Większość osób zgodzi się z twierdzeniem, że zanim dziecko osiągnie wiek przedszkolny, najlepiej będzie mu w domu z mamą i tatą. Nie każdy rodzic jednak może i chce czekać trzy lata na moment powrotu do pracy. Komu wtedy powierzyć opiekę nad dzieckiem? Poznaj wady i zalety trzech form opieki.
Oglądałyście może program Idealna Niania na TVN Style? Myślę, że sporo sytuacji jest przerysowanych dla potrzeb programu ale też O ZGROZO niektóre naprawdę mogą się zdarzyć jeśli trafimy na nieodpowiednią, niekompetentną osobę. Nigdy nie zostawiłabym dziecka pod opieką niani. Nawet gdyby była to osoba polecona.Nie dość, że sporo się płaci to jeszcze nigdy nie mamy 100 % pewności co dzieje się w domu! Żłobek… hm… też różnie bywa z tą opieką. Mnóstwo dzieci i zmęczone opiekunki, wątpliwe żeby miały siły i czas nosić i przytulać każdego płaczącego maluszka. Najlepsza jest babcia bo to w końcu “swój człowiek”. Mamy pewność, że zadba o dziecko bo je kocha, a nie dostaje za to kasę. I jest to wtedy zupełnie inny rodzaj opieki!
Z tych trzech opcji wybrałabym babcię.Bałabym się zostawić małą pod opieką obcych ludzi.
Nigdy nic nie wiadomo.Nawet jak zostawiam z Julkę z moją mamą to myślę czy jest wszystko ok.
Ale mimo wszystko wybrałabym babcię.Babcia lepiej zna humorki,potrzeby,czy nawet lepiej rozumie
swojego wnuka/wnuczkę niż obca osoba.
Ja sama chodziłam do żłobka i powiem, że jeśli zajdzie taka potrzeba to z tych trzech wariantów padnie właśnie na żłobek, ponieważ jedna babcia jest za granicą, a druga pracuje w szkole. Jeżeli chodzi o nianię to trzeba mieć naprawdę taką zaufaną i sprawdzoną, ponieważ dużo się słyszy o tym co niektóre robią podczas pracy i bałabym się zostawi dziecko z zupełnie obcą mi osobą, jeżeli już to taką sprawdzoną, którą już cho troszkę znam. Jeszcze jednym wyjściem jest jakaś ciocia, która mogłaby się zając naszym maluchem, ale to też na dłuższą metę nie zdaje egzaminu, ponieważ dzisiaj, każdy młody człowiek ma swoje życie i niechętnie poświęciłby swój czas na niańczenie naszej pociechy, no chyba, że to by była jakaś starsza ciocia. Fajnym sposobem na sporadyczną opiekę nad dzieckiem w przypadku troszkę starszych dzieci jest zajmowanie się swoimi dziećmi nawzajem, np. ja dziś biorę córkę sąsiadki do siebie na wspólne zabawy z Amelką, a innym razem Amelka idzie do koleżanki (ważne jest aby dzieci były w podobnym wieku). No i tak zmierzając ku końcowi sama właśnie myślałam nad pracą w żłobku, albo otworzeniem własnego, dlatego fajnie by było gdyby się udało, wtedy Amelka byłaby przynajmniej tam gdzie ja, albo niedaleko mnie, no ale czas pokaże. Bo powiem szczerze, że w żłobkach też się dzieją nieciekawe rzeczy i dobrym rozwiązaniem myślę, że jest podgląd na żywo tego co się dzieje w danej sali. Może okaże się że którejś z babć zwolni się etat. A swoją drogą co z dziadkami? bo u mnie dziadek mógłby zając się Amelką, ale znając jego po kilku dniach miałby dosyć, tak więc w moim przypadku dziadek pozostaje na jednodniową opiekę
Powiem Wam, że nie wyobrażam sobie zostawienia dziecka z babcią. Owszem czasami mój syn zostaje z dziadkami, raz na tydzień / raz na dwa tygodnie wieczorem, żebyśmy mogli z mężem gdzieś wyjść w dwoje. Ale nie chciałabym by mama lub teściowa zajmowały się moim dzieckiem - czułabym się zobowiązana, krępowałabym się skrytykować, powiedzieć, że czegoś sobie nie życzę. I tak już ciężko jest jak mówię teściowej by nie podawała synkowi wody z syropem owocowym. Widzę, że jest średnio zadowolona. Co więcej, nie bardzo chce mnie posłuchać. Wychowywanie dziecka to ciężka praca, przez pierwsze pół roku opiekowałam się synkiem, a potem przeszłam na pół etatu, teraz pracuję do 14.00 i mam sporo czasu dla syna. Taki dzień gdzie połowę dnia spędzam w pracy, a połowę z synkiem jest bardziej męczący niż cały dzień w pracy (miałam miesięczne porównanie). Lubię się z synkiem bawić, wychodzić na plac zabaw itd. Ale taka aktywność dzień w dzień jest angażująca. Dlatego codziennna pomoc babci bez wynagrodzenia finansowego nie wchodziłaby u mnie w grę, bo nie chciałabym, żeby mama lub teściowa czuły się wykorzystywane. Inna byłaby sytuacja, gdybyśmy mieli ciężką sytuację finansową - jak się nie ma pieniędzy na żłobek lub nianię, babcia będzie ogromną pomocą. Do żłobka nie zdecydowaliśmy się oddać synka, bo słyszałam, że dzieci częściej chorują, a ja muszę być dyspozycyjna w pracy.
