Żłobek, niania czy babcia – jaką formę opieki wybrać?

My też mieliśmy problem z zostawieniem małego. Babcie pracują, żłobek jeden na całe miasto więc miejsc malutko, a jeśli mam wydać pieniążki na nianię to wolę już zostać w domu. I tak mąż zmienił pracę i ja jestem na urlopie wychowawczym.
Ogólnie mama chrzestnego Oskara pracuje w żłobku we Wrocławiu i tam też pozwalają robić jak mówi Kasia, ale też opowiadała, że rodzice mocniej się stresuja niż dzieci, bo maluchy zajmują się zabawą i szybko się oswajaja, a rodzice w panice co chwilę dzwonią lub przychodzą…

Dobry pomysł z tą adaptacją maluszka do nowego miejsca. Wydaje mi się, że w większości żłobków panują takie zasady bo jednak mamy do czynienia z małymi dziećmi. Ale Zamarancza chyba masz rację, że czasem bardziej przejmują się rodzice niż samo dziecko. Coś czuję, że rodzić początkowo ma wyrzuty sumienia, że pozostawia własne dziecko w obcym miejscu.

Chyba we wszystkich przedszkolach tak jest. Dziecko przeżywa pierwsze dni w przedszkolu. Szybko się przyzwyczai, a my rodzice przeżywamy znacznie dłużej. Dzwonimy co jakiś czas do przedszkola i pytamy jak się mają nasze dzieci. Początki są trudne za równo dla naszych dzieci jak i dla nas rodziców.

Ale i tak najgorsze są pożegnania. I to najgorsze ze względu na rodziców. Bratowa męża pracuje w przedszkolu i mówi, że jak rodzic przychodzi z dzieckiem i zostawia malucha to najlepiej jest jak go rozbiera, pocałuje na pożegnanie i wychodzi a nie rozczula się bądź grzeczna, tylko nie płacz itd. A już najgorzej jak dziecko zaczyna płakać i rodzic razem z nim bo dziecko wtedy myśli, że skoro mama płacze to tutaj musi być tragedia, źle i wogóle ja (dziecko) też muszę płakać.

U mnie w przedszkolu przy sali są wywieszone takie wskazówki dla rodzica typu: nie płacz rodzicu, ucałuj dziecko na pożegnanie i najważniejsza zaufaj przedszkolu :slight_smile: Rodzic musi sobie uświadomić, że nie jest jakimś wyrodnym rodzicem, że posyła dziecko do przedszkola czy żłobka, przecież to dziecko jest wśród rówieśników, bawi się, maluje, rozwija.
Teraz w wielu przedszkolach jest monitoring na sali i rodzice mogą podejrzeć jak ich pociecha spędza czas. Ja do końca nie jestem przekonana do takiego rozwiązania, bo powoduje, że rodzice potrafią wejść na głowę paniom z przedszkola, bo ich dziecko 5 minut w kącie samo przesiedziało…

Slyszalam o tych kamerach w przedszkolach czy żłobkach. I to ma swoje plusy i minusy, rodzice powinni umiejętnie wykorzystywac to że moga obserwowac dziecko np bedac w pracy. Dzieci jest duzo a Pań kilka wiec trudno żeby wymagać od nich nie wiadomo czego.
A opanowanie łez podczas pierwszych dni oddawania dziecka do żłobka może być trudna. Ale lepiej zacisnac zęby i jakos przetrzymac bo dziecko obserwuje i moze byc jeszcze gorzej z rozstaniem.

