W czym rodzić?

W szpitalu gdzie ja rozważam poród, są 3 łóżka porodowe. W tym dwa na jednej sali, przez którą dodatkowo przechodzi się do wspólnego dla wszystkich pomieszczenia z wanną, a toaleta z kolei jest na korytarzu. na tym samym korytarzu stoi sprzęt do KTG, więc chodzą tam nie tylko rodzące, ale też wszyscy odwiedzający, kobiety z partnerami na KTG i tak dalej… :frowning:

GosiaDr, najlepiej kup sobie swoją koszulę i powiedz, że nie chcesz szpitalnej. Wtedy nie będziesz musiała się niczego wstydzić. Albo zamiast kupować to weź z domu jakąś starą, której nie będzie ci żal.

Ja na poród wzięłam stary tshirt, sięgał mi lekko za pupę i miał duży dekolt. Wybrałam taki, ponieważ stwierdziłam, że jeśli się nie dopierze to bez żalu go wyrzucę. Natomiast uważam, że jeśli szpital nie narzuca ubrania do porodu to warto znaleźć coś co będzie wygodne, nie krępujące i umożliwi po wszystkim kontakt skóra do skóry.

Moja koleżanka kupiła sobie nową piękną koszulę do porodu, była zadowolona, bo czuła się w niej naprawdę komfortowo. Po porodzie koszula została wyprana i ani śladu po porodzie, także nie ma reguły i myślę że niekoniecznie koszula nadaje się do wyrzucenia. Najważniejsze byśmy się czuły dobrze w tym w czym rodzimy.

Ja akurat rodziłam w swojej koszuli. Po porodzie była tylko leciutko zabrudzona od krwi, ale po pierwszym praniu wszystko ładnie zeszło. Koszuli dalej używam.

Znalazłam w Bonprixie koszulę do porodu i karmienia w kolorze czarnym i bez Misi :slight_smile: za 40 zł. Czarny wydaje się być kolorem bezplamowym a do tego jest całkiem gładka więc chyba ją zakupie :wink:

He he większość z Was pisze, ze poród to nie rewia mody, a ostatnio joginka w szkole rodzenie mówiła nam, by dla naszego komfortu psychicznego, dla poczucia własnej wartości przyszykować się tez od strony estetycznej, co ma nam zapewnić rozluźnienie… taaaa jasne. mówiła żeby paznokcie pomalować. absurd co? z takimi to na oddział nie wpuszczą…
osobiście, zakupiłam koszulę, gdyż takiej nie posiadałam, a t-shirty, jak to Silje pisała zrobiły sie na mnie zdecydowanie za krótkie. Myślę, ze nie będzie problemu z jej dopraniem (po moich doświadczeniach z krwotokami po okresie, da się wszystko doprać). Koszula jest przed kolano, więc nie będe się krępowała, że wystaje mi udo z cellulitisem, rozpinana dość głęboko, więc Tobcia bez problemu przytulę do piersi, jesli będzie nam dane.

Faktycznie ta joginka jakaś nie dzisiejsza. Pomalowane paznokcie Haha a to dobre - tak by się na mnie za to wydarli na Izbie Przyjęć, żeby oddział na 4 piętrze słyszał :wink:

Ale co do zasady się z nią zgadzam, niby nie rewia mody i nie ważne w czym dobrze się wygląda, ale ważne w czym się dobrze czuje i ma się wrażenie ze się dobrze wygląda. W sensie tyle nowych, stresujących rzeczy się dzieje dookoła i wewnątrz nas, że chociaż w tej strefie nie powinno się niczym martwić :wink:

ja koszulę zakupiłam właśnie, oby tylko przyszła do porodu, bo z tym bonprixem to różnie bywa…

Boże ona chyba nigdy nie rodziła. Paznokcie - ta kobieta nie ma pojęcia o czym mówi.