Ja jako młoda mama mam problem czasami ,zeby syna zostawic z własną mamą która wychowała mnie i 3 rodzenstwa , pracuje jako pmoc w przedszkolu i kocha małego ponad wszystko i on również za nią szaleje … zlobek odpada ewidentnie , dużo dzieci , każdy jest tylko człowiekiem i pomimo dobrych chęci , fajnego charakteru ma prawo ze zmeczenia zrobic cos co na pewno nam by sie nie spodobało , ogladalam w UWAGA.tvn i serdecznie dziekuje za taka opieke , obcej kobiecie oglaszajacej sie w gazecie czy gdziekolwiek również bym nie zostawiła dziecka , ludzie i owszem - zostawiaja swoje pociechy i co najwazniejsze nie narzekaja ale niestety przypadki chodza po ludziach , mysle i tak ze jesli na prawde zajdzie taka potrzeba i koniecznosc zostawienia na dłuższy okres a nie tylko weekend to wybiore bez dwóch zdan mame swoja , tesciowej niestety nie ,ponieważ tak jak napisała Gosiaczek bałabym się powiedziec ze robi cos zle , ze cos mi sie nie podoba a potrafi przy kazdej wizycie cos takiego zrobic ( dac malemu lizaka , czekoladkę , sałatke z majonezem i inne ciekawostki ) mały ma 7 msc i na takie rzeczy na razie sie nie zgadzam dlatego w jej oczach jestem RYGORYSTYCZNĄ i niepozwalajaca na nic mamusia
Własna mama jest najlepszą kondydatka na to stanowisko :))
Moim zdaniem babcia jest na pewno najlepsza (choć zależy to też od babci…), niestety nie każdy ma ten luksus że może ją zaangażować w opiekę nad dzieckiem. U mnie np. obie mamy są aktywne zawodowo, a poza tym mieszkają w innych miastach. Tak więc ta opcja odpada.
Zdecydowaliśmy się na żłobek, ale dopiero, kiedy mała skończy rok. Oczywiście, jest wiele przeciw, ale myślimy, że kontakt z innymi dziećmi bardzo dobrze jej zrobi. W żłobku jest monitoring, więc daje mi to odrobinę większe poczucie bezpieczeństwa, poza tym jest to żłobek państwowy, a te wydają mi się pewniejsze.
Natomiast nigdy nie zdecydowałabym się na nianię. Obca osoba, która cały dzień jest sam na sam z moim dzieckiem, malutkim, które ani nie będzie umiało się w razie czego obronić, ani o tym powiedzieć… Na samą myśl mam ciarki… Nigdy! Pomijając już względy finansowe…
Choć tak naprawdę na myśl o oddaniu dziecka pod czyjąkolwiek opiekę, nawet własnej mamy, czuję się fatalnie…
Każda z tych form ma swoje wady i zalety.
Babcia - wiadomo, najukochańszy wnusiu, ale ma 'swoje" lata, jest zmęczona, nie ma już tyle sił co dawniej, nie reaguje już tak szybko jak my rodzice. Jednak jak w moim przypadku wiem, że gdy zostawiam synka z babcią, jest szczęśliwy, babcia zawsze ma jakieś “atrakcje”, nie nudzi się i wiem, że wszystko z nim w porządku.
Opiekunka - obca osoba, nie wiemy czy rzetelnie opiekuje się naszym maleństwem, czy da sobie radę, czy nie będzie krzyczeć, dawać “klapsów”, nie wiemy czy nie posadzi dziecka przed telewizorem, aby miała czas dla siebie.
Żłobek - no… z tym to bywa różnie… nasłuchaliśmy się w telewizji jakie mamy teraz żłóbki, oczywiście nie wszędzie i nie wszystkie są takie, ale wiadomo, dużo dzieci… jedne malutkie, drugie troszkę starsze. Oddając dziecko do żłobka cały czas miała bym na uwadze to czy nie leży w tym pampersie ważącym 5 kg, czy jest np noszony, po prostu czy ma należytą opiekę.
Właśnie powinien być monitoring w każdej placówce gdzie są dzieci! Do wglądu oczywiście.
Wtedy my, mamy czułybyśmy się pewniej, a tak to nie wiadomo co się z dzieckiem dzieje. Później człowiek naogląda się tych programów typu UWAGA i się boi. Moja mama odbierała siostrę z przedszkola zawsze o tej samej porze i było ok, a jak dwa razy przyszła wcześniej to okazywało się, że dziecko bawi się w mokrych majtach i rajstopkach. Dlatego ja poślę dziecko do przedszkola jak już będzie starsze i będzie mogło mi powiedzieć co się tam dzieje. Siostra poszła bardzo wcześnie.
Ten monitoring powinien być obowiązkowy, ale jak narazie tego nie wprowadzają. Ja pamiętam ze jak min brat chodził do żłobka to Pani opiekunka ciągała go za ucha i wracał kilka razy z narwanym. A jeszcze innego dnia uszczerbił sobie zęba przy grzejniku bo Pani była czymś zajęta. Niestety opieka w żłobkach jest jaka jest, ale szczerze jak taka kobieta ma zapanować nad grupka dzieci, skoro my czasami nie dajemy sobie rady zapanować nad jednym. No ale przemoc wobec dzieci to juz przesada…
ja wracam do szkoły za rok , mam do skończenia semestr, i na ten czas dziecko będzie z moimi dziadkami, czyli swoimi pradziadkami. bo babcia mojego synka a moja mama pracuje. wiec nie ma opcji zostania z dzieckiem. na żłobek szkoda mi pieniędzy a niania wg mnie ogólnie jest złym pomysłem jeśli nie jest to ktoś ze znajomych kogo znamy. ludzie są różni i oczywiście nie należy z góry oskarżać nieznanje osoby ale wole dmuchać na zimne.
No jasne, że pewnie, że babcia Ja gdybym tylko miała opcje żłobek czy babcia (o niani nawet nie wspomnę) postawiłabym na babcię! Nikt nie zaopiekuje się, nie ugotuje i nie będzie kochał i tulił jak własna babcia…
W żłobku spęd różnych dzieci z różnych rodzin, choróbska i dam sobie rękę uciąć że opieka mniej niż przeciętna.
POzdrawiam
Babcia, żłobek, opiekunka – w tej kolejności. Moim synem zajmowała się moja mama, mam do niej pełne zaufanie. To czy czułabym się zobowiązana czy nie, nie ma znaczenia, ponieważ wiem że z nikim innym moje dziecko nie będzie bezpieczne. Obcej osobie bym nie zaufała. W żłobkach też czasami dzieje się źle, ale gdy nie ma się babci na miejscu, to chyba jedyne wyjście
Ja też bym wybrała babcię ale czasami sie tak w życiu układa że oby dwie babcię pracują:(
u nas własnie obydwie babcie pracuja ale sa prababcie które sie chetnie zajma jak ja nie moge
Powinna być większa liczba opiekunek na daną ilość dzieci w żłobkach.
Ja rozumiem, że opiekunki nie dają rady ale też wiele z nich pracuje tam nie z powołania, a z braku laku.
Trzeba mieć serce do dzieci i to jest najważniejsze. Wtedy na pewno nie będzie naderwanego ucha. Ciekawe czy swoje własne dziecko by tak mocno wytarmosiła?!
Ja z kolei pamiętam z przedszkola jak nie chcieliśmy jeść wątróbki i szpinaku to przychodziły baby z kuchni i na siłę wciskały łyżkami do buzi. To było okropne. Nie wiem czemu nie poskarżyłam się rodzicom…
Opiekunek jest za mało i w żłobkach i w przedszkolach lub inaczej – za duże są grupy. Jak syn chodził to w czasie obiadów przychodził kto może żeby pomóc dzieciom – panie woźne, kucharki.
bardzo bym chciała żeby Madzi pilnowała babcia (moja teściowa ) córeczka ma bardzo dobry kontakt z nią i świetnie się dogadują do żłobka bym nie oddała córeczki myślę że to złe rozwiązanie bo bardzo by to przeżyła, podziwiam mamy które mają odwagę dziecko wysłać do żłobka
Mój 2 letni synek poszedł do żłobka. Przyznaje początki były trudne gdyż synek jest niejadkiem i nigdy wcześniej nie zostawał z nikim oprócz mnie. Po 2 miesiącach adaptacji i chorób Franiowi zaczęło sie podobać. Ja zauważyłam ogromne postępy u swojego dziecka. Zaczął lepiej mówić, sam jeść, na placu zabaw biegł do dzieci a nie trzymał sie na uboczy tak jak to bywało wcześniej. Dziś synek poszedł do przedszkola i obyło sie bez łez. Uważam że żłobek to była dobra decyzja dla synka i dla mnie.
Na pewno dzięki pobycie w żłobku synek tak szybko zaadoptował się w przedszkolu. Rozłąka z mamą nie stanowiła już problemu, a wśród dzieci czuł się swobodnie. I to jest jak dla mnie plus dla żłobka ( chociaż chyba jedyny ). Dzięki niemu dziecko szybciej się adaptuje w nowym środowisku, buduje relacje społeczne. Ja np. do przedszkola chodziłam krótko bo babcia mogła się mną zajmować i później w szkole w grupie nie czułam się swobodnie.