czop, i zaczęły odchodzić wody płodowe pomału…Pytałam mojej mamy: Kurcze skąd będe wiedziała, że to już…? A ona: Po prostu będziesz wiedziała, odrużnisz od razu… to po prostu się czuje… I rzeczywiście tak było… To coś nie do opisania, po prostu się wie, że to już ta pora:)
U mnie z takich objawów że poród się zbliża to tylko opadający brzuch.Skurcze,odchodzący czop i wody to wszystko już mnie spotkało na raz na porodówce.Ja zostałam przyjęta na porodówkę z wysokim ciśnieniem.I po kroplówce na drugi dzień wszystko się zaczęło.
U nas jednym z objawów był drętwiejący brzuch 2-3 dni przed porodem, w przeddzień porodu pojechałam do spzitala gdyż bardzo słabo czułam ruchy małej, poniewaz ktg wyszło dobrze lekarz dyżurny puscił mnie do domu, na pytanie o drętwiejący brzuch powiedział “nigdy w ciąży nie byłem nie wiem, czy to normalny objaw”
potem dowiedziałam sie od swojego lekarza, ze u niektórych kobiet może taki objaw wystapić, kolejny ojaw który zaobserwowałam to częste siusianie, i kropelki siary na koszuli.
A z wodami to było tak ze zaczęły sie lekko sączyć o 7,30 nawet myślałam, że to tylko upławy
-pierwsze nasilające się bóle-czujemy że brzuch twardnieje
-bóle w okolicy krzyża
-pojawienie się wydzieliny
-pęknięcie pęcherza płodowego
-może zmienić się samopoczucie
Daria takie objawy to ja miałam już w szpitalu tak kilka godzin przed partymi wczesniej w zasadzie nic, tylko uciekająca wody, ale też bardzo powoli bez żadnego chluśnięcia
wiesz to różnie może być,bo u każdej kobiety inaczej to się może objawić.Np moja szwagierka ma termin na za tydzień,a już od tygodnia strasznie ją krzyże bolą.
Ja w domu nie miałam żadnych objawów. Nie miałam skurczy przepowiadajacych, nie wypadł mi czop, nie zmieniło mi się samopoczucie, nie bolał krzyż. Siedziała sobie na łóżku i nagle poczułam, że łóżko zrobiło się mokre:) Potem telefon do położnej ze szkoły rodzenia z zapytaniem czy to już? Potem prysznic, obiad, ostatnie pakowanie i podróż do szpitala. Tam też żadnych skurczy, ale wody już chlusnęły znacznie bardziej. W szpitalu dostałam leki i po dwóch godzinach przyszło wszystko naraz. Potem cztery godziny skurczy i czekania na rozwarcie i prawie godzina porodu. Ciężko było, ale i tak uważam miałam szczęście, że rodziłam 5 godzin, a nie 18 tak jak moje koleżanki…
U mnie na ok. 10 dni przed zaczęły się bóle w podbrzuszu/kroczu przy chodzeniu, a na dobę przed odszedł mi czop śluzowy. W nast. noc wstałam jak zwykle do toalety i nagle poczułam że coś się dzieje, ale ilość wód była tak mała, że wcale nie byłam pewna czy to już. Skurcze też początkowo były bardzo lekkie i tak naprawdę dopiero w szpitalu wody zaczęły ze mnie wręcz chlustać, no i zaczęło się na dobre…
Trzy dni przed porodem miałam objawy zatrucia, strasznie się męczyłam, byłam pewna, że zjadłam coś starego… Położna wtedy powiedziała mi że na dniach urodzę… I faktycznie tak było.
U mnie był bardzo wyraźny znak - odeszły mi wody, jednak skurcze miałam nieregularne i raz były a raz nie przez co musiałam mieć podłączoną kroplówkę.
-Klilka dni przed porodem czułam drętwienie brzucha kiedy pojechałam do szpitala na KTG lekarz dyzurujący w szpitalu powiedział, że nigdy nie był w ciązy i nie wie czy to normalne (kolejnego dnia urodziłam).
-Nie czułam się nad wyraźnie inaczej przed terminem porodu, jedynie nagła chęć sprzątania w 2 dni przed porodem posprzątałam całe mieszkanie łącznie z myciem glazury posprzataniem we wszystkich szafkach;) układanie pranie cały czas coś sprzątałam, na koniec upiekłam ciasto i stwierdziłam że jestem gotowa na poród, kolejnego dnia urodziłam
-dwa dni przed porodem z piersi zaczęła sączyć się siara
-ostatnie tygodnie ciazy ie wiem czy to był zwiastun nadchodzącego porodu czy nie ale było mi strasznie cieżko nie mogłam długo rozmawiać, gdyż strasznie się męczyłam było mi trdudniej oddychać
-nie czułam przedwczesnych skurczy (zapowiadających) moze dlatego, ze nastawiałam się na większy ból i ich nie czułam, miesiaczki przechodziłam bardzo boleśnie
- wody płodowe odchodziły rano w zasadzie delikatnie się sączyły dopiero podczas badania chlustneło ze mnie, wówczas mnie zatrzymali
Ale musze wam powiedzieć że o ile bałam sie porodu to po przekroczeniu progu szpitala jakos wszystko odchodzi i już nie mozesz się doczekac przyjścia na swiat maluszka;)
Pamietam minę mojego meża kiedy powiedziałam, że zostajemy w szpitalu, bo się poród zaczyna
u mnie odeszły wody jak rozmawiałam z mamą i siostrą! wstałam a tu mokro! nie byłam gotowa a tym bardziej mój mąż! ale jakoś poszło!
Nigdy nie zapomnę tych chwil kiedy wiedziałam że to już. A zaczęło się o północy delikatne skurcze powtarzające się ci 15 minut, o godzinie 3 mój maz się przebudził i mówi " a ty ci nie możesz spać?" a ja di niego, " chyba dzis nie pójdziesz do pracy" a on zdziwiony i zarazem zdenerwowany spytał " dlaczgo" a ja na to że prawdopodobnie dzis urodziny. Chciał odrazu jechać do szpitala, ze to były delikatne skurcz wiec poczekalismy do 6. Ja w tym czaie wzięłam prysznic i wypilam herbatę. Troszkę się denerwowalam, ze moero jeszcze nie teraz i w szpitalu beda na mnie dziwnie patrzeć, ale podswadomie czułam, że to już. Kiedy dojechalimy na miejce mialam rozwarcie na 2 cm i zaczęłam się denerwować, poniewaz położna powiedziała ze wszystko jeszcze moze się zatrzymać i tak meczyismy się do 20, ale było warto! Przed porodem pytałam znajomych, które maja dzieci, a akze swojej mamy, skąd bede wiedziała, ze to juz,a one powtarzały mi, ze poprostu bede to czuła i tak było. Wiec drogie przyszłe mam nie stesujcie się, napewno wyczujecie ten moment:D nie zapomnijcie sobie zrobić zdjęcia w ten ostatni dzień z brzuszkim i dzidzia w środku. Ja nie zrobilam i troszkę zaluje.
U mnie zaczęły się skurcze kilka dni po podaniu oksytocyny. Początkowo były nieregularne, niektóre silne, inne nie. Kiedy zaczęły być częstsze i mocniejsze położna zaleciła ich mierzenie, jak długo trwają i jak często się pojawiają. Były silne, że nie mogłam się nawet na tym skupiać, początkowo zapisywałam czas na jakiejś kartce, jednak po pewnym momencie pomagały mi dziewczyny z sali, liczyły je za mnie
Po jakimś czasie położna zaprowadziła mnie na salę porodową, a tam oczekiwanie na lekarza, 3 znieczulenia (w pewnych odstępach czasu) na zmianę z oksytocyną. Wody mi odeszły w momencie, gdy położna badała mi rozwarcie. Kilka godzin później urodziłam
mi wody płodowe zaczęły odchodzić i na szpital! bóli nie było póki nie było kroplówki! i fajnie jest tak mi się wydaje jak w moim przypadku, z nienacka niż leżeć na patologi i czekać…
Ja sie balam, ze zacznie mi sie w najmniej spodziewanym momencie… Przy pierwszym dziecku problemu nie ma bo jednak kazdy czeka na sygnal, ale przy drugim to balam sie, ze będę sama w domu z synkiem i będę musiała jechac do szpitala albo, ze cos mi sie stanie a on nie będzie wiedzial co robic… Zycie jednak samo napisalo historie podtrzymywano mi ciaze, a pozniej skurcze przez kilka dni byly coraz intensywniejsze, wiec pojechalam do szpitala… Tam powoli zaczelo sie cos dziac… Skurcze dlugo byly nieregularne choć intensywne… Nie ma opcji zeby ktoras z dziewczyn takie skurcze przegapila
Ja smacznie spałam, gdy “zaczęło się” - obudziłam się o 4.30 w mokrej pościeli; )))
SamantKa: to bardzo fajnie miałaś a przede wszystkim troszkę sobie pospałaś