Z tymi przedszkolami jest różnie to fakt - dzieci potrafią dać w kość a tych pań jest tylko dwie i czasem naprawdę stają na rzęsach by każde dziecko zadowolić by miło wspominało czas w przedszkolu, praca naprawdę odpowiedzialna bo najpierw pół dnia ogarniasz krzycząca gromadkę a potem czasem się walczy z rodzicami bo trafi się jakiś nadęty któremu nic nie pasuje, jego dziecko to aniołek. Przez to nie poszłam do pracy jako nauczycielka a bardzo chciałam. Wiedziałam że z dziećmi sobie poradzę ale rodzice zjedzą mi nerwy :wink:
Czasem zdarzy się i tak że w przedszkolu pracuje nieodpowiednia osoba ;( moja koleżanka tak ma - stara gruba panna po przejściach teraz jest z kimś ale nie może mieć dzieci i za wszystko wyzywa się na nich. Biedne dzieci do szkoły nie chcą chodzić . Stare babsko siedzi tylko za biurkiem a dzieci same się bawią albo włącza im bajki w telewizorze bo kazała sobie wstawić. Teraz dostała jakaś praktykantke to już kompletnie nic nie musi robić. Ale plus że dzieci mają normalne zajęcia. Jest to grupa 3-4 latkow.

Z dziećmi różnie bywa raz mają lepszy dzień raz gorszy. Ta pani nie powinna się wyzywać na dzieciach one nie są winne. Powinna sobie zmienić pracę. Dziwię się rodzicom że jeszcze nie zareagowali na kaprysy tej pani.

Powinno sie odzielac życie prywatne od zawodowego. Wiadomo bywa to trudne ale nie ma innego wyjscia. Ta przedszkolanka nie powinna wyrzywac sie na malych dzieciach, one nie są niczemu winne. Swoja drogą, skoro ona sama nie moze miec wlasnych to powinna właśnie czulej spogladac na te dzieciaczki.

Kamery w przedszkolach hmm w sumie nie jestem do nich do końca przekonana. Ok jest to udogodnienie dla rodzica ale czy jest ono niezbędne? Wydaje mi się że nie do końca. Rodzic się zatraca, ogląda, podgląda a pozmieniać ma pretensje.

A ta kobieta nie nadaje się do pracy z dziećmi. Dzieci nie św niczemu winne w tylko niepotrzebnie cierpią.

Zdecydowanie takie osoby nie powinny pracować w przedszkolu… czynniki składana taką osobę Skargi że nic z tym nie robią przecież to chore…
A kamery dobra i niedobra rzecz bo faktycznie z jednej strony można widzieć co się dzieje a z drugiej wymagamy od tych pani dużo więcej w stosunku do naszego dziecka niż do innego i później biorą się z tego bardzo negatywne emocje związane z przedszkolem…

Ja na przykład jestem za kamerami ale podchodzę do tego z dystansem. Nie da się wszystkich dzieci na raz przypilnować. My same mamy dzieci część z nich już chodzi i my same pilnując niedopatrzymy wszystkiego, na chwilę spuścizny wzrok z dziecka a dziecko wtedy się przewróci albo uderzy się w głowie. Na przykład u mnie taki przypadek był ostatnio w sobotę. Kuzynka przyjechała z córką do mnie, wzięłam ją na kolana a ta się rzuciła do tyłu i uderzyła się w głowę aż odrazu fioletowy guz wyszedł przy oku. Więc ja bym to tego podchodziła z dystansu. Chyba że naprawdę dzieci w przedszkolu byłyby źle traktowane jak w przypadku co koleżanka pisała, że przedszkolanka wyżywa się na dzieciach. Wtedy trzeba reagować.

Do żłobka czy przedszkola warto przygotować dziecko stopniowo. Dużo opowiadać mu o tym, że będą inne dzieci, zabawki, panie przedszkolanki, ale nie będzie mamusi, bo musi iść do pracy, ale mamusia przyjdzie po dziecko po obiadku/leżakowaniu. Polecam też książeczki o przedszkolu, takie przygotowujące, opisujące i pokazujące życie przedszkolne, np. z serii Obrazki dla maluchów “W przedszkolu”, lub “Feluś i Guciu idą do przedszkola”.

