(Nie znalazłam tematu w lupce) Mój synek ma 18 miesięcy. Zaczął chodzić jeszcze przed roczkiem. Tyle co on kilometrów narobił to mało kto. Wszystko było ok do dziś. Po spacerze był strasznie nerwowy, myślałam, że to dlatego że nie usnal na spacerze jak zazwyczaj a okazało się, że nie mógł ustac na nogach sekundy, przewracal się jak tylko próbował zrobić krok, po niecałej godzinie już był w stanie zrobić kilka kroków, ale nadal nie mogl utrzymac rownowagi i za chwilę znów się p rzewracal a nie chciał pomocy, koniecznie chciał chodzić sam, ale nie dawał rady co powodowało panikę. Dzwoniłam do rodzinnego na początku tej sytuacji, gdzie jeszcze w ogóle nie mógł ustac i stwierdził, ze to może być zapalenie stawów biodrowych lub kolanowych, ale na wizycie, że chyba jednak nie bo chodzi tylko traci równowagę i bardziej wygląda na zaburzenia blednika, dostał skierowanie do neurologa i teraz mąż jest z nim w szpitalu na izbie przyjęć a ja wychodzę z siebie bo nie wiem co się dzieje a nie mogłam jechać bo w domu mam drugiego 3 tygodniowego synka a do szpitala go ze soba nie wezmę. Drogie mamy spotkalyscie się z podobnymi objawami? Poratujcie dobrym słowem zanim ja tu na zawał zejde ze stresu bo nawet nie mogę teraz być przy synku mimo, żebym bardzo chciała
Może to jest wirus BACM, ktory nie wymaga hospitalizacji. Dziecko musi wtedy leżeć aby mięśnie się zregenerowały.
Aleksandra przyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej o tym wirusie, ale wyczytałam, że jest powiklaniem po grypie i to by się zgadzało. Synek miał stan podgoraczkowy, katar, kaszel, dziś miał dostać ostatnie dawki leków tylko że ten wirus dotyka raczej starszych dzieci i pediatra też nic nie wspomniał na temat tego wirusa a ja czekam na telefon od męża jak na zbawienie no i mój synek to wulkan energii, on nie ulezy jeżeli nie śpi, ale jakby się jednak okazało ze to to to byłabym spokojniejsza
Agnieszka kiedyś byłsm świadkiem takiej sytuacji u dziecka którym się opiekowałam na szczęście po powrocie rodziców. Ogólnie mama wtedy też pojechała od razu do szpitala i już w gabinecie dziecko chodziło normalnie ale zrobili tomograf i nic nie wyszło a sytuacja nigdy się nie powtórzyła
JustaMama a w jakim wieku bylo dziecko? Czyli duza szansa że jednak synek wróci dziś do domu. Od męża się dowiedziałam, że nadal czekają w kolejce a mi tu juz głowa pęka z nerwów...
Agnieszka dziecko miało około 1.5 roku. Wyglądało to naprawdę okropnie i groźnie. Gdybym była sama dzwoniła bym po karetkę
Agnieszka, czy już coś wiadomo co jest Twojemu synkowi?
Justa Mama to w wieku mojego synka właśnie, napisałam 18 miesięcy a za kilka dni kończy 19. Sama się wahalam czy jechać do ośrodka czy dzwonić po karetkę. Aleksandra dopiero przed chwilą ich przyjęli i dali skierowanie na badanie krwi i dalej czekaja, ale mąż mówi, ze jeszcze zanim weszli do gabinetu to synek już normalnie chodził i biegał
Agnieszka bądź dobrej myśli. U nas chodzenie jeszcze przed nami dopiero przy meblach. A u Ciebie już coś wiadomo? Czym spowodowane ?
O kurczę! Wystraszyła bym się strasznie gdyby coś takiego mi się przytrafiło.Ja również nigdy wcześniej się z takim czymś nie spotkałam.Oby okazało się to nic poważnego...
Póki co wiem, że wyniki krwi są w porządku i usg bioderek również. Teraz w końcu mam nadzieję, że już ostatni raz wchodzą do lekarza i przyjadą bo synek zapewne jest już padniety po tylu godzinach
Przyznam się, że nie spotkałam się namacalnie z takim przypadkiem. To bardzo dziwne, że tak nagle synek zaczął upadać. Może zdarzyło mu się jakoś uderzyć w głowę niedawno? Może trzeba to skonsultować z neurologiem?
Też myślę,że wizyta u neurologa mogła by pomóc.Zlecił by ewentualnie jakieś badania, które pomogłyby ustalić co mogło być przyczyną takiego przypadku.
Dziewczyny przecież napisałam w wątku, że mąż jechał z synkiem ze skierowaniem do neurologa do szpitala więc taka konsultacja była w pierwszej kolejności jak już ich przyjęli a wtedy synek chodził już normalnie i wszystkie wyniki w porządku, stwierdzili, że nie mają podstaw by go zostawić na obserwacji, ale przyczyny nie znaleźli i ewentualnie mamy się wybrać do reumatologa a jak coś będzie się dziać to wtedy do szpitala. Co do głowy to co jakiś czas zdarzy mu się uderzyć przy jego kombinowaniu, ale zazwyczaj dość lekko.
Nie spotkałam się z czymś takim. Ale współczuję pewnie strachu się najadlas.
Nie wiem czy to można porównywac ale mojego męża brata syn też był w podobnej sytuacji tylko że miał 5 lat. Nie jestem z nimi w jakimś super kontakcie dlatego nie wiem co było tego przyczyną ale minęło. Wesoło nie było bo chłopca nawet do ubikacji trzeba było nosić bo tak bolaly go nogi i mięśnie że nie mógł ustac.
Agnieszka to o tyle dobrze że wyniki dobre. Ale ciekawe od czego tak się stało
Może warto za jakiś czas znów skontrolować sytuację u neurologa.
Dobrze,że teraz wyniki wyszły dobrze ale lepiej jeszcze kiedyś powtórzyć odpowiednie badania.
Naprawdę dziwna sytuacja i radzę mieć synka ciągle pod kontrolą i obserwować czy sytuacja się nie powtarza. A nie myślałaś o wykonaniu jakiś specjalistycznych badań? Np. TK lub rezonansu? Zawsze warto sprawdzić czy wszystko ok. U mnie pojawiało zawroty głowy, drętwienie kończyn i języka, czasami czułam się tak jak bym dosłownie nie miała nogi lub ręki, nie mogłam nimi ruszyć. I okazało się, że mam torbiel szyszynki. Córka znajomego też to ma i u niej powoduje dodatkowo napady padaczki.
Mój synek miewa czasem bóle wzrostów. Jest to tak silny ból że czasem naprawdę ciężko mi się ruszyć. Może i tu okaże się że to bardziej coś w tym rodzaju? Tylko że ten wiek mi trochę nie pasuje bo mój syn miał to jako kilkulatek już a 18 m to jeszcze czas szybkiego rozwoju więc w sumie nie powinno się wiązać z bólami..