U mnie wymagana jest własna, tylko do cc dają szpitalne (z jednej strony myślę, że to własna koszula jest dobra, a z drugiej że nie) i tak sobie myślałam, żeby wziąć do samego porodu jakąś starą, której mi nie będzie szkoda i po porodzie nie bawić się w pranie tylko zawinąć do worka i wyrzucić :)Bo resztę mam samych nowych bo w domu nigdy nie praktykuję spania w koszuli, a tych zupełnie nowych troszkę mi szkoda
Jakoś jednorazowego użycia szpitalne koszule bardzej do mnie przemawiają niż te po kimś tzn wiem to wszystko jest czyste podobne jak pościel czy ciuszki w które ubierają maleństwo po porodzie ( z tym że ja zaraz przebrałam mała w swoje bo bylo można) to chyba wolę swoją.
Ja wszystkie koszule do szpitala kupiłam nowe nawet tą do porodu była czarna to i wszystko się upralo a powiem szczerze aż tak bardzo brudna w odchodach porodowych nie była…
To samo nie lubię spać w koszulach nocnych i leżą teraz wszystkie na dnie szafy.
mi sie wydaje że ta moja to nie była jednorazowa, gruby materiał, dosć sztywny, pewnie z krochmalu. ale nie było innej możliwości mimo iż miałam swoją. kilka godz po porodzie oddałam salowej, nie wiem co z nią zrobiła. moja koleżanka rodziła w innym szpitalu miała swoja, mąż wziął jej ta koszule do prania i nic nie było widac. podobno nadal jej używa.
U mnie w szpitalu trzeba mieć swoją koszulę do porodu.
Niestety posiadam w domu tylko jedną ale ona nie nadaje się na poród, poza tym dostałam ją od męża w prezencie. Muszę coś zakupić tylko nie wiem za czym mam się rozglądać. Podpowiedzcie jaka jest najlepsza. Z rękawem krótkim, długim, na ramiączkach, bardzo długa, czy krótsza do kolan, z dekoltem czy raczej pełniejsza, czy może z tych z guziczkami rozpinanymi dla kobiet karmiących?
Monika, ja miałam z krótkim rękawem do każdego z trzech porodów (rodziłam zimą, jesienią i latem). Kupiłam rozpinaną koszulę - to ważne, gdy po porodzie położą Ci maleństwo na brzuchu. Wg mnie najlepsza jest bawełniana, taka przed kolano. Nie kupuj najdroższej, bo koszula na pewno się ubrudzi, a plamy z krwi trzeba będzie prać w wysokiej temperaturze. Ja po każdym porodzie, jak tylko się umyłam to brudną koszulę od razu pakowałam do torby foliowej i mąż zabierał do domu do prania. Polecam Ci też zabrać na porodówkę 2 pary skarpetek. Mi podczas ostatniego porodu latem bardzo marzły stopy, miałam skarpetki, ale tylko jedną parę, która została zmoczona, gdy odeszły mi wody.
Wypraną koszulę mąż przyniósł mi następnego dnia i miałam na zmianę. Najlepiej mieć 3 koszule do szpitala. Ja po porodzie strasznie się pociłam i musiałam się często przebierać .
U mnie jest wymagana jedna do porodu i 2 na pozniej. A rozpinana koszula to masz na mysli rozpinana przez srodek do samego dołu czy tak tylko co by piersi odsłaniało?
Zastanawiałam się czy poprostu moze kupic tą koszulę do karmienia co się guzikami z dwóch stron rozpina ale właśnie nie wiem czy później się tego dopiorę i czy da się jej użytkowac w domu już.
Monika, ja miałam dwie rozpinane po środku (nie przez całą długość), jedną rozpinaną po boku. Te rozpinane po środku nadają się i do porodu i do karmienia.
U mnie w szpitalu nie wymagano koszuli do porodu, można było mieć swoją jeśli się chciało. Ja, jako że przy cc to miałam szpitalną. Co do koszuli to miałam kupione dwie, z krótkim rękawem, odpinaną na piersi. Powiem szczerze, że kupiłam najtaniej, gdzie tylko znalazłam, bo wyszłam z założenia, że po porodzie do niczego mi się ona nie nada. Tak więc jedną z góry przeznaczyłam na zmarnowanie, a drugą miałam mieć na później. Ostatecznie obie koszule baaaardzo mi służą. Długość miałam lekko za kolana. U mnie w szpitalu np było bardzo gorąco, więc z długim rękawem, czy w koszuli do kostek to raz, że mało wygodnie, a dwa za gorąco by mi było.
Mój szpital na stronie ma, że na czas porodu dwa T-shirty i na później dwie koszule (kopertowe, z rozcięciami, tak by nadawało się do karmienia). Ja miałam koszulę (jedną w sumie) i dwie do karmienia. Tylko u mnie było cc.
W moim szpitalu też było gorąco, więc najlepiej koszule z krótkim rękawkiem, a długość w sumie najwygodniejsza do kolan maks. A co do koszul i typu rozcięć, to dla mnie też najlepsze były też z rozcięciem na środku (na guziczki lub napy), ta z rozcięciami po boku uszła, ale była mniej wygodna, natomiast najgorzej było mi ogólnie w kopertowych. Chociaż tutaj kwestia chyba dużego biustu.
Ja rodziłam w swojej ulubionej niestety koszuli nocnej. Niestety, bo nieco ją zakrwawiłam i ciężko było ją doprać, szczerze to w tym miejscu jest wybielone. Ale długo przebywałam na sali porodowej, zanim zaczął się poród, pewnie jakbym wiedziała, że urodzę, to założyłabym króciutką koszulkę. Ale poród był długi.
Ja w sumie jeszcze się nie zastanawiałam tak do końca. Szpital niby wymaga koszuli do porodu (+dwie dodatkowe na okres pobytu w szpitalu). Myślę, że zakupię jakąś najtańszą na rynku i już. I z krótkim rękawkiem, jakoś mam przekonanie, że poród naturalny to ogromny wysiłek, można się nieźle spocić i pewnie będzie mi gorąco, więc po co się kisić w długim rękawie.
No ja ogólnie nie lubię spać z rękawkiem, wolę na ramionach jakieś bluzki od piżamy lub koszule na szelkach, bo inaczej zaraz cała spocona. Ale chyba do szpitala to głupio tak w koszuli na szelkach do porodu. Jeszcze mam 4 miesiące do porodu, ale że istnieje prawdopodobieństwo iż pójdę na kilka dni do szpitala teraz z powodu gorszych wyników badań to chciałabym już coś zakupić co mi posłuży na później bo nie chcę co chwilę kupować koszul to na teraz a to na później tylko od razu bym wolała taką co trzeba, chociaż nie wiem jak bardzo brzuszek mi urośnie jeszcze.
Ja juz jedna sobie zaopatrzylam taka do karmienia z krotkim rekawem. Kupie sobie jeszcze jedna i jedna jakas taka zwykla do porodu ale raczej to bedzie na takich grubszych ramiaczkach. No i jakis szlafrok do tego wszystkiego. Ale po porodzie najchetniej to bym ubrala spodnie od pizamy zeby lepiej mi sie ta podpaska trzymala .
Pamela, można kupić piżamy do karmienia. Jeżeli wygodniej Ci w spodniach to nie zastanawiaj się tylko kup. Chociaż powiem Ci, że jak rodziłam pierwszą córkę 17 lat temu, to nie wolno było mieć nawet majtek, trzeba było ściskać wkładkę nogami. Oczywiście każda miała majtki, bo jak inaczej można się zająć dzieckiem. Przed obchodem lekarskim położne przychodziły i kazały zdejmować majtki, żeby lekarze się nie czepiali.
Ja sobie chyba kupię tą koszulę z odpinanymi z dwóch stron guzikami co do karmienia na poród bo nawet tanią upatrzyłam, a te zwykłe to nawet dużo droższe. Tylko nie wiem jeszcze jak dobrać sobie rozmiar.
A po porodzie to już jakąś piżamę z domu wezmę. Najważniejsze to żeby mieć ubranie do szpitala, a w domu to już można się czuć swobodniej i zawsze założy się bluzkę a do karmienia ściągnie.
Ja mam taka jedna ze odpinana jest z obydwu stron na piersiach. No wiesz sciskac podpaske nogami hehe. Wiem ze zaleca sie by skora oddychala itd.
Ja miałam kupione 3 ciążowe, ale w końcu urodziłam w koszuli ciążowej mojej siostry. Franio tak długo nie chciał się urodzić, tyle leżałam w szpitalu, że w końcu stwierdziłam, że może jak założe koszule siostry w której ona urodziła mojego chrześniaka to się zacznie…I może się to wydac śmieszne ale wzięłam prysznic, założyłam koszule i za 2 godziny byłam na porodówce:) gdzie spędziłam 19 godzin:( Koszula była fajna bo wygodna, bawełniana i krótka więc nie musiałam jej podnosić:)
Ja do porodu miałam szpitalna. Na początku nie byłam zadowolona (była bardzo, bardzo krótka i miała ogromny dekolt), ale później, gdy zobaczyłam w jakim jest stanie (jedna była mokra od wód plodowych, więc musiałam ją przebrać, a druga strasznie zakrwawiona po wszystkim) ucieszyłam się, że to nie moje, bo od razu poszły do wyrzutu. Po porodzie, po prysznicu, założyłam sobie swoje śliczne, mięciutkie, koszule. Krótki rękaw, rozpinane na piersiach. Wzięłam 3 jak kazali. Wydawało mi się za dużo, ale nawet w moim przypadku było za mało, bo strasznie krwawilam i zmienialam co kilka godzin. Mąż brał do prania i mi przywozil.
Ja do porodu miałam szpitalną koszulę. W sumie nie każdej rodzącej dawali, ale ja dostałam… Może też przez to, że wody odeszły mi, jak leżałam w łóżku i położna widziała, że cała koszula brudna i mokra. Koszula miała dekolt, ale były też sznurki, które można była śmiało przyciągnąć i ja to zrobiłam. Z racji tego, że jestem niska, a koszula była duża, to nie była dla mnie za krótka i bardzo dobrze, bo pewne bym się krępowała.
Do porodu wygodniejsza jest krótka koszula - a czy rozpięcie się przyda to zależy od położnej. Mi mimo że miałam guziki na środku położna podwinęła koszulę i położyła synka na klatce piersiowej.
A na później miałam 2 koszule rozpinane przez środek, obie krótkie jedną z rękawkami drugą na ramiączka, ale ja rodziłam w gorące lato.
Wszystkie zamazałam krwią (oczywiście porodową najbardziej) wszystkie mi się pięknie sprały.