Mnie nie długo czeka taka decyzja ehh niestety na nianie mnie nie stać, teściowa mieszka 8 km od Nas na wsi,moi rodzice nie żyją i będę musiała pomyśleć o żłobku.W tej chwili syn ma 7 mc, macierzyński mam do 19 czerwca urlop będę chciała wykorzystać i wrócić.Nie wiem czy mi się to uda bo, ze żłobkami jest problem nawet tymi prywatnymi brak mc.Muszę pochodzić i popytać w mojej miejscowości jakie są warunki:kto ma pierwszeństwo, czy dziecko musi umieć już załatwiać się na nocnik itd.Przyznam, że planowałam zostać z synem dłużej ale moja pensja stanęła w mc( brak podwyżek,nagród)pracuje w budżetówce i mam teraz mniej niż najniższa krajowa,mamy kredyt na auto i pieniądze się przydadzą.Szkoda mi go zostawiać bo chciałabym wiedzieć jak rośnie, pierwsze słowa,nowe umiejętności a boje się że może mnie coś ominąć.Myślałam też o drugiej ciąży ale z pierwszą było ciężko zajść,była wysokiego ryzyka a też obawiam się czy dałabym radę synem się zajmować i jakby to wyglądało jakbym musiała się w kolejnej ciąży oszczędzać.Miał ktoś z Was podobne obawy, sytuacje? Jak sobie poradziłyście?

Rozumiem, bo u nas jedni i drudzy rodzice mieszkają daleko,do tego pracują, także też jesteśmy trochę sami i planujemy posłać niedługo maluszka do żłobka. Staramy się podchodzić do tego w ten sposób, że dobrze to wpłynie na niego i jego rozwój, będzie miał kontakt z rówieśnikami, będzie bardziej odważny i samodzielny. Z tego co wiem do żłobka dziecko nie musi być jeszcze odpieluchowane (co innego do przedszkola).

Emmkao fajne i zdrowe podejscie macie z mężem.ojj jak dobrze z tym odpieluchowaniem bo ciężko takiego malucha nauczyć

Dzięki, DorotaB-1986, staramy się. Nie lubię jak ktoś mówi że oddanie dziecka do żłobka to jakby ‘pozbycie się go’, ‘oddanie pod opiekę’, że male dziecko to do czasu pójścia do szkoły powinno być z mamą w domu - niestety takie podejście mają niektóre, zwykle starsze osoby, które może nie rozumieją tego, że obecnie kobieta jest wykształcona, chce pracować, czasami nawet musi, a rodzice (czyli dziadkowie dziecka) też pracuję lub mieszkają daleko.

Ja pierwszego syna poslalam do przedszkola jak mial 2 lata derektorka go wzięła z pampersem nie powiem bylo ciężko na poczatku płacz choroby ale z czasem sie wszystko unormowalo trzeba byc cierpliwym i sie nie poddawac wiele rodziców rezygnuje przy pierwszych chorobach i ciocie byly tak mile nawet pomogly mi go oduczyc z pampersow bardzo polubił Panie ktore tam pracowały. Drugiego syna zostawilam pod opieką babci ktora akurat przeszła na emeryture i TU jest komfort nie musialam go nigdzie wozic bo mieszkamy blisko gdy chorował nie musialam brac urlopu czasem babcia nawet obiad ugotowala wiec jesli ktos ma mozliwosc skorzystac z instytucji babcia to polecam duza wygoda choc z przedszkola tez bylam zadowolona choc kosztowalo mnie to wiecej energi i czasu to syn byl bardziej zaradny i nie był takim cyckiem jak ten którego pilnowala babcia ale cos za cos.

Każdy robi jak uważa. Ja chciałam wrócić do pracy. Niestety na stan zdrowia córki siedzę z nią w domu. Życie samo napisało swój scenariusz. Do pracy jak tylko będę mogła to wracam.

E.Olesiak tak jak piszesz są plusy i minusy żłobków i przedszkoli tak samo z opieką babć ;p Aneta nikt nigdy nie wie co go czeka, rozumiem Cię niektórzy chociażby chcieli to do pracy wrócić nie mogą.