Gosiu jak chcesz coś z bon prixa to poszukaj na allegro sprzedawcy julnata to ma ciuchy od nich mega tanio. ja już parę mam i się mega opłaca

Dzięki :wink: co prawda tym razem już kupiłam, ale będę wiedzieć na przyszłość. A on ma to na aukcjach normalnie, czy trzeba go jakoś podpytać? bo chwilowo to ma jedną stronę aukcji tylko i nic z bonprix a.

do porodu miałam własną koszulę nocną z krótkim rękawkiem, do kolana. Na izbie przyjęć po sprawach papierkowych poprosili mnie o przebranie się i zostałam badana przez ginekologa… niestety wzięłam tylko 3 koszule z czego jedna była do porodu… a pozostałe miałam na 3 dni pobytu w szpitalu… po porodzie otrzymałam szpitalną koszulę a na drugi dzień już miałam swoją.

Właśnie rzeczy z bonprixa na allegro można kupić dużo taniej.

Czyli uważacie że nie można mieć pomalowanych paznokci do porodu? A to niby czemu? Czy gdzieś jest to zabronione? Pewnie że nie mówimy tutaj o długich żelowych paznokciach tylko o estetycznym wyglądzie… Wiadomo że w razie cięcia cesarskiego anestezjolog musi podłączyć pulsoksymetr i sztuczne paznokcie zakłócają sygnał, no i ewentualnie zmywa się się lakier z jednej płytki paznokciowej - chodzi o to by zobaczyć jej zabarwienie. Nigdy nie zwróciłam uwagi rodzącej na sali porodowej, że nie powinna mieć lakieru. Raczej podziwiam jeśli ma śliczny manicure :slight_smile: Nie dajcie się zwariować.
No a jeśli u Was w szpitalu nie można mieć na dłoniach, to zróbcie sobie dla lepszego samopoczucia super pedicure :slight_smile: Bo to właśnie stopy są eksponowanie na sali porodowej :slight_smile:

można mieć pomalowane, ale bezbarwnym lakierem :stuck_out_tongue: ja tak rodziłam

Kinga - no właśnie jest zabronione! Oficjalnie i na piśmie :slight_smile: Znaczy w jednym szpitalu jest taka informacja na stronie, o tu na dole:

http://szpital.szpitalzelazna.pl/poloznictwo/porod-na-zelaznej/przyjecie-do-porodu

A w drugim dostałam na piśmie - razem z listą rzeczy do spakowania do torby do porodu…

Niestety w obu przypadkach chodzi i o dłonie i o stopy, więc z pedicure też raczej nici :frowning:

A moja siostra, w jeszcze innym szpitalu, dostała straszny opierdziel od położnej, “że co ona niepoważna, z czerwonymi paznkaciami do porodu!”. Dodam że moja siostra została przywieziona na pilną cesarkę we wrześniu ub.roku w 28 tygodniu ciąży… Na szczęście moja siostra nawet w takiej sytuacji, zachowała zimną krew i … ciętą ripostę i poinformowała panią położną, że owszem miała zamiar zmyć paznokcie… ale w GRUDNIU! :slight_smile:

Może istnieją gdzieś szpitale, gdzie jest inna praktyka, ale ja o takim nie słyszałam :frowning:

W szpitalu, w którym rodziłam też jest zakaz malowania paznokci.
W pewnych sytuacjach lakier może być przeszkodą w ocenie stanu pacjentki. Mowa o komplikacjach okołoporodowych, gdzie wygląd płytki paznokcia może świadczyć o zaburzeniach w pracy organizmu rodzącej kobiety.

U nas też mówiono że nie można mieć pomalowanych paznokci, właśnie z racji zabarwienia. Niby kolor płytki się zmienia jak coś jest nie tak. Tak samo przed laparoskopią (wykonywaną w znieczuleniu ogólnym)dwa lata temu anestezjolog kazał mi zmyć lakier do paznokci, więc coś w tym jest.
Ja rodziłam w koszuli takiej do karmienia.Była nowa a po porodzie bez problemu ją doprałam, więc nie musiałam wyrzucać. Służy mi ona do dziś.

Ok, to w takim razie mój powiatowy szpital za dobrze traktuje rodzące :smiley: Warto więc zapoznać się ze zwyczajami panującymi w szpitalu gdzie zamierzacie rodzić :slight_smile: Pozdrawiam serdecznie :slight_smile:

Ja rodziłam, w swojej starej koszuli nocnej, chociaż pielęgniarki chciały mi wcisnąc tą szpitalną, ale się nie dałam, bo wiedziałam jak one wyglądają :slight_smile: koszulę doprałam bez problemu i może posłuży mi kedyś jeszcze raz :slight_smile: